-
Facet na diecie ...
Cześć ludzie,
Za dużo ważę. Zwyczajem facetów powinienem zaszyć się w ciemnym lesie i udawać, jaki ze mnie twardziel. Naturalnie, z pomocną w takich przypadkach golonką (obserwując kumpli muszę ze smutkiem dodać, że golonka utwierdza ich w męskości lepiej niż opakowanie viagry). Udawanie bohatera jak zwykle skończyłoby się nędzną klapą...
A ja coraz bardziej rozumiem, że najpierw trzeba pokochać siebie w takiej wersji, w jakiej człowiek łazi po tym świecie, i z jednej strony wybaczać sobie natychmiast wszelkie "grzechy" (co za durne słowo, skoro ofiarą "grzechu" jest się samemu? może raczej "niezasłużone samobiczowanie"?), ale z drugiej strony nie zapominać o podnoszeniu poprzeczki.
No dobra, czas się przedstawić. Facet. 37 lat. 98 kilo żywej wagi. I ochota na całkowitą zmianę i przebudowę życia, przewrócenie go do góry nogami. Czy przewrócić życie do góry nogami będzie oznaczała przenieść szerokość brzucha w okolice barów, a szerokość szyi w okolice brzucha? Oby!!!
Spać nie mogę i dużo myślę. I wymyśliłem: ponieważ jest po północy, OD DZISIAJ biorę się do roboty. Oczywiście któryś z kolei raz... ale i po raz pierwszym, bo mam wrażenie, że w końcu za ogromną motywacją, bez poczucia winy i wizją tego, co czeka na końcu...
MAXicho
-
Gratuluję mocnego postanowienia!
Mój tata jest co prawda 10 lat od Ciebie starszy, ale też dba o siebie... nie musi się jakoś strasznie dietować... po prostu je o wiele mniej słodyczy, niesmażone mięso, mniej węglowodanów i dużo się rusza... 2 razy w tyg. ok. 20-25 km na rowerze, 2 razy w tyg. basen, no i nie zapomnijmy, że jest geodetą i troche musi po polach pochodzić:) Nie schudł strasznie z kg, ale wyraźnie zmieniła mu się sylwetka...
A ty jaki masz plan na siebie?
-
Witaj MAXicho :wink:
Najwazniejsze ze umiesz sie przyznac przed samym sobą , ze trzeba sie wziac do pracy nad swoim ciałem, chociaz ja osobiscie przyznam ze u faceta akurat nigdy ciałka za duzo :wink: Pytanie jak Ty sie z tym czujesz :arrow: zle? to działaj :!: Mozesz sobie myslec ze łatwo mi mowic, ale naprawde wszystko jest do zrobienia :)
Mysle ze pownienes opracowac jakis plan działania, z mojego doswiadczenia tak najłatwiej, gdyz masz jakis" bicz" nad soba :)
Acha, swietnie tez działa wizualizacja :arrow: wyobraz sobie siebie z waga do jakiej dazysz, zwiekszenie swojej atrakcyjnosci, poprawe samopoczucia, tudziez aprobata w oczach kobiet 8)
Nie wiem co bedzie działac najskuteczniej w Twoim przypadku, ale mam nadzieje ze słow na wiatr nie rzucasz i bedziesz sie meldował i relacjonował swoje boje :twisted:
Trzymaj sie cieplo i powodzenia :wink:
-
DZIEŃ PIERWSZY
Cześć dziewczyny, współtowarzyszki niedoli,
Dzięki za listy. Bicz nad sobą? A czymże jak nie biczem jest całkiem pokaźna grupka pięknych Pań, czytających to forum ;-))) Czy mi źle? Tak, nie czuję się dobrze, i wolałbym, żeby moje ciało to były mięśnie, a nie warstwa słoniny. Poza tym właśnie policzyłem, że to już nie nadwaga, ale otyłość.
Wyciągnąłem notes (zwykłe tewo), tyle, że bardzo męski, bo w wojskowe wzorki na okładce, w którym notowałem parę miesięcy temu robione pompki (to był chyba dla mnie trochę taki wstęp do podjęcia decyzji o odchudzaniu). I zaczynam w nim zapisywać, co zjadłem.
Ciągle chodzi mi po głowie myśl, jak błędnym kołem jest poczucie winy. I dlatego bardzo dbam, żeby ani przez chwilę nie kopać siebie w delikatniejsze części ciała tylko dlatego, że mam nadwagę. Kurcze, wizje tego co będzie za parę miesięcy są świetnie, ale myślę, że czując dyskomfort nadwagi, muszę z całych sił dbać o to, żeby czuć komfort bycia samemu ze sobą!
Konkrety?
- kupiłem wagę (elektroniczna, są w Carrefourze po niecałe 60 zł., gwarancja dwa lata, cena rewelacyjna, większośc małych wag kuchennych kosztuje w okolicach dwustu złotych),
- każde jedzenie ważę, zapisuję, liczę ile miało kalorii,
- obserwuję co się dzieje z moim organizmem, bo wiecie dlaczego kilka razy upadłem? bo się za mocno odchudzałem ;-)))) zmniejszyłem sobie porcje tak mocno, że zaliczyłem odjazd z powodu hipoglikemii...
- i ułożyłem sobie wszystkie numery "Super Linii", jakie znalazłem w domu - do poczytania w łóżku przed snem przez pół godziny... wsparcie? a pewnie!
Do jutra
MAXicho
-
Fajnie piszesz :D
Ja deklaruję być wierna czytelniczką, choc nie zawsze mam czas pisać :roll: Służe ewentualnie radą i pomocą - polecam też wątek z Przepisami SB :D
Pozdrawiam
Grażyna
-
witam!
strasznie strasznie fajny watek :):):)
chyba jestes dopiero czwartym mezczyzna na ktorego natykam sie na forum w czasie mojej forumowej kariery ;)
postanowienia piekne :) bardzo madre i realne :) czyzby to ta madrosc ktora nabiera sie z wiekiem? :)
no i a propos tego wieku - moja mama ma co prawda 51 lat.. ale tesh ma otylosc.. i ile mi to zajelo by ja namowic na dietke... wiec.. w srode - nastepna - ide z moja mama do klubu grubasow :):):) 3maj kciuki by jej sie spodobalo :)
pozdrawiam :)
-
No jazda :twisted: spowiadać sie tutaj :twisted:
Pozatym zaraz zaraz robisz to dla siebie czy dla całych tabunow pieknych pań :?: :wink:
-
DZIEŃ DRUGI.
Spowiedź? Ale bez rozgrzeszenia prosze, bo jak śpiewał Grechuta - "nie chcę by okradano mnie z mojego życia".
37 lat, w związku (niesformalizowanym), planowana zmiana życia, chociażby zawodu, ale także wielu innych spraw (np. diety, chyba już na całe życie...). Acha, pierwszy raz podwędziłem babci pięć złotych z potfela (aluminiowe, z rybakiem), jak mialem 6 lat :lol: :lol:
Co na dzisiaj? Przekonuję się, jak fundamentalne znaczenie ma dobra waga w kuchni. Nie muszę "na oko" oceniać ile co waży i w związku z tym ile ma kilokalorii. To naprawdę pomaga, ponieważ w poprzednich próbach schudnięcia kilka razy upadłem, bo porcje tak jakoś ... cholera ... same puchły ... :shock:
Dłuższa spowiedź (czyli krótka historia zmagań ze smalcem), przemyślenia na tu i teraz oraz plany - jutro, bo padam na ryja. Idę spać.
Acha! Robię to dla siebie, ale jak skończę, i ktoś mi pogratuluje, to nie będąc zwolennikiem samobiczowania się będę czuł satysfakcję - chociaż już nie narcystyczną dumę.
MAXicho
-
taaa, kazdy, ale to poprostu kazdy facet ma w sobie olbrzymie pokłady megalomanii :D
ja tam nigdy wagi w kuchni nie miałam , ale skoro tak wychwalasz pod niebiosa to moze sobie sprawie :P
dobrze, ze jestes tak ( jak mniemam) optymistycznie nastawiony na ta batalie 8)
ja własnie w takich chwilach jak ta , czyli gdy pozostaje juz tylko kilka kilogramów do zrzutu, rzucam i owszem , ale diete- w cholere! no i z 5 robi sie 25 do odpracowania :shock: wiec tak naprawde ja nigdy nie wiedziałam jak to jest byc szczupła, ale jak skoncze rowniez bede czuła satysfakcje i własnie narcystyczna dume a co :D
-
Gotko,
córko Wikingów z Gotlandii,
wbrew pozorom spora część facetów ma nie tyle pokłady megalomanii, ile pokłady koszmarnej niepewności, maskowanej udawaniem Faceta w wersji super-extra-de-lux (na eksport), która to wersja jest oczywiście nieprawdziwa, bo mężczyzna to istota z natury bardziej naładowana testosteronem (z wszystkimi konsekwencjami), ale czasami mam wrażenie, że trzeba być naprawdę baaaaardzo męskim facetem, żeby ... poryczeć się gdy trzeba. :D
Narcystyczna duma to nie to samo co satysfakcja z dobrze odrobionego zadania domowego. Narcystyczna duma przesuwa akcent na JA, przesuwa bardzo mocno (i - kontynuując temat mężczyzn - chodzi potem taki facio i mówi sobie i innym "zobaczcie, jaki JA jestem wspaniały, jaki JA jestem fantastyczny"), natomiast satysfakcja dotyczy raczej wykonanej pracy, i jak mi się zdaje wymaga przede wszystkim takiej stabilności obrazu siebie (=poczucia własnej wartości), w której siada sobie facio, niczego nikomu (także sobie) udowadniać nie musi i mówi "no, porządnie odwalona praca".
Pozdrowienia
MAXicho
ps. Proszę o pomoc - jak można na swoim koncie założyć taki paseczek jak Twój na dole posta z kilogramami zrzuconymi i do zrzucenia???
-
Spiesze z pomocą :)
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...towanie+tekstu
tutaj jest wszystko dokładnie objasnione, nie powinienes miec problemów jak cos to krzycz to Ci ewentualne watpliwosci wyjasnie :wink:
Zgadzam sie z Toba w 100% , dla mnie bardziej meski jest facet, który przyznaje sie do własnie przezywanych burz, słabosci niz jakis lovelas w wersji " de lux" - swoja droga niezła perełka :lol: Pozatym jak długo mozna udawac ja sie pytam? Otóz nie długo
Wiesz moze i tak i nie ( z ta narcystyczna duma) efekt praktycznie ten sam , a mianowicie pewnosc siebie - komfort bycia w swoim ciele i poczucie " fajnie ze mieszkam w tym ciele" pomijajac oczywiscie trudy, pot i krwawice , które sie wylało zeby poczuc ta satysfakcje czy narcystyczna dume, pozatym jesli chodzi "taki facio" i laseczki tez mozna pod do podpiac :? to wiadomo ze taki ich imidz jest lekko przekłamany gdyz narzucaja otoczeniu swoja "swietnosc" z metka 34 lub 36 na dzinsach i sztucznie przypietym usmiechem rodem z reklamy pasty do zebów :roll:
Moze to wynika z mojej proznosci, ale duzo bym dała zeby raz przejsc sie ulica z obojetnie jakim juz wizerunkiem - osoby usatysfakcjonowanej czy narcyza do potegi, ale
poczuc i pomyslec " o cholera, udało się " :D :D Ale to tylko przebłyski mojej zwykłej babskiej proznosci, ach bo zapomniałam- kobiety tez mam w sobie odrobinke megalomanii :)
Pozdrawiam :wink:
-
DZIEŃ CZWARTY:
No dobra, a teraz czas zafundować sobie i innym troszkę historii (mojego brzucha rzecz jasna), potem przemyśleć mocno kwestię co, kiedy i jak, skopiować całe to swoje dzisiejsze - bardzo poważne - pisanie do dokumentj w wordzie, i ... zabrać się do roboty.
Czytających uprzedza, żeby poszli po herbatę, bo to będzie długi tekst :) :)
1. HISTORIA.
Długie lata ważyłem około 70 kg., czyli jak na faceta z moim wzrostem (177 cm) bardzo przyzwoita waga. Utyłem gdzieś około 22 roku życia - nagła zmiana życia, sporo problemów w życiu osobistym, zajadanie trudnych chwil... i 20 kg żywej wagi więcej. Jestem chyba obciążony genetycznie, moi przodkowie w całości pochodzą z Litwy, raczej sobie nie żałowali, dla mnie oznacza to także zamiłowanie do litewskiego jedzenia - cepeliny, bliny, baby ziemniaczane, kartacze ...
Za odchudzanie oczywiście brałem się nie raz i nie dwa, ale teraz - z perspektywy lat - widzę, że po pierwsze niewiele o mechanizmach tycia i odchudzania się wiedziałem, a po drugie zakładałem zupełnie nierealistyczne założenia - np. bardzo niska kaloryczność potraw, czasami wręcz głodówka, chudnięcie w tempie 3 kg tygodniowe i tego typu sprawy.
2. PSYCHOLOGIA, PSYCHOLOGIA ...
Dużo zastanawiałem się nad emocjonalnym tłem odchudzania się. Wielokrotnie podejmowałem postanowienia "do jutra zmieniam się całkowicie". Tymczasem mam wrażenie, że to w ogóle nie działa: nie ma tak, że dzisiaj jestem biały, a jutro będę czarny, bo tak sobie postanowiłem. Dwie sprawy wydają mi się zasadnicze: problem poczucia własnej wartości (i powiązane z nim poczucie winy) oraz zupełne choć chyba mało uświadomione negowanie procesu uczenia się.
Mam wrażenie, że mając skopane poczucie własnej wartości (chociażby z powodu brzucha), i podejmując decyzję "do jutra się zmieniam", fundujemy sobie, my, grubasy, klęskę. Poczucie własnej wartości powinno być niezależne od tuszy. Jeśli jest inaczej, każda mała "wpadka" bardzo łatwo prowadzi do totalne "upadku". Jeśli moje pocucie winy jest okej, i zjem pączka, powiem sobie "cholera, zjabłem pączka, 300kcal, jutro dwugodzinny spacer, chociaż, kurcze, pączek był smaczny". Jeśli sam siebie katuję postanowieniem "od jutro WSZYSTKO inaczej", jeśli zjem pączka, pomyślę "cholera, WSZYSTKO spieprzyłem", i sięgnę po kolejne...
Zapominałem też o UCZENIU się. To nie jest przecież tak, że jak ktoś czegoś nie umie, i postanowi to zmienić, to kolejnego dnia będzie już umiał. Uczenie się to proces, a nie akt objawienia. Rzecz dzieje się tak, że dzisiaj nie wiem, jutro troszeczkę, bardzo niewiele, pojutrze kawałek więcej, za dwa dni już trochę, a nie troszeczkę ... aż pewnego dnia wiem prawie wszystko!
Jakie wnioski? Natychmiastowe wybaczanie sobie błędów, ale i stałe podnoszenie poprzeczki - w imię nieładowania się w poczucie winy i w imię uczenia się.
3. JEDZENIE.
3.1. RZECZYWISTOŚĆ...
Moja dieta to głównie dieta wysokowęglowodanowa w połączeniu z tłustym mięsem. Słodycze raczej mnie nie pociągają. Lubię jarzyny, w wielu postaciach. Nie mogę radykalnie zmieniać sposobu żywienia, bo to nie wyjdzie. Wnioski? Oto one:
- ze słodyczami i chipsami nie mam kłopotu, nie mam co się martwić (uwielbiam tylko kawowe dropsy, hehehehehe, ale niewiele poza tym),
- węglowodany dalej jak najbardziej tak, ale o niskim indeksie hipoglikemicznym, czyli wyłącznie "razowe" płatki, razowy chleb, nieoczyszczone kasze i ryż,
- trudno będzie przestać jeść tłuste mięso, w związku z czym w miarę możliwości sporo chudego mięsa, chociażby w postaci dań mięsno-jarzynowych.
A ponieważ nic nie jest doskonałe, ja też, jeśli dopadnie mnie taki głód, że będę przeczuwał upadek, zafunduję sobie:
- albo paczkę białego ryżu z mlekiem, odrobiną cukru i cynamonem,
- albo JEDNEGO kawowego dropsa, hehehehehehehe.
3.2. PLAN PRACY
3.2.1. dochodzenie do diety ograniczonej do tysiąca kalorii,
3.2.2. pięć posiłków dziennie, od ósmej rano do osiemnastej wieczorem, co dwie godziny
- rano musli z mielonym siemieniem lnianym, rodzynkami, migdałami lub innymi bakaliami, zalane ciepłą wodą poprzedniego dnia wieczorem, bez mleko (dla mnie to żelazny punkt dnia - daje energię na cały dzień, niski indeks hipoglikemiczny, fajnie zapełnia żołądek), - około 300kcal
- około 10tej przegryzka - około 150 kcal
- obiad między 13tą a 14tą (danie jarzynowe, jarzynowo-mięsne lub kasza z odrobiną mięsa) - około 400 kcal
- podwieczorek około 16tej - około 100 kcal
- przed 18tą - tylko jabłko lub sok z marchwi - około 100kcal
łącznie około 1000 kcal
3.2.3. bez jedzenia po godzinie osiemnastej
4. SPORT
Od paru miesięcy zacząłem nieco ćwiczyć (po około 80-100 pompek dziennie), dużo muszę się jeszcze dowiedzieć o tym co i jak, ale stopniowe rozruszanie siebie i dojście do wysokiego poziomu aktywności fizycznej.
5. WSPARCIE
Nie jestem takim mocarzem, żeby bez pomocy z zewnątrz schudnąć prawie dwadzieścia pięć kilo. W związku z tym:
- przyjaciół proszę o wsparcie, przynajmniej w formie trzymania kciuków,
- korzystam z tego forum - licznik kalorii jest fantastyczny, daje świetną możliwość sprawdzenia tego, co sie naprawdę je, a ilość wiedzy jaką tutaj można znaleźć jest fantastyczna
- mam paręnaście numerów "SuperLinii" - od dzisiaj stoją w segregatorze przy łóżku i codzinnie wieczorem przed snem służą do ładowania sobie akumulatorów.
No to, do roboty.
MAXicho
-
pozostaje zyczyc powodzenia - wszystko rozpisane bardzo ale to bardzo dokladnie :)
jednakze ja sie obawiam ze z czasem moze Cie zjesc troszke monotonia :(
ale i tak mocno 3mam kciuki :):):)
i polecam: judy hollis - nadwaga jest sprawa rodziny - mity na temat nadwagi...
-
łojezu :o
Ty chyba niezle kalorii spaliłes na samym pisaniu tego planu, pod którego ( co tu duzo mowic) jestem wrazeniem :lol:
Odnosnie cwiczen to moze ( jesli moge cos zaproponowac) jakies aeroby? Mowie tutaj o bieganiu, szybkim spacerze, rowerze stacjonarnym lub w plenerze. Pompki, fakt swietnie kształtuja biceps , triceps i miesnie brzucha ale powinno sie je poprzedzic własnie jakims aerobem , który rozgrzewa i spala :D Pozatym jak zapewne juz wiesz tłuszcz jest spalany po ok 20 minutach wiec najlepiej zeby cwiczenia trwały nie mniej niz 30 minut, no ale rozumiem ze czas , a raczej jego brak moze nie pozwolic na jakies czasochłonne treningi wiec najwazniejsze ze preferujesz jakas aktywnosc :wink:
Moj plan odszczuplania zajał mi całe 5 minut-
1) ja na zdjeciu w stroju kapielowym przed i po ( kolega mi zrobil symulacje komputerowa) :lol:
2) pewna zadra, która mam do dzis w głowie i serduchu :wink:
Ale -ale gdzie Twoj szlaczek? zapomniałes ze jestes pod obstrzałem? :wink:
Pozdro :)
-
No, no, no
jak sie facet do czegoś zabierze to już konkretnie :)
trzymaj tak dalej, zamontuj suwaczka, to nie będziemy mogły nadażyć za jego przesuwaniem (oczywiście w prawo)
pozdrawiam i miłej nieczieli życzę
-
Siemanko ludziska,
Giggi - monotonia nie grozi mi w przypadku porannej porcji musli, chociaż na początku wydawało mi się to mdłe i nijakie (ale polubiłem!) - dobrze zapycha żołądek, daje sporo wolno uwalnianej energii, w sumie --- długo nie chce mi się jeść, mam sporo energii do pracy oraz zero napadów głodu spowodowanych rozregulowaną gospodarką cukrem
Gotka - byłabyś dobrą żoną Wikinga z Gotlandii - on tłukłby wroga mieczem, ty słowami :) A na poważnie, Dzielna Kobieto, to po pierwsze ja też chcę dobrze się czuć i wyglądać lepiej (zwłaszcza, że planuję zmianę zawodu), ale to bez sensu tworzyć sobie taki obra "będę miał poczucie wartości DOPIERO gdy schudnę", bo to oznacza, że kopiemy siebie po czułych częściach duszy (bo ten tekst brzmi jakby "teraz nie mam żadnej wartości"). Faktem jest rzecz jasna, że sukces buduje :lol: Po drugie - zadrę w sercu trzeba przeżyć, ale nie warto trzymać się jej kurczowo, i jak ktoś ci zrobił przykrość, to on wykazał się bezgraniczną głupotą a nie ty, więc ... do śmietnika :D Acha, suwaczek w drodze
Milas - dzięki, moja konkretność nie zmienia faktu, że przez parę lat byłem w tej materii bardzo niekonkretny (np. osiągnięcia Gotki z jej suwaka to było dla mnie nieosiągalne marzenie), ale uczę się błędach - jak każdy tępy facet wolno, ale w miarę skutecznie.
Co u mnie? Wczoraj lekka skucha - pół schabowego :twisted: ale co tam, życie idzie dalej. Dawniej z poczucia winy wtrząchnąłbym pięć innych, a teraz nie - nie wpakowałem się w spiralę, dzisiaj dalej do roboty ... Dzisiaj ważę 96,5 kg (z 98,00), ale to raczej nie tyle chudnięcie ile spadek opuchlizny głodowej :oops: więc w sumie liczę, że odchudzam się od wagi 96,5 (ale w suwaku dla poprawy samopoczucia te 98 kg. wpiszę, a co tam ...).
No dobra. Liczenie tego co żrę. Intensywne spacery na dobry początek (dzięki Gotka za troskę! wiem, wiem, ale warto powtarzać to co się wie, bo facet ma rozum duży, ale krótki i przytępiony golonką), obserwowanie co się z moim organizmem dzieje ... i tyle na rano. Do wieczora, dziewuchy! Zrobię suwak jak wyrzucę z chałupy w ciągu dnia gości.
MAXicho
-
Witaj Drogi Współtowarzyszu niedoli, jaka przyszło nam dzielic :D
Przyznam , ze nie miałabym nic przeciwko temu, by byc kobieta Wikinga z Gotlandii :lol: , ale zapewniam Cie ze to ja bym tłukła mieczem ,pała i czymkolwiek bym tylko mogła, chyba mam w sobie wiecej meskich hormonów :P
Schabowym nic sie nie przejmuj, zwłaszcza ze tylko połowka i jak mniemam smaczna :wink: Acha woda woda woda :!: To naprawde pomaga -jak wypijesz 1 szlanke przed posiłkiem ( najlepiej z cytryna) to zjesz o przynajmniej 1/3 mniej :)
Spacerki dobra rzecz, no i jak jeszcze sobie wszystko zapisujesz to sukces murowany :wink: Niezle Ci sie to wszystko zaczeło powiem Ci. 8)
Absolutnie - absolutnie nie twierdze ze nadwaga jest przyczyna wszystkich niepowoden i braku pewnosci siebie, a schudniecie lekarstwem na wszystko. Decydujac sie na ten krok w tym przypadku - diete, jakby samym tym czynem pokazuje ze nie jestem taka beznadziejna bo co tu duzo mowic to wymaga cholernie silnej woli,samozaparcia i niestety cierpliwosci, czego mi czesto brakuje ( ja troche narwana jestem :wink: ) To chyba nie sa cechy człowiekabez charakteru i bez wartosci? zdolnosc zauwazania w sobie niedoskonałosci i próba ( nawet nieskuteczna) walki z nimi jest dla mnie przejawem posiadania cechy, która chce w sobie pielegnowac, a mianowicie samodoskonalenia :D
A jak wiesz, teraz mamy takie czasy, ze poprostu trza wygladac :wink: i naprawde wyswiechtanym schematom takim jak " wyglad jest bez znaczenia mowie stanowczo nie :D Ja cały czas mam nadzieje ze wbije sie w jakas odjazdowa kreacje zupełnie nie w moim stylu typu mini i dekolt do macicy , przejde sie po pokoju i bede z siebie zadowolona o! :lol:
To byłam ja Gotka prózno-refleksyjna :wink:
Pozdrowka :)
-
swietny blogasek.napewno bede wpadac tu czesto zycze powodzenia :)
-
Tak to jest umawiac sie z facetami, powie : "do wieczora dziewuchy", a konczy sie na tym ze idzie po papierosy i wraca po dwóch latach :shock:
-
Siemanko Towariszczi,
Gotka, fajna wrzeszcząca baba jesteś, nie ma co ... masz, że tak powiem, pyskate poczucie humoru :D
Co do schabowe to właśnie myślę, że duża część upadków zaczyna się od chwili, gdy po połówce schabowe (sprawdziłem właśnie: ok. 100 kcal) z poczucia winy wcina się pół kilo tortu (pewnie dobrze ponad tysiąc kcal). To na tyle w temacie postępów cofających się na froncie walki o realną walkę.
Jak to się z Tobą dzieje, że zaczynałaś kilkakrotnie odchudzanie się, i nigdy jakoś go nie kończysz? O co w tym chodzi??? Wyspowiadaj się... :twisted:
Kilka słów co u mnie. Waga jest rewelacyjna. Uwielbiam sałatkę jarzynową. Kocham. No ale kalorie... zrobiłem sałatkę bez ziemniaków (seler, marchew, ogórek, jabłko, trochę oleju winogronowego, sól, pieprz), wszystko zważyłem i policzyłem, i wychodzi mi, że 100g takiej sałatki to około 38 kcal. Porządna porcja 25dag plus łyżeczka majonezu dla smaku i chudziutki jogurt do zmięszania, niewstrąśnięcia to około ... 250 kcal.
Tak, dociera do mnie jak niesłychanie ważne jest kontrolowanie tego, co się dzieje. Może nawet nie kontrolowanie (czasami trudno), ile OBSERWOWANIE i rozumienie, co się realnie dzieje. Nie będę się rozstawał ze swoim notesem, a do końca tygodnia dopracuję sobie wszystko.
Na razie dietkę 1000-1200 kcal spokojnie utrzymuję, cierpię wieczorem (no, jeść mi się chce, muszę wyznać...), oszukuję żołądek herbatą z cytryną i aspartamem ... i dalej.
Acha, Gotka, zgadza się, czasy są takie jakie są... Wiesz dlaczego to dla mnie teraz ważne? Zmieniam zawód, chyba założę swoją firmę (żadne kokosy, ale na swoje chyba wyjdę), moi kontrahenci mnie znają, czasami z ... przeciągania terminów (niestety! dobrze, że to dawne czasy) i wymyśliłem sobie, że zafunduję im strategię pt. ZMIANA ... Facet, który schudł trzydzieści kilo (acha, bo ja na wiosnę ważyłem 102, hehehehe czołg Rudy, hihihihi) i zmienił swoje życie.
Spadam do licznika kalorii bo przed trzy dni nic nie wpisywałem (mam w notesie co jadłem) i czas nadrobić zaległości.
Cmok, cmok !!!!!!!!
MAXicho
ps. Acha, żeby nie tworzyć iluzji: próbowałem się odchudzać od siedmiu lat, mnóstwo prób do dooopy, dopiero teraz wiem co i jak - piszę to w imię pokory i prawdy, a także po to, żeby czytający wiedzieli, że nie należy rezygnować :D Suwak gotowy tak na marginesie. Dzięki!
-
witaj towarzyszu maxicho!
pragne stanowczo panu odradzic aspartam a przynajmniej zasugerowac uzywanie go w minimalnych ilosciach...
a jak jush t moze herbatka spoko tea firmy vitax? ona w sobie ma jush slodzik i jak jush nie raz pisalam u innych jest pyszna :):):) wlasnie.. kiedy vitax zacznie mi placic za reklame?
pozdrawiam cieplutko :)
-
Dlaczego nie polecasz aspartamu? Dla mnie to było dość łatwy sposób na oszukiwanie żołądka, a pewnie raczej mózgu, bo to podobno mózg odpowiada za to, czy czujemy się nasyceni czy też nie. Herbatki Vitax? Herbata do zaparzania (z fusami) czy rozpuszczalna? Szczegóły prosiłbym...
MAXicho
-
Siemasz :)
Ja dzis w nieco melancholijnym nastroju spowodowanym niekorzystna faza mojego cyklu :? , w chwili obecnej najchetniej wytłukłabym kogos po licach , ale mimo to postaram sie powstrzymac od komentarzy pełnych bezczelnosci i wrodzonego chamstwa 8)
Rozumiem ze to był komplement z ta moja fajnascia :D dziekuje w takim razie i prosze o jeszcze :wink:
Primo : co Ty sobie do diabła wyobrazasz z tym tortem :?: :!: Tu Cie wygłodniałe kobiety czytaja a Ty niewzruszony o schaboszczakach i tortach :lol: Ty chyba poczujesz gniew kobiet na diecie, a jest sie czego bac moj drogi :twisted:
Ja sie mam spowiadac? O kochany, ta sprawa duzego kalibru, i to tak na forum? toz to ekshibicjonizm :D
Tez dzisiaj stworzyłam sałatke jarzynowa ale w wersji light , która notabene uwielbiam ( ja jogurt naturalny mieszam obficie z pieprzem, musztarda i czasem zółtkiem z ugotowanego na twardo jajka - mniam)
Ja na odmiane wole sie dzis nie obserwowac bo jest mnie wiecej :twisted:
Wogóle to łał, fajny pomysł z załozeniem swojej własnej działalnosci, perspektywa bycia sobie szefem bardzo mi przypadła do gustu :D No i tak, wyglad w tym momencie odgrywa znaczenie fundamentalne bo inauguracyjne i przedstawicielskie :) Zazdroszcze jak najbardziej
:)
Czemu Rudy ? matko kochana :lol:
Czyli Ty jednak chudniesz, to co nazekasz cały czas ze cienias jestes w tej kwestii , pewnie nie przybrałes na wadze w miesiac, to tez w miesiac wagi nie stracisz, to jest tak ze minuta w ustach a całe zycie w biodrach ech :x
Ja dzis chyba jestem najsłabszym ogniwem wsrod tutaj zgromadzonych :shock:
Wybacz Drogi MAXicho swej wspołtowarzyszce ten mało tetniacy energia poscik, ale dzis zdecydowanie nie moj dzien :wink:
Trzyma kciuki i ide w odmety waniliowej wody, cmokas :wink:
-
czemu odradzam aspartam?
1. bo to jest sztuczne - na bazie aminokwasow - z drugiej strony co teraz nie jest sztuczne... ale juz uwazam ze lepiej zostawic sobie te 100 kcal na dwie lyzeczki miodu, ktory jest zdrowy nish dostarczac swojemu organizmowi chemie...
2. pisze tam ograniczenie do 8 tabletek dziennie - ja kiedys z 20 dziennie bralalm - zaoowocowalo to wrzodami ;) stad moje uprzedzenie do aspartamu :) bo jk jush jest ograniczenie to cos musi byc nie tak!
3. slodziki wyplukuja witaminy i inne pozyteczne zwiazki z organizmu...
4. poza tym - nie jestem tego pewna to tylko moje wnioski - podejrzewam ze sie odklada tesh troche w naszym organizmie pod postacia toksyn...
ale jak sama pisze - to moje myslenie... i tak kazdy ma prawo robic jak chce :)
uzywam czasami slodzika na bazie sacharozy... nie ma na nim ograniczenia co do spozywania tabletek, ale uzywam go tylko od czasu do czasu...
pozdrawiam cielutko i prosze nie brac sobie do serca wszystkiego co pisze :)
-
Witaj MaXicho
Świetny pościk, pełen dobrych rad i trafionych spostrzeżeń..............Będę kibicować , bo strasznie mi imponuje , jak facet potrafi się tak konkretnie wziąść za siebie...................Wokoło mnie tylko sami brzuchaci , którzy wmawiają sobie, że kobiety lubią się poprzytulać do dużego ciałka........................Zresztą nie tylko kobiety dobrze się oszukują...................
Pozdrawiam
Asia
-
-
No pieknie Pan MAZicho ma nas w głebokim powazaniu, wstyd :twisted:
-
przepraszam ,kot mi po klawiaturze chodzi miało byc oczywiscie MAXicho :wink:
-
No normalnie się tu zaczytałam... Mam nadzieję, że to nie koniec tego wątku???
-
Halo, prosze Pana!
Czy Pan tu jeszcze zaglada? Bo przyznam,ze lubie czytac takie teksty i mam nadzieje,ze cdn...
Pozdrawiam i zycze lightowego weekendu. :D
-
Siemanko ludzie,
1. Wracam po paru dniach milczenia. Dlaczego wsiąkłem w życie? Ano, upadłem ... nie całkiem, nie do końa, nie na full, ale jednak. Jak zwykle zaczęło mi iść tak fajnie, że postanowiłem, żeby mi szło jeszcze fajniej, i ... zrezygnowałem ze śniadania. Musli, które miało dać mi energię na pół dnia i w fajny sposób zatkać żołądek wpakowałem do lodówki na następny dzień, a nie na stół. No i wieczorem pięknie pękłem. Potem dwa dni normalnego jedzenia, od soboty powrót do diety. Wczoraj - w niedzielę - już okej.
2. Tak czy owak nie sądzę, żebym przekroczył dzienne zapotrzebowanie na kalorie, które obliczam dla siebie, średnio "umęczonego" fizycznie faceta, na jakieś 3000 kcal. Kalorii nie liczyłem, ale nie sądzę, żebym dobił do tej granicy - znam siebie na tyle, że nie wpakowałem się w poczucie winy, ergo w karanie siebie, ergo w jedzenie w wersji hard - nie było placków ziemniaczanych, cepelinów, dobrej pieczeni i wypasionego ciasta.
3. I tak schudłem kilogram od poprzedniego poniedziałku (od maksymalnej wagi na poczatku lutego, czyli 102 kg, to już siedem kilo), co mnie cholernie cieszy i daje motywację do dalszej pracy.
4. Wnioski? Śniadania bezwarunkowo absolutnie konieczne, w dzień zatykanie się warzywkami w dużej ilości, wieczorem hektolitry wody z cytryną (dzięki Gotka!), jak wytrzymam niejedzenie po 18tej, to rano będzie już z górki.
5. Idę na godzinny intensywny spacer. Jesień ładna się zaczyna, a ja tutaj w Toruniu za oknem mam zaraz Wisłę. Pomyślę o życiu...
MAXicho
-
Przepraszam za milczenie ... mea culpa, mea culpa, mea, MAXima, culpa ... nawet nie wiecie, jak cholernie trudno przyznać się mężczyźnie, że coś poszło nie tak jak miało iść ... ale lekcje pokory (nie upokorzenia :D ) mojej durnowatej części ludzkości są potrzebne jak dżdż 8) kani ... więc wracam ...
A kto mi powie jak się przesuwa suwak na dole moich wpisób? Bo mi się już, cholercia, należy się 95 a nie 96 !
MAXicho
-
Czesc bylam prena ze juz Cie tu nie zobaczymy... No ale mila niespodzianka. Najwazniejsze aby umiec po upadku powstac, a nie poddac sie. Trzymam kciuki.
-
No, jest nasz mezczyzna wreszcie :)
Tak własnie myslałam sobie, ze miałes chwile podłamki i juz sie miałam zabierac za jakiegos motywujacego mentalnego kopniaka w cztery litery Twe w formie maila, albo wiadomosci na dzi dzi, ale ( tutaj moment bolesnej autorefleksji) nie miałam numeru :D
No ale nic to, - wazne ze przybyłes Rycerzu :wink:
Wiesz, ja tez miałam chwile totalnej załamki, napady wilczego apetytu spowodowane zwrotem akcji w zyciu mym ( stresory na wysokich obrotach), ale stwierdziłam ze do diabła, do cholery jasnej, nameczyłam sie juz troche zeby doprowadzic siebie do porzadku i teraz mam sie znowu zamienic w kołaczyka? o nie :!:
i moze nawet nie ma juz tych "5 kg to go" , ale wiem, ze musze " keep going" :wink: zdecydowanie to wszystko mnie juz za duzo kosztowało zeby sie poddac :wink:
Doceniam fakt , ze sie przyznałes, wyspowiadałes z chwili słabosci przed swym haremem tutaj :D i podoba mi sie to ze idziesz dalej, anie rzucasz w pierony tak ładnie przemyslanego planu :)
:arrow: śniadanie obowiazkowe :!: i muesli dobra rzecz, mozesz nawet dodac odrobine miodu jesli lubisz bo wtedy cukier zaspokojony
:arrow: zawsze rano przed sniadaniem pij wode ( naprawde pomaga)
:arrow: dobrze by było zebys brał witaminy jakies - suplementy w diecie wskazane
:arrow: jak jesz obiad zaczynaj od surowki - zjesz mniej na 100%
:arrow: rcu ruch ruch
:arrow: mysl pozytywnie, pomysl ze obciach znowu zwiac nam z forum :D
:arrow: trzymam kciuki :wink:
Odzywaj sie jak tylko masz chwile załamki, i wiesz Twoje opisy walki ze soba, motywuja mnie , wiec miej to człowieku na uwadze :)
Pozdrawiam i trzymaj sie tam ciepło, dnia w wersji light zycze :)
-
acha odnosnie suwaczka :)
musisz poprostu zrobic suwaczek od nowa :D tzn ja tak robie, chyba ze sa inne sposoby mi nie znane, ale nie sadze :wink:
-
Siema dziewuchy,
Dzięki za wpisy. Miło dostać dobrego kopniaka w ... charakter :D
Tak, Gotka, to obciach najpierw nadąć się nadmuchana ropucha, spojrzeć oczyma podkręconego amfetaminą Napoleona, a potem podwinąć ogon i zwiać jak wyleniały lis. Faceci mają jedną wadę (to znaczy mają ich całe stada, tych wad, ale głupi nie jestem, zdradzę tylko jedną): ciągle wydaje im się, że być superfacetem to właśnie taki Napoleon, supersamiec, twardziel jak z amerykańskiego filmu. Za nic w świecie nie chcą się przyznać do błęgu, bo wydaje im się (=nam, hehehehe), że w ten sposób tracimy swoją męskość, niezależność, samcze archetypy ... i byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie to, że rezygnując z przyznawania się - nawet przed samym sobą - do słabości, fundujemy sobie albo totalną klęskę, albo zaawansowane twardogłowie, a w najlepszym wypadku zawał serca.
Pewnie filozofuję za bardzo, ale trzeba umieć upaść: pogodzić się z lekką klęską, ale podnieść się na czas, zanim spieprzy się wszystko.
No dobra: dzisiaj długi godzinny i bardzo intensywny spacer już za mną, przez kolejny tydzień lub dwa postaram się codziennie, potem może bieganie. Wodę chleję aż mam kaca, tak dużo, jestem właśnie ledwo żywy po potężnej porcji gotowanych jarzyn (marchewka, fasolka, kalafior, łyżeczka oliwy, przyprawy, curry - i tylko ok. 350kcal), wieczorem może sok z marchwi i dalej do roboty...
Może warto troszkę upaść, tak tylko troszkę, nie całkiem, nie na maxa, po to, żeby zobaczyć co można stracić, ale na tyle mało upaść, żeby nie stracić wszystkiego?
Gotko: ty już osiągnęłaś niesamowity sukces .. 16 kg. ... wow ... Warto zadbać o te pięć, ale gdzieś z twojej wypowiedzi wynikało, że zdarzało ci się z tych "5 to go" wskoczyć na trochę wyższy pułap ... nie warto, musisz świetnie się czuć mając w plecy 16 kg! Fajna sprawa.
MAXicho
ps. zrobiłem sobie prezent: zmieniłem suwak i dodałem na początku wagę z lutego ... 102 kg. ... jak się uwezmę, to maksymalnie za sześć miesięcy powinienem być odchudzony ... wtedy też planuję rozpoczęcie nowego zawodu ... wszystko składa się tak jak powinno ... do roboty !!!
-
Czesc czesc czesc
Jestem wsciekła bo do choinki zezarło moj poscik, taki ładny długi Ci napisałam aaaaaaaa :!: :x :x :x
No wiec produkuje sie jeszcze raz.
Po pierwsze, ciesze sie , ze wróciłes bo lubie czytac co sie dzieje u Ciebie :wink:
Nie wiem, naprawde nie wiem co Wy ( Wy w sensie FACECI) macie z tymi napoleonami, supermenami, maczo i inna hołota?!
To jest dla mnie nie do pojecia. Dla mnie to jest co najmniej dziwne gdyz ztego wynika, ze nie ma prawdziwych mezczyzna tylko marne aktorzyny,a z tym tez do konca sie nie moge zgodzic, no ładna histoia w kazdm razie drogi Panie.. Po pierwsze nieomylnosc, to nie oznaka meskosci moj Drogi ja tam za ideałami nie przepadam, uwazam ze sa nudne :D :D :D
wole normalnego goscia, ale rozumnego, który czasem cos schrzani, ale umie sie podniesc, a z ideałami to do mitu :wink:
Widzisz, Ty przynajmniej umiesz dostrzec tę delikatna granice kiedy faktycznie, troche sie spierniczyło sprawe , ale to "troche" umiesz odrobic spacerkiem czy porcja warzywek, to jest chyba sukces? Wiec tak, zdecydowanie uwazam, ze lepiej troche upasc i wszystkiego nie stracic.. taka załamka czasem działa niezwykle mobilizująco
Oj MAXicho ,16 kg to wcale nie jest sukces, bo ja nie nastawiałam się na 10, 15,25 kg , które strace, lecz to ze bede szczupła,a tego nigdy nie zaznałam, nie wiem jak to jest byc "laska" bo własnie zawsze cos sie schrzaniło i nawet to ze tyle na to pracowałam, ze było ciezko nie przemowiło do tej mojej rudej łepetyny :oops: Teraz mam powiedzmy motywacje,i mam nadzieje ze dojde do tej swojej wymarzonej figury :wink: Przy moim wzroscie kurdupla (163 cm) 57 kg wydaje sie byc duzo ,ale mi zalezy na tych wszystkich babskich akcesoriach :wink:
ech, pisz o tym swoim odchudzaniu :wink: pozdro :wink:
-
no i wlasnie o tym drogi panie maxicho pisalam...
a moze nie zjadles tego musle, bo Twoj organizm jush ma go w nadmiarze i nie kce go zjesc???? moze potrzebowal cos zjesc z tych rzeczy ktore zjadles nadprogramowo????
jestem wyznawczynia zasady ze nasz organizm sam nam powie na co ma ochoty - trzeba tylko nauczyc sie go dopsze sluchac... tak wiec nie mozna szablonowac co sie zje kazdego dnia...
i podaje przyklad ktory jush u ateczki w topiku pisalalam...
moja dobra kolezanka postanowila sie poodchudzac.. przeczytala wiele ksiazek o zbawiennym wplywie otrab pszennych na organizm... i zaczela je jesc - popijajac dusho iloscia wody of kors... na snaidanie - otreby.. ciasteczka z otrab.. musle z otrebami.. panierka z otrab... itd itp... i pewnego dnia gdy usiadla do sniadania nad miseczka otrab z mlekiem.. puscila pawia... i dala sobie spokoj z otrebami :)
prosze to przemyslec :)
-
W facetach najgłupsze jest to, że nie myślą do czasu, aż się nie pożygają nad miską musli :D jak na razie mi odpowiada, ale jak mnie najdzie ochota na coś innego, to pójdę za głosem serca. Np. na ogół jem teraz bez mięsa (kiedyś byłem wegetarianinem), ale ostatnio mam ochotę na fajną rybę.
Dzięki za uwagi o słodzikach! Zacząłem mocno ograniczać, bo chyba rzeczywiście szkoda ładować się chemią ...
-
Dorsze są całkiem niezgorsze. Dziesięć deko to tylko 70 kcal, do tego seler, marchewa, por, troszkę oliwy, bazylia, trochę ziół, parę (nie więcej!) śliwek, i ... 400 kcal a smacznego jedzenia tyle, że umrzeć można.
M.