-
ANOTHER YEAR PASSING BY...COME ON, MOVE ON!!!
No to tak - zawsze bylam w zasadzie szczupla, 3 kg w te czy we wte, ale w ogole to szczupla i juz. Wyjechalam na rok za granice - zmiany zywieniowe, permanentna impreza i - mam to gdzies, pomysle o tym jutro, najwyzej kupie wieksze spodnie. Wrocilam z nadwyzkowymi kg i znowu - spotkania towarzyskie, piwo, kebaby, a w domu miliony kanapek, bo stres... i jest jak bylo. Chodze na fitness i nawet to nic mi nie daje (niewiele), bo trzeba cwiczyc i nie jesc, a nie tak jak ja.
Od dzis stop, schodze z 60 kg do 50. Na wage poki co nie staje, bo tylko mnie to zestresuje. Dieta - 15.00 - jem sniadanie, obiad, potem juz nic. Popoludniami, wieczorami, na spotkaniach towarzyskich - herbata - ) kcal, rozgrzewa, mozna ja pic w duzych ilosciach, wiec brzuszek sie 'zapelnia'. Zwaze sie 1. pazdziernika, to dam znac, jak idzie. A poki co musze tu pisac codziennie co sie dzieje, przynajmniej bede pamietac, ze jestem na diecie. Eh. Raz a dobrze trzeba.
DZIEŃ 1 - 18 WRZEŚNIA, NIEDZIELA
ŚNIADANIE O 11.00 - Bakomy Sonata waniliowa z wiórkami czekoladowymi & 2 bułeczki maślane & kawa z mlekiem.
OBIAD O 15.00 - sałata z tuńczykiem w sosie własnym, pomidorem, papryka.
Bardzo wazne dla mnie to jesc duzo warzyw pomidorow, ogorkow i tych innych.
I chudego miesa. A wywalic chleb, bo to chleb mnie gubi.
Pozdrawiam wszystkie odchudzajace.
-
w ogole to takie fatalne - siedze i mam takie zwaly tluszczu na gorze ud i na tylku.
zaloze mala bluzeczke i mam takie tluste ramiona.
usmiechne sie i widze takie tluste policzki.
a moj brzuszek mowi: jesc!
poczatek jest najtrudniejszy, pozniej juz chyba z gorki - jak myslicie?
tylko ze dzis poczatek, dzien pierwszy, oby go przetrwac, bo jak nie, to zwariuje.
a zrzucic trzeba przed mrozna zima, bo potem idzie opornie.
czuje sie strasznie napompowana, jakie to fatalne.
-
Oj widze tu zero wsparcia.
No sluchajcie, bo bedziecie miec mnie na sumieniu.
Poddam sie i co?
-
Czesc
pisze zeby nie bylo, ze nikt Cie nie wspiera:P
Sluchaj musisz byc wytrwala i robic to dla siebie, dla lepszego samopoczucia, akcjeptacji itd.
Znajdz sobie powod, dla ktorego chcesz schudnac, moim jest np polmetek w listopadzie
Trzymaj sie i nie wcinaj nic po 18, odloz slodycze i co najwazniejsze w diecie, cwicz, cwicz, cwicz!!!!!
Pozdrawiam i wierze, ze dasz rade!
-
Ja rowniez sie dolacze!! To prawda, ze najtrudniejsze sa pocztki, ale po paru dniach powinno byc Ci juz latwiej. Moze lepiej by bylo gdybys jadla czesciej ale male porcje? W moim przypadku bardzo sie to sprawdzilo. A miedzy posilkami polecam zielona i czerwona herbate. Trzymaj sie!!! Trzymam kciuki!!!
W wolnym czasie zapraszam: http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=60105
-
Witaj Oliveiro
Przeczytałam Twój post - gratuluję podjęcia decyzji o odchudzaniu.
Pozwolisz, że sypnę garścią rad?
Po pierwsze: cóż to za dziwna dieta zlożona wyłącznie ze śniadania i obiadu? Nawet jesli nie chcesz liczyć kalorii (a polecam) powinnać jeść 5 małych posiłków dziennie i absolutnie nie kończyć jedzenia na godzinie 15.00, tylko dużo później (3 godziny przed snem). Przy tak drastycznej diecie już po kilku dniach Twój organizm zbuntuje się i rzuci się na jedzenie.
Po drugie: pierwszego dnia swojej diety zjadłaś na śniadanie "Bakomy Sonatę waniliową z wiórkami czekoladowymi & 2 bułeczki maślane". Zdecydowanie nie jest to dietetyczne śniadanie Bułeczki maslane są mega-kaloryczne - od razu powinny iść w odstawkę. Są nawet gorsze od białego chleba, aboslutnie trzeba się przerzucić na ciemne pieczywo. Nio i jogurt w wiórkami czekoladowymi zamień na jakiś w wersji light, np. owocowy z ziarnami.
Myślę, że powinnaś przemysleć sobie, jaką diete chcesz stosować. Ta wymyślona przez Ciebie może Ci niestety przynieść więcej szkody niż pożytku. Jedz często, 5 posiłków dziennie, małymi porcjami, ale dietetycznie! Niestety,dieta wymaga wyrzeczeń i na pewno nie uda Ci się schudnąć na maślanych bułeczkach i jogurtach z czekoladą Przejrzyj forum, dziewczyny odchudzają się głównie na dwóch dietkach: diecie 1000-1200kcal lub na diecie South Beach. Może wybierzesz którąś?
Kończę i mam nadzieję, że moje rady pomoga Ci racjonalnie rozplanować dietkę i dojść do wymarzonej wagi
Pozdrawiam,
Anita
-
Czesc Wszystkim!!!
No dziekuje za pierwsze slowa wsparcia.
A Aniffce za rady. Wiem wiem, ze moje sniadanie z dietetycznym nie mialo nic wspolnego, a i ze o 15 nie powinnam konczyc jedzenia, to tez wiem. Ta 15 to tak uderzeniowo na poczatek. Hm, prawde mowiac wiem tez, jak taka prawdziwa, porzadna i skuteczna dieta powinna wygladac - tylko ze do tej pory prowadzilam calkiem nieregularny tryb zycia, w tygodniu praca - nigdy nie daje rady przygotowac posilkow, popakowac do pudelek, w efekcie przez caly dzien prawie nic nie jem, a potem w domu przed telewizorem... eh, szkoda gadac. Wiem, ze 5 posilkow, co 3 godziny, o stalych porach, wiem tez, co sie powinno jesc. Liczenie kalorii i south beach na poczatek odpadaja, a ta 15 pozwala jesc to, na co mam ochote, a przede wszystkim to, co jest w rodzinnej lodowce, bez robienia dodatkowych zakupow i zapewnia zrzucanie wagi, no bo, wiadomo, to wczesna pora. Troche pociagne dalej, zapoznam sie z Waszymi postami i pomysle, co dalej. Wszelkie rady i sugestie oczywiscie mile widziane. Obiecuje sie stosowac.
-
kochana, jedz czesto, ale nigdy sie nie przejadaj. pij wode nawet do 3 litrów dziennie i regularnie cwicz. nie ma sensu sie głodzic, nic dobrego z tego nie będzie.
-
czesc
dziewczyny maja racje, najlepiej liczyc kcal i dietka 1000 kcal jest w pozadku
proponuje tez odrzucic jasne pieczywo, makaron i produkty ktore zawieraja biale weglowodany - bo sa ... zle
powodzenia, trzymam kciuki
bede zagladac do Ciebie i zapraszam do mnie
-
Olá Oliveira!
Ta tudo bem??? Falas portuguęs??
Pozwolisz, że zagoszczę na Twoim wątku i przychylę się do opinii i nnych dośwaidczonych dziewczyn... 1000 kalorii i cwiczenia... To najlepszy spośób, jaki znam... U mnie poskutkował, na razie minus 7 kilo... i tylez samo przed mną, grrrhhh
I nie patrz na siebie tak negatywnie.... Tak mi sie jakoś przykro zrobiło, jak przeczytałąm Twój pierwszy i drugi post.... Wiem, ja tez czasami nie cierpie siebie i na widok lustra mam ochotę, hmmm, piuknąć, czyli to puke .... Ale na takim nastawieniu nie zbuduje się motywacji do odchudzania. Bo coś mi sie zdaje, ze nielubienie siebie wcale nie wynika z ilości kilosów, fałd i tym podobnych.... Po prostu siedzi nam w głowie coś, co każe nie lubić siebie i szuka pocieszebnia w jedzneiu, wmawia nam, że i tak nie uda się nam w życiu nic, a tym bardziej schudnięcie..... I tutaj wielki STOP i bunt!!!
Bo każda zdrowa osoba może pokierowac swoim apetytem i wolą do ćwiczeń. Bo juz zaczęłaś, juz podjęłąś decyzję, już poznałaś osoby na forum, które są w tej samej sytuacji i sa gotowe Cię motywować i wspierać.... NIe ma to tamto. Nie ma jutro. Bo żyjemy dzisiaj i liczy się, jak wykorzystamy właśnie ten moment, w którym jesteśmy. Come on......
Hope, że nie pomyslisz, ze jestem jakąś nawiedzoną panienką wypisującą bzdury na forum
3mam kciuki za Ciebie, będe Cię odwiedzać i zapraszam też do mnie, do "tych wstrętnych 8 kilo"
POwodzenia i bądź dobra dla siebie!!!!!
ps. Ja tez nie mam za dużo czasu, ale co weiczór, czasem nawet o północy, gotuję sobie jakiś obiadek (maxymalnie 350 kcal) i zabieram do pracy. Da się zrobić, serio
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki