-
Fiu fiu... :D
Dzisiaj pożarłam już prawie 1000 kcal, a przede mną jeszcze 3 posiłki, tzn. zaraz zjem jajecznicę na kawałku wędliny i pieczarkach z połową kajzerki czyli 200 kcal, później miseczke galaretki, a na koniec (po treningu) jakiś jogurt, albo coś takiego.
Czyli będzie sporo ponad 1500 kcal. A dlaczego?
Bo do południa porobiłam kilka grzeszków, a wszystko przez moją nieuwagę/zaspanie/rozkojarzenie/debilizm. Otóż wstałam odrobinę za późno i pochłonęłam w biegu kawałek ciasta i cukierka, bo MUSIAŁAM coś zjeść, w przeciwnym razie bym zemdlała (tak się wyuczyłam, że bez śniadania nie wyjde z domu, kiedyś śniadanie jadłam o 15.00, wiadome skutki uboczne- objadałam się na noc) W szkole zjadłam jeszcze ze 2 cukierki, całkiem przypadkowo :oops: Później byłam strasznie głodna i zjadlam drożdżówkę, a na sam koniec gofra z dżemem. hahaha Czyli same słodkości.
Muszę jednak się usprawiedliwić, że miałam bardzo męczący dzień. Dużo biegałam po calej szkole, a na wf. prawie całe 45 minut biegaliśmy.
Oczywiście zaraz zabiorę sie do ćwiczeń TBC, po których jestem padnięta.
Co dziwne, straciłam kolejne 0,5 kg. Wydaje mi się, że moja waga się wreszcie ruszyła i to z zawrotnym tempem :)
Tylko teraz musze uważac... Jutro planuje tylko zgrzeszyć na lodach (postaram się mało) a od soboty rygor :D hiihh, zartuje, żaden rygor - smaczna dietka 1000 kcal :)
Zastanawiam się nad tym jeszcze, żeby 1 dnia zrobić sobie płynny dzień- woda, soczek, maślanka... żeby organizm oczyścić z toksyn. Oczywiście tylko jeden dzień i OCZYWIŚCIE ze śniadaniem w miarę normalnym.
Może dołoże gotowane warzywa :)
NIBY ZWYKŁY DZIEŃ, A JAKI NIEZWYKŁY!
-
Toffi- podziele sie z toba moja ogromna radoscia , moja przekleta waga , stojaca od swiat w koncu ruszyla , dzis doznalam szoku - po zjedzeniu sniadania i w ciuchach waze 60 kg. juz myslalam , ze to jakas magiczna granica ( 62 kg) a tu nagle taki sukces. Zycze ci tez takich sukcesow jak najwiecej !!
Pa pa!
-
Dzieeeeeeeeeeeeeeeń dobry bardzo :D :D :D
Oj, nie odzywałam się przez 2 dni, ale to z powodu tego, że nie miałam dostępu do kompa. Robik (brat) grał w różne strategiczno-kryminalne gry, a powszechnie wiadomo, że uwielbia grać dniami i nocami bez przerwy :)
Piątek minął dosyć przyjemnie z tego co pamiętam :)
Wreszcie wybrałam się do fryzjera- to było jako podsumowanie kwietnia- taki prezencik :D Nie bede skromna i powiem, że wyglądam w nowej grzyweczce wystrzałowo :D
Wczoraj za to mój jadłospis skladał się przedw wszystkim z picia- maślanka, soki, mleko, i sprite niestety, bo bylam w barze na Grand Prix w żużlu- przynajmniej nie piłam piwa (bezalkoholowego :P) troszkę się oczyściłam :)
aaaa i muszę się pochwalić, że nie zjadłam ani jednego!!! chipsa z paczki, którą kupili koledzy. 10 razy mnie czestowali, a ja mówiłam "czekajcie, o! patrzcie kto jedzie...Gollob w finale!" Tym sposobem udało mi się nie odpowiadac na krępujące pytania dot. odchudzania :D I nie zjadłam ANI KAWAŁKA pizzy na którą mieliśmy później iść :D
Jezzzzzzzzzzuuu jestem boska! Za to wcześniej bylam z przyjaciółką na rowerach (spory kawałek) i jak wracalysmy złapała nas niezła burza.. Byłyśmy przemoknięte do suchej nitki, a do domu było jeszcze kilka km. Woda lała mi się po głowie, miałam rozmazany tusz do rzęs, a spodnie przyklejały mi się do nóg. Najśmieszniejsze było jak niechcący wpadłam na Kaśkę i obie wraz z rowerami wylądowałyśmy w błocie, cale mokre, brudne i zmęczone. Zaczęłyśmy się histerycznie śmiać i nie bylo już ważne jak wyglądamy :D Istny obóz przetrwania :lol:
KUpiłam sobie też wczoraj gazetkę, taki dodatek do Super Linii, chyba "Chudnij, jedząc zdrowo" :)
Od dzisiaj cały tydzień jestem sama w domu, bo mama pojechała do dziadków pod stolicę :) Sama samiuteńka :) Będę pisala egzaminy i po powrocie nie będzie nawet komu o moich przezyciach opowiedzieć :( No, ale za to w noc po egzaminach gdzieś wybędę i wrócę dopiero rano (ha! tylko że na drugi dzień na 8.00 :D)
Zbieram się coś powtórzyć z chemii albo fizyki..eeeee :)
A później Fat Burning uffff. Do tej pory zjadłam 1200 kcal i po treningu zamierzam jeszcze 100 (maślanka+wafel ryżowy) tak więc znowu bedzie 1300. Od jutra okrągły tysiaczek :D
Sibuś, ściskam z caaaaałej siły! :) Ja narazie waże 62 kiloski i do tych Twoich 60 myślę jezcze ze 2 tygodnie. Czyli połowa maja = 60 kg. 1 czerwiec - 58. O kurka, życie jest piękne...mmmm
-
No pewnie, że zycie jest piękne :!:
Nie ma się czym przejmować wpadkami, małymi potknięciami, bo wcześniej czy później będą sukcesy :lol:
-
Ejże Toffi skarbeczku :!: , a od czego masz nas, siadaj i pisz, napewno przeczytamy, choć nie zawsze odpowiadamy.
Będę mocno trzymać kciuki, za powodzenie na egzaminie, i napewno nie tylko ja :lol:
Buziaczki szane
-
kogo witam, kogo goszcze? :D
Kukuryku dlaczego 5? Bo nigdy nie rozumiałam.. :P - taka dygresja :lol:
Życzę powrotu do zdrówka (czytałam o Twojej nóżce :()
Szanuś, dzięki za to, co napisałaś. Masz racje, mam Was.. ihihi. Pochwalę sie jak mi poszło, obiecuje :P
Zaraz myknę na balkon wymoczę sobie stópki w wodzie z płynem kąpielowym a dla równomiernego dopieszczania, pomogę i głowie - poczytam cos z chemii albo fizyki, żebym później nie marudziła, że nic nie robiłam :D Ale ze mnie cwaniak nie? 8)
Obiecałam sobie dziś, że jeżeli nie zrobię ani jednego grzeszku do soboty, to kupię sobie coś, co poprawi mi humor :) To motywuje :D
Dzisiaj nie ma tak źle. Zjadłam na śniadanie bułeczke z serkiem i pomidorkiem i szczypiorkiem. Oprócz tego wafel ryżowy i kilka łyżeczek twarożku. A na obiadzik frytki. Aleeeeee nie takie normalne, no co Wy kobietki jeszcze nie oszalałam :wink: Zrobiłam w domku (mam taką maszynkę do robienia karbowanych) z 3 ziemniaków (albo 4) dałam na blachę i przypiekłam w piekarniku, bez grama tłuszczu. Więc jest ok.
Teraz mam cholerrrrrrrrną ochotę na coś słodkiego, ale umyję zębiska i będzie dobrze :D Wieczorem zajęcia TBC i lekka kolacja. W 1000 się zamknę :)
Nie no pogoda jest taka śliczna... w koło sam miodzik, więc i moja figurka będzie słodka :D Słucham relaksującej muzyki moich kolegów-płytka nagana w garażu (zdolniachy :) )
Kochane, jak macie smaka na coś kalorycznego to zerknijcie przez okno i wyobraźcie sobie siebie w superdopasowanych dżinsach - mmmmm...
PIONA!
-
5 dlatego ze zakladając nicka miało być qqrq25, czyli moj wiek. A to bylo dawno temu:P
Jakoś zle się wpisało i tak już zostało:)
-
ułaaaałaaaaa
witam serdecznie i na wstępie donoszę, że gotuje sie we mnie 8 miliardów myśli, uczuć etc.
Jutro egzaminy. Do tej pory czułam się zjawiskowo, w ogole o nich nie myślałam, ale dziś, po tych wszystkich "życzę powodzenia" "na pewno ci sie uda" i "jestem z tobą" poczułam tą atmosferę. I nie koniecznie mi się to podoba :D Jestem jednak dobrej myśli, jak ma być to będzie. A że sie nie uczyłam? Przynajmniej miałam więcej czasu na przyjemności :P
Dziś też powiedziała mi kumpela, ze zaraz zniknę i naprawde widać po mnie, że schudłam. Jeee ale sie cieszyłam :D Jestem dumna :)
Jakąś godzinkę temu ćwiczyłam Fat Burning i nie zrobiłam ANI JEDNEGO grzeszku :D Nic, tylko mnie chwalić (oby nie za szybko) Dieta też jest 1000. I czuje się z nią dobrze. Zważę się oficjalnie w sobotę i zobaczymy jak jest wagowo. Spodnie nagminnie mi spadają :D
Brykam jeszcze coś powtórzyć, chociaż każdemu to dziś powtarzam jeszcze nic w tym kierunku nie zrobiłam.
Miejscie się wszystkie dobrze. Siba, Kuku, Szane, Globcia i wszystkie odwiedzające kobiecichy. Facecichy też :P
-
No coz , bede malo oryginalna - zycze polamania piora albo jezyka bo nie wiem w jakiej formie te egzaminy beda . Czy tylko jutro je masz czy to jakas sesja kilkudniowa? Teraz tak sie w szkolnictwie pozmienialo, ze zupelnie nie mam pojecia jak to sie odbywa.
No i gratuluje spadajacych spodni :wink:
Papa!
-
ufffffffff
no i jestem :D
Nie było tak źle, szczerze powiedziawszy.
Sibka, dziękujat ja Ci za te słowa otuchy, egzamin był pisemny. Dziś część humanistyczna, jutro matematyczno-przyrodnicza :P
Czuję się świetnie, ale brakuje mi mamy, żeby jej opowiedzieć o tym wszystkim. Może dziś zadzwoni?
Cieszę się strasznie, bo poczułam że tak wielu ludzi trzyma za mnie kciuki, jest ze mną... miałam kilkanaście talizmanów na szczęście od znajomych, dużo klepnięć po plecach i kopniakach w tyłek :P
Dziś mam w planach powtórzenie jeszcze czegoś z matmy, spacer, podziekowania w kościele, trening TBC i kolacyjkę.
A na kolacyjkę pasztecik pieczarkowy. Mniam. Jak ktoś chce przepis, to mogę podać, ale nie chcę kusić...:P
Ja robię taki dwuporcjowy. Jedna porcja ma 250 kcal. W sam raz na kolacje :)
No to miiiiigam :)
:D