-
Witaj Meteorku :) Ciesze sie ze znow jestes :) :) I dziekuje za wsparcie u mnie na watku :)
Ja tez pije za malo...musze to zmienic...Wlasnie wrocilam ze spacerku z moja Milka...ona nie umie chodzic tylko chce biegac :shock: :shock: :) Ma tyle energi ze szok :roll: :roll: :)
Pomalu przezwyczajam sie do spacerowania z nia...bo spacery to nie moja specjalnosc :wink: :lol: Buziaczki Ci przesylam Slonko :)
-
Mataorku nie smuć się! Ja Ciebie pamiętam doskonale!
Sama ostatnio bardzo rzadko bywałam, nie dbałam o dietę i mimo, że przytyłam "tylko" 1.5 kilograma to mam o 2% więcej tłuszczu w organiźmie...brawo. Rozumiem Ciebie doskonale, tez potrzebuję jednak jakiejś kontroli i to nie tylko jeżeli chodzi o ilość ale i o jakość sppożywanych Kcal :) GŁOWA DO GÓRY! :)
-
Rzeczywiście jesteśmy imienniczkami. Bardzo mi miło :D A co do tego kopniaczka to na mnie nie liccz :D :D :D imienniczek się nie kopie, a poza tym sama potrzebuję takiego ekstra :D
-
no i do wczorajszego menu należy nieco dodać... qrcze, no nie daję sobie z tym rady
może jestem uzależniona od węglowodanów?
a było jeszcze: jabłko (mogło być) + 5 kromek wasy graham w tym 2 ostatnie z dżemem
czyli jakieś 300kcal... czyli RAZEM : ok. 1600 kcal
niby nie tragedia ale złości mnie, że nie wytrzymuję
za to dziś dzień zaczęłam od ćwiczeń: rowerek 30 minut (ledwo ciągnę, po prostu 0 kondycji... wstyd) + 10 minut świczeń z agrafką na uda i ramiona
no i proszę, mimo, że nikt mnie nie kopnął jakoś poszło
smarowanko nadal mam tylko w planach (i to nie na dzisiaj...)
zeznaję:
Ś: chleb razowy 2 kromki, plasterek serka Brie, serek wsiowy, kawa
2Ś: jabłko tradycyjnie
O: 2 plasterki pieczeni wieprzowej, buraczki
P: kawa z mlekiem, garść cini minis (niestety chyba mi odbija)
K: chleb razowy 4 kromki :shock: (miało nie być), 2 łyżeczki majonezu chudego i polędwica z drobiu
RAZEM: 1240 kcal
woda ok - postawiłam podpisaną butelkę na widocznym miejscu i już prawie pusta, a jeszcze 2 kawy i (narazie) 3 herbatki czerwone (to nie koniec, bo wieczorem zawsze dużo herbat piję)
Stelluś - ja spaceruję codziennie :wink: z domu na parking, potem z parkingu do pracy, potem powrót tą samą drogą i czasem zakupy (zawsze samochodem bo przecież nie mogę nosić ciężkich siat...) tak... no to możemy sobie podać ręce. ale piesek cię zmobilizuje pewnie. trudno ciągle wozić Milkę autem. buziaki.
Yagnah - witaj, ja też cię pamiętam (i twoją słodką sunię - widziałam zdjęcia na stronie - cudna jest). ja jeszcze nie przytyłam, ale jo jo spędza mi sen z powiek. ciągle widzę wątki osób którym się udało zrzucić zbędny balast i potem wszystko wracało. po prostu trzeba się pilnować i tyle. łatwo powiedzieć. cóż, ja nie mam wagi z pomiarem tłuszczu, może to dobrze - mniejszy stres...
Izsa - no wiesz? liczyłam na tego kopniaka... od ciebie łatwiej bym przyjęła :wink: szukałam twojego wątku i nie znalazłam, dopiero teraz widzę adres, chętnie poczytam
okazuje się, że utrzymanie wagi wcale nie jest łatwe
dzisiaj w pracy koleżanka powiedziała do mnie: no, ciekawe jak długo uda ci się to utrzymać...
TAK! nie: czy się uda, tylko: jak długo!!! czyli zakłada, że w końcu wszystko wróci... strasznie mnie zdenerwowała, ale coś widzę, że może mieć rację
-
Meteor!!! ziomalko moja!!! cudnie, ze znowu z nami jestes, nie przejmuj sie, ty silna babka jestes i napewno jojo cie nie dopadnie, za dobrze cie znam :D
a ta twoja kolezanka z pracy to podzilala badz co badz bardzo motywujaco, a cooo ty nie utrzymasz wagi? jasne, ze utrzymasz!!! sama zobaczy! zazdrosnica jedna!
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
bardzo mi przykro z powodu zaloby... "a zycie toczylo sie dalej"
-
O ja Ci się wcale nie dziwię, ja też się boję panicznie jojo :?
Wystarczy, że wrzuce kilkaset gram i już widzę siebie o 9 kilo grubszą z powrotem...jakoś trzeba sie ustabilizować ale mi tez cięzko, albo jem zdrowo i mało albo dużo i niezdrowo....zero wyważenia :? Dziś mam 1350 Kcal w miare dobrych jakościowo, także ok...i godzinę biegania po cmentarzu bródnowskim (ładnie to tak zapomnieć, w której alejce prababcia leży :oops: :oops: ) :)
-
Hej Meteorku!
no bombowo, że poćwiczyłaś.
Brakiem kondycji się nie martw, ja po godzinie aerobiku ma juz 3 dzien zakwasy
ale nie poddam się tak łatwo i wierz, boa wiem, że Ty też nie.
Ćwicz, cierp jak trzeba i bądż dzielna
a efekty będą.
Poza tym, ty masz trochę łatwiej:
bo już się nie odchudzasz no i ile mniej wazysz niż np. ja
a przy ćwiczeniach każdy gram sadełka daje w kośc
pozdrawiam :D
-
zeznanie:
Ś: chleb razowy 2 kromki, galaretka z nóżek (prezent od mamusi), pomidor, kawa
2Ś: jabłko x 2
O: zupa pieczarkowa, 1 plasterek pieczeni wieprzowej, buraczki
P: kawa z mlekiem, 2 kromki wasy graham z dżemem
K: kawałeczek szarlotki (oczywiście od mamusi wrwrwrwr)
RAZEM: 1220 kcal
cóż, jakościowo nie najlepiej
ruch: rowerek 30 minut (było lepiej niż wczoraj, miałam ochotę na więcej, ale nie miałam czasu - praca!)
płyny: woda 1,5 l, 2 kawy, 4 herbaty
jumboshrimp - ale mi miło!!! witasz mnie tak ciepło, że aż się wzruszam normalnie...
dzięki , że we mnie wierzysz. ale jojo podstępne jest i dlatego się boję. a w pracy już różne głupoty na swój temat słyszałam, m.in. że podobno jestem poważnie chora i dlatego tak schudłam (nie jestem chora, spokojnie), albo, że przez całe lato jadłam tylko banany i wodę piłam :shock: ciekawe, nie? tak sobie gadają... a ja mam ochotę powiedzieć, że to hipnoza mi tak pomogła - i niech się głowią o co chodzi. dziękuję za życzenia, buziaki...
Yagnah - no to się świetnie rozumiemy, mam takie same myśli! i tak już będzie zawsze...?
Milasku - to prawda, że ważę mniej ale ja mała jestem (156) i stara trochę, a na starość kości bolą i resztki mięśni... ale nie poddam się, skoro ty we mnie wierzysz! dzięki
jutro nie ćwiczę bo pracuję od 8.00, a popołudnie mam zajęte całkowicie
zresztą jak ćwiczę to rano i tylko po kawie
ciężkie dni będą teraz - tylko cmentarze i smutek...
pozdrawiam
-
Cześć dziękuję za gratulacje :D
Miło mi, że mnie odwiedziłaś.
Dobry pomysł z ta hipnozą :lol: :lol:
Pozdrawiam
Kaszania
-
ładnie tak opychać się szarlotka na diecie :lol:
http://www.kulinaria.pl/foto/cic_084.jpg