-
Widze Meteorku, że Ty też wybyłaś na długi weekend :)
Wracaj bo musimy rozkręcić jednak ten Anty jojowy wątek...mi przynajmniej się to przyda, szczególnie właśnie po nagromadzeniu sadła w wyniku 4 dniowego obżarstwa, połączonego z lenistwem :wink: 8)
-
no i zaniedbałam mój pamiętnik zupełnie
nadal mam w sobie strasznego lenia, zupełnie nie mam ochoty nic robić
może to przesilenie jesienne?? kto wie
bilans długiego weekendu nie jest bardzo zły:
:arrow: kalorie w normie jeśli chodzi o ilość, o jakości tychże litościwie pomilczę...
:arrow: wody piję zdecydowanie za mało, muszę cóś wykombinować w tej sprawie (ciekawe, że do kawy się nie zmuszam...)
:arrow: ćwiczę codziennie!!! rano 30-40 minut rowerka i trochę ćwiczeń dywanowych
to mnie cieszy okrutnie
nie będę ćwiczyć w piątki i poniedziałki, bo pracuję od rana. jakoś nie lubię ćwiczyć po południu. w czasie wakacji przyzwyczaiłam się do porannych ćwiczeń, po kawie i bez śniadania (podobno szybciej spala się tłuszcz) i niech tak zostanie.
wczoraj wchłonęłam 1240 kcal, a dziś 1150 kcal - ale cóż z tego, jeśli prawie 500 pochodzi z chleba (żytniego razowca na szczęście), prawie drugie tyle z nabiału i reszta z jabłek
nie zjadłam dziś ŻADNEGO warzywa - koszmar, to się musi zmienić
dzieci zjadły obiad u babci (znaczy mojej mamy), mężulo wyjechał i je poza domem, a ja na "obiad" zjadłam kanapki z białym serem
i to tylko dlatego, że nie chciało mi się nic szykować - a w lodówce pełno zdrowych brokułów, pomidorów, cukinie, kapusta pekińska, papryka, ogórki...
najłatwiej ukroić pajdę chleba i posmarować serkiem, i już mój leń zadowolony
Yagnah - chyba naprawdę musimy założyć ten wątek anty jojowy...
Milas - dzięki za pamięć i śliczny obrazek
LaGruba - witam cię u mnie serdecznie, zapraszam częściej
Waszka - mam to samo, zwłaszcza jak jakaś ciocia mówi: zjedz chociaż trochę, przygotowałam specjalnie dla ciebie, przecież bardzo lubisz (np. sernik, sałatkę jarzynową lub coś innego równie mało dietetycznego) LUBIŁAM ciociu, LUBIŁAM...
jumbooo... - tak to już jest, ludzie takie zawistne są. ale mam też normalne koleżanki, które mnie wspierają i cieszą się razem ze mną (jest ich... no, kilka). większość osób na wieść o tym, że ćwiczyłam codziennie i liczyłam kalorie (wszystko ważąc i przeliczając) mówi, że to nie dla nich. ja rozumiem, też tak kiedyś mówiłam, a teraz wiem, że innej drogi nie ma. ale dzięki temu noszę dziś rozmiar 36. ale kurtkę zimową kupiłam r.38, tak coby sweter gruby wszedł pod nią
Kaszaniu - już pisałam, że czytam systematycznie. ale ja także czasem mam ochotę strzelać do nauczycieli mojej córki, naprawdę cię rozumiem. w sprawie Bartka napiszę u ciebie. też czytam bike... od dawna.
Bello - miło poleniuchowałam, zgodnie z twoim życzeniem
strasznie dużo napisałam :shock:
nie zasnął ktoś???
pozdrawiam
-
mnie też bedzie potrzebny taki watek.... any jojowy. to już w końcu n-ty raz się odchudzam
Meteorku, co do picia - ja zalatwiam to owocowymi herbatkami np w tej chwili sączę goździkową z herbapolu - woda nie wchodzi mi zupełnie, czególnie teraz... może jak jest upał - chociaż wtedy tez robie herbatki owocowe ... z lodem
moja ulubiona to herbatka marki Idylla smak waniliowo -truskawkowy mmmmmmmmm
i nie mam problemu - nie słodze
-
na dobranoc wkleję sobie różyczkę w moim ulubionym kolorze blue
http://www.plfoto.com/zdjecia/765187.jpg
-
Meteorku watek antyjojowy gotowy:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=61261 :)
Kurcze, Ty bardzo mało Kcal jesz....ja najpierw jadłam 1400, później do 1600 Kcal, a teraz różnie ale mało kiedy poniżej 1500 :? Musze się trochę ograniczyć bo kompleksów się nabawię :roll: :wink:
-
Ja też piję za mało. Gdyby można pakować w siebie kawę bez ograniczeń, to dwa litry miałabym na liczniku do południa.
Kupię sobe te cherbatki owocowe i postaram się wypić cztery kubki dziennie.
Wodę lubię, ale jakoś ciągle zpominam.
Meteorku bardzo dzielna jesteś. I fajnie piszesz. Jakiego przedmiotu uczysz? Polskiego?
Pozdrawiam
Kaszania
-
no i niestety - wczoraj Yagnah się dziwowała, że mało jem...
przeczytałam to wieczorem i pomyślałam szybciutko, że należałoby coś przetrącić w takim razie...
i zeżarłam 4 kromki chleba razowego z morelową konfiturą i pokaźną ilość płatków cini-minis :shock:
niestety nakrył mnie mój ślubny :oops:
wracał z Berlina. zawsze mnie uprzedza, o której będzie w domu, aby uniknąć - jak twierdzi - niespodzianek :wink: dzwoni i mówi, żeby "tamten" się już ubierał,że mamy jeszcze 15 minut itd.
a wczoraj zablokował mu się telefon i stało się - wszedł do domu około godziny 23 i zobaczył swoją żonę z gębą pełną żarcia i ręką w torbie z płatkami cini-minis... przyjrzał mi się i zapytał: a ty co? na jojo czekasz? :mrgreen:
kubeł zimnej wody na łeb
Waszko - spróbuję z herbatką, ale nie lubię owocowych. też nie słodzę, od 20 lat
Kaszaniu - dzięki, ale mi miło. uczę wprost przeciwnie do polskiego - matematyki
pozdrawiam bardzo
tymczasem
-
Hej Metorku :!:
Fajnie masz z męzem1 Niby przykra sytuacja, ale może coś pomoże troszeczke.
Mój niestety nic takiego mi nigdy nie mowi, najwyzej, że ciastka mi nie da bo niedobre.
Ale przecież wszyscy wiemy, ze to nieprawda i łze jak pies :wink:
co do ćwiczeń to jeszcze raz napiszę, ze straszelnie i przeokropnie się cieszę, ze ćwiczyć zaczełaś, a co 2 dni bez ćwiczeń to nawet dobrze, bo takie 2 dni bez cwiczeń w tygodniu to są akurat - na regeneracje i leczenie zakwasów
pozdrawiam i milego weekendu, który nam sie wlaśnie zaczyna, życzę :D
-
dziękuję, Emilko :D ćwiczę dzięki Tobie, kochana
i będę nadal, bo lepiej sie wtedy czuję. nikt tych endorfin nie widział, ale chyba działają...
Mąż fajny? no owszem - ino, że chory. a chory chłop to gorszy niż dziecko. kazał mi iść do apteki i kupić wszystkie lekarstwa na których stoi max, forte i extra...
lekoman jeden - a do lekarza nie idzie bo "co on mi pomoże, jak się i tak nie zna"...
to już wolę jeść słodycze, niż tyle leków co on :twisted:
do juterka
-
Mój mąż wali mi bez ogródek, że gruba jestem, powinnam zoperować sobie cycki itd.
Jak tylko wezmę coś do ręki to przy całej rodzinie (bliższej i dalszej) potrafi krzyknąć, że już za dużo zjadłam. Poza tym to uroczy i wrażliwy człowiek :wink:
Jak zwala go z nóg gorączka (37,1) to idę do apteki i mówię
- poproszę leki na pzeziębienie dla męża i coś na uspokojenie dla mnie. Jeszcze się nie zdażyło żeby któraś z pań się roześmiała, albo spytała czy mówię serio. Bez szemrania kładą proszeczki na uspokojenie jako pierwsze.
Dużo cierpliwości Ci Izuniu życzę
Ania