No tak, najpierw kilogram, potem dwa i znów wróciłam do punktu wyjścia, ważę 69 kg, wczoraj się oświeciłam i bardzo dobrze, może to da mi porządnego kopa w d...
Teraz już nie mam wymówek że mąż chce coś zjeść albo coś kusi w lodówce, od kilku miesięcy jestem słomianą wdową ukochany wyjechał poprawiać nasz byt , a ja w międyczasie się zapuściłam, na razie nie nastawiam się na jakąś konkretną dietę po prostu postaram się nie przrekraczać 1500 kcal, jestem bardzo aktywna zawodowo i praktycznie od rana do wieczora w pracy, przynajmniej jak na chwilę obecną czasem marzę o kilku dniac wolnego, ale cóż dam sobie radę przynajmniej nie muszę się martwić że nie mam za co żyć, z teraz to po prostu coś za coś.
Ogólne założenia diety to:
jeść tak jak do tej pory , po prostu zdrowo jedynie w nieco mniejszych ilościach i co najważniejsze KONIEC ZE SŁODYCZAMI I CHIPSAMI tu musi pomóc moja silna (chwilowo słaba) wola Chrom niestety na mnie nie działa. Aha, no i nie jeść po 19 to dla mnie optymalna godzina, zanim wrócę z pracy zdążę jeszcze zjeść lekką kolacyjkę a że siedzę dość długo zapewne zdąży się strawić. Nadal nie słodzić napojów i pić dużo wody
Dziś mam za sobą śniadanko:
3 kromki wasa
papryka zielona
twarożek,
obiad mało sprecyzowany, bo jeszcze jak dla mnie dość daleko
Zakładki