-
orzechowa ja również trzymam kciuki i wierze, że Ci sie uda zejsc poniżej 60 kg. Ja też o tym marzeZnam to z własnego doświadczenia co znaczy pofolgować sobie....człowiek wpada w wir jedzenia i nagle zauważa że znowu, ciasno mu w spodniac.. :roll:
Wiem niestety jak to jest, ale też dzielnie walcze ostanimi czasy...bo baraaaaardzo chcę wygladać jakoś"normalnie" na wiosne :?
Zycze powodzenia :twisted: I trzymam kciuki :!:
-
WITAM!
Ja również będę trzymała kciuki za Twoje sukcesy! :P Dobrze, że wróciłaś na dobrą-dietkową drogę! :D :D :D Powodzenia! Trzymaj się! :P
-
Orzechowa rozumiem cię doskonale. Ja takie katorgi ze znajomymi przeżywam za każdym razem. Wiem, ze ważne jest to, ześmy się spotkali, ale jak widzę jak koleżanki schudły, to siedzę i się dołuję, że się tak zapuściłam. Głowa do góry do wiosny jeszcze troszkę, bo mrozy nie puszczają, więc jak sie posttaramy to do końca marca będzie 3 kiloski mniej.Bądź z nami
-
Ech, znam to niestety :( mnie ostatnio też sporo przybyło :cry: ale mam nadzieję, że wspólnymi siłami jakoś z tego wyjdziemy ;)
Mamy taki sam plan... ja też nie chce już widzieć 6 z przodu i najlepiej już nigdy nie zobaczyc :(
Pozdrawiam
-
najgorzej przetrwać to załamanie, ale jak już się je pokona to jest lepiej :roll:
Trzymam kciuki !!
-
HEJ! HEJ!
orzechowa Dzięki za odwiedziny na moim wąteczku! :P Trzymam za Ciebie kciuki!
ŻYCZĘ MIŁEGO PIĄTKU I CAŁEGO WEEKENDU!!! :D :D :D
-
Jak na razie trzymam sie dzielnie, jem 1000-1200. Cwicze tez w miare duzo, ok godziny gdziennie. Chce, zeby mi to weszlo w nawyk, jak kiedys. Zastanawiam sie, czy sie nei zapisac do klubu na jakis aerobik czy cus, ale ja jednak wle chyba cwiczyc sama niz w grupie. No i dojezdzac mi sie nie chce. Szkoda, ze nie mam mozliwosci chodzic na basen czesciej niz raz w tygodniu.
Dzieki dziweczyny za wsparcie!! To dla mnie bardzo wazne.
-
tez myslalam o basenie, ale jak na razie to odpada...
wstydze sie pojsc w kostiumie gdzie tyle ludzi jest :oops: :?
-
Witaj Asia...super, że Ci tak z górki idzie :)
Mi troszkę gorzej....wczoraj 1550 Kcal ale dopiero się wdrażam więc łokej :wink:
Nie ćwiczę ale dzisiaj przelazłam chyba z 10 przystanków w sumie więc trochę ruchu było...tak się dotleniłam, że zaraz chyba zasnę :wink:
-
Do tej pory bardzo ok, mam 700 kcal na koncie. Pilnowalam sie bardzo, bo wieczorem mam babska imprezke u kolezanki. A babska imprezka u niej zawsze = duzo alkoholu :D i chipsy. Chipsow jesc nie bede, ale na piwko czy dwa to sie pewnie skusze. Mam nadzieje, ze pojdziemy potem gdzies potanczyc, to przynajmniej spale troszke. Ale wiece co obserwuje: kiedy bylam szczuplejsza (ok 56-57 kg) taniec byl przyjemnoscia. Nie schodziam z parkietu wlasciwie. I nie przejmowalam sie niczym. A teraz? Nie umiem nie zauwazac wzroku wychudzonych rozneglizowanych panienek, w porownaniu z ktorymi czuje sie wielorybem :( I cala przyjemnosc z zabawy mi odchodzi :(