-
Pyza wedrowniczka
Witam Was serdecznie,
Trzy dni temu szukalam przepisu na salatke ziemniaczana... i tak do Was trafilam. Po przejrzeniu "odtluszczonych przepisow" zrobilam bar salatkowy zamiast obiado-kolacji.
Przejrzalam wiele z Waszych blogow i postanowilam sie przylaczyc. Moim marzeniem jest zjechac z waga do 50 kg. Startuje z wysokosci 55 kg. Wydaje sie niewiele, ale uwierzcie mi mam bogata przeszlosci (lub jak ktos woli, jestem kobieta po przejsciach) jesli chodzi o odchudzanie. Dlatego wiem, ile tak na prawde wazy kazdy z tych kilogramow.
Moj cel, to zrzucenie tych kilogramow, a nie zamienienie mojego zycia w pieklo !
Jesli chcecie wiedziec o mnie cos wiecej, pytajcie.
-
Witam Dobrze trafilas, bo latwiej sie chudnie jak ma sie wsparcie,a teo na forum nie brakuje. A jaka dietke zamierzasz stosowac? Pozdrawiam i zycze sukcesow.
(ja tez jestem dopiero poczatkujaca )
-
Hej trzymam kciuki za Ciebie.
Ja również dopiero zaczynam.
Pozdrawiam cieplutko :*
-
dieta optymistyczna
Czesc
Tak sie ciesze, ze sie do mnie odezwalyscie.
Dieta, ktora wprowadzam w zycie, to przede wszystkim wieksza samokontrola, zwiekszenie ilosci warzyw (niskokaloryczne, sycace) i owocow (witaminy i mikroelementy). Planuje tez wypijac przynajmniej 1.5 l wody dziennie. Plus wiecej ruchu, zwlaszcza na dworze.
Nie jestem zwolenniczka zadnej konkretnej diety-cud. Zazwyczaj po kilku dniach euforii, przychodza ciezkie chwile, zaczyna sie podjadac, a jak ktos ma slabsza sile woli, to calkiem rezygnuje z diety i wraca do dawnych nawykow. Z moich obserwacji wynika, ze wiecej radosci i lepsze efekty przynosi "dieta optymistyczna" (mojego pomyslu
) Wszystko co robisz, robisz bo tego chcesz, bo sprawia Ci to przyjemnosc. Diete dostosowujesz do swoich potrzeb i wymagan. Musisz cos zjesc przed snem, bo inaczej nie mozesz zasnac, albo rano boli Cie brzuch, to jesz (np kromke chrupkiego chleba z bialym serem lub pijesz kubek cieplego kakao itp).
Warzywa maja mnostwo blonnika, witamin i malo kalorii. Jedzac je, mozna sie szybko najesc, nie dostarczajac przy tym wielu kalorii. Owoce pozwalaja utrzymac organizm w rownowadze: nie chorujemy, nie wypadaja nam wlosy, nie psuje sie wzrok ani cera.
Moja dieta to sporo bialka, ktore pozwala utrzymac miesnie i kosci w dobrej formie. Do tego ryby, najlepiej morkie (kwasy tluszczowe niezbedne dla ukladu krazenia). Wszystko co najlepsze, ale zbilansowane, zroznicowane i w umiarze.
Ale w tym wszystkim, najwazniejsze jestesmy my. Efek koncowy, ma byc trwaly i dobrze wygladajacy Zadnych wystajacych kosci (anoreksja), szarej cery czy wypadajacych wlosow ani depresji czy obsesyjnych mysli o jedzeniu. Kto nas bedzie kochal, jesli same siebie torturujemy i nienawidzimy. Kto nas bedzie szanowal, jesli cala nasza uwage i wszystkie sily skierujemy przeciw sobie, naszym kilogramom i ksztaltom?
Moje przeslanie do Was: Dbajmy o siebie, ale robmy to madrze i z optymizmem
Pozdrawiam, napiszcie o co tym wszystkich myslicie
-
Wiesz cio... masz świetnie podejście do tego, na prawdę bardzo mi się podoba i oczywiście popieram. Moja dieta również nie jest drastyczna, do 1800 kcal dziennie. Nie jestem glodna, nie zdarza mi się dzięki temu podjadać. Chudnę wolno, lecz skutecznie, bez efektu jo-jo. Oj nie, żadne katowanie swojego ciała nie wchodzi w rachubę
No więc dostosujmy się do świetnych rad naszej koleżanki: Dbajmy o siebie, ale róbmy to mądrze i z optymizmem
-
do Irethh
Hej,
Gratuluje zrdowego podejscia i pieknych efektow !
Wiele z nas, gdy przechodzi na diete, wypowiada WOJNE jedzeniu. Kazdy niezjedzony cukierek czy ciastko, to wygrana bitwa. Ale ile przy tym sie nacierpimy , ile ze soba nazmagamy... Czasem mysle, ze czekolada i ciastka rzadza naszym - kobiecym swiatem A przeciez jest tyle innych mozliwosci, zeby sprawic sobie radosc... Nie bede tu teraz wyliczac... ale co powiecie na wypad za miasto z przyjaciolka? Albo spa-wieczor z olejkiem do aromaterapii? Przyznam Wam sie, ze marze o profesjonalnym masazu CALEGO ciala ...eh Musze kiedys zrealizowac to marzenie !
Irethh, czy masz swoj watek?
Pozdrawiam serdecznie
-
Gratuluje zdrowego podejscia Masz zupelna racje, nei warto walczyc ze soba, bo przyjdzie dzien, kiedy rzucisz sie na wszystko i zjesz lodowke.
Napisalas, ze jedzenie rzadzi naszym swiatem.Ja sie dopiero ucze, zeby tak nie bylo. Jedzenie to njlatwiejszy pocieszyciel, najlatwiejszy sposob na nude, najatwiejszy sposob na spedzanie wolnego czasu. Trzeba ruszyc glowa i wyobraznia, zeby znalezc sobie inne rzeczy w zamian.
Nie chce, zeby moje cialo mna rzadzilo, a niestety tak sie zaczelo dziac. Stad moja decyzja o diecie. To ja bede decydowac o tym jak wyglaam, a nie ono
Pozdrawiam serdecznie
-
popieram w 100% to co powiedzialas. Znacznie latwiej jest siasc przed TV z talerzem kanapek czy slodyczy, niz sie ruszyc z domu na spacer czy silownie, czy zrobic cos konstruktywnego.
Moja "przygoda" z odchudzaniem zaczela sie w 2 klasie LO. Paradoksalnie przyczynily sie do tego panie pielegniarki z naszego liceum i kolezanka, ktora zadzialala jak katalizator. Po wazeniu kazdej z nas odbylo sie oficjalne porownywanie ktora ile wazy i ile ma wzrostu. Ja przy wzroscie 163 wazylam 50 kg. Moja wyzsza ode mnie kolezanka wazyla tylko 46 kg. No i sie zaczelo. Przestalam jesc slodycze, ziemniaki itp. Zaczelam chudnac, ale bardzo powoli. Mody organizm, z szybka przemiana materii, blyskawicznie wyczul zmiane w sposobie odzywiania i zaczal spalac zapasy. Spodobalo nam sie to, zaczelysmy w to brnac. Po slodyczach przyszly kolejne wyrzeczenia. Jadlysmy co raz mniej i mniej. W najlzejszym punkcie wazylam 46 kg. Ale utzymac taka wage bylo okropnie trudno. Kazde swieta, kazde spotkanie rodzinne, czy nawet zwykly posilek przeobrazily sie w koszmar. Bylam glodna, nawet mozna powiedziec, ze wyglodniala, jedzenie stalo przede mna, a ja wiedzialam, ze jak zjem, to przytyje! Bylo codzienne wazenie sie i byly cwiczenia i pomiary rozne byly. W punkcie kulminacyjnym przestalam pic wode, bo ustalilysmy z kolezanka, ze kazda szklanka wody, to 250g wiecej, czyli 4 szklanki to caly kg wiecej. Teraz jak o tym mysle, to mi sie nie chce wierzyc, ze mozna byc tak niepowaznym. Przeciez woda nie ma wcale kalorii, wyplukuje z organizmu toksyny i pozwala funkcjonowac nerkom itd. Ja bylam wtedy chuda, ramiona mialam takie, jak nadgarstki, w pasie 60 cm i problemy ze zdrowiem. Przez pol roku nie mialam za to okresu !
Pomalu udalo mi sie powrocic do rownowagi. Nigdy juz nie bylam na zadnej diecie. Na szczescie waga mi sie nie rozregulowala i nie mialam zadnych problemow z tyciem.
Teraz, majac tak traumatyczne doswiadczenie za soba, chcialabym was przestrzec i pokazac inna droge do tego samego celu. Zamiast kolejnych wzlotow i upadkow, drobnych sukcesow i wiekszych porazek, okresow chudosci oplaconych glodem i nastepujacych po nich okresow przybierania na wadze oplaconych wyrzutami sumienia, zamiast tego wszystkiego, co wiaze sie z ODCHUDZANIEM SIE i DIETA, .... POKOCHAJCIE SIEBIE ! I jesli chcecie cos w sobie zmienic, to robcie to pomalu, ale stanowczo. Nie poblazajcie sobie jedzac slodycze, bo oprocz cukru i chwili przyjemnosci, nic wam wiecej nie maja do zaoferowania!
A o ruchu, cwiczeniach, sporcie i zaletach z nich plynacych mozna by pisac godzinami Ale wam tego oszczedze
Chcialam tylko jeszcze dodac, ze jestem z wami, mozecie na mnie liczyc ...
-
A my jesteśmy z Tobą
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~
Mam swój pamiętniczek tutaj --> http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=61356
-
Hej,
Dziekuje za wsparcie, baaardzo
Mam dwa patenty na piekna skore i blyszczace wlosy.
Jeden to kapivit A+E, jesli nie macie przeciwskazan do jego brania, to zrobcie sobie miesieczna kuracje pieknosci. Jedna kapsulka 3x dziennie. Po pewnym czasie skora robi sie gladka i nabiera ladnego koloru.
Drugi patent dotyczny wody. Pije sie od 1.5 do 2l czystej wody (zupy, herbata, kawa, czy soki sie nie licza, bo albo odwadniaja, albo sa slodzone, wiec duzo ich pic nie mozna). Jesli jest jakis problem z ta woda, to tylko taki, ze wbrew pozorom strasznie trudno jest wypijac 2l wody dziennie. Ja liczylam szklanki, kazdego dnia zapisywalalm ile szklanek wypilam. Drugi sposob to miec 2l dzbanek, napelnic go woda (mineralna lub przegotowana) i pic, az sie wypije. Wlasciwie, zeby wypijac 2l wody/dzien, to trzeba pic po trochu od rana do wieczora. Nerki pracuja przy tym doskonale, toksyny wyplukuja sie z sila wodospadu, wlosy blyszcza, skora jest nawilzona. Gdy sie wychodzi z domu na dluzej, mozna zabrac wode w butelce. Nikogo nie powinno dziwic, ze pijecie wode. Szcczegolnie ze zbliza sie sezon grzewczy.
Czy macie jakies sprawdzone lub babcine przepisy na maseczki do twarzy domowego wyrobu? Jesli tak, to piszcie.
Pozdr
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki