W ubiegły poniedziałek oglądałam zdjęcia i przeraziłam się , jak zobaczyłam to wielkie, zwaliste babsko w opinającym sweterku. To ja tak wyglądam?
Niestety. 168 cm wzrostu 108 kilosów na wadze 112 cm w pasie, 125 w biodrach i biuście.
Odchudzam się - pomyślałam i od wtorku podjęłam swój ( mam nadzieję ,że nie syzyfowy)bój. Minęło 6 dni. Dziś waga wskazuje 105, ale zaczynam odczuwać potrzebę mówienia o diecie, a moje otoczenia nie jest skłonne podejmować tego tematu.
Odchudzam się jak zawsze- bez specjalnego planu, bez starannie przemyślanych diet- niestety, nie jestem osobą systematyczną, nie potrafię trzymać się ślepo przepisów i nie chce mi się gotować dwóch róznych posiłków : dla siebie i reszty rodzinki.Staram sie więc gotować tak, żeby oni mieli dobre syte jedzonko, a ja zjadam z tego to co nie tuczy. dziś była to filiżanka zupy pomidorowej, 5 dag mięsa , duża gotowana marchew. Na śniadanie był jogurt naturalny z papryką w kosteczkę, na 2 śniadanie jabłko, na podwieczorek piwo porter 0,5 l a na kolację pół bułki serowej z ociupinką wędlinki, 2 łyżki stołowe sałatki ze śledzia cebulki kukurydzy i czerwonej fasolki w oleju. W porównaniu do mojej codziennej , zwykłej diety to niewiele. Wiem, to piwo zbędne, ale miałam taką straszną ochotę!
Zakładki