Strona 1 z 4 1 2 3 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 40

Wątek: 40kg za mną... (czyli podwórkowe mądrości animy)

  1. #1
    animaart jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-01-2008
    Posty
    0

    Domyślnie 40kg za mną... (czyli podwórkowe mądrości animy)

    Byłam już kilka razy na forum... ale po raz pierwszy w innej roli... cały czas dążę do wymarzonej wagi... ale przekroczyłam granicę do której od dawna zmierzałam, granicy, która pozwoli mi na normalne życie. Teraz mogę cieszyć się z każdego straconego kilograma, ale nie jest to już priorytet, sprawa która zajmuje każda moją myśl... wiem może brzmi nieco żałośnie, ale cóż takie życie... Przeszłam przez piekło z tym związane – zaburzenia jedzenia, bardzo ciężka depresja, ostatecznie szereg problemów hm... nazwijmy to społecznych, interpersonalnych... jak zwał tak zwał.
    2 lata temu, zaczęłam swoją przygodę z odchudzaniem – wówczas szło to bardzo opornie... w rezultacie wróciłam do punktu wyjścia. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że najpierw muszę zacząć od swojej psychiki – warto zrobić sobie taki solidny rachunek sumienia

    Wkrótce po pierwszy podejściu miejsce miało drugie, oby ostatnie. Startowałam z wagi bliskiej 100kg, nieco ponad 20 lat, 160 cm, przerażające ilości rozstępów, wypadające włosy, zły stan zdrowia – nadciśnienie, żylaki, zły stan skóry... krótko rzecz ujmując beznadziejna sytuacja!
    Dzisiaj ważę 58 kg, mam 22 lata i nadal 160cm utrzymuję wagę, jeszcze trochę chudnę, choć bardzo wolno – jako cel ostateczny wyznaczyłam sobie 53kg – nie mam chorych ambicji. Dlaczego 53kg? A no dlatego, że to byłoby domknięcie pewnego kręgu. Z takiej wagi startowałam jeszcze przed całą tą depresją, izolacją... jednak najistotniejsze było dla mnie przekraczanie kolejnych progów – 90...80...70...60... i upragniona 5 z przodu.
    Jakby na to nie spojrzeć to ponad 40kg zrzucone... całe 40kg kompleksów, braku akceptacji i innego świństwa! Wiem, że jest sporo osób, które straciły więcej niż ja i może nawet lepiej wyglądają, a mimo to jestem cholernie z siebie dumna. Już nie pamiętałam jak to jest iść do pierwszego lepszego sklepu i kupić ciuch w rozmiarze 38

    Dzisiaj zastanawiam się jak to możliwe, że wcześniej przytyłam prawie 50 kg w 3 lata, jak to się działo, że tego nie zauważałam, że zajadałam każdy dodatkowy kilogram.

    Chciałam wam wstawić fotki dla porównania, ale uzmysłowiłam sobie, że tak bardzo bałam się swojego wyglądu, że przez kilka lat niszczyłam każde swoje zdjęcie. Jedyne co znalazłam to fotki, kiedy ważyłam ok. 87-88kg... to był okres kiedy po raz pierwszy odważyłam się zważyć, zmierzyć... wcześniej omijałam wagę, chyba to i dobrze, bo ten przyrząd jest źródłem wielu frustracji.

    Tak dla porównania wymiary (88 kg – 58kg)

    Biust 116 – 89 (-27cm)
    Talia 94 – 69 (-25cm)
    Biodra 122 – 94 (-28cm)
    Łydka 42 – 36 (-6cm)
    Ramię 36 – 28 (-8cm)
    Udo 70 – 54 (-16cm)
    Łącznie minus 110 cm teraz żałuję, że nie zmierzyłam się kiedy ważyłam jeszcze 100kg.

    Ja tu gadu – gadu... a na celu miałam wcisnąć wam coś oczywistego o czym niby każdy z nas wie, tylko jakoś nie stosuje w praktyce.
    Nigdy, przenigdy nie zaczynajcie od jutra
    Nigdy, przenigdy nie mówcie, że nie możecie schudnąć – każdy może, tylko trzeba do tego ocean cierpliwości i morze wiedzy
    Nigdy też nie mówcie, że zaczniecie się odchudzać, jak przekroczycie jakaś tam granicę – zapamiętajcie, że bez względu na to, ile schudniecie, wasze ciało nigdy już nie będzie takie, jak kiedyś
    Ćwiczcie od samego początku diety... ja tego nie robiłam, ze względu na przeszywający wstyd... i mam tego rezultaty... teraz staram się to nadrobić... ale hm... wiadomo
    Aaaa i jeszcze jedno – to, że zdarzy się wam kilka wpadek – trudno, trzeba wyciągać wnioski z tego, ale nie rzucać diety – bo to najgłupsza rzecz jaką można zrobić, nawet z wpadkami można schudnąć – wiem, że bywa różnie i że czasami przestajemy się kontrolować, jednak dopóty - dopóki nie staje się to normą – można wiele zdziałać


    I tak oto kończę te patetyczne wywody.

    Gdyby ktoś, kiedyś miał jakieś pytania – śmiało pytajcie – chętnie podzielę się z wami swoimi doświadczeniami, wiedzą i jak trzeba będzie dam solidnego kopa


    Pooozdrawiam mocno!

  2. #2
    ola455 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    22-01-2008
    Posty
    0

    Domyślnie ...

    łał jestem pod wrazeniem! 40kg schudnac, Gratuluję !
    I obys utrzymala tą wagę !
    a bylas na jakiejs konkretnej diecie? Liczylas kcal?

  3. #3
    ewell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    gratuleuje cie serdecznie. bardzo madre rzeczy tu napisalas. podniosa na duchu wielu grubaskow. zgadzam sie,z e najwazniejsze to zmienic sie w srodku i uwierzyc, ze jesli sie chce to mozna wszystko. i oczywiscie nie zalamywac sie drobnymi upadkami tyko isc do przodu. pozdrawiam goraca

  4. #4
    Vanilla jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Czesc
    Po pierwsze gratuluje zrzuconych kilogramów
    Równiez dołączam się do pytania jaką dietę stosowałaś.

    Czy mogłabyś opisać też, jak po zrzuceniu tylu kg wygląda Twój stan skóry ? Smarowałam się czymś podczas odchudzania ? Piszesz ze miałas dużo rozstępów. Ja mam ten sam problem, odchudzam sie i nie wiem jak to będzie wszystko wygladało po schudnięciu.
    Byłabym wdzięczna gdybyś opisała jak teraz ma się sprawa z Twoimi rozstępami.

    Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje

  5. #5
    iniemamocna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-01-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    niesamowita ejstes

  6. #6
    QA
    QA jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    20-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wielkie gratulacje i podziw. Napisałaś bardzo mądrego posta. Jest ujeta cała prawda.
    Jednak poczatek jest w tej mobilizacji , która mysle ze duzo...psuje.trzeba bardz duzo charakteru miec i zaparcia aby zacząc i wytrwać... i czego Tobie zycze z całego serca nie zmarnowac nidgy tego co osiągnełaś.

    Racja ze jedzenie to psychika. Jedzenie poprawia nastrój ii wciaga w jeszcze wiekszy wyrzut sumienia, który znów sie zajada i tak błedne koło sie kręci.
    Dlatego wielkie ukłony w Twoim kierunku :P

  7. #7
    animaart jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-01-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witam w moim zakątku

    1. Kwestia numer 1 – jaka dieta?
    Przeszłam każdą możliwą (bez przesady – ale byłam na kopenhaskiej, 1000kcal, wysokobiałkowej i wielu innych)... bzdura – trwałam tak kilka dni... czasami kilkanaście, może miesiąc – popadałam w czarną rozpacz i wypłakiwałam się w poduszkę, że inni mogą schudnąć, a ja nie... każda kolejna dieta kończyła się konwulsyjnymi napadami na jedzenia. Samo słowo „dieta” działało jak płachta na byka – kiedy tylko mówiłam, że przechodzę na jakąś dietę zaczynałam wariować, istna obsesja, wszystko toczyło się wokół tego kiedy następny posiłek, niby głodu nie czułam, ale ta obsesja...
    Tak 1000kcal jest najbardziej rozsądna, ale... to okropne zliczanie kiedy, co i ile... w rezultacie było albo 1500-1700, albo 600kcal... na 1000kcal schudłam bardzo mało, ale dało mi to jedno – wiem ile kcal mają poszczególne produkty co później okazało się bardzo przydatne.

    Ale do sedna – zrobiłam coś, po czym nie spodziewałam się takich rezultatów – stopniowe wykluczanie produktów, stosowanie zamienników itd. to stało się kluczowym rozwiązaniem. Tyle tylko, że to rozwiązanie dla wytrwałych, bo rezultaty nie są spektakularne, trzeba dać sobie czas... ale skoro gromadziłyśmy tłuszcz przez lata, to wiadomo, że nie pozbędziemy się go w miesiąc.
    Zaczęło się od rezygnacji z chleba i to był szok – bo mogłam zrezygnować ze wszystkiego, tylko nie z chleba... to jedna z przyczyn mojej otyłości – chlebek z masełkiem na śniadanie, obiad i o każdej innej porze. Następnie rezygnacja z masła, później margaryny i oleju – pozostała patelnia teflonowa, ew. oliwa z oliwek. Później odstawiałam jeszcze wiele innych produktów – cukier, mięso (z wyjątkiem ryb i piersi kurczaka), ziemniaki... mleko 3,2 zastąpiłam 0,5 – 0 %, jogurty kefirem i maślanką, chleb - pieczywem z brązowego ryżu (jakoś tekturowe pieczywo mnie nie kręciło), ziemniaki – także brązowym ryżem, ew. makaronem orkiszowym. Soki – całkowita eliminacja itp. Polubiłam ryby, smażone na teflonie – wcześniej pojęcia nie miałam, że mają tyle białka i tak mało węglowodanów, a w dodatku są zdrowe i nie przywierają na teflonie. Nigdy nie lubiłam też np. sałaty, choć powinnam ją jeść to nie mogłam się przekonać... no i odkryłam roszponkę – niby podobna do sałaty, ale znacznie smaczniejsza... czasami wystarczy dobrze poszukać i znaleźć złoty środek pomiędzy smacznym i zdrowym.
    I tak powolutku do przodu. Dzięki wiedzy wyniesionej z przygody z dietą 1000kcal wiedziałam ile co ma kalorii – żeby nie czuć całej tej frustracji – niczego nie zapisywałam, ale mniej więcej mieściłam się w tym 1000-1300kcal.

    2. Kwestia numer 2
    Rozstępy....
    Cóż – przez stosunkowo krótki okres czasu przytyłam 50 kg... (!!!) pewnie możecie sobie wyobrazić co się wówczas dzieje ze skórą – dosłownie pęka. Oczywiście u niektórych przy chudnięciu też się pojawiają, ale już nie na taką skalę, jak przy ekstremalnym obżarstwie.
    Tak – mam rozstępy, dosłownie wszędzie, ale czasu nie cofnę i muszę nauczyć się z tym żyć... nie ma innej możliwości. To teraz część mnie – tak samo jak kolor oczu, włosów, czy cechy charakteru. To część mojej przeszłości. Teoretycznie można usunąć je operacyjnie, ale w moim przypadku to odpada – zbyt duży obszar.

    Odpowiadając na pytanie - po schudnięciu wyglądają jednak znacznie lepiej – są płytsze, takie jakby delikatniejsze, dużo jaśniejsze, ale jednak są i zawsze będą.
    3. Kwestia numer 3
    Co się stało ze skórą po odchudzaniu – cokolwiek bym nie robiła ciało nigdy nie będzie już takie, jak kiedyś, przytyłam 50 kg, następnie schudłam 42.... to mówi samo za siebie...

    Po schudnięciu 5-10 kg zaczynam odczuwać jakieś nadmiary skóry, a co dopiero przy 40, skóra wchłania ileś tam procent, ale straciłam łącznie wyraźnie ponad 100-110cm w różnych miejscach. Poza tym, o czym już pisałam przez pierwszy etap odchudzania nie ćwiczyłam – ze względu na wstyd – mój błąd! Choć i tak cudów nie ma – jakiś nadmiar musi zostać.

    Teraz staram się ćwiczyć dość regularnie – bez przesady, ale robię jakieś ćw. rozciągające, spaceruję, ew. biegam trochę przed snem. Czasami ciężarki, piłka... zaczyna to wszystko nabierać jakiegoś kształtu. Poza tym ogólna kondycja zyskuje na jakości

    Do tego oczywiście 2 razy w tygodniu szoruję ciałko kawą – rewelacja, żaden piling się nie umywa no i balsamowanie, tyle że bardziej aniżeli o balsamowanie – o masaż i pobudzanie skóry do działania chodzi


    Jak zwykle się rozpisałam okrutnie

  8. #8
    ola455 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    22-01-2008
    Posty
    0

    Domyślnie ...

    To bardzo madre co piszesz i zgadzam sie z Tobą jaknajbardziej! Lepiej chudnac powoli ale rozsądnie i sie nie katować na dietach cud, bo trudno na nich wytrwac,rzezywiscie efekt jest szybki ale bardzo krotkotrwaly (czyt.jo-jo). Aj rowniez mam rozstepy i mam ich rowniez mnotwo na udach i brzuchu. Gdzies na forum (innym) czytalam wypowiedzi dziewczyn ktore stosowaly masc CEPAN i byly zadowolone. ta masc jest przeznaczona na blizny ale podobno na rozstepy tez dziala KUpilam ja sobie i uzywam juz tydzien i musze powiedziec ze rzeczywiscie dziala :P! Oczywiscie nie znikly mi calkowicie ale sa duzo mniejsze, bledsze i wogole mniej rzucaja sie w oczy POlecam z czystym sumieniem Tez robie pilling kawowy i rowniez polecam z czystym sumieniem

  9. #9
    animaart jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-01-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    CEPAN i Contratubex (droższa wersja, mniej śmierdząca) używałam przez kilka miesięcy... czy pomógł... hm... może minimalnie, zniechęciłam się jednak. Tak rozsądnie patrząc przy tylu, tak mocnych i już starych rozstępach trudno o cud.

    Ale tak patrząc teraz na siebie ( ) to jednak to odchudzanie coś dało w kwestii rozstępów - bo wcześniej skóra była bardzo mocno naciągnięta, a rozstępy wielkie, teraz naprawdę wgląda to lepiej i co najważniejsze - w ostatnim okresie mojego tycia cała masa wielkich rozstępów zaczęła wychodzić mi na ramionach... byłam kompletnie załamana, bo brzuch, może nawet i uda można jakoś ukryć... ale ramiona - już miałam wizję jakiegoś skafandra od stóp do głowy, ale tak mniej więcej 60% tych rozstępów zmieniło się tylko w takie lekkie smugi (taki jakby cień) - nie wiem co jest tego przyczyną - pewnie schudnięcie + jednak trochę działanie cepanu

  10. #10
    Vanilla jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-06-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez animaart
    w ostatnim okresie mojego tycia cała masa wielkich rozstępów zaczęła wychodzić mi na ramionach... byłam kompletnie załamana, bo brzuch, może nawet i uda można jakoś ukryć... ale ramiona - już miałam wizję jakiegoś skafandra od stóp do głowy
    Znam ten ból.... Kiedy podniose ręke do góry to normalnie wygladam na ramionach jakbym drabinke sobie przymocowala..... Ja w rozstepach zreszta jestem cała... Zaluje ze nic z nimmi nie robilam kiedy zaczely sie pojawiac, no ale tez nie mialam takiej dokladnej wiedzy , nie wiedzialam ze istnieje cos takiego jak rozstepy, a teraz jest juz za pozno bo moje rozstepy tworza takie male wgłębienia na skórze a z tym raczej ciężko już walczyc...
    Teraz sie smaruje juz zapobiegawczo zeby nie pojawily mi sie nowe przy schudnieciu, bo starczą mi te które juz mam, chyba bym oszalała gdyby sie więcej pojawiło

    Ale odnośnie pielęgnacji na forum jest swietny temat margolki w którym wspomina o olejkowaniu. Raz spróbowałam i skóra była troche jakby gładsza

Strona 1 z 4 1 2 3 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •