Witam
Mam 21 lat i od zawsze tendencję do tycia. Już w 6 klasie podstawówki zaczęłam się odchudzać, bo źle się czułam ze swoim większym niż inni wyglądem. Zaczęło się niewinnie kilka zbędnych kg.. Przez kolejne lata na przemian tyłam i chudłam. Raz udało mi się zrzucicić więcej, raz mniej, potem nadrabiałam i tak w kółeczko. Stosowałam różne najdziwniejsze i nienajmądrzejsze jak sie teraz okazuje sposoby na odchudzanie. Mam za soba wszystkie beznadziejne diety cud, głódowki a nawet kilka wizyt u dietetyka. Zawsze jednak po kazdym moim mniejszym lub wiekszym sukcesie wracałam do starych nawyków żywieniowych czyli objadanie się słodyczami. To właśnie ciasta, ciasteczka, batoniki, czipsy i czekolada byly moim uzaleznieniem. Nigdy nie konczylo sie na jadnym czy dwoch, ale na całym opakowaniu. Potem w ruch szło nastepne i nastepne.. Odchudzając się do studniowki, zamiast schudnac przytyłam i wygladałam jak mały słonik :P Gdy okazało się, że mój rozmiar miesci sie w granicach 44/46.. a wygladam w tych ubraniach niezbyt atrakcyjnie, bo troszke sie mnie z nich wylewa, czy sa za ciasne postanowiałam raz na zawsze dac temu kres. Zmobilizowała mnie kolezanka, ktora postanowila schudnac kilka kg. Ja wtedy tez wzielam sie za siebie, mowiac, ze jest jest to juz ostatni raz. I tak zaczęłam dwa razy w tygodniu chodzic na aerobik. Później dołączyłam do tego dietkę, jadłam dwa dosyc duze posilki dziennie. Aerobik przestal mi w koncu wystarczac, wiec zaczełam wykonywac w domu wieczorem kika dodatkowych cwiczen. Chudłam. zainteresowałam sie zdrowym odzywianiem i zmieniłam moja diete na 3-4 posiłki w ciagu dnia zawsze o tej samej porze. W moim menu przewazaja warzywa, chudy nabial, chude mieso. Przestałam jesc biale pieczywo, przezucilam sie na wase, czy od czasu do czasu grahamki. Nie jem slodyczy ani fast foodow, nie pije alkoholu. Aerobik dwa razy w tyg zostal, do tego codziennie cwicze po ok. 1,5 h w domu. Gdy pogoda pozwala jeżdże rowerkiem, czesto spaceruje, wszedzie chodze na piechotkę. I jaka to radosc kiedy z rozmiaru 46 nagle zaczynasz sie miescic w 40.. czy nawet 38.. Kiedy zauwazasz ze posiadasz miesnie i kosci a nie tylko sam tluszcz.. Kiedy ludzie na ulicy Cie nie poznają, kiedy chwalą jak pięknie wyglądasz, jaka z Ciebie laska, kiedy wprost podziwiają Twoją przemianę i siłę samozapracia.. Tak.. To bezcenne i rozumie to tylko ktos kto przezyl cos takiego na wlasnej skorze. Moja najwyzsza zyciowa waga jaka "udalo" mi sie osiagnac to 86kg przy wzroscie 175cm. Gdy wzielam sie za siebie na wadze bylo ok 84kg.. Teraz ważę 64kg Mam za soba okolo 20 kg.. Chciałabym dojsc do wagi mniej wiecej 57-58 kg, ale to nie wszystko. Najbardziej chcialabym utrzymac uzyskaną wagę i juz zawsze cieszyc sie swoim wyglądem. Dlatego odwiedzialam to forum, bo mysle, ze dzieki niemu jeszcze wiele moge sie nauzyc i pomoze mi to w dalszym spelaniu moich marzeń.
Gorąco pozdrawiam :*
Zakładki