http://www.strength-training-woman.c...woman-bike.jpg
Hybrisku, pozdrawiam i życzę zdrowia :)
Wersja do druku
http://www.strength-training-woman.c...woman-bike.jpg
Hybrisku, pozdrawiam i życzę zdrowia :)
hybris zdrowiej i szybko wracaj tu do nas
a to wszystko przez chroniczny brak zimy
pozdrawiam ze swojej drogi na szczyt:)
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto...21798490_d.jpg
Hybriś, wracaj!
U mnie średnio, nie ważę się bo mam @ i czuję się jak słoń, więc pewnie bym sie załamała.
Pozdrawiam :)
Oj, czyżby Hybrisek nam się na dobre rozłożył? :shock: Zdrowiej, bo rzesza wiernych czytalniczek czeka na kolejne eseje (tzn. tak właściwie to mogę mówić jedynie za siebie, ale z moimi wieloma osobowościami mogę pewnie i rzeszą być :wink: )
Uściski i dużo wirtualnego zdrówka :)
http://images.worldofstock.com/slides/PFO4160.jpg
Hybrisku, zdrówka życzę :)
pij dużo herbatek z cytryną i miodem ( jeśli lubisz ofcourse :wink: )
nie dawaj się żadnym choróbskom :)
pozdrawiam :D
Hybrisku a może zajrzysz tu do nas :?: :wink: :) Dużo dziewczyn czeka :) :)
Dziewczynki! JA to mam taki feler: dopóki idzie mi dobrze - piszę dużo i chętnie. Kiedy coś się psuje, ja zaczynam się potykać, wtedy zaczynam się izolowac od całego świata, chowam się w swojej skorupce i staram się z jednej strony z niej wyjść, a z drugiej - przed tym wiekopomnym wyjściem - dojść do jak najlepszej formy.
Początek stycznia był dla mnie trudny. Najpierw pochorował się mój mąż, potem mnie zaatakowały wirusy, potem okazało się, że moja kocica ma guzy na sutkach i czeka ją operacja. Przy okazji pojawiły się zawirowania emocjonalne, na tyle silne i na tyle na marginesie innych działań praktycznych, że z równowago wytrąciły mnie mocno i dośc trwale. Próbowałam się w sobie zebrać, ale jakoś mi nie szło. Do momentu, aż wróciłam na stara, dobrą ścieżkę, na której czuję sie stabilnie i pewnie. Moje drogie: właśnie kończę 13-ty dzień DC. Wyniki może nie powalają, bo udało mi się przez 2 tyg. stycznia trochę masy nadrobić, ale pokonałam już pierwszą ze swoich magicznych granic: 73,5 kg, teraz atakuję kolejną: 70 - może wreszcie mi się to uda... Tfu, co ja piszę, jakie może???? Musi się udać. Na DC czuję się świetnie, miałam wprawdzie słabsze dni, ale kto ich nie ma: wytrzymuję i cieszę się, że już tak niewiele przede mną... Jeszcze 8 dni. Aktualnie ważę 72,5 kg, ale to zmienia się codziennie. Strasznie miłe uczucie, kocham tę dietę.
Z innych spraw? Kotka - Mańcia - już na szczęście po operacji, goi się ślicznie, w piątek mamy zdjęcie szwów. Wszystkie guzy zostały usunięte, przerzutów nie ma, RTG wyszło czyste; bardzo mi ulżyło.
Poza tym wzięłam się za moderowanie forum o DC na gazeta.pl, nawet niektóre miłe Dusze mnie tam odwiedzają, (Dusza wie, że to o Duszy mówię? :P ) i w sumie cieszę się, bo tam też zrobiło sie całkiem miłe i przyjazne dla dietujących miejsce. Ale myślę, że jestem już na tyle "zebrana w sobie", że i tutaj będę zaglądać.
Znowu napiszę to, co po każdym powrocie: stęskniłam się za Wami :D
A wielka majówka już za 11 tygodni :D
Hybrisku, dobrze że potrafiłaś stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu i poradziłaś sobie, teraz aby do przodu, już będzie tylko lepiej :D
Ile byłaś na DC, chyba od lata jakoś? bo pamiętam że jak ja zaczynałam swoją przygodę z DC to Ty byłaś po niej :)
trzymam kciuki za cały cykl :D , ja póki co się nie zdecyduje....obrzydły mi zupki :evil:
Piękne zdjątka Hybrisku, do twarzy Ci w tej krótkiej fryzurce :D
Glimku, wiesz, że jak w zeszłym roku kończyłam ostatnią ścisłą, to też byłam przekonana, że nigdy więcej batonów, zupek, koktajli, napojów - że koniec z tym. A jednak okazało się, że moim sposobem na CHUDNIĘCIE jest właśnie DC. I jakoś przestałam z tą myślą walczyć :) Najważniejsze, to że umiem utrzymać wagę po ścisłej, więc na ścisłej chcę resztę nadbagażu zgubić.
A na DC byłam w zeszłym roku 4 razy - między styczniem a majem. Wtedy rzeczywiście ta dieta mocno mnie zmęczyła, ale też pomogła mi zbić prawie 35 kg. Teraz do celu zostało mi zaledwie/aż 10,2 :) Mam nadzieję, że ta ścisła + mieszana + ewentualnie jeszcze jedna ścisła za miesiąc załatwią sprawę. Ja po prostu bardzo chcę już zamknąć rozdział pt. odchudzanie w moim życiu ;)