Dwa razy się wkleiło :)
Wersja do druku
Dwa razy się wkleiło :)
Tylko mnie tu kilka dni nie bylo i znow widze ze waga poszla w dol :D Idzie ci swietnie .Strasznie cie podziwiam ile juz osiagnelas w tak krotkim czasie :lol:
Ale ja za to sie potknelam wczoraj i zamowilam pizze a pozniej mnie brzuch cala noc bolal :oops: Ale dobrze mi tak bo jestem gluia bo jak dobrze idzie to po co rozrabiac .Jeszcze sie musze nauczyc jednego jak sobie radzic w okresach wiekszych stresow bo tego jeszcze chyba nie umie za bardzo :roll:
Dziewczynki Kochane, znowu mi się dzień nie ułozył tak, jak planowałam, znowu za mało czasu na wszystko i forum schodzi na plan dalszy. Ale nie mogę czekać do jutra - Drogie Moje! Przeczytałam wszystkie dzisiejsze wpisy i tylko mi się paszcza do komputera śmiała :D Serdecznie Wam za nie dziękuję i już nastawiam budzik w komórce na 6.30 :lol:, bo chciałabym każdej z Was móc na spokojnie odpowiedzieć. Teoretycznie mogłabym spróbować teraz, ale jakoś nie mam w sobie tego spokoju i komfortu, jaki miec lubię, kiedy piszę. Poza tym... eh, dzisiaj przegrywacie z telewizorkiem. Właśnie mam przed sobą perspektywę 5-godzinnej orgii, czyli oglądania "Dawno temu w Ameryce". Kto nie widział, a może poświęcić na to wieczór - serdecznie polecam, bo warto, oj baaaaardzo warto. A jutro pewnie spokój będzie, bo Piotr wybiera się na mszę papieska, więc będziemy do południa w domku ja i moja trzódka :)
Poza tym - to gorsza wiadomość - jeden z kotków mi sie rozchorował - Maciek. Niby nic poważnego, tylko przeziębienie, ale ma szumy w oskrzelach, płucach i powiększone węzły chłonne. Dziś leciałam z nim na złamanie karku do weta, bo miałam wrażenie, że kot mi się dusi, zresztą krzyczał przy tym rozpaczliwie. Na szczęście to tylko wyglądało tak groźnie, chociaż przy kocie z taką historią choroby nie można lekceważyć NICZEGO. Nie było niestety naszej pani doktor, więc właściwie całkiem spokojna będę dopiero, kiedy przyjdzie i obejrzy go jutro po południu. Tymczasem mam dla niego antybiotyk w zastrzykach - znowu będzie dla mnie obrażony, no ale trudno, wyjścia nie ma. Na razie zaszył się i sobie odpoczywa - dam mu spokój, ma do tego prawo.
ściskam! :)
Witaj Hybris!Gratuluje Ci "gotyckiej siodemki" :lol: .Wyglada oszalamiajaco!! Wlasnie przebrnelam przez Twoj cały watek,nie bede wspominac ile mi to czasu zajelo... :wink: .Zycze dobrej nocki i zdrowka dla kotka.
pozdrawiam.Agnieszka.
No ładnie, ładnie. Tak nas z telewizorem zdradzać ;)
Ja alternatywy nie mam, więc i nie mam z czym forum zdradzać ;)
Kotek napewno lepiej się po zastrzykach poczuje. Nie martw się, przeziębionko szybko minie. Zwłaszcza pod taką opieką :) A i obrażać się przestanie jak się lepiej poczuje. Kot mądre zwierze i wie kiedy ktoś chce dla niego dobrze.
Buziaki!
... i tym samym zasłużyłaś na medal z ziemniaka :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Trycka
A poważnie - za gratulacje dziękuję serdecznie, mnie "7" też się podoba - jako taka - ładniejsza nawet od "6"... ale nic z tego, ja jak stachanowiec, 150 procent normy, 6 byc musi...
Czy ja już przypadkiem nie bredzę?
A tak w ogóle - co ja robię o tej porze w sieci? :?: :?: :?: ;)
Jestem jak nakręcona po moim wieczornym seansie filmowym i powiem Wam jedno: film był o-b-ł-ę-d-n-y. I niech żałuje kto nie widział :)
Ej no miało być DUŻO z ranka samego, a tu tylko cytat i kilka linijek?! :shock:
A donos z wagi GDZIE?! A donos z kociego frontu GDZIE?! :evil:
... a bo się wszystko pie...rniczy.
Piotrek w domu, rano wstał z gorączką 39 stopni.
Maciek nadal chory i wcale mu nie lepiej - muszę go zatargać do lecznicy na prześwietlenie płuc.
Ja kipa po pas.
i w ogóle buuuuuuuuuu...
Mirielka- ale ten cytat i kilka linijek to nie z rana było tylko w nocy ;) Zerknij na godzinę :)
A ja już myślałam, że sama o tych godzinach po forum buszuję ;) Ale wczoraj stwierdziłam, że nie ma, że boli i poszłam się położyć o 1. A że usnąć nie mogłam to już inna sprawa. Przyzwyczaiłam się do kładzenia zbyt późno...
Oj, to teraz dwa choróbska w domu, współczuję :( Daj później znać jak się kotek czuje i co weterynarz powiedział :(
Trzymaj się!
Dziewczyny... piszę to i wyję. Maciuś mi umiera.
Całe szczęście, że dzisiaj poszłam do mojej weterynarz, bo wczoraj po prostu lekarz postawił złą diagnozę. Nie oskarżam go, po prostu stwierdzam fakt. Wiem, że zazwyczaj nie robi się zwierzakowi kompletu badań, wiem, jakie to są koszty, wiem to wszystko... Wiem też, że ten lekarz nie zna Macka i chciał dobrze. Dziś nasz Małgosia zrobiła Maciusiowi i RTG i krew i okazało się, że ma anemię wręcz potworną. Czerwonych krwinek nie ma prawie wcale. Norma, dolna granica normy to 6 000 000, on ma ok. 1 000 000. Dlaczego? Jedyny prawdopodobny powód - jakiś koci wirus. Jaki? Nie wiadomo jeszcze, czekamy na wyniki kolejnych badań.
Tak czy inaczej - rokowania są złe. Fatalne. Właściwie kot mi gaśnie. Jedyna próba na uratowanie go, jaką jeszcze można podjąć, to transfuzja. Nasza Małgosia już organizuje krew, może się uda dziś, jeśli nie - jutro rano. Ale to też może nie dać nic. Może mu to dać parę dni/tygodni życia i spokojniejsze odchodzenie. Może miesiąc.
Jestem w histerii kompletnej. Jutro minie 5 miesiący odkąd odeszła Niunia. A teraz Maciej... Moje biedne, małe zwierzątko...