-
Powrót pulpeta
witam na forum :-)
jestem tu nowa, chociaż, moze nie dokońca- prób odchudzenia mam za soba wiele, kiedys, ze dwa lata temu odwiedziłam te stronę...i nadal nic. Od dziecka bylam pulchniejsza, wczoraj po raz pierwszy od wieków weszłam na wagę i ...zgrozaa...94 kg, 173cm wzrostu- pulpet. Wygladam okropnie, czuję sie okropnie, mam tego dośc. Zaczynam dietę, ale z głową, plan mam prosty- jeśc często, w niwielkich ilościach, tylko zdrowe rzeczy. Dodatkowo 4 razy w tygodniu ruch na świeżym pwoietrzu.
No i...mam nadzieję, ze pulbiczne ogloszenie tutaj planów odchudzenia się mnie zmobilizuje. Straznika wagi tez już zatrudniłam.
Mam nadzieję,z ę tym razem sie uda :-)
pozdrawiam
ewikk
-
-
Ewikk witaj na forum,,,nastala wiosna wiec ruch na swiezym powietrzu bedzie sprzyjac,,,skoro nam sie juz tu zdeklarowalas ..nie masz innego ;) wyjscia ,,jak wziasc sie za odchudzanie,,powodzenia :)
http://www.digitalphoto.pl/foto_gale...2003-0724s.jpg
-
Witam :) i zycze wytrwalosci w dazeniu do osiagniecia wymarzonego celu :) trzymam kciuki i pozdrawiam :)
-
Witam :lol: :lol: i gratuluję decyzji :D to pierwszy, najważniejszy milowy kroczek :lol: w sympatycznej dróżce do pięknego ciałka :wink:
Życzę powodzenia i pozdrawiam :lol:
Buziaki H
-
Witam na forum !! Zawsze razem raźniej :) .Stratowałam z bardzo podobnej wagi .Minął już prawie miesiąc i coś się ruszyło.Stosuję podobną dietkę.Małe porcje ale częściej.Myślę,że nam się uda.Będziemy się wspierać :) .Ja mam 170 cm i teraz waże 85 kg.Ale było już dużo gorzej. :( Ta dieta działa więc mam zamiar z nią wytrwać jak najdłużej.
Napisz ile masz lat ,ja mam 34 .Pozdrawiam :)
-
witam na forum :)
fajnie, że się przyłączyłaś - to naprawdę słuszna decyzja - ja schudłam już dużo - w dużym stopniu dzięki temu forum właśnie i dziewczynom tutaj się odchudzającym - uwierz mi, one są naprawdę świetne, potrafią zmobilizować jak mało kto! w moim przypadku to odegrało kluczową rolę, bo na codzień nie mam nikogo, kto by mnie wspierał w walce z nadwagą, a tutaj???? mam mnóstwo takich osób, które poradzą w każdej chwili, wyciągną Cię z załamania, pomogą wytrwać w najcięższych chwilach :)
naprawde, uważam, że dotarcie do tego forum to najlepsze co mnie w ostatnim czasie spotkało :)
bo prawda jest taka, że tutaj się chudnie!!!! wystarczy poczytać inne posty, żeby się przekonać, że to najszczersza prawda :)
tu chudną dziewczyny, tu chudnę ja...i tu schudniesz Ty:)
ja w to wierzę, a na dobry początek życzę powodzenia w walce :)
razem wygramy :)
-
Jeeejku jej...dziękuję wam wszytskim serdecznie za tak ciepłe przywitanie :mrgreen: . Motywacja zwiększyła mi sie o 100% :-)
Cos więcej o sobie?
Mam 24 lata i pulchniejsza byłam od zawsze, ale tragedia się zaczęła jakies 3 latat temu, gdy powaznie złamałam nogę, dwa miesiące spędziłam w kompletnym bezruchu prawie, były wakacje i frustracje z tego powodu oczywiście zjadałam. Utyłam przez te 2 miesiące ok 10 kg, a potem przez nastepne dwa miesiące rehabilitacji systematycznie kolejne 10... :shock:
Pare razy podejmowałam jakies próby odchudzenia się, ale zawsze bezskutecznie.
Teraz po raz pierwszy przygotowałam sie merytorycznie, mam plan, mam ogromną motywację i po prostu podchodze do całej sprawy z granitowym przekonaniem , ze się UDA...co nie oznacza jednak, ze nie potrzebuję pomocy i wsparcia, bo chwile słabości na pewno będa się zdarzały.
Niesamowitą pomoca jest dla mnie samo czytnie Waszych zmaganiach, o tym, że nawet jeśli okupione jest to wielkim wysiłkiem- kilogramy Wam systematycznie spadają.
Jedynym moim ratunkiem przez te wszytskie lata był fakt, ze jeżdżę dośc instensywnie konno- jazda konna pozwala spalić całkiem spora ilośc kalorii i utrzymuje organizm w formie- ja pomimo otyłości jestem sprawnieszja niż duża część rówieśniczek bez nadwagi. No i przy tych ilościach słodyczy, którymi sie obżerałam(zajadałam w ten sposób parę tragedii, które we mnie trafiły w ciągu ostatnich trzech lat:( ) bez jazdy konnej byłoby na wadze 20kg więcej jak przypuszczam.
Teraz do prawie codziennej(4-5 razy w tygodniu minimum) jazdy konnej zamierzam dodać w dni pozbawione koni jakąś dodatkową aktywnośc- może rolki? Odzywiać zamierzam sie zdrowo,z tym, ze w małych ilościach- głównie warzywa i owoce. Na "poslizg" miód do herbatki(baaardzo zdrowy!) i do salatek łyżka oliwy z oliwek- tez samo zdrowie. I generalnie zamierzam słuchac organizmu-jak powie mi,że ma ochotę na jogurt, zjem jogurt, jak mięsko na obiad będę miała pierś z kurczaka i coś zielonego ;-) Nie będę tylko słuchała, gdy organizm mi powie, ze ma ochote na słodkie i na tłuste :lol:
Aj, rozpisałam się. I dużo piję, ciągle stoją koło mnie herbatki, jak wychodze zabieram 0.5 litra wody niegazowanej, nie chcę się, zeby ewentualny spadek wagi spowodowany był odwodnieniem :wink: A, i ważenie raz w tygodniu, we wtorek rano. Wtedy zobaczymy, czy coś na strażniku wagi drgnie.
Juz Was kochane nie zamęczam
pozdrawiam cieplutko
ewikk
-
Witam !! Napewno Ci się uda , masz już bardzo dobre założenia a to podstawa. Dużo ruchu też napewno da super efekt. :) Ja też staram sie jeśc bardzo mało,malutkie ,mało kaloryczne potrawy ale trochę częściej.Ostatnio trochę tego nie przestrzegałam no i waga stoi w miejscu.Ale udało mi się już troche schudnąc od poczatku marca. :D Ta moja dieta daje jakieś efekty i to jest najważniejsze ( muszę tylko przestać trochę grzeszyć ) a kg będą uciekac w doł.Myślę ,zę uczestnictwo na forum bardzo motywuje.Chcę tu dotrwać do wakacji i osiągnąć sój cel. Pozdrawiam :D :D
-
Trzeci dzień diety(wiem, ze 3 dni to malutko, ale dla mnie to juz jest kroczek malutki do sukcesu :oops: ) i na razie musze powiedzieć, nie jest tragicznie..ale chyba głównie dzięki koniom. Dzięki jeździe konnej nie mam czasu na bycie głodna i załatwiają za mnie problem nie jedzenia po 18- po prostu na trening wyjeżdżam koło 17, w domu jestem po 22, owszem trochę głodna wtedy już jestem, ale zwyczajnie wypijam pół litra ciepłej herbaty przez godzinę i spokojnie kładę się spać.
Gdybym siedziała po ostatnim posiłku o 17 cały czas w domu, przed komputerem przypuszczam, że byłoby mi 100razy ciężej
Druga miła niespodzianka- sałatka złożona z jakiegoś zielonego zielska i jednego smutnego pomidorka, żeby czerwienią cieszył oko- potrafi być pyszna ! (kciuki w górę za warzywa)
Na słodycze nawet tnie mam ochoty, natomiast niestety chodzą za mną kawały tłustego mięsa w gęstym sosie, kanapki ociekające majonezem- jednym słowem mój organizm domaga się tłuszczyku...a co ciekawe nigdy nie byłam amatorem takich potraw.
W ogóle dziękuję Wam wszystkim za to, z jesteście, ze opisujecie swoje zmagania, codziennie przynajmniej godzinę spędzam na serwisie i czytam Wasze historie!
I osobne podziękowania dla Margolki123 za wątek "cel: ładne ciało" - pilingi kawowe wdrażam w życie, w przyszłym tygodniu(jak zleci trochę kasy na olejki) zaczynam foliowani...mój tata umrze ze śmiechu, ale podobno odchudzanie to ciągłe poświęcenia ;-)
Aha- i zamiast słodkiego jem sobie suszone owocki- i to działa jak na razie. 2-3 krążki jabłuszka, 50gr banana, parę strzępków mango- razem miało to wszystko koło 50kcal a i wypełniło brzuszek i załatwiło problem słodkiego.
pozdrawiam cieplutko
ewikk
-
No to i ja dolaczam sie do gratulacji podjecia i wdrozenia w zycie decyzji o odchudzaniu, zrobilas wielki krok w milowym lesie, w ktorym stopniowo mile zamieniaja sie na km, a potem juz na m i cm, o milimetrach nie wspomne!! Czyli jednym slowem- do celu z kazdym dniem coraz blizej :D
Co do warzywek- oj, blogoslawienstwo!!! :D A jak zabic gloda slodyczowego?? Ja osobiscie nie stosuje suszonych owocow, ale z tego, co wiem, to pomaga :) Poza tym- jako mala podpowiedz- po ok 2-3 tygodniach nie jedzenia slodyczy, robimy sobie sami maly detoks, po ktorym juz do slodkiego nie ciagnie! :) A jesli chodzi o pociag do tlusttych potraw- tez to przechodzilam- trzeba przeczekac, przeczekac trzeba nam!
jeszcze raz witam i trzymam kciuki!! Pisz jak najczesciej, to naprawde pomaga :)
-
a jutro znowu...pójdziemy nad rzekę ;)
dobrze Ci idzie!!! trzeci dzień to już sukces!!!! bo jak wiadomo - początki są strasznie trudne :( i zgadzam się z Anecią - po jakimś czasie mija chęć i na słodycze - i na tłuste potrawy :) przyznam szczerze, że nie wiem czy dałabym radę zjeść teraz taki obiad jak jadłam jeszcze 2 miesiące temu - czyli ziemniaki i kotlet z kurczaka panierowany np. :):):) i bardzo mnie ten fakt cieszy :)
pozdrawiam
-
:oops: jestescie wspaniał!
Mam w związku z tym pytanko: jestem podobnie-jak sie zorietnowałam -większośc z Was na diecie 1000kcal.
Czy jest tutaj jakiś wątek z fajnymi pomysłami na przykładowy jadłospis dzienny, albo jakąś potrawę pasującą do schematu 1000kcal/dzień?
Nie chciałabym zaśmiecać forum dublując wątki, a jest ich tyle, że jeszcze isę nie zdążyłam rozeznać nawet w jednej dziesiątej.
Raczkuję dopiero w takim odchudzaniu sie z głową, a nie jak miało miejsce kiedyś- na hurra, głodzć sie dwa dni, a potem nadrabiać zaległości obżeraniem się.
Może napiszę co dzisiaj zjadłam(już po 18 i nic więcej nie będzie :lol: )
sniadanko- trzy łyżki musli, plus 1/3 szklanki mleka 2%
w międzyczasie- papryka zielona, duża pokrojona na paseczki, stojąca pod reka- jak mnie apetyt chwytał to chrupałam takiego "paluszka"
obiadek- sałatka warzywna, dużo zielonego, pomidorek, parę oliwek, łyżka oliwy z olwiek, do smaku pieprz,czosnek
przekąska- jabłko, pare morelek suszonych
kolacja- brukselka gotowana na parze plus łyżeczka masła
3 łyżeczki miodu- w herbatach
cały czas- herbaty na hektolitry.
spodziewam sie jakiegos kryzysiku koło 20, bo dzisiaj dzień bez treningu i wieczór spędzam w domu :?
Będę baaaardzo wdzięczna za rady bardziej doświadczonych Bojowniczek o idealna wagę :-)
pozdrawiam cieplutko
-
elo :)
ja zbyt ciekawych jadłospisów nie mam, ale napiszę Ci jak wyglądają moje posiłki każdego dnia :)
śniadania : 2 kromki pieczywa żytniego wasa + jakieś warzywko - pomidor, papryka, ogórek lub rzodkiewka:)
drugie śniadania : jabłko lub jogurt - fit oczywiście :)
obiady : gotowana pierś z kurczaka, duszona wątróbka, pierś kurczaka duszona z warzywami,gotowana ryba, serek wiejski, jajka gotowane+ser żółty no i oczywiście warzywa!!
kolacje : tylko owoce - wymiennie - ananas, gruszka, kiwi, mandarynka, pomarancza, granat, papaja, grejpfrut...i inne
i taka opcja to dla mnie super opcja :)
może coś dla siebie wybierzesz...i może zaproponujesz jakieś inne zestawienia, chodzi mi głównie o obiady, bo pomysłów brak...
pozdrawiam
-
witajcie kochane Bojowniczki o idealną wagę!
Czwarty dzień, a ja ciągle jestem z Wami, bo bez was szczeże mówiąc pewno juz bym nie wytrzymała.
Jak sie spodziewałam wczoraj był kryzysik...na którym częściowo poległam, bo złamałam się i o 20 zjadłam morelkę suszoną...kalorycznie bez tragedii, ale jednak jak cżłowiek raz sobie odpuści to potem idzie lawinowo :( Na pocieszenie dodam, że oglądałam film do drugiej w nocy- więc może tak zupełnie przed snem nie jadłam :oops:
A i dzisiaj mam problem...tylko taki nietypowy. Z powodu wczorajczego garowania do późna w nocy, dzisiaj wstałam koło 11, zanim się wypryszniciłam i namaściłam i obeschłam zrobiła sie prawie pierwsza, poleciałam do sklepu po menu na dzisiaj i właśnie piję sok fit 8 warzyw śródziemnomorski(pycha!) No, a wszym problem- otóż dzisiaj mamy wielkie przenoszenie parkuru w stajni i w związku z tym pryskam z domu juz koło 15.30, wróce pewnie znowu po 22, a przed wyjściem z domu zdążę zjeść z zaplanowanych na dzisiaj rzeczy tylko rybke pieczoną(z warzywkiem i pesto) i ten sok, co razem mi da max 350kcal. A potem już nic. A ja nie mam zamiaru odchudzać się głupio, tylko mądrze, te 1000kcal. I się zastanawiam, czy wepchnąć coś w siebie na siłe po tej rybce, zeby dobić chociaż do 800kcal(z tym, ze po rybce będę najedzona i znowu rozepcham tym żołądek) czy po powrocie ze stajni zjeśc coś lekkostrawnego koło tej 22(jaką lekką sałatkę) i pójść spać dopiero po 24?
Pomocy!
el pulpetino ewino ;-)
-
Witaj Ewikk !! Nie wiem czy jestem w stanie Ci coś doradzić :? .Uuważam ,a sprawdziłam to na sobie ,żeby jednak na jeden posiłek nie jeść zbyt dużej porcji.Waga momentalnie wzrastała mi za dużo i nie byłam jej w stanie stracić już do wieczora i najcześciej zostawało mi to na drugi dzień.Najlepiej zabierz ze sobą jakąś przekąskę ,może to być jakiś owoc ,żebyś nie była glodna.Jak wrócisz możesz zjeść trochę jogurtu naturalnego np z otrębami lub sałatkę i napewno nie zaszkodzi Ci to tak bardzo.Z drugiej strony jesteś to wszystko w stanie spalić podczas jazdy konnej ( jakbyś zjadła większy obiad ) ale i tak pewnie będziesz bardzo głodna po powrocie.Takie są moje rady ,ale myślę ,że znasz swój organizm sama najlepiej.U mnie tak by akurat to lepiej zadziałało. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popoludnia :) :)
-
Posłucham Cię Klubowiczko, bo też mi się wudaje, ze jednak tak mądrzej- po powrocie będzi ena mnie czekała lekka sałatka w niewielkiej ilości, z łyżką oliwy z owliek,żeby jednak trochę kalorii dostarczyć, no i oliwa zdrowa jest :-)
Tak w ogóle, chyba odkrywam w sobie talenta kulinarne :lol:
Zrobiłam dzisiaj przepyszna rybkę, aż sie sama zdziwiłam,a zrobiłam ją tak:
najpierw pomidorka pokroiłam w paseczki i pół zielonej papryki, punktowo umaziałam pesto- 3/4 łyżeczki i do piekarnika na folii do pieczenia.
Wzięłam 7 czarnych oliwek, drobniutko posiekałam
Filet z mintaja (z frosty, mrozony, 75gram)najpierw rozmrozić, wodę odlać, potem nakroiłam trzy rowki, wetknęłam w nie pesto(kolejne 3/4 łyżeczki), rozmazałam resztę pesto po całej rybce i przykryłam cąłosc płaszczykiem posiekanych czarnych olwiek. I do piekarnika na jakieś 30minut w folii( warzywa w czasie przygotowywania rybki cały czas w piekarniku)
Po wyjęciu na talerz i MNIAM! jestem z siebie dumna bo całą potrawę wymysliłam sama z siebie, po raz pierwszy w zyciu w goóle rybe robiłam(byłam baaardzo zdziwiona bo po rozmrożeniu zmiejszyła się o połowę :shock: )
Całośc jak wyliczyłam ma koło 200kcal
pozdrawiam cieplutko
ewikk
-
ahh dziewczyny pochwalcię mnie, bo frustracja przez mnei wyziera- wczoraj były urodziny szefowej i byłam twarda jak granit- nie zjadłam ani pysznego mieska, ani torcika, ani nie tknęłam moich ukochanych nugatowych słodkości, które na koniec imprezy wyciągnęli. Jedenym odstepstwem była lampka szmpana- bo jednak chciałam za zdrowie szefowej wypić, bo fajna to jest ;-)
Zjadlam na imprezie dwa pieczywka wasa na sucho i to wsio...tylko w sumi niestety zamiats być z siebie dumna ciągle żąłuję,z ę sie nie skusiłam i te pyszności za mną chodzą :?
Prosze pochwalcie mnie, bo muszę się utwierdzić w przekonaniu, ze postapiłam jedynie słusznie!
Ahhh nie mam dzisiaj dobrego dnia- na żale zakupiłam sobie parę truskawek(drogo!) i je zajdam- są pyszne i mi troche pomagają...
czuję sie troszkę psychincznie sponiewierana z powodów osobostych i dietowych...a to dopiero 5 dzień diety...ale będę walczyła!
pozdrawiam
ewik
-
Skoro to dopiero 5 dzien diety i nie skusilas sie na przyjeciu na te bomby kaloryczne, to naleza ci sie naprawde ogromne gratulacje!! Wiem co mowie, bo ja bedac na tym etapie co ty, pewnie bym sie skusila na conieco, a potem zalowal :oops: Zatem, tak trzymac dalej!!! :)
-
cześć!!!! Gratuluję siły woli i wytrwałości!!!! piąty dzień diety to jeszcze "kuszenie na pokuszenie" więc naprawdę możesz być z siebie dumna, że się nie dałaś!!!! kurcze - jestem dumna z Ciebie :) wiem, że było Ci ciężko - i pewnie nadal jest, ale po dłuższym dietkowaniu odmawianie gdy ktoś jakieś pyszności zaoferuje stanie się rutyną :) bez mrugnięcia okiem powiesz "nie mam ochoty :)" ja teraz tak mówię - chwilami aż mnie skręca, bo ochote mam i to wielką czasem, ale jak tak sobie wpieram, że nie mam, to w końcu zaczynam wierzyć w to, że nie mam, czego rezultatem jest fakt, że nie załamuję diety ani na chwilę :)
pozdrawiam
-
Witam !!
Gratuluję samozaparcia :!: :!:
Ja dzisiaj trochę pogrzeszyłam,była mała imprezka i niestety skusiłam się na jedno małe ciasteczko ,oprócz tego tylko dietka.
Pewnie waga jutro w najlepszym wypadku będzie stała w miejscu.
To wszystko przez moja potrzaskaną nogę ,strasznie mnie zdenerwowała. :( :(
Jutro napewno pojadę do lekarza ,skończy sie na pogotowiu.
Mam cicha nadzieję ,że obędzie sie bez gipsu :!: :!: :evil: :evil:
Pozdrawiam :)
-
Donosze, że ciągle się trzymam, czytam Was i bardzo mi to pomaga- balsam na duszę :-)
Niedzielą dla mnie nie była trudna- pracuję jako instruktor jeździectwa i nd zawsze najbardziej pracowita, nie miałam nawet czaus pomysleć o jedzeniu, dopiero po powrocie do domku zjadłam zupkę,kończąc dzień bardzo ładnym bilansem kalorycznym.
Poniedziałki mam wolne, więc pewno będzi etrudniej, ale się nie daję! :-)
buziaki
ewikk
-
ahh boję się...
dzisiaj miałam pierwszy wielki kryzys- w supermarkecie, miałam ochotę rzucic sie na lade z torcikami
w końcu kupiłam sobie danone activia i zjadłam jako drugie śniadanie ewikk-głód 1-0 :-)
Ale było ciężko.
Kupiłam tez mielone sojowe, zrobiłam sobie ich za 300kcal, ale nie dałam rady zjeść wszytskich bo zapychają okrutnie- a może zołądek troszkę mi się skurczył?
kupiłam tez herbatke czerwoną Pu-Erh i zamierzam włączyć ją do dietki.
Ale wracając do tematu bania sie- jutro WIELKIE WAŻENIE - we wtorek mija tydzień diety i pierwsze ważenie :shock:
Słuchajcie- boję się! Że waga nie drgnie ani o gram, ze się wtedy poddam i zarzucę dietę. Nie czuję, zęby mi cokolwiek rpzez ten tydzień ubyło, ciuszki nei zrobiły się luxniejsze, nie widzę żadnej różnicy. Ja wiem, że w tydzień nie ma co liczyć na spektakularne wyniki, ale tak jakoś miałam nadzieję, ze chociaż ociupinkę coś sie gdzieś zluzuje...
No nic, jutro rano w łazience idę po wyrok...
błagam, trzymajcie z amnie kciuki!!!
buziaki
ewikk
-
yhh chyba rozmawiam sama ze sobą ;-)
ale mam pierwszy sukces!
Waga pokazała dzisiaj o 3,5 kg mniej! Wiem, ze pewno to głównie woda z organizmu, ale i tak mam kopa motywacyjnego!!
Suwaczek przesuwam w prawo!!
http://www.mfoto.pl/uploads/1041/bellydance_14590.gif
-
3.5kg?? brawo :) sama widzisz, że warto na początku ze sobą powalczyć i pokazać, kto w tym życiu rządzi ;)
trzymam mocno kciuki za spadek wagi (i mimo wszystko także za to, by już nie był tak szybki - bo przecież nie będę Ci życzyć murowanego jojo ;) )
pozdrawiam wiosennie
(i zazdroszczę tej jazdy konnej - kiedyś jeździłam, ale to strasznie droga sprawa...)
-
dziekuję za miłe słowa!
No ja tez mam nadzieję,z e nie będzie jojo- ale pierwszy tydzien to pewni woda z organizmu, odżywiam się chyba dośc mądrze, 1000kcal na dzień :-)
Co do jazdy konnej- owszem strasznie droga sprawa, na szczęście praca instruktorską zarabiam sobie na utrymanie mojej ciężarnej kobyłki, a jeżdżę na cudzych koniach za darmo, więc nie jest strasznie :-)
prz okazji się pochwalę- moje "małe' ciemnosiwe szczęście :-)
rzeby nie zaśmiecać forum- link do fotki
http://www.mfoto.pl/uploads/1041/th_esiluka3_d1c40.jpg
pozdrawiam
ewikk
-
piękna...
mi na razie pozostaje "niestety" tylko taniec brzucha we własnym pokoju :roll: :shock: :twisted:
-
Witaj Ewik!
Ja u Ciebie pierwszy raz: widzę , że świetnie Ci idzie. 3, 5 kg - super wynik! Oby tak dalej! Ślicznego masz konia, ja niestety czyję lęk przed tymi pięknymi zwierzetami i nie potrafię go przezwyciężyć. Lubię się im przyglądąć ale z pewnej odległości.
Jak tam balsamowanie i foliowanie - udało się ? Pozdrawiam!
-
hej!
Dzięki za odwiedziny!
Donoszę przy okazji, że nadal dietkę trzymam, wczoraj miałam niestety pewne załamanie- miałam OGROMNĄ ochotę na mięsko! A już wyrobiłam dzienny limit kalorii. Co by się podratować i zaspokoić apetyt wzięłam taki z 3-4 cm kawałek kiełbasy ( bardzo suchej oryginalnej przywiezionej przez znajomego z Węgier, robionej bez sztuczydeł, mówię Wam, nie smakuje nawet w przybliżeniu jak te kupne sklepowe) pokroiłam na takie cieniutkie płatki i żułam sobie jako przekąskę- ta kiełbasa jest b twarda i bardziej można ją żuć niż jeść-cos jak suszone mięso. I miałam potem kaca moralnego, nawet nie dlatego, ze przekroczyłam normę kaloryczną(bo ta ilość to było ok 70kcal), ale głównie dlatego, ze się złamałam :oops: Co prawda moją chcice na mięsko zaspokoiła i już za mną ociekające tłuszczem płaty mięsa nie chodzą...ale jednak się złamałam. A jak człowiek raz sobie odpuści troszeczkę, to potem idzie lawinowo. Teraz ze zdwojoną siłą się pilnuję, zapowiedziałam sobie, ze do Wielkanocy, żadnych już nieprzewidzianych kalorii.
Z czego jestem natomiast dumna- nie podjadłam od początku diety niczego słodkiego, nawet tyci tyci i tylko raz przekroczyłam(wczoraj tą kiełbaską) 1000kcal.
Aha- pytanie- co planujcie na Święta? Ja sobie zaplanowałam jednodniową dyspensę, ale bez objadania się, wszystkiego po trochę. ukoronowaniem będzie "gałąź" bardzo ciemne ciasto, które robi moja Babcia, a które obok nugatowych rzeczy jest moją absolutnie ulubioną słodkości. Dodatkowo Babcia gałąź robi dwa razy do rok- na Boże Narodzenie i Wielkanoc, więc kawałek zjem, okazji nie przepuszczę 8)
Przepraszam, ze sie tak rozpisuję, ale zwyczajnie WIEM, że Wy wszystko ZROZUMIECIE :-)
Balbina2 - konie nie trzeba się bardzo bać, ale jeśli odczuwasz przed nimi respekt, to świadczy tylko na korzyść Twojej inteligencji. Wg mnie każdy kto twierdzi, że zupełnie się koni nie boi jest zwyczajnie głupcem- koń to 500-600kg zwierzę, które nawet niechcący może człowieka ukrzywdzić.
Co do foliowania- wstyd się przyznać, na razie mam tylko folię...na olejki kasa jeszcze nie spłynęła, ale za to pilinguję się kawowo.
buziaki
ewikk
-
Witaj !!
Wpadki się zdarzają chyba każdemu , inaczej życie byłoby nudne. :)
Skosztowałaś kiełbaskę i może nie będzie tak źle.Dobrze ,że przynajmniej była warta grzechu. :) Od teraz juz tylko dietka.Ja też sobie myślę ,że jak bym tak od czasu do czasu nie grzeszyła to może bym teraz miała trochę mniej na liczniku.Ale co tam...pomału do celu. :D
Ja na Święta też pewnie trochę pokosztuję dodatkowych smakołyków.Z ciast, to mam zamiar tylko upiec babkę drożdżową , którą piekę co roku.Jedynie pominę w jadłospisie inne ciasta.Myślę ,że ta babka mi aż tak nie zaszkodzi :?
Pozdrawiam serdecznie :D
-
cześć :)
jaaaaki piękny konik!!!! uwielbiam koniki - swego czasu też jeździłam na konikach, ale teraz już nie...tak jakoś wyszło - nawet się w cenach nie orientuję...
a co do Świąt to ja mam zamiar upiec - babkę, makowca, sernik, karpatkę, i jeszcze jedno jakieś ciasto i - nawet ich nie spróbować - robię sobie prawdziwy sprawdzian silnej woli i wiem że zdam go celująco!!!! z jedzenia to nie mam zamiaru sobie folgować, zjem wszystkiego po ciut, ale wyrabiając tylko standardowe 1000kcal... i powiem szczerze, że ja uwielbiam takie wystawianie się na próbę, bo jeśli wytrwam, satysfakcja będzie ogromna, a nic tak nie cieszy jak sukces:)
pozdrawiam :)
-
http://www.mFoto.pl/uploads/1042/tigger5_26a4d.gif
Aaa! Dzięki za wpisy! Uwielbiam Was!
Po wpadce kiełbasianej trzymam sie dzielnie, wczoraj przechodziłam koło Sphinxa, skręcało mnie, ale tylko przypsieszyłam kroku.
O dziwo na razie nie mam chętki na słodycze, stoi mi na biurku cąły czas moja ulubiona nutella(nugat :roll: ) i od poczatku diety nie tknęłam nawet :lol:
Kiełbaska chyba tez zaspokoiła moje zapotrzebowanie na mięsko wczoraj i dzisiaj jak na razie dietkuje mi się jakoś tak lekko i fajnie.
Żeby tak zawsze było!
a, i zdradze w tajemnicy, że troszeczkę mi się spodnie poluzowały- nie a wiele, ale zawsze. Oby takich niespodzianek codziennie!
Buziaki
ewikk
-
a ja wczoraj byłam w sphinxie :) zjadłam sobie sałatkę 'Ale feta!' i popiłam herbatką z cytryną - i muszę przyznać, że czułam się bardziej najedzona niż jak kiedyś, gdy się zjadało wielki talerz żarcia :P 8) 8) 8)
a wracając jeszcze do tej kiełbasy - uważam, że nie było to jakieś wielkie przewinienie - lepiej pozwolić sobie na kawałeczek, gdy głód Cię męczy --> niż ten raz wytrzymać, może kilka następnych - a w końcu rzucić się na lodówkę z obłędem w oczach --> zwłaszcza, że to był tylko kawałek kiełbaski, a nie tabliczka czekolady :)
-
Witam !!
Ja też dzisiaj dietkuję ostro. Skończyłam z jedzeniem ok 18 ,a był to jogurcik naturalny z muslli. Będę to jadła dopóki mi się nie znudzi. Co do nuteli , to u mnie by taki numer nie przeszedł.Nie poleżała by nawet godziny ,tak ją uwielbiam.Zreszta też nie mam ostatnio ochoty na słodycze , ale nigdy nic nie wiadomo :evil: .Wywaliłam z domu wszystkie słodycze, dzieciom kupuję tylko milky -way którego nie znoszę. Będą go jadły dopóki ja się nie odchudzę. Muszą się poświęcic dla dobra mamusinej figury. :D :D
Pozdrawiam gorąco :D
-
Hii nie mogłam własnego wątku odnaleźć :oops: :lol:
Dopiero własną wiadomosc odnalazłam i w niej link do wątku :roll:
Kochane dziewczyny, dzięki ogromne za wpisy.
Klubowiczko: No ta nutella u mnie stoi i stanowi coś w rodzaju swiętej bariery której nie mogę złamać.Ja w ogóle musze sobie dużo reguł ustalić i sie ich kurczowo trzymac bo mam taki charakter, ze raz bym tu skubnęła, potem tam, a potem dwa razy i w końcu dieta odbiegła by świńskim truchtem w niepamięć.
Dopóki twardo trzymam się reguł- nie jest strasznie.
Bes: hyh, ja chyba nie mogłabym do sphinxa, jeszczenie teraz przynajmniej- uwielbiam pasjami ich shoarmę razem z sosikami i ryżem i jakbym weszła to pewnie na razie złamałbym się i zamiast bohatersko zamopwić sałatkę, zamówiłabym coś mieśnego z sosem....moze za jakieś 2-3 tygodnie będę się potrafiła na taki wyczyn zdobyć :-)
Dzisiaj w ramach nagrody za dzielne dietkowanie bezgrzeszne idę na sushi, które uwielbiam. Sprawdziłam przy okazji kaloryczność- okazuje się, że niewielka- kappa maki, czyli rolki z ogórkiem mają koło 35 kcal/szt, tekka maki z tuńczykiem koło 50/sztuka ja ledwo 6 zjadam więc zrobie sobie wielką przyjemnośc bez zawalenia dietki. No i zdrową 8)
I mam lekkiego nerwa- jutro Drugie Cotygodniowe Ważenie... wiem, ze 3,5 kilo już nigdy nie powtórze, bo to pierwsze ważenie jak woda schodzi jest takie spektakularne, ale cichutko liczę że będzie kilogramik mniej i suwaczek znowu poleci w prawo. Trzymajcie za mnie kciuki! :lol:
buziaczki
ewikk
-
zaraz ide spać- jutro- Wielkie Ważenie :shock:
trzymajcie kciuki :-)
-
:shock: kolejne 3,5 kg w dół...moze dla mnie 1000 kcal to za mało... za szybko waga leci w dół prawda?
Może przejdę na 1300kcal?
Chociaż nie ukrywam, że przesunięcie suwaczka cieszy....ale wolę wolniej a trwale.
poradźcie!
pozdrawiam
ewik
-
Witam !!
Gratuluję spadku wagi !! Dla mnie super. Nie martw się , że tak lecą te kg . Masz już sporo za sobą ,to ważne. Może teraz trochę Ci zwolni .Zawsze na początku szybciej leci :)
Ja teraz to walcze z każdym kg , a waga więcej stoi w miejscu niż się rusza. Tego oczywiście ci nie życzę. Sama bym wolała ,żeby mieć juz więcej za sobą. :?
Do lata blisko , a ja ciągle za daleko mojego celu :cry:
Pozdrawiam serdecznie :D
-
mówisz,że się nei rpzejmować? Zresztą na niedzielę świąteczną planuję nieco pogrzeszyć...na razie zostaje przy 1000kcal, na pewno w końcu waga zwolni i będzie prawidlowo spadać.
a jak nie, to jakoś "zmuszę" się żeby dołożyć te 300kcal :wink:
pozdrawiam
ewikk
-
pozyczyłam rower i od wczoraj jeżdże sobie, na razie po bliższej okolicy :-)
A jak tam u Was przygotowania przedświąteczne?
Trzymam sie ciągle dzielnie diety, no, ale wiem , ze w nd zbocze nieco ze słusznej drogi :roll:
no i spodnie jedne zrobiły mi sie wyraźniej luźniejsze..
A mam jeszcze pytanie- zbliża mi się okres, wczasie cotygodniowego wtorkowego ważenia będę w samym środku... czy okres może wpłynąc jakoś na wagę? Słyszałam,z ę wtedy woda zatrzymuje sie w organiźmie..?
pozdrawiam serdecznie
ewikk