-
:D A ja tak się zastanawiam jak Ty to zrobiłaś, że rozmawiając z kimś pół nocy nie zapytałaś nawet o imię :) Ale może faktycznie, tak jest bardziej tajemniczo, no i szalenie :) Chciałabym spotkać taką osobę. Taką jak ja a jednak inną. Póki co ostatnio non stop spotykam tylko te bardzo inne. A może to ja jestem inna?
W każdym razie warto spotkać kogoś takiego, kogoś kto jakby był dla nas przeznaczony (niekoniecznie w sensie miłości ;) ). Zresztą sam fakt, że bez mrugnięcia się rozpoznaliście.
Chyba zacznę zaglądac na fora internetowe ;)
Miłego dzionka życzę!!!
-
Ale coś w tym jest, bo ja też znalazłam super chłopaka w internecie. Napisał do mnie na gg, ja byłam bardzo niemiła, no bo co tu mnie zagaduje jakiś buc?? Ale nie wiem czemu, dałam mu maila.... i zaczęło się i trwało prawie rok zanim się spotkaliśmy... A potem ja się wystraszyłam i jakoś tak poszło, że miałam zadzwonić, no ale ten strach i tak trwa to w zawieszeniu, mi jest wstyd itd.... Ech, to przez to też jak teraz wyglądam. Sytuacja może i z wyjściem, ale trudnym i odległym. Dość o mnie. Veris, super, że znalazłaś kogoś takiego, nie zmarnuj tego (jak głupia ja np.) będę i za to trzymać kciuki :))
-
Popieram Biancę.. :)
A poważniej.. no jejku. Sama mi się mordka uśmiecha jak czytam, co napisałaś - widać, że to wszystko sprawia Ci wiele radości i towarzyszy temu taki dreszczyk.. mam nadzieję, że to się rozwinie w wielką miłość i będziesz bardzo szczęśliwa z Nim(i) ;)
I dobrze wiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają.. łatwiej o przywrócenie sobie wiary we własne szczęście, które może kiedyś nadejdzie.. :)
Buziaki!
C.
-
Zacznę od początku...Jeni sama nie wiem jak to się stało, że nie zapytałam...jakoś tak, tak... nie mam pojęcia :lol: Chyba nie było na to czasu...bałam się zmarnować sekundę tej rozmowy na tak banalne pytanie....i teraz pozostaje mi nazywać ich Bezimiennym :roll: Ta znajomość składa się dla mnie z tajemniczości i jakiejś takiej przedtem nieosiągalnej magii - kocham takie moje własne szaleństwo 8)
Bianca - czemu to trwa w zawieszeniu?? Jeśli jest w Tobie choćby odrobina ciekawości....nie pozwól jej umrzeć...zadzwoń, napisz...zrób coś...tak jak ja... życie jest zbyt krótkie, aby móc pozwolić sobie na umknięcie chwili radosnej...nie rób tego, bo całe życie będziesz żałować...a dusza przypominać Ci będzie bezustannie o chwili, którą straciłaś, o chwili w której mogłaś zatracić się cała, do głębi...tak pięknie!!!
Cauchy - nie jestem nawet pewna czy chcę, aby to przerodziło się w wielką miłość...cieszę się faktem, iż on...istnieje...że istnieje tak blisko, że gdzieś tam poprostu jest!!! Miłość często niszczy taką właśnie ciekawość...takie piękno tajemniczości....nie chcę tego stracić... Oni są w tej chwili moim Malkavem, moim Bezimiennym, moim Jamesem Barrie... i takich chcę Ich zapamiętać....
Szczęście istnieje...tak jak wróżki, wystarczy, że powiesz "Wierzę..." i będą....
Motyw na dziś.....Żyjcie chwilą....bo inaczej Świat zakończy swój żywot przepełniony goryczą...
-
Jeszcze mnie pamięć nie zawiodła..przypomniało mi się cosik i postanowiłam przepisać tu pewną recenzję, pewnego filmu 8) - tak, tak, oczywiście Rozpustnik (to chyba ze względu na moje uwielbienie do Johnnego Deppa 8) - facet marzenie), a więc...
Recenzja Łukasza Maciejewskiego dla magazynu "Machina"
Okazuje się, że jednak nie tylko my jesteśmy mocni w gębie. Również rozpustny "Rozpustnik" z filmu Laurence'a Dunmore'a głównie rozprawia o pieprzotach, bo pieprzy już tylko na stronie. Co popadnie. Tylko, że nic nie widać! John Wilmot istniał naprawdę. Pieprzył się dawno i daleko: za górami, za lasami, w siedemnastowiecznej Anglii. Ale ta Anglia, przynajmniej z punktu widzenia Wilmota, była o wiele mniej pruderyjna niż Polska... czterysta lat później. Wilmot, znany także jako drugi hrabia Rochester, miał charyzmę. Pisał skandalizujące książki, wdawał się w nieodpowiedzialne romanse, a wkradłszy się w łaski mądrego i tolerancyjnego króla Karola II (świetny jak zawsze Malkovich) szybko te łaski olał, ostro szydząc z jaśnie panującej rodziny.Ale Rochester nie był błaznem, mądrym Stańczykiem z nudnych lekcji historii i z kiczów Jana Matejki, tylko szydercą i lekkoduchem. No i pieprzył. Miał zresztą chłopak niezłe tempo. W rozpuście zakosztował po raz pierwszy w wieku dwunastu lat. Trudno się zatem dziwić, że po tak wczesnej inicjacji był lekko zboczony. Wszystko go interesowało, ale seks zawsze był na pierwszym miejscu. Wilmot był odważny, oczytany i inteligentny, chociaz niespecjalnie utalentowany literacko. Produkował świńskie wiersze i szokujące sztuki, łamiące wszelkie możliwe konwenanse. Dokonania Rochestera nie przetrwały wprawdzie próby czasu, ale jego postać inspirowała Tennysona, Voltaire'a, Defoe. Wilmot był libertynem. Rochester pławił się w rozpuście, drwił z etyki i etykiety. Film Dunmore'a stara się być bardzo ambitny i nowoczesny. Stara się zbyt ostentacyjnie. Reżyser nawiązuje wprost albo kuchennymi drzwiami do filozofii Sade'a i Bataille'a, stroszy piórka (i kadry) na modłę Greenawaya i Ivory'ego. Muzyka Michaela Nymana też odpowiednio się kojarzy. Tyle, że Dunmore nie ma nawet części talentu tamtych twórców. A dobre chęci to jednak o wiele za mało. Na szczęście jest Johnny Depp, który w roli Rochestera tworzy kolejną popisową kreację. Jest większy od filmu, w którym występuje. Przykuwa wzrok od pierwszej do ostatniej munuty. Kiedy żyjepełnią, klnie jak szewc, uwodzi jednym spojrzeniem i kiedy umiera. Także uwodzicielsko.
Czekam na Wasze komentarze!!
Jak dla mnie świetna recenzja, naprawdę przyciągająca uwagę...a na film pójdę na pewno.
-
-
WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI!!!!
DZWONILI DO MNIE Z H&M-U :mrgreen:
Zostałam zaproszona na drugą rozmowę...już tłumaczę o co chodzi 8)
Pierwsza rozmowa ocenia hmmm...charakter przyszłego pracownika tzn. czy nadaje się do pracy w H&M - czy będzie kojarzona z tą marką itp.
Tą jak się dzisiaj dowiedziałam przeszłam naprawdę dobrze (hyhy...dzieki Ci Boże za wrodzoną pewność siebie)
Jeśli przejdzie się pozytywnie tę rozmowę to dzwonią do Ciebie, aby Cię zaprosić na drugą rozmowę, na której są teksty psychologiczne (tak, tak Weronika ma stracha).
Jeśli i ten etap przejdzie się pozytywnie odbywa się szkolenie w innym mieście (H&M w Toruniu otwierają dopiero we wrześniu) - zazwyczaj Warszawa, wszystko po drodze jest z góry opłacone tzn. mieszkanie, hotel, przejazdy itp.
HURRRRRRRRRA!!!!!!
-
No to super. Nastaw się dobrze i zdaj te dziwaczne testy. :)
A poza tym co się dziś działo? Jesteś tak wszystkim pochłonięta, że prawie nie piszesz o diecie :>
-
Dzięki Bianeczko...już wracam do diety, tzn. do pisania o niej...poprostu nie chcę być kojarzona na forum jaka to co się odchudza...chcę mieć duszę, nie tylko ciało - dlatego właśnie opisywałam tu też siebie od strony innej niż dieta :roll:
A więc...
Na śniadanko jak zwykle płatki Fitness z owocami i otrębami z jabłkiem...do tego zrobiony przez Roberta koktajlik truskwakowy (pyyyyycha)
Później, po wielkim lumpeksowym szaleństwie (tak , tak dzisiaj dzień dostawy :lol: ) - wypiłam jakieś 100 ml Kubusia z marchewką i bananem (tak dawno go nie piłam, że myślałam, że zwymiotuję..fuj jaki on słodki).... natomiast obiadek będzie , troszkę kaloryczny :roll: - niedziela...będzie to spaghetti 8) - ale zmusiłam Roberta do razowego makaronu i oliwy zamiast oleju :D - będzie dobrze 8)
Dzisiaj po południu...spróbuję Pilatesa - mam tą płytkę z Shape'a, która czeka na wykorzystanie :lol: Nadszedł dzień!!!
-
Och, to ja czekam na relację z Pilatesa! Jakie to w ogóle te ćwiczenia i czy bardzo wysiłkowe i czy męczące etc... opowiedz wszystko!
Gratuluję telefonu z H&M i trzymam kciuki za drugą rozmowę :)
I życzę smacznego spaghetti!
C.
-
Też mam tę płytkę, ale wyłączyłam to po 10 minutach. Pilates i inne np. typu Fat Burning strasznie mnie nużą. O ile bardziej wolę bieżnię czy ABS, ABT, TBC... Ach, już jutro sobie tak właśnie poćwiczę z moim super-instruktorem :)
-
No i ..powiedziałam rodzicom o studiach.....mam paskudnego doła :cry: Poprostu masakra...Mama krzyczała, że zmarnowałam 2 lata... że jestem nieodpowiedzialna, że tak właśnie wygląda cała moja samodzielność w Toruniu :? Koszmar!!!
Kurde, a na koniec pewnie się jeszcze okaże, że się nie dostanę na studia....
-
No co Ty... Na pewno nie będzie tak źle.
Przecież sama powtarzasz, żeby nigdy się nie poddawać. Najważniejsze, że rozmowę masz za sobą. Czymże są dwa lata wobec całego życia? Przecież najważniejsze to robić coś, co sprawia przyjemność. Nie można czegoś ciągnąć tylko dlatego, że się to kiedyś zaczęło. Oczywiście są wyjątki, ale wyjątkiem takim nie jest przyszłość zawodowa. Nie martw się. Dostaniesz się na studia i jeszcze im pokażesz jaka jesteś samodzielna.
-
Już mi troszeczkę lepiej...wraca moje kochane Carpe Diem...zabiłam w sobie poczucie winy, że tak naprawdę zawiodłam rodziców :? To jest moje życie i moje wybory... niezależnie od tego czy są dobre czy złe...są moje. Muszę nauczyć się popełniać błędy tak samo jak umieć sobie z błędami radzić...muszę się tego nauczyć, bo to jest poprostu moje! życie...
Dietkowo:
Spaliłam już sporą ilość kalorii wędrując dzisiaj po second-handach (moje hobby :wink: ), a zjadłam:
Wczesne śniadanie 7:00:
Jogurt Activia wiśniowy i dwie łyżeczki otrębów z jabłkiem
10:00:
Prawdziwe śniadanie 8) :
Płatki Fitness z Jogurtem + mleko 0,5%
Banan
Sok marchwiowy Marvit
12:30:
Woda...dużo wody :lol:
To na razie wszystko, na obiadek ok. 14-15 planuję bułkę razową (mniaaaaam) z serkiem i pomidorem i jakąś herbatkę zrową :D
Hasło na dziś:
"Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."
-
Tekst piosenki na dzisiaj:
"Masowa oryginalność" Czaqu
Opieramy się regułom, nie wiadomo co się ceni
Porównując się nawzajem tkwimy niezrównoważeni
Co jest we mnie takie ludzkie?
Żądza, samouwielbienie
Mamy tyle cech podobnych, lecz różnimy się od siebie
W społeczeństwie jak w pokoju
Ciasnym, świeżo malowanym
Przywierają do nas barwy, lecz proporcje są zachwiane
Kupie sobie oryginalność przechodzoną, lecz wygodną
Wypełnimy białe kartki
Zapiszemy myśl przewodnią:
.......
Nigdy się nie zrozumiemy
Sobą nigdy nie będziemy
Smutne – tylu z nas się myli
Oni nas tak wymyślili
-
Ahh, jak dobrze do Ciebie zajrzeć bo dwóch dnia absencji :D
I od razu się człowiek pozytywnie do życia nastawia ;)
U Was dostawy są w niedziele? W Poznaniu w poniedziałki, zazwyczaj o 10 ranokiedy to nie jestes się w stanie przepchać między wieszakami ;)
No i GRATULUJĘ TELEFONU I PRZEJŚCIA DO NASTĘPNEGO ETAPU :D, super- wierzyłam w Ciebie :) Teraz też wypadniesz świetnie. A jeszcze miałam pytać- jako kto byś tam pracowała? :D
Dobrze, że rozmowę z rodzicami masz już za sobą. Ja przed swoją się strasznie denerwowałam a później się okazało, że przeszło jakoś ok, czasami mi to jeszcze wypomną, ale mam za dużo argumentow w kieszeni (w koncu dzięki temu, że wybrałam tę uczelnię jestem teraz na Socratesie, i takie tam). No i teraz pod koniec maja bałam się rozmowy, informacji o tym, że postanowiłam zdawać na studia w Warszawie. co prawda nie rezygnując z obecnych, no ale dwa różne miasta, dwie uczelnie i pisanie pracy licencjackiej. Zobaczymy. Chciałabym się dostać. A bałam się, że będą gadać- o sianie itp itd. Nie gadali. Twoim tez przejdzie. Dobrze zrobiłaś. Nasze życie musi zależeć od nas, a nie od innych. To my je musimy przeżyć!
A tymczasem pozdrawiam i życzę milego wieczorku!!!
Buziaki!
-
Pozdrawiam wtorkowo :) Jak minął dzionek?
-
Ja pozdrawiam już środowo. Wpadnij czasem, jak nie do mnie, to chociaż do siebie :) Lubię czytać Twoje posty :wink:
-
Na życzenie Bianki, wpadam chociażby do siebie, a później zapewne do innych...to tak jak z wróżkami, mówiesz: I believe in feries i są...wielki powrót :lol:
Mam dzisiaj humor zdecydowanie przeciętny..On przestał pisać :? , nie wiem czemu...jakoś tak przez to troszkę oklapłam :roll:
Czytałam dzisiaj z rana pewną, nieznaczącą rozmowę z Nimi, oto ona:
Rozmowa dotycząca filmów/kina:
Ja:
A ja ze swojej strony polecam wszystkie filmy nakręcone i wyreżyserowane przez Tima Burtona czyli od "Charliego i fabryki czekolady" poprzez "Edwarda Nożycorękiego" i "Sok z Żuka vel Beetlejuice" aż po 'Gnijącą panne młodą" i " Miasteczko Halloween" kończąć na "Jeźdzcu bez głowy"...to jest chyba mój ulubiony gatunek..taki z surrealistycznym czarnym humorem..prawie jak wyjęty z głowy Salvadora :lol:
On:
Takze uwielbiamy Burtona, ale zapomnialas o jego Batmanie i Duzej rybie. Ten ostatni zazwyczaj jest zreszta jakis taki przemilczany.
Ja:
Batman w burtonowskiej wersji jest jak dla mnie arcydziełem - jego Gotham miało niepowtarzalny, gotycki klimat, nikt już tego nie powtórzy (..no chyba, że sam Burton, kiedyś w dalekiej przyszłości :) ), a co do Dużej Ryby - podobał mi się magiczny klimat tego filmu i surrealistyczny wymiar opowieści Bloom'a.
A co do innych filmów, pominęłam sporo z nich, chociażby: Vincent'a, Planetę Małp, Ed'a Wood'a, Marsjanie atakują i wiele wiele inych..poprostu postanowiłam wymienić te, ktore na samą myśl o nazwisku Burton nasuwają się w mojej glowie...a Batmana pominęłam przypadkiem... :P
Drogi Legionie, tak z ciekawości, czy podobał się Wam film "Charlie i fabryka czekolady"??
On:
Charlie? Jako alegoria walki cynizmu u pragmatyzmu z mlodzienczym idealizmem i wiara w siebie? Jako walka starego, reakcyjnego, z nowym swiezym, pieknym? Jako prezentacja odosobnienia marzyciela w swiecie smutnych ludzi? Jako piekna opowiesc po ktorej siedzielismy z usmiechem na ustach dlugi czas, zastanawiajac sie sami nad szarzyzna zycia i sposobami, ktore moga je ubarwic? JAK NAJBARDZIEJ. Piekny film.
[ Dodano: 2006-05-17, 10:44 ]
Przypomnialo nam sie wlasnie, ze istnieje taki swietny, klimatyczny i wykrecony filmik z 1966 roku, w rezyserii Romana Polanskiego, obsadzonego zreszta w jednej z glownych rol. Ponadto wystepuje tam takze tragicznie zmarla zona Polanskiego, Sharon Tate, jako mlodziutka i ponetna niewiasta. Film ten jest weludg nas arcydzielem, jesli chodzi o satyre na wszelakie nocne kreatury wytworzone przez ludzka wyobraznie na przestrzeni wiekow. Wydaje nam sie poza tym, ze mozna tam poczuc sporo Burtonowskiego klimatu. Myslimy, ze wiesz co to za film droga Veris, jesli wiec powiesz nam jego tytul, to obdarujemy cie sliczna Roza.
[ Dodano: 2006-05-17, 10:53 ]
Tak sie zastanwiamy, czy nasza sympatia do filmow Burtona nie wynika czasem z sympatii Burtona do Deppa, a tegoz ostatniego z kolei z sympatii do specyficznego klimatu Burtona i jego poczucia humoru. Wiemy juz, ze Ty rowniez wyjatkowo przepadasz za Deppem, a nam takze jet on bliski. Na tyle bliski, ze juz dzis uwazamy go za najlepszego aktora ostatniego dziesieciolecia, nastepce Hopkinsa, Brando, DeNiro, Pacino, a w szczegolnosci Nicholsona, ktorego ekranowe szalenstwo bardzo przypomina nam stlumione szalenstwo Deppa w Dziewiatych Wrotach, albo narkotykowe ekstazy z Fear and loathing in Las Vegas.
On, jakiś czas później:
Depp w piratach patrzy tak, jakby nie widzial, porusza sie jakby mial ADHD, mowi tak, jakby mial cos w gardle i byl zarazem ostro nacpany...no i do tego jest uroczy.
Veris - czyzbys jednak nie wiedziala o jakim filmie mowilismy?
Ja:
Ehhhh...to me radosne przeoczenie ;) , Oczywiście nie zauważyłam tego, że Wy Drogi Legionie, bezczelnie dopisaliście cosik do swojego poprzedniego, poprzedniego posta :-?
Co do filmu pana Polańskiego....niestety....nie jestem pewna co do filmu...ale na różę.. i tak chcę zasłużyć - pierwszy film który nasunął się mej zmęczonej główce to "Dziecko Rosemary" -bardzo interesujący, książka na podstawie której był nakręcony również :) ...ale....następnie przypominam sobie równie ciekawy, bo pachnący Transylwanią..film "Nieustraszeni pogromcy wampirów"...czy to ten??
PS. Drogi Legionie..czasem mam wrażenie jakbyś spoglądał na świat mymi oczyma :oops:
On:
Oczywiscie, ze to "Nieustraszeni..." wlasnie. Ogladamy go na niemalze kazdym zakrapianym filmowym seansie i zawsze jest tak samo smieszny i wciagajacy. Scenografia jest po prostu slodka, tylko podziwiac, a sluzacy Draculi, ten oblesny garbus to bestia, ktora nas straszyla za malenkosci.
Wygrala pani roze, a slepy los sprawi, ze kiedys ja pani otrzyma, bo nie ma przypadkow.
Tak, conajmniej jeden z nas moze powiedziec o spogladaniu na swiat to samo...byc moze to dlatego, ze nocami zakradamy sie do Ciebie i kradniemy Twe mysli, a potem przymierzamy oczy, by poczuc na chwile innosc i... to, co dobrze znamy, lecz z innej perspektywy.
Ja:
A..jeśli ja, nikt inny, zdecyduję, że różę tę piękną chcę otrzymać...na przykład natychmiast...co wtedy??
...a krew dudni, miarowo jak krople deszczu, uciekają myśli...
to przecież takie proste...dzisiaj ja przyjdę do Ciebie...już dzisiaj...
Film: Dead Man...postać William Blake..
The Sick Rose
O Rose, thou art sick!
The invisible worm,
That flies in the night,
In the howling storm,
Has found out thy bed
O crimson joy;
And his dark secret love
Does thy life destroy.
Does thy life destroy??
On:
ty chyba juz u nas bylas, nawiedzilas jednego z nas...Blake to nasz ulubiony artysta, ktorego stawiany w jednym rzedzie z Dalim, Munchem, Goya i paroma specjalistami od kiczu.
Poza tym...on biedny widzial demony w zyciu swym calym...a byc moze wampiry wlasnie jako wieczne istoty?
Przklety poeta, przeklety artysta o jakze ciekawym zywocie...do tego niedoceniany.
Ja:
Drogi mój...a może Ty poprostu chwilami mną jesteś..Dali, Munch, Blake...a tak dla smaczku Poe...
......niedoceniany..jak każdy prawdziwy...
....a na różę...wręczoną osobiście w deszczowy poranek, na dachu świata...czekam z niecierpliwością.
On:
Portret owalny? Beczka Amontillada? Zabojstwo przy Rue Morgue?
Jesli wspomnisz o Lovecrafcie to...byc moze jestes osoba, ktora stracilismy, ktora sie od nas odlaczyla, a my nie mielismy sil szukac?
Ja:
Lovecraft?? Ten Lovecraft?? Ten, który stworzył, wydobył z otchłani Cthulhu??
...i w ten sposób....duchy przeszłości..odżywają ..na nowo..
Zwyciężyłeś i przeto ulegam. Atoli odtąd umarłeś dla Nieba i dla Nadziei! We mnie istniałeś i - spojrzyj w moją śmierć, spojrzyj wskroś tej, która jest twoją, postaci - jak doszczętnie zamordowałeś siebie samego!
On:
Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn
ooo tak...
Mielismy ostatnio do czynienia z pierwsza chyba udana adaptacja filmowa prozy Lovecrafta. Jest to ekranizacja Call of Cthulhu, ale stylizowana na film z lat 20-tych, do tego niema, czarnobiala, z paskami, pocieta i tak klimatyczna, ze az...strach. Absolut sugestywnosci. Film jest krotki, trwa jakies 40 minut, byc moze kiedys Ci go pokazemy.
"Wydaje mi sie, ze najwiekszym dobrodziejstwem na tym swiecie jest fakt, ze umysl ludzki nie jest w stanie zrozumiec sensu naszego istnienia. Zyjemy na spokojnej wyspie ignorancji, posrod czarnych morz nieskonczonosci i wcale nie jest powiedziane, ze w swej podrozy zawedrujemy daleko"
H.P.L
Ja:
Legionie...licze na to, że kiedyś...wtedy kiedy świat zaleje się gorzkimi łzami...zobaczę...
We are the music-makers
And we are the dreamers of dreams,
Wandering by lone sea-breakers,
And sitting by desolate streams;-World-
losers and world-forsakers,
On whom the pale moon gleams:
Yet we are the movers and shakers
Of the world for ever, it seems.
With wonderful deathless ditties
We build up the world's great cities,
And out of a fabulous story
We fashion an empire's glory:
One man with a dream, at pleasure,
Shall go forth and conquer a crown;
And three with a new song's measure
Can trample an empire down.
We, in the ages lying
In the buried past of the earth,
Built Nineveh with our sighing,
And Babel itself with our mirth;
And o'erthrew them with prophesying,
To the old of the new world's worth;
For each age is a dream that is dying,
Or one that is coming to birth.
Pytanie: Co sądzicie o Oskarze Wilde'ie??
Ja, a propos późniejszego rozwinięcia tematu:
Dzisiaj..nie miałam humoru na nic..to chyba przez ten deszcz...ale wiedziałam co poprawi mi humor ;) Na HBO leciał dzisiaj fantastyczny film z przepiękną muzyką, a mianowicie "Finding Neverland" - niesamowita, baśniowa opowieść o dorosłych chcących pozostać dziećmi i dziećmi zmuszonymi do dorosłości. Kolorowo, epicko ale też łapiąc za serce opowiedziana historia powstania bajki z pióra J. M. Barrie'go - polecam każdemu, kto wie co kryje Nibylandia...
A gdzie jest Twoja Nibylandia Legionie??
Ja:
Tak gratis, żeby było radośniej: dzisiejszej nocy obejrzałam film "Call of..", wczoraj ściągnęłam go...ZA DARMO...z Torrenta...
.......nie będę ukrywać..film mi się naprawdę spodobał, ma bardzo fajny klimat, robiony na "stare dobre lata kinematografii"....zdecydowanie najlepszy jaki widziałam o Cthulhu!!!
Dziękuję Ci Legionie za informację o istnieniu tego filmu!!!
Co do oryginalnych filmów DVD...kupuję, ale niestety nie te za 70 zł..tylko te za 10-30, stare a dobre np. 2 tygodnie temu wybrałam się w poszukiwaniu jedzenia do najbliższego hipermarketu i...jaka była ma radość gdy wkładałam do koszyka następujące filmy: "Cztery pokoje", "Pulp fiction" Tarantino..jeah..następnie wygrzebane z dna "Marzyciel" i (z dedykacją dla tych co widzieli) "Święci z Bostonu" - każde w granicach 10-20 zł. Na to mnie stać, kochana polska rzeczywistości :mrgreen: !! !
On:
Cieszymy sie, ze Ci sie podobal "Call..." droga Veris. Zbieznosc gustow nieprzypadkowa zapewne, choc zaznaczamy, ze uwielbiamy rowniez kino klasy B, a nawet Z, w rodzaju Evil Dead (wszystko) czy Crittersy, na ktorych sie chowalismy. Oczywiscie wszystko to z przymruzeniem oka. Od pewnego czasu tez zainteresowani jestesmy Jarmuschem, a za "Noc na ziemi" jestesmy gotowi oddac mu gleboki poklon.
A co do "Finding Neverland", to sami rowniez go niedawno obejrzelismy i takze nam sie podobal, ale os byla mocno zblizona do "Charliego i fabryki...". Ten sam konflikt idealow, tylko, ze W "Charlie'm...", bylo toto oczywiscie zaprezentowane znacznie bardziej cukierkowo.
A co do sciagania filmow...coz, tylko niektore filmy zasluguja na to, by ogladac je w kinie za ciezkie pieniadze, a jeszcze rzadsze rarytasy, by je zakupic na DVD tudziez innym nosniku oczywiscie w oryginalnych wersjach. Za to siec umoziliwa nam dojscie do filmow, ktorych nigdy nie mielisbysmy okazji obejrzec, bo nikt ich nie sprowadza, nie dystrybuje, a nawet jesli to za baaardzo ciezkie pieniazki.
Nie oznacza to oczywiscie, ze popieramy piractwo jako takie, ale rozgraniczmy chamskie sciaganie wszystkiego, co popadnie, od wyszukiwania bialych krukow, tudziez sciagniecia filmu, na ktory i tak do kina bysmy sie nie udali , ani tym bardziej, go nie zakupili. Czy ciekawosc juz robi z nas bandyte? Za sztuke sie placi, za prymitywne rzemioslo juz niekoniecznie przez co i tak zalega ono potem w magazynach i sam rzemieslnik jest winien sobie, ze nie oddal sie innemu zajeciu, tudziez nie doksztalcil sie w fachu.
Veris, nasza Nibylandia jest koszmarkiem, nieznosna, samolubna wizja swiata, ktory nie ma racji bytu, ale uwielbiamy go wlasnie za to.
"Czlowiek jest miara wszystkich rzeczy, istniejacych, ze istnieja, i nie istniejacych, ze nie istnieja"
Ja:
Legionie...spójrz głębiej..Nibylandia..na pozór koszmarek...w rzeczywistości..piękno chorego umysłu...i znowu tam jestem..tak jak byłam..dzisiaj i zawsze w Twojej głowie..nawiedzając nocą..każdy sen ma moją duszę...
On:
Ale ten koszmarek czasem ozywa droga Veris. Wtedy nikt go nie powstrzymuje, a wielu sie gniewa. Ten koszmarek przedostaje sie czasami do swiata materialnego i wtedy innym nie jest latwo.
"Normalny czlowiek, gdy sie napije, to najwyzej troche powyzywa...Gdy napije sie psycholog, to zaczynaja sie steki wyzwisk, ranione bywaja uczucia, nastepuje tez placz. Natomiast gdy napije sie psychiatra, to procz tego, ze drze sie wnieboglosy i biada temu, co mu podpadnie, to rzuca on wszystkim co ma pod reka, a takze bije czym popadnie."
.....i właśnie dlatego dzisiejszy dzień okazał się być smutnym....[/i]
-
A teraz wersja dietowa, druga twarz Weroniki:
Śniadanie, godz. 10:20:
to co zawsze, czyli:
Płatki Fitness z jogurtem i mlekiem
2 łyżeczki otrębów z jabłkiem
Banan
Sok pomarańczowy
Tabletki: Beta Karoten, Capivit A+E, wit. C
11:00:
Pluszzz Activ
13:00:
Jogurt Activia z truskawkami
Dzisiaj po południu sobie cosik poćwiczę, najpewniej jogę, bo mam strrrrraszniastą ochotkę, marzy mi się superowe rozciągnięcie, a po jodze zawsze mam takie extra wrażenie, jakbym była z 5 cm. wyższa :lol:
-
Jeszcze jedno:
Jeni - dzięki serdeczne za wiarę we mnie, kochana jesteś, cieszę się ża moje jak to kiedyś nazwałam "życiowe flaki vel przemyślenia" kogoś nastawiają pozytywnie :lol:
Co do lumpków, u nas każdy ma nową dostawę innego dnia, co mnie cieszy, bo nie wiedziałabym który wybrać 8)
Dzięki ci za to co napisałaś o moim wyborze studiów i rozmowie z rodzicami...wczoraj rozmawiałam z mamą i...jest już okiej, więc poprostu musiała ochłonąć :wink:
Wczorajszy dzień minął ok...a testy psychologiczne..były...fajne, super się bawiłam, dałam z siebie 200%, i się realizowałam (dosłownie!!) w tym co tam robiłam 8) Mam nadzieję, że się uda, mają zadzwonić w ciągu 2 tygodni i wtedy...2 miesięczna płatna delegacja, poprostu bomba 8) !!!
Bianko - dzięki Ci za to, że napisałaś, że lubisz czytać moje skromne wypociny...moja narcystycze ego właśnie śpiewa z radości :P
Napiszę dziś też cosik u ciebie, a co mi tam :lol:
Buźka Kochane 8)
-
Patrząc przez pryzmat czasu wydaj mi się, że On nigdy nie istniał, że to tylko moja chora wyobraźnia płata mi nieprzyjemne figle...
Boli tak, jakbym coś straciła...a przecież nic nie miałam, więc nie było nic do stracenia... chciałabym krzyknąć, w ciemniejący krwisty mrok..Istniej..a wtedy znowu byłoby inaczej....chwila, zapomnienie i ginie....
Czaqu "Zdumiony"
Zabił, oszukał, zdradził, ocalił
Skoczył, utonął, zbudował i spalił
Dał komuś coś, czego on nigdy by nie dał
Zasłonił swym ciałem, a wcześnie je sprzedał
Wykrzyknął, zamilknął,
Powiedział dlaczego tak mocno się modli?! – on pluje na niebo
Zawinił, choć święty tak bardzo ją kochał
Był twardy jak kamień i tak jak wierzby szlochał
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Nie wołał o więcej i przeżył, nie umarł
Znał jedno jedyne – uderzył jak umiał
Okłamał tak szczerze...
Dla kogo? Za ile?
Obiecał i trzymał swe słowa przez chwile
Pokocha bez przyczyn, połamie zasady
Pobiegnie na górę i zejść już nie da rady
Przytuli, odrzuci, zaciśnie, uwolni,
Na tyle chcą życia na ile są wolni
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
Wystrzelił, oczernił, bez szansy wyzdrowiał
Miał szczęście bez granic i wszystko pochował
Zrozumiał jak wiele jest wciąż do zrozumienia
Tak dużo już zmienił, właściwie nic nie zmieniał
W rozpaczy i gniewie, z oznaką radości
Ze łzami na dłoniach pokonał słabości
Zasłynął z pogardy, szanuje go wielu
Samotny, wrażliwy pomaga bez celu
Czasem na drodze tak życie zaskoczy, że trudno jest myśli w słowa ubierać
Skazani by prawdzie popatrzeć w oczy, która już dawno się gdzieś poniewiera
...
-
Ver nic się nie martw. Widzę, że dopadła Cię straszna melancholia. Nie odzywa się, może nie może? Poczekaj jeszcze chwilę i spróbuj znowu się z nim skontaktować. Ja dziś napisałam list do M. Do tego, z którym tyle nie rozmawiałam. Staram się wszystko naprawić, u Ciebie też na pewno będzie super, spokojna głowa, istnieje.
-
Hmm, no cóż. Pozostaje mi tylko wierzyć w to, że się nie odezwał z powodu braku czasu. Lub choćby kiepskiego humoru, sesji. Czegokolwiek. Myślę, że się jeszcze odezwie. Zobaczysz Veris.
No i gratuluję dania z siebie wszystkiego na testach, rezultaty już wkrótce zobaczysz.
Trzymaj się ciepło!!!! (tylko nie za ciepło bo i tak już jest gorąco na zewnątrz ;) )
-
Ktoś nam uciekł:(
No to mam nadzieję, że to jedynie z powodu nadrabiania zaległości w rozmowach z Nimi.
Skrobnij co u Ciebie.
Pozdrawiam!
-
Witajcie Kochane!!!
Na wstępie...przepraszam, ale byłam wyjechana :roll: , ale już wróciłam 8) Byłam w Gdyni, ukradłam młodszego brata i jesteśmy już w Toruniu.....
A teraz zwięźle o wszystkim:
1. Pan Nikt dalej się nie odzywa...bywa na forum, ale się nie odzywa, co klasyfikuje go do ćwoków i nie wartych zainteresowania...o, tak!
2.Schudłam kilogram i coś zrozumiałam....tak, tak im mniej tłuszczu tym mózg lepiej pracuje :lol: , a zrozumiałam, że....nie chcę już być Angeliną Jolie, super modelką, znaną pisarką i wieloma innymi naraz....chcę być sobą, ale.....chcę być NAJDOSKONALSZĄ WERSJĄ SIEBIE!
3.Przemyślenia z postu wyżej sprowadziły mnie w związku z tym na dobrą dietetyczną drogę...wracam do mojego radosnego zdrowego 1200, masy owoców i warzyw...chyba przejdę na obiadki pokoroju gotowane warzywka....
4.Teraz kwestia hmmm...sportowa, a mianowicie......jak najwięcej sportu, ile dam radę a nawet więcej 8) Tylko w ten sposób pozbędę się paskudnego tłuszczu....a marzy mi się zgrabna, wysportowana sylwetka z pięknym brzuszkiem :P
Buźka...ide na lumpeksowe polowanie 8) Tak, tak...wiem, że mam fioła na tym punkcie :lol:
-
No czeeść! Jak miło czytać, że nie jesteś już przygnębiona. A o tamtym bubku bez imienia myślę, że spodobało mu się granie Pana Tajemniczego, ale już się znudził albo nie starczyło mu intelektu. Tak, jak mówisz, niewarto.
No i super masz podejście! Ćwicz, ćwicz.
Pouprawiam teraz prywatę i napiszę coś o sobie. Otóż wczoraj poszłam na aerobik, a potem ściągnęło mi się 8 min ABS więc poćwiczyłam i przy tym. I teraz nie mogę ruszyć niczym, chyba przesadziłam jak na początek, w końcu ćwiczę dopiero drugi tydzień....
No ale nic. Teraz idę na zakupy jak Ty, może się spotkamy? 8)
-
Bianeczko...tak, w sumie minęła mi już letnia chandra, tylko moja cholerna wyobraźnia pozostawiła w mej głowie przyszłe z Nim spotkania, dyskusje o filmach przy czerwonym winie, a w tle Edith Piaf znowu nie żałuje nic...kurcze, żal mi będzie tylko i wyłącznie tej imaginacji tego co mogło się wydarzyć....głupiutka się robię, oj tak 8)
Dietetycznie:
Zaraz idę poćwiczyć Pilatesa...albo jogę, zobaczę na co mam większą chęć...ooo...albo na Tae Bo hmmm...trzeba cosik wybrać 8) Dieta dzisiaj xaraszo vel ok...chociaż jest tak gorąco, a lody z zamrażarki krzyczą tak głośno, że zagłuszają własne myśli...to nie jest miłe :lol:
A co do zakupowego spotkanka...co kupiłaś?? Widziałam jaką szczupłą laskę, przymierzała strój kąpielowy....to zapewne byłaś Ty 8) A może to moja wyobraźnia, która wszędzie widzi znajome twarze...
Buźka
-
:) No laseczka, i jak zakupy?
Spodobało mi się postanowienie bycia sobą. Gratuluję. I potwierdzam. Mniej tłuszczu staje na drodze w naszych przewodach myślowych ;) Czuję to :P
Buziaki!
-
Ugh ja dziś też miałam kuszenie szatana na zakupach (bo z koleżanką), ale się oparłam. Zjadłam kanapkę na obiad, nie wypiłam coli, nie zjadłam frytek ani nachosów w kinie. Jupi! Teraz jestem w domu, zmieściłam się znowu w 1000 i jest bosko. Jak tam lody? Uciszyłaś je?
-
Veris kochana :)
Miło czytać o zastrzyku energii i optymizmu - oby utrzymał się przez całe wakacje, a i dłużej też może!
A ja doskonale znam ten defekt wyobraźni, snucia miłych wizji etc.. sama się od tego powstrzymuję jak tylko mogę, ale one same wychodzą.. a potem niestety najczęściej jest tym większe rozczarowanie, eh eh. Ale co tam. To ci faceci są głupi, że tracą nas. :)
Życzę miłego ćwiczenia i udoskonalania siebie!
Buziaki, C.
-
tak, to prawda. faceci są głupi, że was tracą.. ale wy za to tworzycie o nas wyimaginowane wizje co do tego jacy jesteśmy i jak to będzie potem w związku.. (przykładem powyższe notki..) ;) nikt tu nie jest bez winy, wy chcecie nas zmieniać, my chcemy żebyście były ciągle takie same. i jak to pogodzić? chyba się nie da..
olej go! aż się dziwię, że to piszę.. :? olej, albo traktuj zwyczajnie. albo coś zaiskrzy, albo nie. nic na siłę, bo wymuszone związki są najbardziej toksyczne.. ona chce z nim być na stałe, a on wykorzystuje to i zabawia się dziewczyną, a potem ją rzuca.. niestety znam z autopsji i nigdy więcej nie powtórzę. :?
szczerość i przyjaźń. tylko to gwarantuje iskrę na długie lata.
pzdr 8)
-
Jednak wróciłeś Drogi Gombie (hhmmm..dalej nie wiem jak mam się do Ciebie zwracać :? ), a już się bałam, że założony przez mnie klub fanek "Sadka" zostanie poniżony Twoim niepojawieniem się więcej :wink:
Ehhhh..a dodatkowo..tak jak piszesz..jesteśmy głupie, a dokładnie jestem głupia...chociaż w ogólnym pojmowaniu nazywa się to wiara w księcia z bajki...nawet takiej pokręconej w stylu "Charlie i fabryka czekolady" czy "Gnijąca panna młoda" jak moja :roll:
Najgorsze jest to, że ja wcale nie chcę zmieniać...ja chcę aby był taki jaki jest...tak, tak mój wymarzony ktoś...ciekawe czy on istnieje naprawdę...wierzycie w tę opowieść o duszy?? Jaką opowieść?? Tą, która mówi, że kiedy rodzi się nowy człowiek, Bóg zsyła na ziemię duszę, która schodząc z niebia rozdziela się na dwie części....jedną dostaje nowo narodzony, a drugą ktoś zupełnie inny...potem pozostaje tylko szukać tej swojej drugiej połowy 8)
Ehhhh...ja wiem, że nic na siłe, chyba nawet nie chciałabym, aby pomyślać, że jestem jakaś taka natrętna :?
Dlatego......que sera, sera...co ma być, to będzie....
Dziękuję serdecznie, że wpadłeś...oby jak najczęściej :D
-
Lubię tą piosenkę. I inne włoskie. Zwłaszcza na imprezy. Np sylwester :)
Druga połowa duszy...no chciałabym kiedyś takową spotkać...tylko czy to możliwe?
Ja mam w zyciu takie momenty- chcę być sama. Teraz, po półtora roku, zaczynam mieć moment- chciałabym być z kimś. Tylko kogoś pod bokiem nie ma, a ja też pierwszego z brzegu nie chcę ;)
Zawsze mówiłam, że same problemy z tymi facetami ;)
Buziaki!
-
ja nie wierzę w tę opowieść o duszy. po prostu uważam, że każdy człowiek z każdym człowiekiem mógłby czuć się dobrze, pod warunkiem pewnych kompromisów. oczywiście zawsze szukamy kogoś, dla kogo nie musimy z niczego rezygnować i kto jest odpowiedni bez kompromisowego patrzenia na tę osobę. niestety prawie nigdy tak nie jest. zawsze robimy to, czego oczekuje od nas ta druga osoba. bo nie powiecie mi, że wasze związki były zawsze takie same, że byłyście takie same w każdym związku. przecież to niemożliwe. dlatego nie wierzę w rozpołowioną duszę. jesteśmy oddzielnymi duszami, które na płaszczyźnie czysto ludzkiej, na płaszczyźnie umysłu ludzkiego starają się do siebie dopasować zachowaniem, gestami, wyglądem, by poczuć i wywołać w tej drugiej osobie coś wyjątkowego. taka jest moja teoria.
ktoś może się oburzyć, że jak to? ludzie się przecież nie dopasowują do siebie, itd.. ale przecież, niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyśmy być niezależni i trwali, jesteśmy inni w każdym związku. wpływa na nas ta druga osoba. ja np. z pierwszą moją dziewczyną chodziłem na łąkę i pisałem jej wiersze. wydawało mi się wtedy, że taki jestem. ale potem okazało się, że nie koniecznie, że chyba robiłem to podświadomie dla niej. z moją inną dziewczyną byłem twardzielem, czasem aż za bardzo. i też myślałem, że taki jestem. a przecież to nie prawda.. dopiero teraz w związku czuję się szczęśliwy całkowicie, bo nie udaję nikogo, nie czuję, że moja dziewczna nawet podświadomie coś na mnie wymusza. ale nie jest też drugą połową mojej duszy. po prostu działa tu moja teoria o poszukiwaniu osoby, z którą nie trzeba iść na kompromis, by było dobrze. po prostu jest dobrze, niezależnie od tego jaki jestem i niezależnie od tego jaka ona jest. no może tylko zacząłem prasować koszule jak do niej idę.. 8)
no to koniec moich wywodów, zostawię was same z myślami połamańca emocjonalnego.. ;)
-
ludzie do siebie dopasowuja sie latami. to cala magia chcec dopasowania i dopasowanie. wiem z mojego doswiadczenia, 8 lat przyjazni stworzylo dorosly zwiazek dwoch ludzi.
-
szczera prawda :)
czasem trzeba miesięcy, czasem lat, czasem wieków. najważniejsze, by wybrać już w miarę dopasowany model. ;) (ależ ci faceci są beznadziejni, traktują kobiety jak przedmiot.. :twisted: ) oczywiście to tylko obrazowe przekazanie tej głębszej prawdy, nie martwcie się, nie traktuję nikogo jak przedmiot..
powiedzcie lepiej, bo jestem ciekaw, w jakim stopniu przyciągają waszą uwagę dziwactwa, takie drobne wady męskie. bo ja chyba nie potrafię tego pojąć. moja dziewczyna nie cierpi facetów, którzy chodzą w dziurawych skarpetkach, jej poprzedni chłopak strasznie ją tym drażnił.. natomiast ja mam tendencję nie tylko do zakładania dziurawych skarpet, ale też skarpet nie do pary (jakoś nigdy nie mogę dopasować tych odcieni i długości). i co? ze mnie się śmieje, a nawet mówi, że to słodkie i że to jedna z cech, które ją u mnie zainteresowały.. nic nie kpw.. :roll:
-
bo kobiety nie sa od rozumienia ;))
A tak pwoaznei to dlatego ze nie liczy sie ta jakas mala cecha u czloweka (zawsze cos bedzie doprowadzac do obledu - mnie na przyklad rzucanie skarpet na podloge - jak juz przy skarpetach jestesmy;) ale nalepzy spojzec na ogol czlowieka. Na to kim jest, jaka jest jego przeszlosc itd. a nie na to jakie ma paksudne nawyki. Kazdy z nas cos tkaiego ma. A ze zdarz sie powtarzac swoje bledy to chyba blad w rachunkach ;>
Moj narzecozny jest zupelnie inny od wczesnijeszego faceta. Diametralnie inny.
-
Ooooo...ale się emocjonalny temat z moich psycho wywodów zrobił....brawo dla nich, oni odważyli się mówić o tym głośno 8) !!! Dziękuję serdecznie, że postanowiliście uczynić jedną ze stron wątku bardziej intymną i najmniej dietetyczną ze wszystkich....
Teraz natomiast moja kolej, o wszystkim...
Dzisiaj wieczorem idę do knajpki w której zobaczyłam Go...tak, tak, może nawet jeśli zajrzę wyjątkowo głęboko w lustro, znowu zobaczę Go, jak spogląda mi przez ramię...patrzy prosto w oczy....taka moja prywatna melancholia...
Co do skarpet...wydaje mi się, że jak już jest jakiś drobiazg, który Cię drażni, to nawet składanie skarpet nie pomoże...wtedy, powoli, powoli wszystko stanie się nieznośne..
Gomb...może Twoje podarte skarpetki są poprostu podarte w słodki sposób??
Co lubię ja? Lubię dziwactwa...lubię wszystko co dziwne, od Salvadora Dali, poprzez Gnijącą Pannę Młodą, aż po tańce w deszczu na łące...kocham spontaniczność...
Teraz dieta - dobrze, nie licząc tego co będzie wieczorem czyli piwa...no co, impreza roku rusycystów 8) Koktajle Mołotowa i wymioty w toalecie, ale będzie się działo :roll: !!
-
Czasem wystarczy jeden moment i wszystko zaczyna się psuć. Po prostu jedna rzecz przepełni czarę, która zbierała się zupełnie niezauważona przez długi czas... Tylko czasem lepiej byłoby tą napełniającą się czarę widzieć wcześniej...
Pozdrawiam!