-
Ahh, jak się cudownie zrobiło tutaj :) Tak tropikalnie :)
Agnes- to pierwsze zdjęcie której wkleiłaś- to właśnie dzięki niemu zakochałam się w Seszelach. Pierwszy raz je zobaczyłam w książce kucharskiej ;) (Smaki świata). Cudowne są te wyspy. Trzeba wierzyć, marzenia się spełniają. Kiedyś je zobaczymy :) Polecimy tam!
A 6? Chciałabym, chciała. Ale czy to jest realne? Nie wiem. Ja się jeszcze jednego obawiam;) Ze któraś waga kłamie ;) Bo za każdym razem się na innej ważę :/
Bes- a co to za pytanie, pewnie, że możesz :) Ja tam będe 29-05 więc serdecznie zapraszam :) Będe z siorą i siostrzenicą, ale one są samowystarczalne ;) Ja może będe miała psa do towarzystwa ;) A ja myślałam, że Włodek jest bliżej Gdańska, bo my jeszcze stamtąd też będziemy musiały dojechać :) Siostra przylatuje do Gdańska, a my jakoś pociągiem z Poznania dojedziemy :)
Chyba pod koniec tygodnia pójdę się jeszcze zważyć, zobaczyć. Ale póki co to różnie z tą moją dietą a zniechecić w żadnym wypadku się nie chcę ;)
A jutro na kolację mam lasagne, więc w dzień będzie trzeba zaoszczędzić ;) Ile takie coś może mieć kalorii???
Uciekam spać, bo się późno zrobiło ;) Nawet bardzo. A jutro o 9 pobudka, bo się na basenik umówiłam :) Troszkę się poopalam, popływam. Ahh, jak przyjemnie :)
Buziaki!
Rewolucja, Agentka- dziękuję :)
-
Ewa, to może poszukaj jeszcze jakiejś innej wagi? Chociaż jeśli ta w metrze i ta w aptece mówią to samo - to dlaczego im nie wierzyć :) Ale rozumiem Cię. Ja z jednej strony mam zaufanie do mojej elektronicznej ślicznotki, a z drugiej - zawsze, kiedy jestem u wterynarza, gdzie w poczekalni stoi śliczna, wielka waga przeznaczona dla zwierzaków - ładuję się na nią i sprawdzam. Ale zazwyczaj mi wychodzi parę dkg więcej, niż w domu, co nie dziwne - bo w domu ważę sie raniutko i właściwie tylko w okularach :) Więc raczej tego eksperymentu powtórzyć tam nie mogę ;)
Cieszę się, że tak ładnie klarują Ci sie wakacyjne plany :) No tak, Władysławowo to nie Seszele, ale potraktuj to jako rozgrzewkę na dobry poczatek :) Los bywa kapryśny, więc kto powiedział, że np. za rok nie wylądujesz na jakiejś mocno egzotycznej plaży? Czego Ci z całego serca zyczę :) I po cichu zazdroszczę, bo też ciagnie mnie nad morze, ale w obecnej sytuacji wszelkie plany wyjazdowe sa w zawieszeniu. Ale trudno, takie zycie.
A w kostiumie i tak będziesz świetnie wyglądała, nawet bez "6", bo jednak ona może łaskawie na Ciebie do końca lipca nie zstąpić. Ale przy Twoim wzroście - przecież Ty już nie masz nadwagi... więc tylko musisz jescze poszlifować formę :D
pozdrawiam!
-
:oops: stereo sie wysłało :(
-
Eee, ja na Stereo nie narzekam, sama je często uprawiam ;)
Hybrisku- dziękuję za życzenia :) Hmm, czy ja mam Ci morza i plaży życzyć? Ciężko troszkę, bo wiem co by to oznaczało :( No więc póki co, żebyś jak najdłużej miała powód siedzenia w domku Słońce! :/
Mogę iść na inną wagę, tylko że wiadomo, że każda waga pokazuje jakąś różnicę i w ten sposób nigdy się nie dowiem ile naprawdę schudłam ;) Nie wiem ile pokazuje ta w metrze, bo ostatnio mi pieniądze zżarła a zważyć nie chciała ;) I wtedy dlatego wylądowałam w aptece. A wrócę do domku i jeszcze inna waga. Tym razem nawet nie elektroniczna :/ CHociaz ta w aptece też nie była ;)
No tak czy inaczej- zobaczymy ;)
Dzisiaj na obiad lasagne. Jejku, jak zobaczyłam ile to to ma kalorii to się załamałam. A odmówić nie wypada. Mojego sumienia mama przyjechała tu na tydzień no i wszystkich na obiad (czytaj kolację) zaprosili od nas z mieszkania. No nic, będę się ograniczać ;)
A zaraz na basenik :) Ahh :)
Buziaki! Miłego dzionka!
Ps. Pokój mamy jednak wspólny z siostrą i siostrzenicą. No to sobie za bardzo nie odpocznę ;) Ale nie ważne, morze, plaża ;)
-
-
Ehh, wiedziałam, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Zważyłam się dzisiaj na innej wadze. Wskazała 78,4 (elektroniczna tym razem, też w aptece). Co prawda była już 17, ja jadłam śniadanie a później pół kilo śliwek na basenie, byłam po basenie i miałam na sobie mokry strój plus ciuchy które wyceniam na mniej więcej pół kilograma. Ale optymistycznie rzecz biorąc to 77kg jest realne po usunięciu tego wszystkiego, ehh :/ Ale dobre i to ;)
Byłam na baseniku, było cudownie. Słoneczko, woda :) Opaliłam się, odpoczęłam :D Popływałam tylko troszkę, bo strasznie dużo dzieciaków było i się nie dało. Nie było niestety takie basenu tylko i wyłącznie do pływania. Ale dzionek minął dobrze, zrelaksowałam się, teraz mogę się zabierać do roboty, czyli środowej prezentacji ;)
Dzionek pod względem jedzeniowym bardzo ubogi (ryż na mleku na śniadanie i później pół kilo śliwek), ale wszystko przez to, że na kolacje czeka mnie lasagne, a to cholerstwo z tego co znalazłam ma 650kcal :(
No ale nic to ;) Jutro już nie planuję zadnych proszonych obiadków. Za to będzie serek z miodem (z Brazylii) na kolację :)
Buziaki!
-
..Jak ja "uwielbiam" te wielgachne wklejane obrazki .. :? Ganiam potem z myszką za literkami, a kalorie z tego NIE spadają :(
Wspomocy potrzebuję w zapale do ćwiczeń :(
Tak z pół kilo dziennie .. Ma ktoś na zbyciu? :(
-
Czesc Ewuś:)
No ja też mam nadzieje, ze kiedyś polecimy na tą wyspe:) Bylo by cudownie :lol: No będzie 6, ale bez pośpiechu do końca sierpnia napewno :wink: No i widze, ze na basenie byłaś, więc jestes coraz bliżej 6 :D Bo cwiczenia cuda czynia :) Ja ostatnio pozwolilam sobje na pieczone i goląbki i jakoś waga jest normalna, więc napewno tyle niewarzysz (to i na lasagne można sobje pozwolic), ale jedno co musze przyznac, to najlepiej ważyc się na takiej domowej elektronicznej, bo wtedy w domu rano można sie zwarzyc, i widac dokladna roznice :wink: Ale wiem, teraz się nieda, ale jak będziesz w domq, to zobaczysz, ze masz te76 na bank :)
POZDRAWIAM I BUZIKI :wink:
-
-
Eee, jak będe w domku to mam nadzieję, że zobaczę mniej niż 76 ;) Sporo mniej. Chociaz z takimi obiadkami jak dzisiaj...ahh, ale dobre było :P Lasagne z warzywkami jako dodatek. Ale nie tylko. Bo był i chlebek czosnkowy i deser. Na deser był bez a na nim lody i truskawki. No dobra, raz się żyje, ale teraz już muszę być grzeczna ;) Tylko jeszcze lasagne została :P
No więc dzisiaj znów grzecznie nie było. No ale objeść się nie objadłam, chociaż taki sukces.
A z tym basenikiem to on tam był, ale ile ja popływałam? Z 10minut może? Tam się nie dało pływać. Płytki i pełno dzieciarni- skaczącej, nurkującej, chlapiącej. Nie dało się. Więc bardziej tłuszcz wytapiałam niż go spalałam ;)
A waga domowa najlepsza, wiem. Bo ciągle się waży człowiek na jednej. Ale ja nawet w domku mam taką zwykłą, nie elektroniczną niestety.
No i do powrotu do domu zostały dokładnie 13 dni w Berlinei (znów 13!). Więc muszę je jak najlepiej wykorzystać. Pod koniec grill robimy, więc znów zaszaleję (bez przesady oczywiście ;) ), ale w międzyczasie musze już być grzeczna. Bo ostatnio coś za dużo tych okazji.
Mirielka- ja niestety nie mam ;) Samej by mi się przydało ;)
Agnes- polecimy :) Tylko musimy w to mocno uwierzyć!
Pozdrawiam dziewczynki! :) Miłego piątku! :)
Buziaki!