wpadlam jeszcze przed praca stwierdzic ze wczoraj sie ..prawie udalo (prawie robi różnice??? ) rowerek zaliczony tylko cholerny głód wieczorny.....pozarlam pietke chleba.... . Rowerek prawie sie udalo ujeździć, choc mniej niz mialam w zalozeniach. (oczywiscie wymowke mam gotowa: dzieci przypomnialy sobie o zadaniu w najmniej odpowiednim momencie). Dzisiaj nadal atakuje kilosy!!
zaraz zrobie sobie salatke do pracy z brokułów i co tam sie jeszcze nawinie z dodatkiem jogurtu i czosnku, obiad jakoś malo przemyslany...ostatecznie warzywka na patalnie (to zawsze mnie ratuje w naglych wypadkach). Pojade wczesniej do szkołki zeby przed lekcjami na spokojinie zaliczyc waidera i wieczorkiem rower. DO BOJU LIDECZKO!!