-
Xixuś, i vice versa :D
A teraz uwaga, uwaga! Zmęczyłam dziś 2x1,5l. mineralki i zaczynam trzecię butelkę! [fanfary!]
I właśnie wmuszam w siebie kolację, bo coś mi jedzenie dziś nie wyszło, siedzieć będę pewnie znów do 3-4 [iiii wszyscy trzęsą brzuchami na cześć prawa karnego!], jeszcze jakiś rowerek w planie no i nie można tak. No.
To idę jeść.
-
a ja mam jutro egzamin i nie zaczęłam się jeszcze uczyć :roll:
-
RATUNKU!
Wczoraj miałam dzień takiśmakiowaki, że masakra! Mało jadłam, niekalorycznie jadłam, ćwiczyłam dużo bo wariowałam nad książką no i trzeba było jakoś nadrobić. Bo te spadki wagi są chore u mnie i trzeba się jakoś ustabilizować. A że się modlę nad tym karnym do wczesnych godzin porannych, to postanowiłam sobie nadrobić jakąś kaloryczną, acz zdrową kolacją.
No to, w mordę nadrobiłam. Jeść mi się nie chciało za Chiny ludowe, ale zbierałam się już do wizyty w kuchni zbierałam i zanim się zebrałam to chłop mi się napatoczył i wyprowadził z równowagi. No pasji szewskiej dostałam, uciekłam od komputera do nocnego po papierochy, po drodze spotkałam koleżankę i tym cudownym sposobem na kolację zjadłam wczoraj... pół piwa :) Tłum faluje! :)
Żeby jasne było, ja nie mam żadnych specjalnych wyrzutów, że piwo wypiłam, kalorie i brzuch rośnie [zwłaszcza, że jak dotarłam do domu, grubo po północy byłam i usiadłam jeszcze na rowerek na 40 minut, chociaż głowa mi się kiwała jak kukiełce :)]. Zła ino jestem, bo za mało kalorii wczoraj takich normalnych, posiłkowych. I dziś to samo, zjadłam po 11 śniadanie [nieduże, no ;/ ]i do teraz na myśl o jedzeniu coś mię się ściska.
Ale z tym piwem to mam za swoje, bo mój żołądek jak dziki bąk zareagował i nocne harce odstawiał. Po połowie piwa! A ja naprawdę kiedyś w siebie hektolitry alkoholu wlewałam i żadnych sensacji i żadnych kaców.
I teraz zagadka dla publiczności: co się do cholery stało? W ŻYCIU czegoś takiego nie miałam, mimo, że piłam na niemal pusty żołądek wielokrotnie :)
Potem mnie naszło, że może sobie tą dieta jakiś minidetoks zrobiłam i to taki szok toksyczny :lol: Ale myśl o minidetoksie przyszła mi do głowy akurat w momencie, jak zaciągałam się 4 dzisiejszego dnia papierosem, więc sama sobie odpowiedziałam :lol: DETOKS i ja. Wstyd.
Besiaczku, spoko maroko, u mnie to tylko tak ładnie wygląda. Ja mam egzamin w sobotę, modlę się nad tym karnym dobre 4 dni dzień w dzień, tylko że... może z 30 stron przeczytałam? MOŻE. Bo ciągle albo na forum grzebię, albo jakieś wygibasy robię, albo wynajdę jakąś teorię w książce, z którą się nie zgadzam i potem filozofuję nad teorią, która miała dwie linijki, a jak się ocknę, to jest 2 godziny później.
A suprajs polega na tym, że egzamin mam ustny, z dziekanem, książkę sam osobiście popełnił i wymaga jej znajomości co do linijki. [Serio, serio, potrafi spytać o zagadnienie, które zajmuje w książce właśnie rzeczone 3 linijki. FALA.] Książka ma 450 stron, ja się mogę pochwalić znajomością max 30, egzamin w sobotę - wnioski nasuwają się same :) Więc przybij pionę, Bes ;)
-
Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce... [ziewa]
-
hej .. trzymam kciukosy za prawo.... i za dietke ale widze ze kiloski spadaja i spadaja i weiderka robisz to super :) ja juz 2 dzien zaliczony i fitnessa tyz pozdrawiam
-
JAKIE ZIEWA? JAAAKIE ZIEWAA!!!!! :shock: :shock: :shock: :lol: :lol: :lol: Ale mi to juz do nauki :twisted: :lol: :lol: :lol: :lol: Bo potem co? poprawka znowu i stres i piwo litrami? NIE MA! Sadzac dupe i pozerac kartki tej strasznie interesujacej lektury :twisted: :twisted: :twisted: :lol:
Z Wrzeszcza mowisz jestes? :roll: :roll: :roll: Moj chlop na Grunwaldzkiej kiedys mieszkal :wink: 8) Tam sami porzadni ludzie 8) 8) 8) 8) 8) 8) :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Nie? :wink:
-
Gosia :lol: :lol: :lol:
Są takie momenty w życiu kobiety [bardzo rzadkie ;)], że normalnie nie wie, co powiedzieć :D No, to ja mam taki moment :D
Porządni, oooj jacy porządni! Innych tu nie uświadczysz! :)
Poza tym pół piwa mi się przydarzyło, a tu od razu wielkie halo na cały powiat :D No uczę się, uczę. Nawet mnie z germańska jakimś Doppelstellungiem uraczyli :D
-
Dzieńdoberek odgrubiaczki :D
Tak Was zaczepiam z rana :lol: , co by uprzedzić, że jakby ktoś strasznie tęsknił :D wieczorem, to wyfrunęłam w słusznej sprawie ;) Śmigam do chopa wałkować to nieszczęsne karne :evil:
W związku z powyższym dziada Weidera musiałam uruchomić rano i wszem i wobec ogłaszam, że pierwszy dzień 12 powtórzeń jest niehumanitarny ;)
A teraz śmigam, bo oprócz Weidera rower na czczo żeby się boki spalały i za chwilę mi się żołądek do kręgosłupa przyklei :D [O, już mi wszedł na plecy.]
Miłego dnia, dziubasy :D
-
-
Cześć i czołem, bączki :D
Bes, czarno to widzę ;) Ale csssiii.
Czy ja już mówiłam, jak nienawidzę Weidera? Rrrrrrrrraju, to jest rozbój w biały dzień. No ale odpękałam ten 16 dzień i żyję i mam się prawie dobrze.
Tak mnie rano luby natchnął, chodziłam, chodziłam i wychodziłam w końcu pastę jajeczną. I taaaaka dobra wyszła. Trochę mi się serce krajało, jak ojciec mój osobisty jajca w majonezie jadł i tak kusiło, żeby tego majonezu do mojej pasty domontować, ale złapałam jakiś twarożek z lodówy, analiza porównawcza wykazała, że ma najwięcej białka i najmniej tłuszczy w stosunku do lodówkowych kuzynów, więc zbełtałam jajo, twarożek ów, sól, pieprz i szczypior i właśnie siedzę szczęśliwa jak fretka po kanapce z tym stworem :D
Aaaa poza tym to jutro egzamin i mam palpitacje serca. Z tej okazji idę spalić najpierw papierosa, później kolację, a potem spać, bo egzamin od 14, a ja już oczyma wyobraźni widzę siebie histeryzującą od 7 rano. Tadam! :D
No. To idę spalać.
Buziole :)