-
JAK PRZETRWAĆ KRYZYSY podczas dietowania ?
WiTaJcIe
JA juz nie wierzę ,że mi się uda
tyle już razy próbowałam i nic wciąż upadałam
i dalej upadam
juz 17miesiąc próbuję pozbyć się tych 20 kila nadwagi
i NIC zero jedyny plus tego to nie tyję
utrzymuję swoją wagę , ale to nie jest rozwiązanie
Jeszcze wczoraj rozpierała mnie motywacja i siła , byłam twardzielką
póki nie trafiłam dziś do teściowej na obiadek
był tak pyszny ,ze zjadłam 3klopsiki zapiekane żółtym serem + zupkę buraczaną zabielaną śmietaną (strasznie tłusta) a potem skusiłam się na czipsy
oto i moja silna wolna , motywacja ...
myślałam ,ze jestem szczęśliwa ,ze zaspokoiłam swój apetyt ale to nie prawda
tak naprawde czuję się jak zbity pies , mam wyrzuty sumienia
jest mi zle
dziewczyny ja już nie mogę 17m-cy już walczę i NIC wielkie 0
codziennie se mówię oki od jutra zaczynam na pewno
i co ? pod wieczór zapominam o wszystkim i jem ,jem póki nie pęknę
może lepiej się poddać , przecież i tak mi nie wychodzi
nie jestem taka jak WY , WY tak pięknie chudniecie
wydaje mi się ,że tylko ja sobie z tym nie radze
a moze jest tu ktoś też taki jak któremu też nie wychodzi te całe dietowanie
pozdromejdejki od załamanej mejdejki
-
No wiesz, Mejdejka - sama widzisz, do czego prowadzą takie smakołyki ( a fuj! przecież najgorsza forma oszustwa, kamuflażu i tajnej agentury)
Wyciągnij sobie zeszycik, zapisz na każdej stronce datę od dzisiaj (już późno - więc od jutra) - pod dzisiejszą, zapisz sobie cel, postanowienia i plan..
na jutro zapisać proszę grzecznie pięć posiłków z GODZINAMI (nastawić budzik w komórce!!), i obok każdego posiłku zapisać, co zjesz (do 200 kalorii każdy albo róznie, ale w sumie tylko 1000 do 1200) (między posiłkami tylko woda i czerwona lub zielona herbatka), do tego na rano lub wieczór (zależy czy jesteś skowronek czy sowa) ćwiczenia bądź inna ulubiona forma ruchu przez min. 30 minut...
i tego trzymać się z żelazną konsekwencją!!!! żadnych dodatkowych przegryzek, zegarek w ręku, potem sprawdzić, co masz zjeść za chwilę w zeszyciku.. każdy posiłek zjedzony odhaczać, każdą zapisaną aktywność odrobioną grzecznie też!!.. i każdego wieczoru pod spodem zapisać - WYKONANE! i to nawet z nawiązką, jeśli wykonasz dodatkowy... nie, o nie, nie posiłek lecz ruch!!! po całym dniu ułożyć potem plan na następny dzień zgodnie z tym, co masz w lodówce lub tudzież ułożyć też listę zakupów jedzeniowych na jutro...
pierwsze dwa-trzy tygodnie dyscyplina jak w wojsku, aż wejdzie w krew!!
jak ktoś cię czymś częstuje - nos w drugą stronę, stanowcze NIE - jestem na diecie i jak mnie zaczniesz namawiać, to będziesz moim wrogiem!!!
wazyć się max. raz na tydzień!!!
proszę więc już zacząć i nie ma żadne ale..
-
MEJDEJKA - tak jak Magpru zarzadzila! Podpisuje sie!
....a tak na boku Ci powiem, ze gdybysmy my wszystkie byly takie sumienne i tak nam wspaniale wychodzilo, to czego - Twoim zdnaiem - my bysmy tutaj szukaly ? hmm? co my bysmy tu robily po kolejnym jojo? eee? no jak myslisz?
WSZYSTKIE mamy ten sam problem, wszystkie jestesmy podobne i mamy slabosci. Ja zabieralam sie za diete sto razy. Kazda konczyla sie tego samego dnia wieczorem.....To musi przyjsc samo....Ale bez tego forum ANI RUSZ!!!!!!
No....NOCHAL DO GORY. JUTRO RANO jest pierwszy dzien NOWEJ CIEBIE! I my tego przypilnujemy! (musisz nam tylko w tym pomoc! )
-
No co ja tutaj widzę, kolejne szmery w szeregach, że niby nie można? Gupoty i tyle!
Słłłłoooońce - nie wolno tak. Ja wiem, że teraz każdy pogrozi paluszkiem, powie że nunu, poddawać się nie można bo to brzydko. Najśmieszniejsze jest to, że każdy jeden grożący paluch będzie miał rację.
Bo widzisz, to podejście jest moim trzytysiącedwudziestymósmym z kolei, ale ja święcie wierzę, że ostatnim!
Faktycznie, 17 msc to kawał czasu i rozumiem Twoją frustrację. Ja się biłam sama ze sobą przez kilka lat. Skutki jakie są - no wiadomo. Płacz i zgrzytanie zębów.
Ja szczerze podziwiam wszystkie kobity, które odchudzają się w oparciu o wartości kaloryczne. Osiwiałabym po tysiąckroć, gdybym miała zapisywać kalorie (chociaż jak psychopatka lustruję wszystkie opakowania poszukując wartości kalorycznej produktu ot gupi sioolek ), aaalee... to GENIALNY sposób na kontrolę nad swoim organizmem. magpru Ci to pięknie rozpisała. Ja raczej jestem za dietkami wyłączającymi pewne produkty, bo to mniej skrupulatności wymaga, ale fakt faktem - jeśli Twoje menu wymyka Ci się spod kontroli, to zapisywanie i planowanie to genialny sposób na nawrócenie się
A nie masz nikogo pod ręką, kto Cię wspiera w diecie i będzie krzyczał na każdego, kto będzie Ci podtykał pod nos zakazane jedzonko? Bo taki ktoś to bardzo pożyteczna sprawa Mój podły chop robi sobie podśmiewajki z mojej diety i potrafi bezczelnie wparadować do pokoju z ogromną łorzechową czekoladą pod pachą i zapytać z uśmiechem małego sadysty, czy on otwiera, czy ja. Ale go zdzielę poduchą i jest spokój Więc może chociaż Twoje szczęście wykaże chęć kooperacji i będzie Cię bronić jak lew przed nadmiarem kalorii?
Słońce, MUSISZ uwierzyć. MUSISZ. Mi też się tyle czasu nie udawało. Ale teraz po prostu wiem, że dam radę. I Ty też. Jak znikąd wsparcia masz na żywo, to pamiętaj, że zawsze możesz wymarudzić się tutaj.
Tak jak tagotta napisała. My wszystkie tutaj jesteśmy z tej samej gliny. Bezowocne diety, jojowanie i inne cuda wianki. Ale jest taki moment, w którym w człowieku coś pęka i wie, że się uda. Ja jestem absolutnie przekonana, że to jest Twój moment. Bardzo w Ciebie wierzę, naprawdę. Ja też jestem na początku dłuuuugiej drogi, ale poradzimy sobie. Razem. Domyślam się, że jednym z Twoich najpodlejszych wrogów jest nocne jedzenie. Cóż - zamiast za talerzyk, łap za klawiaturę.
I wiesz... ilekroć zaczynałam jakąś dietę, nawet dość racjonalną, w ciągu dnia się trzymałam, a wieczorem trafiał mnie szlag, bo autentycznie mnie ssało. Ale to nie wina żołądka. To wszystko jest w głowie. Uwierz, że od kiedy nastawiłam się na sukces mój i mojej diety, zapomniałam, co to ssanie w żołądku. Musisz uwierzyć. Zwyczajnie musisz. Bo to wszystko zmienia.
Ja wierzę. I trzymam kciuki za Ciebie BARDZO mocno. Buziaki kochana. Nie poddawaj się, bardzo ja Cię proszę!
-
No i co?? gdzie relacja z placu boju??
Mejdejka, proszę tu zapisywać ten plan i co zdziałałaś!!!!
czekam
-
moje malutkie sukcesy znajdziecie na mojej stronce
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=62741&start=120
A NA TEJ STRONCE PROSZE O JESZCZE WIĘCEJ MOTYWACJI OD INNYCH FORUM'FANKACH
bo czuję ,ze mi się kończy zapęd
PROSZĘ O WIECEJ PORAD JAK PRZETRWAĆ KRYZYSY podczas odchudzania
bo przecież każda z nas z nimi walczy podczas dietowania i wielką sztuką jest go przetrwać i nie podać się
-
hej madejka
zgadzam sie w 100% z moimi przedmówczyniami nie ma sensu powtarzac w ciaz tego samego, choc pare rzeczy powtorze- wszystkie tu mamy problemy dietetyczne, kazda z nasz szuka wsparcia i pomocy, wszystkie zaliczylysmy wpadki, kryzyse, grzeszki ale podnosimy sie i dietkujemy dalej ja nie zlicze juz ile ja mialam podejsc do odchudzania ale wierze ze to jest moim ostatnim ( a przynajmniej jak dotad najdluzszym i najbardiej efektownym ) spisuj nam wszystko co robilas jadlas jak ci idzie, jak sie czujesz, co czujesz co myslisz, co cie trapi cieszy , twoje sukcesy, porazki..... razem damy rade
buziaki
-
Jak przetrwać kryzys? WYELIMINOWAĆ je
Jak? A to zależy jak funkcjonujesz jedzeniowo.
Chcesz wiedzieć gdzie jest Twój koń Trojański? Przez tydzień zapisuj dokładnie co i kiedy jesz. W końcu 17 miesięcy zmarnowane to machnij ręka jeszcze na jeden tydzień. Policz kalorie. Pogrupuj na typy: białkowe, tłuste, typowe węglowodany z podziałem na proste (cukier, miodzio i słodkości, białe pieczywo i ciasta) i inne (razowe pieczywo, makaron razowy, ryż brązowy), warzywa i owoce. Popatrz CO daje Ci najwięcej kalorii, z czego możesz zrezygnować lub znacznie ograniczyć.
Zmniejsz porcje.
Jedz częściej.
I szukaj swojego własnego sposobu na zrzucanie wagi. Widać jeszcze nie trafiłaś ani na metodę chudnięcia, ani na sposób motywacji.
-
Oczywiście zgadzam się stuprocentowo. Dołączyłam do forum w 2001 roku, to chyba mówi samo za siebie. Tyle, że wtedy ważyłam dużo dużo mniej, ale i tak nie umiałam zabrać się za odchudzanie. W sumie ze sobą, bardziej lub mniej intensywnie, walczę już jakieś 6 lat, a ze swojego wyglądu nie jestem zadowolona od pierwszej klasy podstawówki, kiedy to pewien chłopak nazwał mnie beczką tłuszczu, choć nie byłam spasionym do niemożliwości dzieckiem. Dość o tym.
Na początku takiej prawdziwej walki jest trudno, bo żołądek woła o więcej. A potem to już tylko głowa. Dziewczyny gdzieś pisały, że pokonują głód herbatą. Owszem, wypiłam herbatę i nic, dalej ssało, więc zrobiłam sobie dzban herbaty, zapchałam się po uszy i dodatkowo zajęłam czymś umysł (wystarczy proste sprzątanie, czy pisaniena forum) i już głód znika.
Mi, odwiecznej grubasce się udaje, więc czemu Tobie miałoby się nie udać? No właśnie, nie ma takiej opcji
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki