Wiecie co mnie zmotywowało tak bardzo?... dlaczego właśnie teraz wzięłam się za siebie?... bo zobaczyłam się w lustrze i nie mogłam uwierzyć że to ja
Jak to możliwe, przecież widzę się codziennie.... widzę swoją twarz... troche tułowia... nie mam tak dużych luster w domu... a więc co się stało?
byłam na zakupach.... weszłam do przymierzalni... tam dodatkowo było lustro w rogu, którym można było kręcić... tak że spokojnie oglądałam się z tyłu.... i widok mnie przeraził... nie zdawałąm sobie sprawę że mam taki wielki tyłek... że fałdy na plecach są takie widoczne... przeżyłam szok... załamana wyszłam stamtąd...
i nagle zaczęłam wszedzie widzieć swoje odbicie... w witrynach sklepów.. w szybach autobusów... nie poznawałam tej grubej dziewczyny... ja mam taki brzuch
...
wiedziałam że jestem gruba... ale nie zdawałam sobie sprawy że teraz tak przytyłam... zaczęłam przyglądać się swojej twarzy... drugi podbródek stał się bardziej widoczny... oczy malutkie, cała napuchnięta... koszmar


Nie należę do osób zakompleksionych, nie jestem grubaskiem który siedzi w domu zamknięty przed światem... nie
mnie zawsze jest wszędzie pełno... chodzę na wszystkie imprezy, ludzie mnie lubią, a ja lubię ich.. jestem wszedzie zapraszana i wspaniale się bawie... jeżdżę nad jezioro ze znajomymi i kąpie się w kostiumie ... dla niektórych było by to nie do pomyślenia... ale ja wychodzę z założenia że jestem puszysta, jak się rozbiorę to nikt raczej się nie spodziewa zobaczyć szczupłej laski, przecież w ubraniach nią nie jestem... chyba dlatego mam tak wielu przyjaciół, bo jestem naturalna...
po co to piszę?... bo kiedy odkryłam fakt że strasznie tyję żyjąc sobie bezstresowo to jakoś zamknęłam się w sobie... nie czuję się już atrakcyjna na tyle jak kiedyś (bo nie jesem brzydką dziewczynką )... straciłam trochę na poczuciu wartości... i ta dieta ma mi pomóc w odzyskaniu jej...

jeśli ktoś doczytał do końca te wypociny, to gratuluję...buźka