-
Witajcie
Wracam z podkulonym ogonem
Chcę wszystko naprawić, wczoraj zrobiłam sobie rachunek sumienia....oj jest tego trochę, moje objadanie trwało całe 4 dni, nie potrafiłam się opanować i mam tego skutki, wróciło mi 2 kg. Jestem sama sobie winna, muszę zacząć od nowa.
Ale nie chcę tutaj smęcić... wracam do Was kochani, pełna energii i zapału, bo tego najbardziej mi brakowało...
Troszkę pozmieniałam swój wątek, do trzech razy sztuka
, nie wyznaczam sobie dat...pierwszy cel to zobaczyć 8 z przodu wagi, tak dawno jej tam nie widziałam...
Wiem, że muszę zmienić sposób odżywiania, bo na domowej kuchni to ja nie schudnę. Teraz starałam się wybierać to co mogę zjeść, i jadłam to w małych ilościach...ale to nie jest dobre dla mojej diety...muszę wrócić do jedzenia chudego, bez węglowodanów..
Tak sobie dziś rozmyślałam o kuchni właśnie...i wiem że to kuchnia mamy jest jednym z powodów mojej nadwagi...mojej i nie tylko, cała moja rodzina jest otyła...dlaczego?...bo mama dobrze gotuje, lubi gotować, a żeby wszystkim smakowało wszystko jest zapalane mąką, zagęszczane mąką, zabielane śmietaną...smalec, skwareczki...bla bla
Jako dzieci nie byliśmy grubi, każde z nas było chude, i pełne energii, pamiętam że tyć zaczęłam w wieku dorastania...i wcale nie obwiniam mamy, to moje łakomstwo mnie do tego doprowadziło...mimo tego że nie lubie jeść tłusto, nie jem żadnych tlustych wędlin (kiełbasy nie jadłam nigdy w życiu), tłustych mięś, smalcu to zgubiło mnie jedzenie wieczorem, jedzenie kanapek, choć z chudą wędliną i mnóstwem warzyw, to jednak w takiej ilości że hej....no i oczywiście słodycze...moje uzależnienie cola i chipsy...kiedy dorosłam i wyjechałam do Wawy, tam się zaczęło...nikt nie kontrolował tego co i ile jem.. miałam na wyciągnięcie ręki pizzerie, McD, KFC.... tak z 70 kg które miałam przyjeżdżając do stolicy dochowałam się 105kg... w tym roku udało mi się zgubić 3 kg, i teraz zaczęłam z 102kg.
Teraz kiedy wszyscy w domu jesteśmy grubi (tata ma cukrzycę typu II), zaczeliśmy trochę zwracać uwagę na jedzenie...nauczyłam mamę zmian w kuchni...używa więcej naturalnego jogurtu...więcej sałątek, mniej pieczenia...i do picia króluje woda niegazowana (ale i tak nigdy nie pozbędziemy się takich potraw jak tłuste sosy, zagęszczane zupy, pyzy, itp, dlatego muszę przejść na własną kuchnię póki jestem w domu)
Jeśli dotaliście tak daleko z czytaniem to gratuluje
mam nadzieje że nikt nie usnął
Koniec tego co było...ważne co zrobię od dziś.
Przemyślałam wszystkie wasze rady...podzielę posiłki na mniejsze i będe jadła trzy...
bez węglowodanów (idąc wzorem Hybris
)...oczywiście ruchu też mi nie zabraknie bo do tego się przyzwyczaiłam i pusto mi bez ćwiczeń...a km na rowerku zwiększe na pewno...wieczorkiem się pochwale ile dziś przejechałam
A więc do roboty....nic mi innego nie pozostało jak naprawić grzechy
buźka
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki