Zaczne dosc typowo, bo od lat ktore mam, a jest ich 29. Odchudzam sie od okolo 17 lat! Czy to w ogole mozliwe? Sama nie wierze, ze tak juz dlugo staczam ta bitwe.
Nie tak dawno zdalam sobie sprawe, ze bycie osoba otyla ma wiele wspolnego z naszymi nawykami jedzeniowymi z dziecinstwa. Pewnie nie siegamy nawet tak daleko pamiecia, a nasze kubki smakowe i zapotrzebowanie energetyczne ksztaltowalo sie w bardzo wczesnym dziecinstwie. Zadne nowe odkrycie, prawda, ale dla mnie bylo dosc przelomowe.
Zatem odkad pamietam babcia wciskalawe mnie spore porcje. Bylam pierwsza wnuczka w rodzinie, wiec nieczego mi nie brakowalo. Ciocia i wujek tez mnie rozpieszczali.
Za to moja mama, ktora tez ma stale problemy z waga i stale jest na diecie, zakazywala mi tegoz jedzenia.
Niedawno przypomnialo mi sie, ze majac szesc lat mama wsadzila mnie w pociag i zabrala mnie do Wroclawia. Byla to jakas specjalistyczna poradnia dla grubych dzieci. Nie pamietam szczegolow, ale w wieku szesciu lat moja mama przekazala mi wazna wiadomosc niewerbalna- otyli ludzie sa chorzy, gorsi i nalezy ich leczyc.
Z czym oczywiscie zgadzam sie do pewnego stopnia (na pewno nie jestesmy gorsi!), ale wtedy wyrzadzilo to duzo szkody.
Wiecie co pamietam z dziecinstwa i lat nieco pozniejszych?
Pamietam moja mame, ktora ciagle mi mowila, ze jestem gruba, ze grubasow nikt nie lubi, ze sukienki na mnie brzydko wygladaja, ze mam sie odchudzac. Rezultat byl taki, ze szkolna pielegniarka byla dla mnie koszmarem nocnym, lekcje w-f upokorzeniem, wyjazdy na wakacje stresem i najchetniej bym sie sama zakopala w piasku.
Kocham ja, ale tez nienawidze, za to w jaki sposob mnie traktowala. Sama chce byc mama, ale teraz nieco sie obawiam, ze i ja moga moje niepowodzenia przeniesc na moje dzieci.
Dlatego dolaczylam na forum, juz po raz drugi i wcale nie po to, aby sie odchudzac, ale po to, aby jedzenie nie pomagalo mi w trudnych chwilach.
Bylam na wielu dietach, cwiczylam, biegalam. Raz nawet bylam chuda! Mialam wtedy 16 lat i zostalam zapisana na oboz we Wloszech. Pol roku umierania z glodu, duzo papierosow, i biegania pod lasem. Efekt byl super (niedawno przykleilam na lodowke zdjecie z tego obozu w stroju kapielowym w celu malej mobilizacji), ale tuz po obozie nauczylam sie co oznacza "efekt jojo". Aha, dziewczyny blagam nie robcie tego, bo stracilam tez miesiaczke na piec miesiecy.
Lata jakos zlecialy na wiecznym boju i musze Wam powiedziec, ze udalo mi sie miec wspanialych przyjaciol, mimo nadwagi 15-25kg.
Mieszkam teraz daleko od mamy, praktycznie ucieklam od niej majac 23 lata. Rzucilam studia na ostatnim roku, bo zycie z nia bylo nie do wytrzymania. Za trzy tygodnie moj maz i ja bedziemy obchodzic piata rocznice slubu. Jasne, ze jestem szczesliwa, ale tez ciagle gruba.
Chce schudnac, bo w niedalekiej przyszlosci chce byc dobra mama, ktora nauczy swoje dzieci, jak kochac samych siebie i przekaze im pewnosc siebie.
Oto co powiedzial mi moj malzon niedawno w zwiazku ze schodzeniem na lepsza droge:
-po pierwsze mam nie mowic sobie jedzac ciastko, mnostwo chleba, czy po prostu utapiajac smutki w jedzeniu, ze to juz ostatni raz, bo to klamstwo. Mam nie klamac samej sobie, podniesc sie nastepnego dnia po takim zarciu i zaczac od nowa i isc na silownie.
-po drugie mam sobie nie mowic, ze trace kontrole nad tym ile jem i ze nie mam kontroli jako takiej w ogole, bo (i tu chodzi o moje tzw. wyzeranie z lodowki po kryjomu) jakby mnie on na tym przylapal, to bym odzyskala kontrole w mgnieniu oka.
Nie wiem, czy ktos z Was ma podobne problemy, ale to wlasnie moje glowne nawyki, ktore chce zwalczyc.
Dziekuje kazdemu, kto przeczyta moje bazgroly. Nie bede sie wazyc przez okolo miesiac, wroce za jakis czas i zobaczymy co bedzie. Trzymam za Wszystkich kciuki i zycze duzo optymizmu. Jestem wdzieczna, ze moglam sie wykrzyczec
Calusy,
Iza