moje motywatory leżą w szafie :twisted:
a jedne spodnie to się mój d. śmieje że chyba dla madzi (3 latka) je zostawiam :twisted: :twisted:
ale faktycznie działają gatki na wyobraźnię...
...więc pizza na obiad, nie jako nagrodę :D
Wersja do druku
moje motywatory leżą w szafie :twisted:
a jedne spodnie to się mój d. śmieje że chyba dla madzi (3 latka) je zostawiam :twisted: :twisted:
ale faktycznie działają gatki na wyobraźnię...
...więc pizza na obiad, nie jako nagrodę :D
Emelka no to co przylaczasz sie do nas???Wskakujesz na plaze ze mna i z Quinia25???
Tzn. na dietke Soutch Beach!!!
witaj Emelko
Zapraszamy na SB.
powiedz kochana jak sobie radzisz i jak dietkowanie przebiega?
pozdrawiam serdecznie
Ja też jestem na SB
i bardzo sobie chwalę
zresztą pogoda sprzyja plażowaniu :lol:
pozdrawiam
Dawno mnie nie bylo, ale już nadrobilam zaleglości i mogę wreszcie rochę popisać :)
Co do urodzin kumpla toooo.... klapa.... kawalek tortu wcale nie byl bardzo maly, potem w miesicie kolo 19 zjadlam zapiekanke, a potem byla impreza urodzinowa i trzeba bylo wzniesc toast, tym sposobem oczywiście na jednym piwku się nie skończylo.. na szczęście na wadze to się nie odbilo, co prawda waże troszkę więcej niż mam na suwaczku ale wine zwalam na @ bo dzisiaj dostalam.
Co do SB to się chyba jednak nie przylącze. Poczytalam na ten temat i chyba to nie jest dieta dla mnie, szczególnie że nie mam kiedy przygotowywać posilków, a poza tym za bardzo kocham owoce. Zostane przy moim liczeniu kalorii, w końcu jak na razie calkiem nieźle się sprawdza :)
Od wczoraj znów grzecznie dietkuję, i dalej odliczam dni do urlopu :) za tydzień o tej porze będę już zapewne na stoku :) strasznie się cieszę, że jeszcze tylko 6 dni i jadę :)
Z drugiej strony uświadomilam sobie, że mnie nie będzie przez tydzień na forum :shock: jakby nie bylo to przez ostatnie 4 miesiace się od niego uzależnilam, więc pewnie latwo nie będzie ale damy radę :)
Mykam na obiadek, wpadnę jeszcze później :)
Zabierz mnie ze sobą na narty:D:D hehe, ja może też się w ferię wybiorę:) Dietkuj pięknie dalej:);*
Ceinwyn to wpadnij do Bialki Tatrzańskiej :) będzie okazja się spotkać :)
Dzisiaj dietkowo nawet nieźle, choziaż zjadlam troche czekolady, ale w ramach rozsądku. Dzisiaj bylo 1284 kcal. tak więc calkiem nieźle :)
Mam caly czas ochote na jedzenie, ale to pewnie dlatego, że @ przyszedl... dlatego kolejne ważenie dopiero gdzieś w okolicach środy :)
Zdecydownie za malo dzisiaj wypilam ale jest jeszcze na szczęście czas, żeby się poprawić :)
Pojechalam jakas godzinke temu szybko oddać filmy do wypożyczalni i o maly wlos nie zahaczylam o McDonald... obok wypożyczalnie jest i tak strasznie pachnialo frytkami, że ledwo wytrzymalam, dobrze że bylam samochodem, bo szybko wsiadlam i ucieklam od tych zapachów. Masakra. W każdym razie dochodzę jednak do wniosku, że jedzenie nadal mną w jakimś stopniu rządzi.. No cóż nikt nie obiecywal, że będzie latwo...
Idę trochę poleniuchować przed telewizor :)
Milego wieczoru :)
Jednak sobie pięknie poradziłaś z MacDonaldem, pomimo, że był tak blisko:D:D To dobrze, bo może i jedzenie chce z Tobą walczyć, ale to Ty wygrywasz poszczególne bitwy, które prowadzą do zwycięzenia w całej wojnie:):) Tak militarnie się zrobiło:P A co do Białki, to może rzeczywiście sie wybiorę:)
Chyba juz wspominalam jak strasznie zazdroszcze Ci urlopu? I tego, ze sie trzymasz dietki tez... Zastanawiam sie wlasnie co ja jeszcze robie na tym forum...
Martii ty się nie zastanawiaj, tylko po prostu tutaj bądź, a w końcu przyjdzie taki dzień, że coś się zmieni i znów wrócisz na jedynie sluszną drogę :)
Ceinwyn to jakbyś się wybierala do Bialki między 20 i 27 stycznia to daj znać :)
Znów dzisiaj trochę leniu****ę :) muszę potem jeszcze troche posprzątać, bo już na mój pokój patrzeć nie mogę, ale generalnie rzecz ujmując to relax :)
Wpadnę jeszcze wieczorkiem a teraz mykam na drugie śniadanie :) (Grapefruit będzie)
Kocham Grapefruity:):) A co do nart, to pewnie, że dam znać, jak już sama będę wiedziała:p to razem pośmigamy:)
Wpadka na calego... maskara... czekolada i ser żólty... wrzucilam w siebie bez sensownie 700 kcal :oops:
nie potrafilam się opanować, tylko jadlam, eh...
8) e tam. Jest niedziela, wybacz sobie. Bierz psa pod pachę i idź na dłuuugi spacer. Tako Ci rzecze 8) Jest OK, naładowałaś po prostu baterie!
Nie wybacze sobie... znów zjadlam 300 kcal w postaci czekolady... wpadlam w ciag slodyczowy i nie potrafie się z niego wygrzebać... mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej. Co prawda mdli mnie już od slodkiego, ale nadal bym jadla byleby tylko czuc slodki smak w ustach.
Do tego dola strasznego jakiegoś lapie... Muszę sobie jakoś to moje życie ulożyć. Czasem mi się wydaje, że już wszystko jest ok, że nad wszystkim mniej więcej panuję, a potem przychodzi taki dzień jak dzisiaj i mam wrażenie, że wszystko leglo w gruzach....
Idę zrobić sobię herbatę, może mi przejdzie ochota na slodkie...
EDIT zjadlam dziś mniej więcej 1800 kcal... totalna porażka :cry:
Hello Emelka.
nie daj się tej paskudnej czekoladzie ju ż lepeij ten zółty ser :)
Ale powiem ze mnie rozbawiłaś ser z czekolada :-)
A na poważnie wpadki się zdarzaja ,szkoda ale jednak teraz najważniejsze ,żeby sie całkiem nie poddac i od jutra wrócic do dietkowania .
Trzymaj się:-)
Juz nawet wiem, kiedy wroce na ta droge :P A
Ciagi slodyczowe sa bleee... czuje ze i mnie cos takiego wkrotce czeka.
No i patrz.. mam teraz ochote na ser :roll:
ok. opamietalam się, mniej więcej, mialam straszną ochotę rzucić się na lodówkę i pochlonąć jej zawartość, ale się na szczęście opamiętalam i wypilam herbatę. Teraz mykam już spać więc nic jedzeniowego mi już nie grozi, a od jutra do pracy, więc nie będzie czasu nawet myśleć o jedzeniu o samaj konsumpcji już nie mówiąc.
Plan na jutro jest taki:
Śniadanie: Grejpfrut, jugurt naturalny z muesli
2 śniadanie: jablko
Obiad: salatka z ryżem i kurczakiem
Podwieczorek: jak zdążę zjeść to będzie pewnie jakiś jogurt
Kolacja: serek wiejski z tekturkami
Motywacja wrócila, wiara w zwycięstwo też, więc nic tylko do boju!
Powodem dzisiejszej gigantycznej wpadki byl oczywiście stres, a organizm chcial chyba wrócić do starego sposobu na stresa (bynajmniej nie skutecznego) czyli do opychania się... ale się nie dam, i tak bardzo tragicznie nie bylo. Zjadlam ok 1800 kcal (może nawet troche mniej) więc i tak jest to trochę poniżej mojego dziennego zapotrzebowania. Ważenie w piątek przed wyjazdem i strasznie bym chciala żeby waga pokazala równe 85 kg :) dlatego w tym tygodniu będę walczyć i się nie dam napadom! A jak!
Z dobrych wiadomości: w spodniach motywatorach juz chodzę :) co prawda mogly by być troszeńkę luźniejsze, ale tluszcz się z nich nie wylewa więc jest ok :)
Co do spodni narciarskich to brakuje doslownie milimetrów, żeby się zapiąć :) tylko dolna część brzucha przeszkadza jeszcze trochę, dlatego robie przez ten tydzień ostro brzuszki i w sobote już na pewno bez problemu się zapną :)
Mykam spać, bo jutro rano niestety trzeba do pracy... spędzę tam pewnie znowu jakieś 10 godzin, ale potrzebuję dość ostro kasy więc chcę troche godzin sobie w tym miesiącu dorobić :)
Dobranoc!
Uff... dobrze ze juz sie pozbieralas bo mobilizowalam caly swoj umysl aby wykrzesac jakies dobre rady dla Ciebie :wink: :lol:
Ciesze sie, ze gacie juz pasuja a narciarskie tak jakby juz! co to jest pare milimetrow, brzuszkami predko to zalatwisz! :lol:
Ciesze sie, ze Ci motywacja wrocila no :) Mi do spodni wzorcowych brakuje z 5 cm jeszcze :| A menu wyglada dosc smacznie ;)
Emelo
dobrego tygodnia życze
i dużo motywacjii
podrzucam troszke energii
Emelko powodzenia w pracy!!! :wink: Brawo za powstrzymanie sie!!!!Naprawde gratuluje!!!! :D :D :D :wink: Tak trzymaj!!!
Dzięki dziewczyny :)
Bardzo milo poczytać takie posty, daje mi to jeszcze większego kopa do dzialania :)
Waga na suwaczku jak najbardziej aktualna, dzisiaj skontrolowalam czy moje czekoladowe wybryki się na wadze nie odbily, ale jest ok :)
Dzisiaj czeka mnie bardzo stresujący dzień, mam nadzieję, że jakoś przetrwam bez wpadek. Jak na razie jestem po śniadanku zaraz będzie drugie (troche za dlugo dzisiaj spalam, dlatego tak późno).
Jeszcze tylko 4 dni pracy i na urlop :) wpadne wieczorem na dlużej :)
Milego dnia :!:
I kolejny dietkowy dzien minal :)
Kalorii na liczniku 1200, więc w sam raz. Zrobilam dzisiaj spaghetti bo juz tyle czasu za mna chodzilo, ze nie wytrzymalam. Ale makaron oczywiście razowy z mielonymi otrebami, sosoik tez light, bo bez mięsa tylko sos pomidorowy, oliwa, cebulka i przyprawy, a zamiast parmezanu ser żólty niskotluszczowy, do tego mnóstwo salatki :) (calość mi wyszla niecale 400 kcal więc ok :)
jeszcze tylko 3 dni i urlop!!! odliczam dni i strasznie sie ciesze :)
a do tego pogoda ma dopisac bo podobno od niedzieli sloneczko i lekki morz w nocy a w dzien cos kolo 1 stopnia :)
Żyć nie umierać :)
Heloł 8) Widzę, że zajadasz razowy makaron. Wiesz, że ja tylko taki toleruję? Nienawidzę makaronu od dziecka i dopiero ten ciemny mi zasmakował. Jest jakiś bardziej "konkretny" niż te białe gluty ^^ To samo mam z ryżem, uwielbiam taki ciemny, biały jest okropny. Tak sobie pomyślałam, że ja nie powinnam być tak tłusta, skoro lubię tzw zdrowe i dietetyczne produkty. No,ale te słodycze... one mnie zgubiły... :roll:
Makaron bialy to ja baaardzo lubię, ale już zapomnialam o jego istnieniu :) w miare bezboleśnie przeszlam na razowy, to samo z ryżem teraz jem już tylko brązowy :)
U mnie dokladnie tak samo... slodycze mnie zgubily, gdyby nie one nigdy bym się nie rozrosla to takich rozmiarów...
A mnie gubi ilość jedzenia. No i częstotliwość. Są dni, kiedy bym jadła i jadła i co zjadła, to szła do lodówki po jeszcze, choć brzuch już pęka i błaga o litość.
Cieszę się, że tak szybko przeszło Ci czekoladowe szaleństwo :)
No i spodni motywatorów gratuluję. A narciarskie długo nie pociągną. Jeszcze kilka dni brzuszków i skapitulują :)
Wytrwaj w pracy, zarób dużo i szalej na nartach :)
Witam Emelko :) dawno nie wpadałam do Ciebie i widze , że bardzo ładnie Tobie idzie dietkowanie( wpadki wierz mi mamy wszystkie) Mnie również gubią słodkości ... i brak silnej woli :oops: Przychodzi taki moment że mózg myśli tylko o tym by coś słodkiego spałaszować i niestety najczęściej sie poddaję!!!
Wytrzymaj w pracy ...urlopik niedlugo!! Ja od 3 lutego śmigam na narty ... i cały czas modlitwa o śnieg :D
Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki za dalesze powodzenie w gubieniu kilogramów!!
Ja tez bardzo lubie razowy makaron, i w ogole lubie chyba wszystko co zdrowe - niestety tak jak Bianca potrafilam kiedys jesc do bolu brzucha. :?
To co, Emelko, juz jedna noga na urlopie a myslami juz pewnie w calosci? :lol:
A ja chyba nigdy nie jadlam ciemnego makaronu:D ryz jadam, ale tylko ten dziki....Emelko zazdroszcze ci tego urlopu!! jakby mi sie terasz jakies wakacje przydaly!! a tu sesja i trzeba sie uczyc....;(
Zaniedbalam troszke forum, ale już jestem :)
Straszliwa ta pogoda jest, źle się czuję caly dzień i widzę, że nie jestem jedyną, która tak reaguje...
Plus tego wszystkiego jest taki, że moglam dziś wyjść wcześniej z pracy bo serwer firmy padl w niemczech. Przechodzi orkan i nie ma w calym mieście prądu. Masakra podobno. No cóż... a że nie pracowalam 2 godziny nie z mojej winy to i tak mi za to zaplacą :D
Co do dietki to nieźle. Tzn. kalorycznie jak najbardziej ok, mogloby być co prawda troche zdrowiej, ale że wczoraj i dziś cierpialam na calkowity brak czasu nie mialam kiedy przygotowywać jedzonka.
Jeszcze tylko jutro i wreszcie wymażony urlop, mam tylko taką sromną nadzieję, że się pogoda zmieni...
GlamGirl sesja niedlugo minie i też sobie odpoczniesz, ja mam teraz taką malą przerwę w studiach, ale od czerwca już będę należeć do grona biedaków, mających sesję...
Buttermilk też tak potrafilam jeść, jednak przede wszystkim gubily mnie slodycze... Zawsze lubilam chude mięso, warzywa, owoce itd, tyle że jadlem je w takich ilościach, że nie dziwne że doszlam do takiej wagi do jakiej doszlam...Do tego po takim niby zdrowym gigantycznym obiadku, dobiralam się do deseru i dalej jadlam... Mam nadzieję, że to już nie wróci :)
Tvnstyle też sie modlę o śnieg... na razie jeszcze trochę jest ale jak się nic nie zmieni to pewnie się i tak nie dlugo roztopi... Dziwna ta pogoda...
Bianca dzięki :) spodnie narciarskie dzisiaj zapielam, co prawda brzuch mi sie z nich torche wylewa, ale udalo sie zapiac. Ciasne troche, ale da się przeżyć, więc nie ma sensu kupować innych na chwile. Strasznie jestem z siebie dumna, bo w zeszlym roku nie potrafilam ich nawet na tylek zalożyć :)
Idę sie relaksowac przed telewizor, a potem spać :)
Myślami już jestem calkiem na urlopie :)
Oj, masz byc z czego dumna, odwalilas kawal swietnej roboty! Wiedzialam, ze sie dopniesz jeszcze przed urlopem! :D
W takim razie zycze Ci aby pogoda zmienila sie zupelnie, abys miala mnostwo prawdziwego sniegu pod nartami, duzo sloneczka, krotkie kolejki do wyciagow, dobrze utrzymane trasy narciarskie, zebys wspaniale wypoczela i wrocila pare kilo lzejsza!
Wypoczywaj i nie mysl o pracy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No i wracaj w jednym kawalku! :wink: :lol:
Ja tak tylko na chwileczke wpadam, zmieniam tikerek o 1,1 kg w dól :D :D :D i uciekam :)
Dzięki Buttermilk :) mam nadzieje ze wroce jeszcze troche lzejsza :)
Tydzien mnie nie bedzie, wiec internetu tez niestety nie bede miec, pojawie sie tu w nastepna sobote wieczorem albo niedziele rano :)
Milego weekendu wszystkim!!!
:shock: Tydzień bez Emelki?! :( Rany... Emelka, uschnę z tęsknoty...
Baw się dobrze :D, czekamy na wrażenia i foteczki ^^
miłego wypoczynku Emelka!!!!
Emelko, jeszcze raz - baw sie dobrze i wracaj cala i zdrowa! Pamietaj o fotkach dla nas! :lol:
http://i80.photobucket.com/albums/j1...onduVerdon.jpg
Ja juz czekam na relacje :)
No tak... zawsze coś się musi stać... nie można mieć nawet tygodnia spokoju...
Jestem na 1 dzień w domu, cholera!
Wczoraj jadąc na narty (może ktoś zna stromy podjazd na Banię w Bialce Tatrzańskiej), wpadlam w poślizg i zjechalam z tej góry samochodem, tracąc nad nim calkowicie kontrolę. Najpierw się wydawalo, że nic się nie stalo i skończylo się na zarysowaniu zderzaka, jednak jak dzisiaj rano oglądnelam tylne kolo, to okazalo się, że jest ostro skrzywione... Pojechalam do wulkanizatora w Bialce, bo mysle sobie pewnie felga skrzywiona i będzie po krzyku, ale to byloby jednak zbyt piękne... Okazalo się, że chyba coś poważniejszego bo felga prosta. Pojachalyśmy z mamą do Nowego Targu do serwisu (jadąc 20 na godzinę, na światlach awaryjnych) i facet się zdziwil jak to się stalo że myśmy dojechaly bo coś tam jest w tylnej osi ostro pokiereszowane... Tym sposobem auto zostalo zaladowane na lawete i przyjechalam z nim do Krakowa... Teraz stoi juz ladnie w serwisie i czeka na rzeczoznawce z PZU który pojawi się we wtorek (sic!) i dopiero wtedy będzie naprawione bo szykuje się grubsza sprawa... Ja jutro co prawda wracam na narty, ale caly dzisiejszy dzień spędzilam na zalatwianiu spraw związanych z autem...
Dietkowo tak sobie, mój plan jedzeniowy średnio wypalil i jem co mi dadzą, ale polowe porcji normalnej a do tego caly dzien spedzam na nartach więc mam nadzieję, że mnie i tak troszkę ubędzie :)
Wreszcie jest zima i warunki narciarskie po prostu ganialne! Byloby calkiem super gdyby nie to auto... Na szczęście mam możliwość wzięcia drugiego auta z firmy ojca, bo akurat nie jest potrzebne, więc i tak szczęście w nieszczęściu, że nikomu nic się nie stalo, PZU za wszystko zaplaci, a ja sobie jednak jeszcze 3 dni pojeżdże na nartach :)
Generalnie humorek dopisuje, troszkę się dzisiaj zepsul, ale i tak jest nieźle :)
Wracam na dobre w sobote, a w niedziele zdma relację jak się sprawy z moją dietką i wagą mają :)
No to niefajny przypadek! Dobrze ze Tobie sie nic nie stalo i ze mozesz jednak wrocic na stok.
Na pewno waga spadnie, spalasz mnostwo kalorii caly dzien szusujac a polowki porcji to przeciez takie dziecinne porcje :lol: Bedzie dobrze, laska!
Szkoda auta, ale najwazniejsze ze nie opuszcza sie humor!
No i sniegu Ci nasypalo ze ho ho! :D
Ou. Pech...
Ale gut, ze sie zima zaczela w koncu. Znaczy dla Ciebie, bo ja sie srednio ciesze ;)