pinosik, napisałaś u mnie o bliżniaczym tickerku...hehehe, oj już nie, na pewno, mój to tylko atrapa :wink:
buziaczki, jutro wpadnę na dłużej
Wersja do druku
pinosik, napisałaś u mnie o bliżniaczym tickerku...hehehe, oj już nie, na pewno, mój to tylko atrapa :wink:
buziaczki, jutro wpadnę na dłużej
Korni - atrapa? że niby tak schudłaś? ;o)...
Uff wczoraj było grzecznie, acz bez rowerka, moze dziś się uda... Książe Małżonek w pracy do 20, zapuszczę sobie jakiś film... Miałam pomysła, żeb rowerek stanął jednak w dużym pokoju, żebyśmy mogli rozmawiać, czy oglądać razem, ale na razie ma miejscówkę w gabinecie. A mi tak szkoda czas, kiedy możemy pogadać.
Może jak się wprowadzi choinka, to się znajdzie miejsce dla sprzętu...
Dziś jestem po sałatkowym śnaidaniu, i mnie "z przyzwyczajenia" już ssie. Z przyzwyczajenia, bo jednak nadal mam gdzieś zakodowane - mam ochotę, zaspokajam ochotę.
Ku przestrodze i pamięci:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomos...0,3824752.html
Hihi, ja zawsze w jaskiniach przezywalam w umysle wlasnie taki horror, zawsze mi sie wydawalo ze utkne jak Kubus w norce Krolika :lol:
W ramach przerwy na lunch wyskoczyłam na Koszyki (buuuuuuu zamknęli stare i przenieśli na Polną) i kupiłam dwie książki kucharskie. Dania niskotłuszczowe i kuchnię tajską. Taka juz jestem, że im więcej oglądam książek kucharskich na diecie, im bardziej kombinuję, tym dłużej się trzymam. No i mam już pomysł na dzisiejszy obiad: omlet nadziewany po tajsku, tylko z mielonym drobiowym, a nie wieprzowym. Mam nadzieję, że do marcpolu nareszcie dowiozą kolendrę.
:shock: :shock: :shock: o matko! Właśnie przeczytałam ten artykuł, do którego podałaś link. HORROR :shock: Biedna kobieta, biedni ludzi, biedne stalaktyty! Ja w będąc w naszych Błędnych Skałach także miałam stracha, że się w końcu gdzieś zaklinuję...
Ja z przezorności nie biegałam po jaskiniach. Bo niestety stare powiedzenie, że jak przejdzie głowa, to i reszta, się do mnie już od dawna nie stosuje. No w zasadzie to odkąd dostałąm biust i biodra od matuli natury :wink:
Ja tam po jaskiniach łaze chetnie.Ostatnio ogladałam nietoperze w Wierzchowskiej :) Sliczne.Spiace.Ale tak utknac...I najesc sie i strachu i wstydu..Działa na wyobraznie.Brrr..
Z jaskiń to ja najbardziej lubię te w Tapolcy na Węgrzech, gdzie mieszczą się gorące źródła i baseny... :wink: może to jest jakiś pomysł na zimowe wczasy... hmmmm
O jeju.... niezle, artykul daje do myslenia... to ja sie lepiej zabiore moze za cwiczenia :)
Te ksiazki kucharskie brzmia bardzo smakowicie :)
I dobry masz sposob na to zeby dieta nie byla monotonna, chyba tez skorzystam :)