najgorszy moment mojego zycia??
kidy moja mama poweidziała mi że upaslam sie jak świnia.... pamiętam te słowa jak dziś..
całe zycie bylam gruba i zawsze było mi z tym dobrze ale pewnego dnia zrozumiałm ze cos jest nie tak.. tony słodyczy hamburgerów, chipsów litry koli i piwa spowodowały ze rok temu przekroczyłam granicę 100kg mogła bym godzinami gadac na temat wagi, diet i zdrowego odrzywiania..znałam swietnie teorie gorzej było z praktyką dokładnie11 miesiecy temu po 20 latach mojego zycia z otyłościa cos sie zmienilo z dnia na dzień tak jak by ktos za sprawą magii i czarów przestroił moj sposób myślenia...zaczełam sie odchudzac a właściwie chudłam bez wysilku tak sama z siebie...przez całe zycie rodzina i przyjaciele nasłuchali się tyle ze i tym razem niee wiezyli w moja walkę, w kwietniu ważyłam 74 kg ludzie niee wiezyli, moje kolezanki z podstawówki nieepoznawały mnie na ulicy, zmienilam sie ja i całe moje zycie... cieszylam sie jak małe dziecko..masowo robilam zakupy w sklepach...pierwszy raz w zyciu mogłam kupić cos fajnego w sklepiach z odziezą dla "chudych" nagle chłopcy zaczeli zwracac na mnie uwage, że jush nie jestem tą marleną tylko ze jestem nową dziewczyną... zyłam jak w bajce... mój sen niestety szybko przestał nim być... stare nawyki i przyzwyczajenia znowu wzieły góre..normalne jedzenie zero wysiłku fizycznego i nagle szok... w zastraszającym tempie "spuchłam".po wakacjach przytyłam jakieś 8 kg ale wymiary zmieniły sie zależności od czesci ciała od 5 do 15 cm w biodrach... to co teraz przezywam to horro.... chce znowu byc sobą, chce znowu zaczac zyć...JOJO mnie niszczy a ja niee umiem sobie z tym poradzić...
Zakładki