No niestety :( Łatwiej zapobiegać niż leczyć tylko kurde niestety zazwyczaj rozumie się to zbyt późno :(Cytat:
Zamieszczone przez xixatushka69
Wersja do druku
No niestety :( Łatwiej zapobiegać niż leczyć tylko kurde niestety zazwyczaj rozumie się to zbyt późno :(Cytat:
Zamieszczone przez xixatushka69
nie wiem, jak siostra [gośka], ale ja ,nawet gdy się zaokrąglałam, równo rok temu, więc nie byłam małolatą, doskonale rozumiałam, WIDZIAŁAM, co się dzieje, ale nie mogłam nic zrobić. rok temu...to już cały rok!!! ciągle próbuję!!! ciągle załamki. latem udało mi się w ciągu 2 miesięcy [!] schudnąć 10 kg, ale dużo ćwiczyłam, i co? nie wytrzymałam długo, poddałam się i...walka od nowa. kiedy to się skończy!!> no powiedzcie mi :oops:
Witajcie.
Dziś jestem potwornie zmęczona i w ogóle rozdrażniona, bo znów straciłam 6h. w bibliotece nic nie znajdując, a czas leci...sesja się zbliża...stres.
Dziś zajme się szerzej tematem stresu.
Zapewne lwia część odchudzaczy ze stresem łączy jedzenie. Jedni jedzą podczas stresu, drudzy nie jedzą ale za to nadrabiają (z nadwyżką) po stresie. Obie grupy łączy nadmierne jedzenie związane ze stresem.
Kiedyś nam (czyli grupie terapeutycznej) psycholog dała za zadanie wymyślić jak największą ilość czynności, które mają za zadanie pomóc nam w stresie. Zdziwiłam się, ze było tego tak dużo i o wiele ciekawszych rzeczy niż jedzenie. Możecie same sobie wypisać własne sposoby, lub zastosowac się do tych:
Jak radzić sobie ze stresującą sytuacją:
- Płacz
- krzyk
- Bicie poduszki- wysiłek fizyczny
- Śpiewanie (szczególnie preferowane glośne fałszowanie ;) )
- Rozmowa z przyjacielem (dowolna ilość rozmów w tym przez telefon)
- Jazda samochodem
- Spacer z psem
- Zajęcie się własnym wyglądem: makijarz, maseczka itp itd
- Chwila z książką
- Przytulenie się do bliskiej osoby
- Zajęcie czymś ręce- prace manualne, czyli majserkowanie dla panów, szycie dla pań- to są oczywiście przykłady ;)
- Popatrzeć na całą sytuacje z dystansu i chłodno wyliczyć za i przeciw ;)
- Kąpiel z pianką, prysznic
- Masarz
Można wiele tego wymyślać, najlepiej żeby każdy sobie coś od siebie dodał, wtedy powstanie niezła baza :).
Co zrobić po stresie.
Oczywiście nie ominie się stresu. Musicie być świadome, że zajadanie stresu, czyli: chowanie emocji wgłąb siebie (dosłownie) to nie jest wyjście. Po stresie musicie sobie obiecać zrobienie sobie podwójnej przyjemności (mi powiedzieli, że jak chciałam jedną torebkę to po potwornym stresie powinnam sobie kupić dwie ;)), oczywiście żartuje, chodzi tu o np. pójdzie do kosmetyczki, do której rzadko się chodzi bo droga, albo pójscie do opery, cokolwiek o czym myśl może załagodzić ból stresu.
błędne koło to najgorsze co może być!! ale czasem udaje się z niego wydostac! :mrgreen: :mrgreen:
Xixa- ja myśle, że masz problem z tym, że rozumiałaś i widziałaś, że tyjesz a mimo tego nie potrafiłaś tego zatrzymać. Ten wątek wątpie czy by Ci pomógł, bo możesz zahamować przybieranie na wadze, schudnąć, ale po jakimś czasie dopadną cię problemy życia codziennego i klops...bo dalej nie umiesz sobie z nimi radzić, a wiesz, że jedzenie to nie jest wyjście.
Oczywiście mogę się mylić, możesz z innego powodu jeść dużo, ale w każdym przypadku możesz sama sobie nie poradzić.
Kuba- Polak mądry po szkodzie ponoć;..
Corsican- masz rację, mi mama jak byłam młodsza to ciągle mi mówiła, że mi nie wolno słodyczy, więc ja je pokryjomu jadłam, bo nie rozumiałam czemu je nie mogę.
Xixa- niestety słodycze i jedzenie wieczorem musi wywołać swoje skutki
Xixa- nie sądze, że jesteś zakupoholikiem. Chyba że kupujesz niepotrzebne rzeczy, po których potem masz wyrzuty sumienia ;). Mi też sprawiają przyjemność zakupy, to chyba normalne wśród kobiet, mnie tylko nie bawi kupowanie ciuchów bom jeszcze za gruba.
Corsican- możesz na mnie Westa mówić albo west ;p (zachód?). A z chleba zrezygnować to polecam.
Skierko- a jak Tobie idzie dietkowanie??
DD- czytałam nawet książkę pewnej psycholog, która zajmowała się alkoholikami a ważyła z 90kg i nie sądziła, że to problem, dopiero potem zrozumiała, że ma ten sam problem jak alkoholicy.
Hej West! :mrgreen::mrgreen:
To ja chyba mam podobny problem jak Xixa.. :roll: ale myślę, żę teraz się uda!! bo wtedy odchudzanie było nieprzemyślane.. wychodzenie także..
Ciekawie sie Was czyta :)
Ja sie odstresowuje bawiac z moimi kotami --- taki jak troche pomruczy przy uchu to od razu sie blogo robi...
A ja z kolei jem z nudow (i ze zmeczenia ktore nie pozwala mi zajac sie niczym konkretnym) - i tak siedze przed tv albo czytam ksiazke (zajecia nie wymagajace wiele energii) i zajadam... no ale od miesiaca juz udaje mi sie powstrzymywac. Teraz po prostu ide spac jak jestem tak zmeczona, lub znajduje sobie ciekawsze zajecia jesli jestem znudzona a jeszcze nie zmeczona :D Nie wiem czy to co napisalam ma sens ale tak to jest u mnie :?
Do rozwazan psychologicznych tez moge wtracic trzy grosze (jesli mozna?) --- u mnie tusza dziala jak taka dobra wymowka. A przynajmniej dzialala ;) No bo to jest tak: na basen pojsc nie mozna bo przeciez czlowiek gruby, na randki nie ma po co (i tak mnie nikt nie zechce z tym calym bagazem), i tak dalej... wiec czlowiek siedzi sam w domu, bezpieczny za ksiazka lub przed telewizorem i mysli ze uniknie wszelkich nieprzyjemnosci, ze nie bedzie sie narazal na nic (np. na odrzucenie przez faceta). No i tak to leci, latwiej udawac nieszczesnika co to nie jego wina ze poniosl kleske (bo to wina nadwagi!) niz ponosic odpowiedzialnosc za swoje kleski i uczyc sie na bledach (zwykle nie spowodowanych nadwaga!).
Ot i moje rozmyslania ostatnio - pozdrawiam i zycze dobrego "psychologicznego" nastawienia bo wydaje mi sie ze nikt z nas nie musi byc duzy --- nawet jak ma tzw. sklonnosci genetyczne --- to ja :P
Tzn. kto konkretnie czyta??
Zwierzęta też na mnie działają kojąco, np. gapienie się na rynki w akwarium :)
Jedzenie z nudów- sposób na życie, ja też tak mam, chociaż ostatnio częściej stres.
No dobra, pochwale się, że ostatnio to nie zajadam się, ale i tak, jak następnym razem pójde do psychola to się jej zapytam jak się pozbyć podjadania...może zna jakieś sztuczxki?? :P
Aha i zapomniałam: chodze do niej prywatnie, nie jest najdroższa, ale i tak zdzierstwo ;)
Acha!
Tak to ja! Zajadaczka stresu. Już pisałam kiedyś na swoim wątku że ludzie dzielą się generalnie na dwie grupy:
primo: ci,którzy z powodu stresu jeść nie mogą
secundo: ci, którzy z powodu stresu jedzą ile wlezie
Napisałaś Westalko kilka prykładowych zamienników, które można wybrać zamiast kolejnej buły czy kawałka kiełbachy
No dobrze....ale jeśli nic z tych rzeczy nam nie pomaga.
To co wtedy? Co robić kiedy odprężenie następuje po zaaplikowaniu sobie małego co nie co?
Westalko.. w odpowiedzi na Twoje pytanie..moje dietkowanie na razie idzie rewelacyjnie.. zero podjadania... duuuuuużo wody... :) już powoli opracowuje sobie plan co dalej po kopenhaskiej... w jednym z postów napisałaś że rozmowa z przyjacielem jest dobrym sposobem na stres.. zgadzam się :) mój przyjaciel jak ma problemy ze swoją dziewczyną to potrafi do mnie pisać smsy do 3-4 w nocy :wink:
Witajcie!!
Dziś krótko, bo jestem zmęczona, przepisze tylko coś co dostałam od psycholog:
10 afirmacji dla kompulsywnie jedzących:
To dziesięc sentencji, afirmacji, które mają zmienić osobom cierpiącym na kompulsywne objadanie się pogląd na siebie i wpływ jedzenia i wagi na życie. Oto one:
1. Moja wartość jako człowieka nie jest zmniejszona przez to ile ważne lub ile jem
2. Będe kochała siebie, bez względu na to jak i ile będe jadła
3. Będe oceniała swoją przyszłość, nie przez pryzmat tego ile zjadłam, tylko na podstawie tego co zrobiłam, lub na podstawie uczuć, które obdarzyłam innych ludzi, których kocham
4. Życie jest darem, który nie może być zmniejszony przez poczucie winy, że za dużo zjadłam, albo jestem za gruba
5. Przestaje obarczać wszystkich wokół, że doprowadzają mnie do ciągłego objadania.
6. Objadanie się jest tylko pewnym okresem mego życia, z którego jestem w stanie wrócić do normalnego jedzenia
7. Nawet teraz jest we mnie osoba, która może jeść normalnie. Pozwole jej panować nad sobą.
8. Mogę wyobrazić sobie swoje życie bez objadania się
9. Gdy będe w stanie stresu, to zamknę oczy i wyobraże sobie, że mogę sobie z nim poradzić bez objadania się.
10. Wierze i wiem, że mogę wrócić do normalnego jedzenia.
Skierko- nawet mi o kopenhaskiej nie mów, bo mam z nią złe wspomnienia ;), mam nadzieję, ze Tobie ona lepiej pójdzie, bo ja ją musiałam rzucić ze względów zdrowotnych :?
Biglady- a próbowałaś?? Bo ja np. w wiele rzeczy nie wierzyłam, że mogą pomóc a tu prosze...miłe zaskoczenie :), znajdź sobie coś co Cię uspokaja tak na sucho, bez wielkich stresów. Ja np. odkryłam, że mnie uspokaja oglądanie rybek w akwiarium jak byłam w sklepie i zero stresów nie miałam, ale się w nie tak zapatrzyłam, że prawie odleciałam ;)
i to właśnie robię :D i jestem pewna, że wyjdę z tego zaklętego kręgu 8) nic mi nie mówcie, no, dam radę, co? już daję, bo prawie mi się nie zdarza :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez Westalka
mnie bardzo pomaga aktywność fizyczna, wiem, że to może dziwnie brzmi, ale zawsze. gdy zaczynam być za wcześnie głodna, próbuję coś robić, nawet jeśli to będzie spacer po podwórku [np. ide pobawić się z psem]. najważniejsze, to nie poddać się nudzie, nie leniuchować, wiadomo, nie chce się wychodzić, lepiej coś zjeść [najeść się], ale uwierzcie, po kilkunastu nawet minutach ruszania się ochota minie. ja staram się ćwiczyć po godzinie, tańczę w swoim pokoju i to mi pomaga, oczywiście, chodzi nie tyle o sport, co o przyjemność...bo ja włączam ulubioną muzykę, wyłączam światło, nikt mi nie przeszkadza, zapalam kadzidełka, teraz mam akurat miodowe...i pozwalam ponieść się muzyce...na początku kawałki są energiczne, rockowe,m szalone, oczywiście, te, które uwielbiam, jeśli się zmęczę, włączam wolniejsze, i staram się o niczym nie myśleć, problemy są daleko, nie ma jutra, jest tylko tu i teraz...nic mi nie przeszkodzi w pełni cieszyć się życiem...nadwaga jest do pokonania...po takich "seansach" czuję siłę, i moge się oprzeć szarlotce [lezy w kuchni na stole i mnie wcale już nie kusi!]
Xixa- pomysł mi się szalenie podoba, że na mnie pewnie też by podziałał, tylko, że nie mam za wiele miejsca na swoje akrobacje :(
Pozdrawiam serdecznie Westalko !!!
Tyle tu ciekawych rzeczy,a ja nie mam teraz czasu poczytać...Wpadne innym razem!!Pa!!!
ja też kiedyś nie miałam za wiele miejsca, ale odkąd mam swój pokój na poddaszu, jest ok. i uwierz mi, to jest szalenie satysfakcjonujące :mrgreen:jak tak sobie odlatuję...naprawde koi nerwy...i fajnie się po tym czuję...
Może też spróbuje?? Chociaż na 15min. w przerwie na naukę ;)
no, próbuj na pewno, wiesz, ja wczoraj tak sobie sie relaksowałam, a potem się pouczyłam, byłam spokojna, żadnego stresu, super! no, zachęcam, ale musisz włączyć ulubioną muzyczkę, nie taka która denerwuje np. radio :(
Hyhy, na relaks chyba włącze Rammsteina :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
co prawda to prawda: radio potrafi zepsuc czlowiekowi humor! jedna nieodpowiednia piosenka i bach! :P nie no na szczescie na mnie tak to nie dziala, ale moja kolezanka tak ma :roll:
Ah i chciałam napisac cos o basenie! BASEN POTRAFI ZDZIALAC CUDA! nie trzeba sie wstydzic! czy zdajecie sobie sprawe ile osob z nadwaga chodzi na basen..? duuuzo! :mrgreen: a jak ktos nie umie plywac to trzeba znalesc milego instruktora (moj jest boski :P :mrgreen: ) i plywac! :mrgreen: :mrgreen: a nie ze na basen nie ide bo jestem gruba, a gruba jestem bo nie ruszam sie.. bledne kolo o ktorym juz West pisala ale potem usunela..
Mi najlepiej sie tanczy do rock&rolla. Bo szybkie, zywiolowe i fajne figury! a jak ich nie znam to sama cos wymyslam i udaje ze tak ma byc :P :mrgreen:
Corsi- to ja widze, że Ty szybka jesteś w czytaniu moich postów ;), usunęłam ten schemat, bo mi pasował do innego tematu, który jeszcze porusze, więc bądź czujna ;);)
A co do basenu- najgorzej zacząć, niby wiem, że chodzą większe odemnie (jak to możliwe??) a mimo tego...ciężko mi ruszyć dupsko i pójść na basen, pomijam fakt oczywisty ileż to ja wymówek nie mam (chociaż jedna prawda- we Wrocławiu strasznie drogi jest basen)
Hej :)
Dziękuję Wam, Westalko i całej reszcie udzielającej się w tym temacie, za ów temat właśnie.. Dobrze się tak psychologicznie wygadać i przy okazji zrozumieć choć trochę z tego wszystkiego, co się nas tyczy.
Jeśli chodzi o stres - dobrze, może i nie, sama nie wiem - ja w stresie nie mogę jeść. Tylko że jestem osobą o ogólnie dość silnych nerwach, tudzież - podchodzę do wszystkiego z dużym dystansem, co powoduje, że tego stresu aż tyle nie ma (gorzej, jak już się pojawi - grrr sesja - bo średnio sobie z tym radzę). Więc jem ;) głównie z nudów, dla zabicia czasu, bo nie ma czym rąk zająć. Tak jem, ale wcale nie czuję, że jem. Przy filmie, czy książce - tak jak już któraś z Was pisała. No ale tego można się oduczyć.
Dla mnie natomiast w całych tych problemach związanych z moją nadwagą jest to zamykanie się w sobie - nie lubię "wychodzić do ludzi", bo przecież co o mnie pomyślą. Nie mówiąc już o jakichś kontaktach z facetami, bo przecież kto by mnie zechciał (a potem ze zdziwieniem myślę o tym, że jednak paru już chciało!). Nie chodzę na imprezy, wolę posiedzieć w domu etc.. I ciągle tylko myślę o tym, że wszystko to zacznę robić, jak już będę szczupła. Takie potworne "odkładanie życia na później". Tylko że ono teraz właśnie trwa. I ucieka. A ja z niego nie korzystam, bo nie umiem zapanować nad własnymi słabościami. Poza tym, co się zmieni we mnie poza tym, że będę szczupła? Właściwie nic, nadal będę lubiła tą samą muzykę i książki, wyznawała podobną ideologię życiową - będę tą samą osobą, tylko w zdrowszym ciele. Więc lepiej byłoby jednak zacząć żyć już teraz, zaraz. Nie odkładać niczego na lepsze później - bo co, jeśli to później nie przyjdzie?
(oczywiście, mam nadzieję i dążę do tego, żeby to moje "później" - czyli bycie szczuplakiem - nastało ;) ).
No.. troszkę dodałam od siebie, nie wiem czy mądrze, ale tak po prostu czuję.
A poza tą kwestią, a propos Waszej dyskusji - jeśli chodzi o relaks i odstresowanie hm hm na mnie działa: koc, herbata, książka, kadzidełko, świeczka i cicha muzyka - najlepiej jakaś spokojna, instrumentalna (soundtracki mrrr). Piętnaście minut i problemy znikają. A potem już tylko czysty odpoczynek.
:)
C.
Dokładnie! Przeciez jak teraz przestaniemy ŻYĆ to co będzie potem! mimo, że bedziemy miec upragnione ciało to żadnych znajomych, wychodzenia z domu, cieszenia sie ze sportu.. dalej bedziemy mysle o tym zeby zostac w domu.. :roll: BEZSENSU! jak ide do knajpy to rzeczywiscie mam problemy co na siebie zalozyc i wstydze sie ze taka gruba jestem ale staram sie o tym nie myslec przez ten wieczor! szaleje na parkiecie! Dziewczyny nie mozemy sie umartwiac bo jestesmy grube! trzeba wyjsc z domu i zrobic cos dla siebie! tak samo np. mozna pojsc do kosmetyczki zrobic manicure i poczuc sie pieknie! :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez Cauchy
Dziewczyny, ja zaczęłam stosować w walce z tłuszczykiem oraz w celach motywacyjnych i poprawienia wiary w siebie AUTOHIPNOZĘ.
Można sie tego nauczyć i naprawdę działa!!!
Wcześniej stosowałam hipnozę aby pomóc innym i pomagało. Auohipnoze stosowałam przy innych problmach. Ale skoro pomagała to i teraz tak będzie.
Jeżeli będziecie chciały to napisze o tym coś więcej. Bo nie będę zanudzac Was opisami sesji jesli temat nie wyda się ciekawy.
Pozdrowionka
corsicangirl - zgadzam sie w 100% - basen to najlepszy relaks pod sloncem ale chyba dla tych glownie ktorzy kochaja plywac (jak ja) - a ja tez wygladam jak maly wieloryb ale olewam bo to bez sprawiac sobie zadnej przyjemnosci tylko z powodu problemow z wygladem... czy brzydkie kobiety tez nie chodza na basen? Chyba jednak chodza bo tez by musialy sie w domu zamknac tak jak te grube ;)
pozdrawiam :D
Witaj Westalko!!
Ja wpadam na chwilke zyczyc Ci miłego dnia,a jak wróce z pracy to poczytam te wszystkie ciekawostki u Ciebie!!!
Pozdrawiam i przesyłam buziaczki!!!
galcio napisalabardzo mnie sie podoba takie podejscie, musimy zyc i funkcjonowac normalnie, ja jak wazylam 84 kg, to mialam takiego dola, ze wrecz balam sie wyjsc z domu, bo jak na mnie beda patrzec inni.....ale sama zauwazylam , ze tyje bo nie mam ruchu, nigdzie nie wychodze i zaczelam od dlugich spacerow 2 godzinnych, pozniej w niedziele na caly dzien w gory, wracalam zmeczona, ale odprezona, to mi dodalo wiary w siebie,Cytat:
ale olewam bo to bez sprawiac sobie zadnej przyjemnosci tylko z powodu problemow z wygladem..
A jak po takiej meczacej wycieczce w gory stanelam na wage i zobaczylam kg. mniej to mnie naprawde motywowalo do wiekszego ruchu.
Dzisiaj wiem , ze ruch i madre jedzenie doprowadzi mnie do tego co chce osiagnac :lol: :lol: , tylko jeszcze nie moge oprzec sie slodyczom.
Jak nie mam , to nawet nie pomysle, ale jak kupie i nawet schowam, to ....caly czas mysle, ze one tam sa i korci mnie niemilosiernie, zeby ich tam nie bylo :lol: :lol:
nigdy nie bałam się wyjść z domu czy na basen tylko dlatego, że jestem gruba. chodziło raczej o moją psychikę. gdy miałam te napady przeklęte, nie myslałam o niczym, tylko o tym, żeby się najeść. nie chciałam spotykac sięz przyjaciółmi, bo miałam rozepchany żółądek i nadal siedziałam jadłam, choc koleżanka prze telefon namawiała na spotkanie. ale nie chodziło o to, że jestem gruba, więc nie wychodzę. nie chciałam nikogo, niczego, tylko się najeść. wiedziałam, że to nienormalne, wiedziałam, że nie chce mi się jeść, nie czuję głodu, ale jadłam.
właśnie. często się pisze, że na słodycze dobry jest chrom, a to jakies suplementy, a to picie więcej wody, ale w moim przypadku to by się nie sprawdziło, bo problem był w główce, no i co, jadłabym ten chrom, może nie czułabym chętki na słodycze, ale jak przechodziłabym obok cukierni, to i tak weszłabym i kupiłabym coś słodkiego. hmmm...mój post będzie dłuższy, mogę? :roll:
dlaczego jedzenie słodyczy [nie chodzi o czekoladę, która ma substancje, które powodują wydzielanie się endorfinów czy czegoś tam] tak uspokaja? dlaczego sama myśl, że można zjeść coś niedozwolonego [w sumie to kto zabroni jeść w czasie diety słodycze? przeciez można jeśc w limicie], słodkiego, sprawia, że zaczyna szybciej bić serce, zupełnie, jak stan podniecenia czy zakochania, dziwne to jednak...tak więc, wchodzę do cukierni, wydaję forsę na słodkości, połowę zjadam w drodze do domu, póki nikt nie widzi [obcy ludzie się nie liczą], potem az mnie mdli od słodkiego, a jednak wieczorem żrę pozostałe słodycze w swoim pokoju, gdy nikt nie widzi....dzięki bogu, to już się skończyło... :)
niedawno byłam w supermarkecie, poczułam zapach bułeczek z mięsem, taki zapach pseudoprzyjemny, trochę jakby spalonego tłuszczu, na którym się te bułki smaży...od razu wróciły tamte okropne wspomnienia, jak mogłam tak postępować?!!!! poczułam sięźle, zastanowiłam chwilę, i pomyślałam, że teraz nawet gdybym chciała, nie kupiłabym tych buł! nienawidzę ich! ale czasem własnie to pociąga...modlę się, żeby to już się nigdy nie powtórzyło. nie chodzi o przejadanie się na imprezach, po prostu z nudów, siedząc w domu, czy w święta, tylko o takie chore napady głodu. kiedy nie chce się niczego innego ,tylko jedzenia...
Witajcie!!
W sumie, to Xixa haczy o ważną rzecz, czyli świadomość tego co się robi. I nie chodzi o to, że jemy i mamy wyrzuty sumienia, że przytyjemy. Chodzi o to, żeby zastanowić się, co tak na prawde daje nam jedzenie (i nie mówcie, że jecie tylko po to żeby przeżyć ;) ).
Czy to jest przyjemność, czy sposób na życie, czy ucieczka od czegoś/ kogoś, czy coś innego.
A potem zastanówcie się szerzej nad tym. U mnie często objadanie się (nawet małe, np. dwie kromacze, które powodują odstresowanie) było spowodowane chęcią ucieczki od nieprzyjemnych uczuć (nauka, sprzątanie itd.)
Teraz wypisze wam pewien wykresik, który pokazuje, że ta droga (objadanie się) prowadzi do nikąd, zaś w zamian zaproponuje coś innego:
PROBLEM (różny, np. nie nauczyłam się a jutro egzamin)-> TRUDNE UCZUCIE(wywołuje ten problem- niepokój, stres)-> JAK POZBYĆ SIĘ TYCH UCZUĆ (pojawia się ta myśl tylko u nałogowców, którzy szybko chcą się ich pozbyć zastępując odrazu przyjemnymi uczuciami)-> OBJEM SIĘ (u nas pojawia się ta myśl, u np. alkoholików jest to upije się)-> BŁOGOŚĆ (objedzenie się wywołuje to pozytywne uczucie)
No i niby ok, nie ma złego uczucia nie ma problemu, a nie prawda, bo problem pozostaje, dalej nie jesteśmy nauczeni ;).
Teraz pokaże jak być powinno:
PROBLEM (różny, np. nie nauczyłam się a jutro egzamin)-> TRUDNE UCZUCIE(wywołuje ten problem- niepokój, stres)-> JAK MOGĘ ROZWIĄZAĆ TEN PROBLEM? (pojawia się konstruktywne pytanie)-> WARIANTY, ROZWIĄZANIA (czyli np. pije kawę i się ucze do późnej nocy, robie ściągi)-> DZIAŁANIE (to jest ważny element, bo bez działania nie ma rozwiązania problemu)
No i jeszcze jedno. Kiedy jesteście zdołowane, zmęczone, zniechęcone itd. i już lecicie do kuchni po potrójną kolację, zastanówcie się co to wam da, ale tak na poważnie. Usiądźcie i pomyślcie. Najlepiej wypiszcie sobie wszystkie negatywy związane z tym, że się objecie. Przede wszystkim jest to nie rozwiązanie problemu i pogorszenie nastroju (na dłuższą metę, bo fakt- przez pierwsze pare chwil jesteśmy zadowolone i szczęśliwe).
Czy warto?
Xixa- też mnie czasami odrzuca jak pomyśle, jak ja jadłam te świnstwa, bo niekiedy na prawde było to obżydliwa papka byle więcej.:?
Bewik- ja również jestem szczęsliwa po wysiłku fizycznym, zresztą to widać nawet na zwykłym wchodzeniu po schodach czy bieganiu za autobusem- najczęściej te osoby są zziajane i uśmiechnięte od ucha do ucha :P:P:P
Magdo- ano zapraszam, zapraszam ;)
Galcio- w dużych miastach nikt się nie patrzy na siebie tylko pływają, mówie w dużych bo nie byłam na basenie w małej mieścinie ;)
DD- ja kiedyś próbowałam autosugestię, ale albo na mnie to nie działa, albo źle to robiłam, może mi powiesz jak powinnam się za to zabrać?? No i żeby było bezpieczne ;)
Corsi- zazdroszcze, ja jednak się krępuje w takich sytuacjach jak taniec przy ludziach ;)
Cauchy- otóż to!! Nie ma co odkładać życia na jutro, bo jutro to dzień, który nie istnieje, a chowanie głowy w piasek to nie wyjście...ja nie chce tak żyć...by na starość, robiąc podsumowanie stwierdzić, że jutro nie nadeszło
Westalko pozdrawiam weekendowo i dziekuję za Twój kącik pełen madrości o dobrych rad!!!!
http://www.sirmi.ic.cz/kytka/38.gif
West!
pomysl sobie tak: umawiasz sie z przyjaciolmi, ktorych znasz b. dobrze, lubisz ich, a oni Ciebie. Oni wiedza ze masz nadwage ale nie przeszkadza im to. Idziesz z nimi sie pobawic i to z nimi tanczysz, a nie z jakimis głupimi maniurkami co maja anoreksje.. :roll: :mrgreen:
A w ogole to w tancu tez tracimy nasz tluszczyk wiec im go wiecej tym nas mniej! :mrgreen: :mrgreen:
To u mnie jest wręcz odwrotnie bo odkąd się w IV klasie LO roztyłem nie byłem ani razu nad jeziorem a jak byłem nad morzem to zawsze ubrany. Miałem blokadę przed zdjęciem ubrań.Cytat:
nigdy nie bałam się wyjść z domu czy na basen tylko dlatego, że jestem gruba. chodziło raczej o moją psychikę. gdy miałam te napady przeklęte, nie myslałam o niczym, tylko o tym, żeby się najeść.
Westalka - nie ma ludzi na których sugestie nie działaja. Sugestie działają na nas od najwczesniejszego dzieciństwa sa podstawą kształtująca nasze postawy i nawyki.Nasz system przekonań opiera się na sugestiach które gromadzimy i przetwarzamy w ciagu naszego życia. Jedyne ograniczenie w zakresia autosugestii to te, które sami sobie narzucamy.
W przypadku autosugestii najczęstrzym ograniczeniem jest brak wiary w nią!
Więcej o autohipnozie czy też autosugestii będe piszę sukcesywnie na moim wątku nie ma chyba sensu przepisywać tego, zatem zapraszam.
Do Ciebie bardzo chetnie wpadam bo wiele rzeczy odkrywam tu na nowo :)
Strasznie mi sie spodobalo wytlumaczenie jak sie zachowuja nalogowcy w czasie stresu i jak sobie z tym poradzic.Mysle ,ze powinnam zaczac to stosowac
Ja ,jak tylko cos nie tak, sie czuje i o jedzeniu pomysle to zaraz mi sie buzia zaczyna usmiechac :shock:
Witajcie
Dziś opowiem o tym jak dążyć do celu i jak go osiągnąć.
Naszym celem jest oczywiście schudnąć. 5,10,15....50kg, nie ważne, w każdym przypadku trzeba do tego podejść poważnie by się nie zniechęcić i narazić na złe mniemanie o sobie (w stylu: nawet 2kg. nie umiem schudnąć).
Znów przedstawie dwa schematy, jeden jak być powinno a drugi jak być nie powinno.
Osiąganie celu:
- Formuowanie celu (schudnąć 30kg)
- Planowanie (zrobie to jedząć mniej, ćwicząć itd.)
- Działanie (jem mniej, ćwicze)
- Posiadanie (schudłam)
Kryteria poprawnie sformuowanego celu:
- Realistyczny- zakłada zmiany zależne od siebie, a nie od aktywności innych ludzi (np. schudne jeśli siostra też schudnie)
- Pozytywny- nie zakłada straty (np. schudne i będe szczęśliwa mogąc kupić sukienkę w rozmiarze 38)
- W pierwszej osobie- przyjęcie odpowiedzialności za realizację (Ja schudne!)
- Jednoznaczny- nie zawiera kwantyfikatory (schudne i już, bez "jeżeli")
- Sprawdzalny- posiada kryteria osiąnięcia celu (wiem, że mogę schudnąć 30kg, bo to mieści się w normie bmi)
- Ekologiczny- zakłada świadomość zmian pożądanych i niepożądanych po osiągnięciu celu (zmieszcze się w rozmiar 38, ale będe musiała wyrzucić ciuszki stare:P)
- Zgodność z kierunkiem- zgodny z hierarchią wartości (chce być szczupła, bo taka się sobie podobam)
Planowanie:
- Działania (jw)
- Etapy (podzielenie chudniecia na etapy po np. 2kg.)
- Wiedza (wyciągnięta z forum, książek itd )
- Zasoby (mam pieniądze by pójść do fitness clubu)
- Czas (mam czas na ten fitness club)
- Czynniki zewnętrzne (biore pod uwagę to, że za miesiąc są urodziny babci)
Działanie:
- Efekty działania traktowane jako informacje zwrotne o realizacji planu (przytyłam 1kg, bo zjadłam za dużo)
- Ocena intencji (cały czas patrzymy, czy cel nie jest za wysoki, za niski np. w tej wadze co mam wyglądam już dobrze)
- Diagnoza przekonań (jw)
Posiadanie:
-Uczenie się efektywnej strategii poprzez analizę osiągnięcia celu (następny cel również osiągnę, bo już wiem jak to zrobić)
- Nagradzenie siebie za osiągniecie celu (pójde do kosmetyczki)
- Utrwalanie przekonania o własnej skuteczności (wiem, że potrafie!)
A teraz:
Nieefektywne strategie zmiany osobistej:
- Zamiast formuowania celu "chcenie"
Cele ogólne, nieprecyzyjne
Zakładające zmiane innych
Jednostronne, bez uwzględnienia konsekwencji
- Zamiast planowania, fantazjowanie
Nieliczenie się z realiami
Poczucie omnipotencji
Odwoływanie się do powinności innych
-Zamiast działanie, wahanie
Brak wyznaczników realizacji
Niekonsekwencja
Przypadkowość
Działanie pod wpływem impulsu
- Zamiast posiadanie- rozczarowanie
Użalanie się
Obwinianie innych
Poczucie bezwartościowości
Tego powyżej nie tłumacze, bo nie ma sensu ;)
Katsonku- nie ty jedna, ale zamiast się rozmarzyć, to chłodno pomyśl co Ci to da, że zjesz to.
DD- mimo wszystko, chciałabym, żebyś umieściła to na tym wątku.
Kubo- a dalej masz??
Corsi- a jak się nie ma przyjaciół? ;)
Luna- ja również Cię pozdrawiam :)
Mam. I prędko się pewnie od tego nie uwolnię. Jestem pewny siebie, wesoły, otwarty, komunikatywny...pod warunkiem, że mam na sobie kompletną odzież ;)Cytat:
Kubo- a dalej masz??
Heh, dobre :P, no w sumie to ja też tak, mam nawet przy chłopaku jestem skrępowana :(, ale dążymy do tego by mieć się czym pochwalić :P:P:P
Nie no, przy dziewczynie w sytuacjach sypialnianych było okej :) Ale w każdej innej dramat. A ciała idealnego mieć nigdy nie będę chociażby ze względu na rozstępy.Cytat:
Zamieszczone przez Westalka