-
cicho bądź o rozstępach!!! ja mam też śliczny celllulit :twisted: byłam nad jeziorem latem, z przyjaciółmi, potem sobie przypominaliśmy i śmieliśmy się, jak się nawzajem oglądalismy, wchodząc do wody :shock: a wtedy tego normalnie nie zauważyłam, no, może nie chciałam zauważyć...ale co mnie to obchodzi!!!
-
Ja zaczęłam się pastwić nad cellulitisem i widze pozytywne zmiany (mam nadzieję, że to nie autosugestia tylko prawda :P )
O rany...jak mi się nie chce zabrać do roboty...dziś mam chyba dzień lenia...i znów mam wyrzuty sumienia zamiast się cieszyć chwilowym odpoczynkiem od pisania pracy, bibliotek, stresu.
Aha i zapomniałam się pochwalić: dostałam 5 z pracy, hyhy, jako jedyna :P:P 8) - podbudowało to moje morale ;), tylko mi nie mówcie że jestem mądra, bo w samozachwyt popadne :)
A tak w ogóle (skoro to wątek psychologiczny), to nikt tutaj nie ma takiego problemu jak ja, czyli nie może sobie znaleść odpowiednią osobę do rozmów o swoich zainteresowaniach?? U mnie to temat sztuka, a bardziej historia sztuki no i nikt się tym (kogo znam) nie interesuje :(, nawet siostra mojego chłopaka, która skończyła asp nienawidzi hs ;(.
A ja nie mam gdzie się wygadać o pięknie renesansu włoskiego ;p;p;p
-
no ja potrafię gadać z zachwytem tylko o muzyce. i nie o każdej :twisted:
-
A wiesz Xixa, ja tak się zastanowiłam, jeszcze a'propos tej autosugesti/hipnoziei to myśle, że by mi odpowiednia muzyka pomogła w tym, oczywiście ta, która by mi się podobała...jestem bardzo wrażliwa na muzykę, nawet potrafię się popłakać, a potem być wściekła bo muzyk wściekle śpiewał ;).
Aż się zastanawiam czy tego nie wykożystać właśnie do autohipnozy :roll:
-
Hello West ;)
A mi sie wydaje ze kazdy ma przynajmniej jedna bliska osobe, nie uwazasz? wiec nie pytaj mnie co sie dzieje jak ktos nie ma przyjaciol. no ale zalozmy ze nie ma. to ma znajomych. a jesli nie i zyl zamkniety w domu ciagle to idzie teraz do bary. wypija 3 banie i zaczyna tanczyc z obcymi! :D a tak serio to nie wiem.. musi byc chyba smutnym czlowiekiem.. :(
Na mnie muzyka tez ma ogromny wplyw! ;)
-
Ja nie mam przyjaciół i jakoś nie jestem uważana za smutnego człowieka :shock:
A przynajmniej tak mi się zdaje...zresztą chyba się zachowuje jak normalny człowiek, czyli no wiadomo że wiecznie wesoła nie chodzę i sobie od czasu do czasu pomarudze na czym świat stoi ale żeby być jakimś niewiadomo jakim melancholikiem to raczej nie...
http://www.constellations.com.au/images/melancholia.gif
-
Westalko: jak walczysz z cellulitem?
Zgodnie z Twoja prosbą przeklejam tu to co napisałam u siebie. Daszy ciąg będzie wieczorkiem jak mi Maluch da troche czsu :)
Autohipnoza jest metodą dzięki której można poznać związk ciała z umysłem aby pomóc samemu sobie. Hipnoza jest pewnym odmiennym stanem świadomości, kiedy człowiek jest odpręzony i pozostaje pomiędzy czówaniem a snem. W momencie głebokiego odprężenia koncepcje przyjmuje się raczej za pośrednictwem sugestii niż logicznej ich oceny. Autohipnoza to poprostu wprowadzenie się w taki własnie stan.
Dobrym przykładem autohipnozy jest jazda samochodem. Jadąc dobrze znanaą drogą często okazuje się, że przestajemy rejestrować to co zazwyczaj zwraca nasza uwagę gdy prowadzimy samochód, nagle okazuje się że jestesmy na miejscy. Nie jesteśmy w stanie odtworzyc przebiegu drogi ale docieramy do celu.
Innym przykładem może być czytanie ksiązki. Jestesmy tak pochłonięci wydażeniami z lektóry że tracimy poczucie czasu, nagle ktos nam przerywa gwałtownie i powracamy do rzeczywistości.
W obydwu przypadkach kontrolujemy otoczenie bo jestesmy jego świadomi jednak nasz umysł koncentruje się na czymś zupełnie innym.
Na tym własnie polega autohipnoza.
Ubiegając pytenie: czy to jest bezpieczne?
Tak, to jest bezpieczne. zazwyczaj utoższamia się hipnoze z telewizyjnymi pokazami, alebo z metoda w której ktos kontroluje czyjś umysł zmuszając "ofiarę" do bezwolnego poddawania się sugestiom. Nic bardziej błenego, gdyż ciągle jesteśmy w stanie kontrolowac siebie jak również otoczenie. Nikt niejest w stanie pod wpływem hipnozy zrobić czegoś czego nie zrobiłby w w pełni świadomie !!!
Autohipnoza jest "narzędziem" mogącym pomóc osiągnąć wytyczone cele.
Kolejnym kluczowym zagadnieniem jest sugestia poniaważ autohipnoza w łasnie z niej korzysta.
Sugestia jest bodźcem, któremu podlegamy od pierwszych chwil naszego zycia i który kształtuje i wpływa na nasze zachowania, postawy, nawyki.Nasz system przekonań opiera się w głównej mierze na sugestiachktóre gromadzimy i przetwarzamy każdego dnia. Opierając siena wzorcach zachowań które sa powiązane systemem kar i nagród tworzymy własny sposób postrzegania rzeczywistości.
"rzeczywistość to nic innego jak nasze wyobrażenie o tym, czym ta rzeczywistośc jest" a co za tym idzie:
STAJEMY SIE TYM KIM JESTEŚMY WE WŁASNYCH MYŚLACH
Na kształtowanie naszej wizji rzeczywistości największy wpływ ma to czy sugestie sa pozytywne czy tez negatywne. Bardzo istotne jest aby sugesie były pozytywne.
Podsumowując powyższe: autohipnoza jest metodą skutecznego wywierania wpływu na własne ciało i umysł.
-
West!
Moze zle sie wyrazilam, ale ja chyba nie czulabym sie dobrze gdybym nie miala komu sie wyzalic i z kim pojsc sie pobawic.. :roll: :)
Moze jestes samotnikiem? ;)
A tak naprawde to czy w dzisiejszym swiecie mozna miec taka naprawde prawdziwa przyjazn... Bo ja co do moich przyjaciolek to mam mieszane uczucia..
-
ja uważam, że prawdziwej przyjaźni jak również miłości nie ma, no, może są jakieś wyjątki, ja jednak nie wierzę. wszystko się zawsze wiąże z instynktami, egoizmem, dobrem własnym, każdy dba tylko o siebie, pojawia się zazdrość jeśli przyjaciółka ma lepiej [zwłaszcza gdy ma sięzaniżoną samoocenę]...nie mam prawdziwej i nie miałam, choć kiedyś tak myślałam... :cry:
-
no ja kiedys myslalam ze mam super przyjaciolke.. znalysmy sie 14 lat (od przedszkola) teraz sie do siebie nie odzywamy.. :roll: tzn odzywamy jak sie spotykamy na ulicy, taki rozmowy o pogodzie :P ale ona miala spaprana psychike..
A teraz mam 2 przyjaciolki i myslalam ze jest ok, ale one nie lubily sie na poczatku. potem tak, a teraz znow nie. i kazda mi na te druga nadaje.. uwielbiam to.. :roll: :? wiec jednak to nie jest prawdziwa przyjazn.
-
Witam :)
Dziś krótko: proponuje wam zrobić małe ćwiczenie: napiszcie na kartce wszystkie wymówki, jakie sobie mówicie żeby sobie pojeść. Żeby wam było łatwiej podam przykłady:
- I tak jestem gruba
- Jestem głodna, więc musze zjeść baaaardzo dużo
- Żyć mi się nie chce
- Miałam stresujący dzień
Itd.
Kiedy już to zrobicie napiszcie sobie do tych wymówek racjonalne odpowiedzi np.
- Ale mogę schudnąć
- Zjem tyle ile potrzebuje
- Jak się najem to mi się nagle nie zechce żyć
- To lepiej jak sobie odpocznę
Miejcie te wymówki i odpowiedzi w dostępnym dla siebie miejscu i kiedy najdzie was pokusa i zaczniecie sobie robić wymówki to przeczytajcie te odpowiedzi :)
To działa!!
-
Corsi- To czy to są przyjaciółki najlepiej sprawdza się w biedzie :), w przypadku kobiet również w bogactwie, bo mogły by się okazać niezłymi jędzami jeśli byś np. wygrała milion w totka albo schudła ;)
Xixa- ja wierze w miłość bo sama ją czuje. I to nie są (moim zdaniem) egoistyczne pobutki, bo bym sobie wybrała kogoś kto by mnie tylko całował po stopach a nie brudził śmierdzącymi skarpetkami i pierdział po nocach :P
Corsi- może coś w tym jest, że jestem samotnikiem, ale człowiek to zwierz społeczny i nie da się od tego uciec. Zresztą miałam kiedyś dobrą przyjaciółkę, ale kiedyś kontakt się urwał, ona wyjechała chyba do Niemiec i koniec :(
DD- głównie maltretuje cellulit kremem ujędrniająco- wyszczuplający (krawaty wiąże, usuwa ciąże ;p) i jeżdże po ciele masażerem (takim z wypustkami) dosyć mocno i długo (no i pożytkuje ten czas na czytanie książki- np. pół uda na jedną stronę A4 ;p)
Dziękuje Ci za wklejenie tego postu :)
-
Westalko czemu ja dopiero teraz zawitałam na Twoim wątku??Hmm...nie wiem, ale lepiej późno niż wcale prawda :D ??
-
Westalka napisałam sobie na kartce to o czym mowilaś i sparawdze jak bedzie motywowac:)
-
chyba z tym masażem też spróbuję. A ten pomysł z czytaniem w trakcie - FANTASTYCZNY :!: :!: :!:
-
Witaj Westa :D lko :lol:
Ja tez sobie spisze na kartce swoje wymowki>Pierwsza i ostatnia pasuje do mnie jak ulal.Musze sobie tylko odpowiedziec racjonalnie.Ale do tego musze miec troche spokoju.
Pozdrawiam :D
-
Witaj Westalko!!!
Ja tez spróbuje sobie napisac te madrosci na kartce!!!!
Miłego dnia!!!!
BUZIACZKI :P :P :P
-
To wygląda mniej więcej tak : kusicielstwo>>usprawiedliwianie się>>wyrzuty sumienia i punkt wyjściowy.Trzeba umieć w sobie stoczyć walkę z tym co mogę a co powinnam i wtedy może kusicielstwo jest mniejsze i nie będzie dalszej lawiny.Ostatnio dużo nad tym myślałam ,że gdyby nie głupota to właśnie choć tę sprawę mogłam doprowadzić do końca.A tak to jest jak pisała Korni : 10 srok za ogon i żadnej w garści.Brrrrrr :evil:
-
oj jaki piękny wąteczek!
westalko, to ja też swoje trzy grosze wrzucam:)
najpierw wypowiem się na temat tego co tu przeczytałam:)
1. cel
to co napisałaś o celu jest świetne, szczególnie to o tym co robimy żeby tego celu nie zrealizować :wink: ale ja u siebie zauważyłam jeszcze jeden problem... wielość celów, mam kuzyna psychologa/psychiatrę którego czasem naciągam na rady, i on ostatnio mi uświadomił coś co już w sumie wiedziałam...że łapię parę sroczek za ogon...
jeśli chcemy schudnąć to musi to być nasz cel nr 1., jeśli oprócz tego chcemy zmienić pracę, poprawić stosunki z partnerem, wychować dziecko czy coś innego to po prostu zajmijmy się tym w taki sposób aby nie wchodziło to w interakcję z naszym pierwszym celem odchudzaniem.
Chodzi o to, żeby sobie na resztę rzeczy małą lachę położyć...schudniemy będziemy sie martwić wtedy resztą :wink:
jeśli tak zrobimy to:
1. lepiej weźmiemy się za ten cel główny
2. przestaniemy zajadać inne problemy wynikające z innych celów (niezrealizowanych)
3. będziemy dużo spokojniejsze mając świadomość tego że wszystko w sumie mamy pod kontrolą bo reszta celów cierpliwie czeka :wink:
aaa i koniecznie ważne jest branie pod uwagę tego że może nam się powinąć noga z jakiegoś powodu...i nie łamanie się tym!
dobrze czasem zrobić sobie tzw carb-up czyli ładowanie węgli...jednego dnia (ściśle określonego) jemy co chcemy, pomaga to psychice i o dziwo zapobiega jojo, ponieważ organizm odbudowuje zapasy (ale nie odkłada tłuszczu!) i wyłącza tryb głodowy :wink: tylko niech carb-up nie będzie wymówką :!:
2. muzyka i steress...
zauważyłam u siebie że w zależności od nastroju nastawiam odpowiednią muzykę...jak jestem zdenerwowana na kogoś/coś to uwielbiam mocne brzmienie i najlepiej wykrzyczeć się i wytańczyć...jak jestem w dobrym nastroju to wybieram bluesa ale takiego wesołego...i to działa:)))
kiedyś widziałam program gdzie dwie bliźniaczki rano słuchały specjalnie innej muzyki: jedna wesołej inna smutnej...i...ta co zaczynała dzień z wesołą muzyką miała znacznie lepszy nastrój :wink:
3. stress
ja podtrzymuję to co biguś napisała że ludzie jedni jedzą a inni nie jedzą jak są w stresie, znalezienie zamiennika jest super sprawą, ale co zrobić jak człowiekowi się jaźń wyłącza...bo ja w stresie to zachowuję się jak nie ja...idę i jem...do bólu...
myślę że odpowiednie zaplanowanie celu, muzyka i autohipnoza o której też tu było pomogą, szczególnie właśnie w stresie...może można sobie siebie wyobrazić w jaki sposób reagujemy na naszą sytuację stresową...coś w rodzaju tego w jaki sposób ćwiczymy przed wygłaszaniem referatu...może pomoże :wink:
no i dodam, na mnie świetnie działa rowerek stacjonarny, ale rzadko sobie o nim przypominam :twisted:
to chyba tyle, może zaraz wkleję moje wcześniejsze przemyślenia...może komuś się przydadzą :wink:
pozdrawiam westalko i dziewczyny
-
wydaje mi się że czasem nasze jedzenie kompulsywne wywołane jest czymś innym niż myślimy...mi się wydaje jakbym była takim kielichem do którego wpadają wszystkie stresy i bolączki, a potem jedna głupia rzecz działa jak aktywator i siup lodówka moja :twisted:
więc tu jest to co kiedyś mi przyszło do głowy po rozmowie z psychologiem:
to pochodzi z mojego staregą wątku....
1. NIKT NIE MUSI MNIE LUBIĆ
Prawda jest taka, że za wszelką cenę stara(łam) się zyskać akceptację innych, najpierw rodziców, potem kolegów w szkole itd, nawet nieznajomy na ulicy MUSIAŁ uznać mnie za miłą i sympatyczną osobę, a nie broń boże fuknąć na mnie bez powodu. I w momencie kiedy okazywało się, że ktoś mnie nie lubi na tyle ile ja bym sobie tego życzyła była klapa, rozpacz i zdziwienie: dlaczego? co ja mu takiego zrobiłam? Jest to konsekwencją też tej mojej nieszczęsnej "drabinki", dzięki której na dzień dobry jesteś u góry, a potem jeśli mi podpadniesz spadasz w dół, nigdy odwrotnie...
...a powinno być inaczej, NIKT MNIE NIE MUSI LUBIEĆ, co więcej, JA TEŻ NIE MUSZĘ LUBIEĆ WSZYSTKICH, i jeszcze więcej, TO INNI MUSZĄ ZASŁUŻYĆ NA TO ŻEBYM ICH LUBIŁA, i to oni powinni się starać, bo przecież jestem tego warta, jak już ktoś zdobędzie moje zaufanie to potrafię być wierna jak psina, przyjść na każde żądanie. Więc dlaczego mam to rozdawać na prawo i lewo ot tak, dla zasady.
Konsekwencją tego podejścia jest rada nr 2.
2. BĄDŹ EGOISTKĄ
Jestem stworzona po to aby to mi było dobrze, jak mi będzie dobrze, to może ciut tego dobrobytu spadnie na innych. NIE MUSZĘ być na zawołanie każdego, NIE MUSZĘ być dyspozycyjna, NIE MUSZĘ robić niczego dla innych. Jeśli zrobię coś dla innych, będzie to wynikać z mojej dobrej woli i stanie się tak dlatego, że JA tak CHCĘ, a nie dlatego że ktoś mnie o to prosi, czy każe. Można zawsze znaleźć w swoim otoczeniu osobę, która nie ma z tym problemu i po prostu zacząć ją naśladować.
3. ŚWIAT JEST Z NATURY ZŁY
Druga konsekwencja rady nr 1. Przyrównam to do szklanki do pół pełnej/próżnej. Zawsze byłam idealistką, niepoprawnie optymistyczną i teraz ponoszę tego konsekwencje. A rozwiązanie jest tak proste. Po prostu jeśli z góry założymy że coś jest dobre, to każda anomalia nas dołuje, bo jest zła. A wystarczy uznać, że świat jest zły - to każda rzecz dobra będzie nas cieszyć. Konsekwencje dla naszej psychiki są olbrzymie. Niby proste to porównanie ze szklanką, do tej pory jakby ktoś dał mi wypełnioną do połowy szklankę wody to powiedziałabym ze jest w połowie pełna...tylko dlaczego nie potrafiłam tego uogólnić?
4. JEŚLI SIĘ DZIEJE ŹLE - WYRZUĆ TO Z SIEBIE
Tłumię w sobie wszystko. Czasem jak mi się nazbiera za dużo to wyrzucam w krzyku, złości, kopnę w drzwi, trzasnę nimi itd. Ale dzieje się to rzadko, a dlatego że nie jestem ASERTYWNA, mam wrażenie że nie panuję nad sobą, bo inni mnie kontrolują i wymuszają na mnie różne działania. Tu mam duże pole do popisu, do pracy. I jeszcze ważna rzecz:
Pamiętam jak dziś. Kuzyn właśnie studiował medycynę, ja byłam w LO. Ból brzucha. Nie wiem co mi jest, mama wysyła mnie do niego, a ten że mam wyrostek i w try miga mam się znaleźć na pogotowiu. Wracam do domu i w ryk. Tata wywalił mnie do swojego pokoju, żebym się uspokoiła. Uspokoiłam... wracam, otwieram usta... i w ryk... i znów do pokoju. Trwało to z 40 minut zanim wydusiłam co mi jest. Nie wolno mi było płakać. Skrajne emocje zabronione. Ostatnio zrobiłam podobnie z magdą. Hukła się w stół, i w ryk, a ja jeszcze z ryjem na małą gdzie ma oczy...straszne...jestem jak kserokopiarka...
5. LECZ PRZYCZYNY, NIE OBJAWY.
Spytałam się go o jeszcze jedną rzecz. Skoro emocje zagryzam, czy nie ma prostego rozwiązania aby wyładować się inaczej, np ćwiczenia, sprzątanie. Trzeba leczyć przyczyny, czyli wyeliminować lub po prostu nauczyć się radzić z sytuacjami stresogennymi, właśnie przez ASERTYWNOŚĆ, czy EGOIZM. Dla mnie oba te wyrazy mają na razie pejoratywne znaczenie, ale popracuję nad tym, bo to dobre postawy.
6. PRIORYTETY.
Czasem czuję się jak koń któremu w żłoby dano...miotam się nie wiem czego chcę, a dokładniej chcę wszystkiego i zaczynam gonić te sroki i łapać je za ogon, a jedna za drugą mi gdzieś umyka... Muszę znaleźć priorytet i ten cel realizować, z pełną konsekwencją, zaangażowaniem i skutkami ubocznymi. A nie rozmieniać się na drobne. I tak zrobię!
-
to ja jeszcze co, bo zapomnę a wydaje mi się to ważne :D
my z natury rzeczy narzekamy i umniejszamy się, może nie umniejszamy ale perfekcyjnie wyszukujemy swoje wady i użalamy się nad nimi. Może to było i dobre w czasach gonienia za zwierzem, bo przez to moglimy się doskonalić i bezpiecznie żyć, ale dzi nam to tylko przeszkadza...
w starym numerze twojego stylu wyczytałam, że warto samemu zastanowić się nad swoimi dobrymi cechami i je pielęgnowšć, a najlepiej jakbymy poprosili inne bliskie nam osoby żeby powiedziały nasze 3 cechy które nas pozytywnie wyróżniajš, lub sš po prostu pozytywne, może co co dla nas jest wadš u innych bedzie zaletš i tak zaczniemy to widzieć, a może okaże się że w innej dziedzinie życia jestemy lepsze niż w tej w której teraz jestemy...
były tam dwa przykłady które pamiętam,
jeden to babka która zrezygnowałš w pracy w kancelarii prawniczej, bo tam się tylko stresowała i nic poza tym, na rzecz pracy w instytucji pomagajšcej rolnikom...gdzie mogła komu pomóc a to jej sprawiało radoć...
drugi przykład to dziewczyna która cišgle uważała się za nieatrakcyjnš, psycholog kazał jej zapisywać jednš pozytywnš rzecz która zdarzyła się danego dnia, okazało się za każdego dnia się dzieje co dobrego, poza tym każdš rzecz miała interpretować na swojš korzyć, np jak kto na niš spojrzał, nie miała myleć jak dotychczas, że jest gruba, ale że widocznie podobajš się temu komu moje włosy...to też działa!!
do dzieła laseczki kochane......już mnie głowa boli...ale się rozpisałam...westalko oddaję pałeczkę :wink:
-
Oj, coś tu cichutko dziewczynki...
Co słychać, jak dietkowanie no i co ważniejsze jak nastroje i samopoczucie?
Pozdrowionka.
-
Hej Wast ;)
No masz racje człowiek to zwierz spoleczny, ale co za duzo ludzi dookola to tez niezdrowo. czasem przydaje sie samotnosc ;)
Korni bardzo madre rzeczy piszesz ;) super :):)
-
Miłego dnia Westalko!!!!
BUZIACZEK!!!!
-
pozdrawiam westalko :D
corsicangirl: dzięki :D
-
-
Witajcie dziewczyny :)
Ja się nie odzywałam, bo miałam niezły zapiernicz w szkole, bo chcą od nas bibliografię a ja mam taki temat, że odrazu nic nie znajde no i mnie dziewczyny dobiły, jak one powiedziały, że miały tego pełno i odrzucały jednozdaniowe informacje, a ja jak zobaczyłam tylko pół zdania (czyli dosłownie wzmianka: miejsce i data) to byłam szczęśliwa jak nigdy...
I gdzie tu sprawiedliwość??
No dobra. Jestem zła, wkurzona, zestresowana, w pokoju mam burdel na kułkach, włosy tłuste, bo nawet nie mam czasu żeby je umyć, tylko od rana do wieczora (9-18) siedze w bibliotece...no i jak wracam to lodówka.
Strasznie siebie nie lubie, jak jem na stojąco, szybko jak luxtorpeda. Mi psycholog (bo miałam we wtorek z nią spotkanie) dała na zadanie żeby jeść wolniej i z celebrą...jasne...gdyby ona zobaczyła jak ja szybko wcinam to by się załamała...i mi ciągle mówi, że powinnam zwolnić, chociaż na te 15min. na śniadanie, obiad i kolacje, a ja ciągle mam wrażenie marnowania czasu...ehh...ktoś się tutaj nauczył zwolnik w czasie jedzenia??
Lunko- weekend dopiero się zaczął, ale to nie jest tak, że pisze swoje a robie swoje, bo jutro robie sobie nagrodę i: 30min. conajmniej spędzam w wannie, maseczki, relax, muzyka itp. zaplanowane mam na jutro ;)
Korni: bardzo mądre rzeczy napisałaś tak, że prawie się w pełni z nimi zgadzam. Prawie, bo ja jestem jednak za tym, żeby zachować optymizm, bo pesymizm ogranicza, możesz w nim dojść do tego, że nie cieszysz się z życia, bo i tak umrzemy (np.)
Corsi- na grupie terapeutycznej się okazałam najbardziej towarzyska, rozgdana i roześmiana więc wszystko przedemną ;)
DD- nastrój sama widzisz, ale jutro stopuje i się relaksuje, co mnie naładuje na kolejny tydzień ;)
-
Wcięło mi posta mądrościowego. Jak bardzo chcecie to mogę wam to jeszcze raz napisać, ale jeśli baaaardzo chcecie, bo nie mam siły za specjalnie...
-
to rób sobie zawsze copy i paste :D no ja bym chciała tego mądrego posta, ale jeśli się lenisz... :twisted: :D ok, jesli będziesz miała natchnienie, pisz, ja bym chciała :roll:
cóż...
no i znowu mam sesję, myślałam, że zero stresu, a jednak...a podobno stres może byc motywujący...akuuurat!!!!! dzisiaj tak się zestresowałam [no,może nawet wkurzyłam] czytając te swoje notatki, że heeej!!!!! i gdzie tu sprawiedliwość??? znajoma z roku, taka jedna paskuda, okropna, otrzymuje lepsze oceny, a przeciez wszyscy widzą i wiedzą, że ona normalnie jest sorry za określenie tępa!!!! ale bardzo przebiegła i chytra!!! kurcze, no, dlaczego tak musi być?!!! :evil: :evil:
liczymy do dziesięciu...oddychamy wolno...relaks...
-
No nie mogę, liczymy do 10 :D:D, ło matko ale się uśmiałam ;p.
No niestety, ale na mnie to nie działa :lol: . Za to zaraz ide na dłuższą, zapowiadaną kąpiel z bąbelkami i książką ;).
Pisze prace na temat Andego Warhola i nawet o tym koleżanką powiedziałam, że chce puścić pare kontrowersyjnych filmów (ale bez hardpornowców, bo takie też robił :shock: ), no i dziewczyny stwierdziły, że będą na moim referacie tłumy 8) .
A ja lubie robić referaty, nawet myślałam, żeby zostać wykładowcą, ale chyba zmierzam w kierunku webmasteringu, nawet zrobiłam stronkę dla koła historyków sztuki ;) (ale jeszcze nie jest na serwerze, więc jak ktoś się pokwapi ją szukać, to na razie jest hała)
No dobra, wygadałam się.
Ide się myć ;).
A mądrości, obiecuje że nadrobie.
Będzie o zdrowym stylu życia ;).
-
Dobra rada od pani psycholog Westalko -jedz wolniej :!:Sama staram sie do tej zasady stosowac -gdzieś,kiedyś...hmmm....bodajże w Super Linii wyczytałam,żeby każdy kęs jedzenia dokladnie przeżuć 25 razy :D :!:
-
psychologiczny watek ?
SUPER !!
nie raz rozmyslalam o tym ,zeby wybrac sie do psychologa ,ale zawsze brakuje mi odwagi ..
wstydze sie albo co?
nie umiem sie otworzyc przed innymi ...
ech ...
-
JA MAM TEN SAM PROBLEM,JEM BARDZO SZYBKO :roll: .OCZYWISCIE STARAM SIE JESC WOLNIEJ ,BO WIEM ,ZE TO DLA MNIE NA KORZYSC,ALE NIE ZAWSZE MI SIE TO UDAJE :)
-
No świetnie...dziś mnie sąsiadka dobiła:
Sąsiadka: O Marta, tobie to chyba przytyło się co?? (hihihi)
Ja:...
S: No kiedyś to taka ładna, szczuplutka byłaś...teraz to się nie odchudzasz co?? (hahaha)
J: Przytyło mi się po świetach...
S: No ja rozumiem...samej jest mi ciężko (ehh) z tą dietą (hyhy)
J: .........
I nie wiedziec czemu nagle zachciało mi się iść po schodach (jechałam windą bo mieszkam na 9p)
Przyzwyczajona byłam do bardziej taktownych ludzi, którzy milczą jak przytyłam i się zachwycają jak schudne.
Cóż, niezły bym miała pretekst by się objeść nie?? Ale ja tej wstrętnej babie pokaże kto tu jest górą!! Za rok to mi powie, że schudłam, albo zzielenieje z zazdrości!!! Innego wyjścia nie ma :evil: :evil: :evil: :evil:
I z tym pozytywnym akcentem ide myć naczynia..
Ehhh...głodna jestem...czemu ta wołowina tak długo się piecze?? :roll:
Katsonku- zaraz po tej wizycie jadłam obiad....szlag mnie trafił jak miałam tak wolno jeść i się poddałam :oops:
Hip- nie ma się czego wstydzić!! To też człowiek a w jego zadaniu (czy jej) jest nie oceniać, więc na pewno Ci nie powie, że jesteś taka czy owaka. A jeśli powie, znaczy że to oszust i nie jest psychologiem.
Lunko- też z tymi kęsami czytałam, ale jakbym miała za każdym razem liczyć kęsy to bym zasnęła :P:P
-
Westalko tacy ludzie jak ta baba sa dla nas dobra motywacja,zeby pozniej im spojrzec w twarz ,a oni padna :lol: :lol: :lol:
JESZCZE JEJ POKAZESZ-ZOBACZYSZ!!! :P :P :P
POZDRAWIAM!!!!
-
Mimo wszystko mi głupio, bo jej dałam tabele kalorii i w ogóle chciałam jej pomóc w odchudzaniu a tu sama przytyłam :(.
No ale jak to się mówi: głowa do góry i do przodu.
Dobra, teraz to ja na prawde ide myć naczynia :P
-
witam :D Tej sąsiadce musimy napukać :D:D Pokaż mi tylk o,która to i zmiote ją z powierzchni ziemi :twisted: :twisted: :twisted: ;)
Powodzenia w diecie :D Zobaczysz jeszcze trochę i osłupieje z zazdrości ;)
-
Heh Zlosnico, nie złość się tak ;), zresztą myśle, że lepiej bym wyszła gdybym jednak schudła i pokazała jej a nie odrazu do rękoczynów się znizać ;) ;).
Wołowinka się upiekła, szkoda tylko, że sos wyparował :(.
Kurcze, a ja znów podjadam! Jak się tego oduczyć?? No i jeszcze musze przeczytać tą głupią książkę no iii...napisać referat...aaa i obiecany kolejny wykład ;p;p
-
Witaj Westalko :D
Gratulacje za "jedynie sluszna decyzje".Tzn.wejscie na 9 pietro zamiast rzucenia sie na jedzenie.Sama mialam wczoraj podobna sytuacje - pretekst do obzarcia sie!
Zobaczylam siebie na zdjeciu podczas spotkania .Zalamalam sie ale po chwili przyszla refleksja.Kobieto ty naprawdeTAK wygladasz.Wiec albo cos z tym robisz albo....
Zwyciezyl zdrowy rozsadek.Od poniedzialku mam zamiar rozpoczac chocby "brzuszki".
Pozdrawiam
-
No dobra, wykład o zdrowym stylu życia zostawiam na jutro a dziś będzie coś bardziej na czasie czyli cd. wymówek.
Wymówki to chowanie głowę w piasek, zakrywanie rękoma oczy i wmawianie sobie, że nic nie widze, nic się nie dzieję, nie ma mnie, więc mogę jeść. A to nie prawda. Żyjemy tu i teraz a najedzenie się (jak doskonale wiecie) ma swoje skutki i bez względu na to, czy jemy świadomie czy nie. Najważniejsze jest, uświadomienie sobie o konsekwencjach i o tym, że mamy wolny wybór. Nic nie musimy, żadna sytuacja życiowa nie jest powodem by się objeść. Płacz, krzyk, rozmowa, cokowiek- tak. Jedzenie- nie.
Najlepiej jeść kiedy nie jest się zdenerwowanym, ale wiadomo że czasami nie da się...no ale zawsze można starać się :).
Jeżeli już wiemy, że to wymówka, że nic nam to nie pomoże to zastanówmy się nad problemem. O tym już pisałam, kiedy zajmiemy się samym problemem a nie szybką likwidacją złych uczuć, to chętka na coś do zjedzenia minie.
I najważniejsze- objadanie się to objaw a nie przyczyna. Kiedy idziemy do psychologa to tak na prawde problemem nie jest objadanie się a właśnie ten PROBLEM, który powoduje objadanie się.