Dajcie Magdzie spokoj, przeciez ma urlop polaczony z remontami, wiec zajeta. Do Forumowa wroci i da od razu znac, jestem tego pewna.
Wersja do druku
Dajcie Magdzie spokoj, przeciez ma urlop polaczony z remontami, wiec zajeta. Do Forumowa wroci i da od razu znac, jestem tego pewna.
MAGDAHI :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :lol: :lol: :lol: :lol:
Pewnie, ze wróci i to kilka kilogramów mniejsza. Taki remont to wymaga nie lada energii :)
no i jestem!
nie odpowiadam indywidualnie, ale dzieki temu będę miała więcej czasu na opisanie tego co u mnie.
Ja się nie odzywałam bo jak słusznie zauważyła Anise - byłam na urlopie, a na urlopie, tak jak planowałam raczej uciekłam od cywizizacji, tzn bardziej od internetu :D
Chcialam Wam podziękować za odiwedziny, ja postaram sie zrewanżować tym samym, ale wiecie - powrót do prcy, powrót do remontu - nawet jeszcze nie mogę mieszkać u siebie, nocujemy teraz u teściów (przyszłych) - w związku z tym proszę o wyrozumiałość :lol: wydaje mi się, że jeszcze ze dwa miesiące będę dochodzić do siebie, bo coś jeszcze u nas w pokoju będziemy zmieniać, poza tym jeszcze dopieszczanie i oczyszczanie nam zostanie, ale po tym co teraz się dzieje to pestka.
Co do diety, bo przecież to napewno Was interesuje dużo bardziej niż remonty i takie tam, to niestety dziś się zważyłam i bilans nie jest zadowalający bo 1,5 kg. na plusie. No oczywiście jak się to okazało to wściekła byłam i rzucałam na siebie obelgami i przekleństwami i w ogóle się załamałam. Potem pomyślałam i doszłam do wniosku, ze nie przytyłam na urlopie tylko po prostu doszłam do siebie po chorobie - bo przecież wtedy mi zleciało prawie 2 kg. jeszcze mnie mój facet zdenerwował bo mówi "łatwo przyszło łatwo poszło" bo mówię, ze po pierwsze to na odwrót było i wcale nie łatwo - męczyłam się w chorobie jak nie wiem, a On mi tutaj gada, ze "łatwo". No z resztą nieważne już teraz :wink: teraz ważne jest to, ze mam do zrzucenia dodatkowe kilogramy, które myślałam, ze już pożegnałam, no i pożegnam je jeszcze raz, tym razem na zawsze :D :D wiecie i znacie mnie i moją postawę - musi mi się udać i tyle :lol: będę walczyć o zrzucenie powiedzmy 8-10 kg do 23 września, wiadomo, że najbardziej się ucieszę kiedy znajdę sie w krainie 7, ale moim skrytym marzeniem jest ważyć wtedy 76 kg czyli 9.5 mniej niż jest teraz. Lipiec będzie miesiacem zmiany menu tak aby było wiele warzyw i owocow głównie, ale wiadomo w 1300 kaloriach :D a w sierpniu wracam na siłownie, co do basenu to mam nadzieję, że jak tylko będę już mieszkać u siebie to będę "wpadać" na basen conajmniej 2 razy w tygodniu.
co jeszcze?
no szerze mówiąc nie wypoczęłam za bardzo, bo od niedzieli kiedy to rozpoczęłam "urlopowanie" dwa razy musieliśmy przyjeżdżać do Warszawy, a od środy miałam ze sobą dziecko (siostrzenicę) wiecie jak to z dziećmi - szczególnie jak się nie ma swoich :wink: ale sporo sie nauczyłam ostatnio, między innymi jak korzystać z wolnego czasu, wiem, że muszę się nauczyć wypoczywać kiedy się da - tego będę się trzymać.
Jak zawsze gotowa do walki z kilogramami, jak zawsze chętna do przebywania na forum, pełna zapału i wiary w siebie i w Was.
Cieszę się, ze u Ciebie wszystko ok. Te kg na pewno zaraz sobie pójdą i już nie wrócą więc nie przejmuj się.
najbardziej jednak sposobało mi się Twoje ostatnie zdanie. Takie optymistyczne i dodające energii. Jutro kolejny poniedziałek, jutro poczatek kolejnego tygodnia odchudzania więc do roboty dziewczyny!!!
No i to mi wystarcza, takie zdania chce widzieć częściej bo i mnie motywują :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez magdahi
wpadlam sie przywitac po przerwie, przez ktora waze znowu 83 kg :( ale dzis znow biore sie za sibie..
milego dnia ;)
jak dobrze przeczytac ze wrocilas pelna optymizmu i energii - moze sie zaraze
3maj sie!
Hejka dziewczyny. Życzę nam wszystkim takiego optymizmu. A najłatwiej znaleźć go własnie tutaj na forum dzięki takim osobą jak gospodyni tego wątku :)
Dziewczyny!
Mój dzien pewnie wyglada tak, ze spaliłam ze 3 razy wiecej niż zjdałam - no i tak czasem bywa. Dziś byłam tak zalatana, ze nawet nie bardzo mam ochotę wrcać do tego myślami - więc nie będę opisywać.
Dziś mój dzień przeplatał się radością, smutkiem, złością, bezsilnością i wielkim zrywami energii.
Odwiedziłam tylko część z Was - proszę jeszcze o wyrozumiałość ;-)
NArgila - mogę sie odwdzieczyć tymi samymi słowami bo bartdzo miło czytać to co Ty piszesz ;-)
Ewulka78 - no już jestem, zapału pełna jak zawsze no i wierzę, ze na zapale się nie skonczy :lol: :lol:
Koczkodan - no to pchajmy ten nasz cięższy wózek, powoli będzie z niego ubywało!!!
Versau - no witam, witam, a cóż ja Wam mogę przynieść innego jak nie radość i optymizm? no jeszcze czasem jakiegos kopniaka czy radę - mozecie na mnie polegać!
Dziś zjadłam
kiełbaska drobiowa myśliwska Indykpol + jedna kromka chleba z masłem + ketchup
herbata zielona
0,2 cocacoli light
jabłko
ok40 gram corn flakes na sucho
0,2 coca coli light
haerabta lipton ice green tea
sok świeżo wyciskany oczyszczjacy 200 ml (truskawka, cytryna, kiwi)
200 gram borówek amerykańskich
kalafior z masełkiem + surówka wiosenna
herbata white lipton
wody: ok 1,5 litra
kalorie 919
Wiem powinno być wiecej, ale wybaczcie - nie miałam czasu na jedzenie :shock: jutro idę do pracy - moze tam znajdę wytchnienie - przynajmniej klimatyzacja i czysto tam będzie :D A tymaczem trzymajcie się i za mnie też bo wyruszam na kolejną bitwę - wytoczyłam ciezkie działa przeciwko konkretnemu 10 obciązeniu, które chce pozegnać do października :twisted: :twisted: :twisted: