-
bfm* a sio, jojo !!
Witam :)
Jestem mamusią dwóch uroczych chłopczyków, z 2004 roku i z 2006 roku...
Mam 165cm wzrostu, pod koniec ciąż ważyłam 94 kg, po porodzie 85. Dziś ważę 79 kilogramów.
Chcę schudnąć.
Nie ważne, do lata, do jesieni, do przyszłej wiosny. Chcę schudnąć trwale.
Mężowi też by się przydało zgubić z 15 kilo...
Od dzisiaj zaczęliśmy dietkę. Nie jakąś konkretną, nie liczymy kalorii, choć pewnie ja zacznę .
Karmię piersią, nie mogę się głodzić.
Chcę zejść do wagi 53-55 kilo, czyli mam do zrzucenia jeszcze 25 kilogramów
Wreszcie trafiłam do miejsca, gdzie mogę się wygadać, gdzie mnie zrozumieją... Nie chcę tak dłużej żyć... Jest mi ciężko, źle, nie mam się w co ubrać. Wszystkie ubrania sprzed ciąży są na mnie za małe... Mężczyźni obojętnie omijają mnie wzrokiem... Kobiety z patrzą z politowaniem lub wyższością... Jestem bezkształtna i nijaka...
Po niedzieli zamieszczę zdjęcia - jak było przed ciążami i jak jest teraz. To będzie straszne...
Pozdrawiam i liczę na wsparcie !!!!!!!!!
-
witaj :)
Super, że podjęłas decyzję i ją realizujesz :wink:
Bardzo podoba mi się twoje podejście do diety :) . Ja również, po wielu nieudanych podejściach, tym razem postanowiłam się nie spieszyć.
Równiez karmię - z tym, że mój dzieciaczek ma juz 11 miesięcy i nie jest całkowicie ode mnie uzalezniony. Taki 3 miesięczny mały ssak potrafi nieźle dac swojej mamie w kość :wink:
Co do liczenia kalorii - myślę, że warto policzyć swoje zapotrzebowanie dobowe, jak również przynajmniej orientacyjnie ile się dziennie zjada - łatwiej wtedy o zachowanie właściwych proporcji :wink:
Polecam do poczytania wątki oba margolki123 - encyklopedia wiedzy :)
miłego wieczoru :)
-
HEJ!
NIE MASZ CO SIE TAK DOŁOWAĆ BO PO PORODZIE TO SIE RACZEJ SZCZUPŁĄ OD RAZU NIE JEST
SUPER ŻE SIE ZMOBILIZOWAŁAŚ BĘDE DO CIEBIE ZAGLĄDAĆ - TRZYMAM KCIUKI WALCZ DZIELNIE!
POZDRAWIAM
-
No i oczywiście gratuluję pierwszych sukcesów :)
:wink:
-
Witaj , dasz rade , widze ze masz dużo siły , masz motywacje , nie przejmuj sie ludzmi bo oni zawsze znajda jakis powód do głupiego patrzenia bo ta jest za gruba ta za chuda ta słucha innej muzyki ta ma dziwna fryzure... wiec sie nie przejmuj ludzmi :*
-
Po pierwsze gratuluje synków:) po drugie nie ma sie co zalamywac, wiadomo, ze po ciazy zawsze wazy sie troche wiecej, a my zwykle kobiety nie mamy takiej pomocy w gubieniu zbednych kilogramow jak np. victoria beckham po ciazy, ktora wychodzac ze szpitala od razu jest szczuplutka:) Fajnie, ze maz odchudza sie z toba, zawsze mozecie miec mobilizacje w sobie :) pamietaj tez ze w chwilach zwatpienia mozesz wyzalic sie tutaj nam:) nie wazne kiedy schudniemy, wazne zebysmy doszly do konca ui wygraly ta walke!!
-
Dziękuję za przywitanie :)
Na pewno nie obejdzie sie bez wyliczenia zapotrzebowania i chociaz orientacyjnego przeliczenia kalorycznosci dietki... ale na razie zalozenia mam takie :
- 6 Posiłłków dziennie
- 4 razy w tygodniu jogging
- 2 razy w tygodniu gimnastyka ogolna na wszystkie partie miesni z naciskiem na brzuch
- duzo dużo wody mineralnej
Boje sie troszke o jakosc mojego mleka podczas odchudzania, ale mysle ze zdrowa i delikatna dieta redukcyjna nie zaszkodzi mojemu dziecku... Mysle ze powinnam jesc około 1800 kcal i przy zalozonej aktywnosci fizycznej spadek wagi na pewno bedzie.
Na tej stronce wyczytalam ze zapotrzebowanie matki karmiacej to 3400 kcal :shock: Nigdy bym nie pomyslala, ze az tyle...
No ale prawda jest, ze apetyt mam duzy i jem duzo... a waga jednak nie rosla , wiec cos w tym pewnie jest.
No nic, na razie musze konczyc, w poniedzialek, jak bede sama w domu z dziecmi, to uda mi sie cos wiecej napisac :)
Buźki :)
-
Świetnie, ze podjelas taka decyzje! witamy w naszych szeregach(chociaz ja dopiero sie tutaj "zadomawiam":) )!! bedziemy Cie caly czas wspierac i cieszyc z kazdego zgubionego kilograma razem z Toba!!! zycze wytrwalosci! buzki! :*
-
3400 to duzo kalorii :shock: ale moze tyle trzeba? nie wiem, bo jeszcze mama nie zostalam:P w taim razie moze poszukaj jeszcze jakis informacji na ten temat i jesli to prawda to badz na dietce 2000 kcal...moze bedziesz chudnac wtedy wolniej, ale najwazniejszy jest teraz dzieciaczek:)
-
Sądzę, że te 3400 jest prawidłowe. Widzę po swoim spadku wagi mimo że nie karmię już tak często jak pół roku temu, a dziennie zjadam ok 2000 kcal :wink:
-
Udało mi się utrzymać dietę i pobiegać wczoraj. Jestem z siebie zadowolona :) Najgorsze są początki, potem jakoś już się idzie z rozpędu... Fajnie, że jest nieźle.
Pooglądałam sobie wasze wątki na forum i już wiem, że będę je systematycznie podglądać. Na razie tutaj, zbiorczo, życzę wam, dziewczyny wytrwania tak samo jak sobie, bo wiem, co to znaczy walczyć. Jesteście niezwykłe, nie poddawajcie się, na to zawsze będzie czas. Ale jeśli chcecie być zgrabne, lekkie, to nie ma co tego odwlekać ani odpuszczać. Trzeba sukcesywnie do tego dążyć i się cieszyć zgrabnym ciałkiem jak najdłużej !!
W wolnej chwili wpadnę do was osobiście ;)
Mommy, graba ;) Ty też matka karmiąca ;) Jak długo zamierzasz karmić ? I jak długo karmiłaś pierwsze dziecko ?
Ja pierwsze karmiłam do roku i drugie też zamierzam nie dłuzej ani nie krócej... Jeszcze trzy miesiące będę go karmić wyłącznie piersią, więc w tym czasie moja dieta nie może być zbyt niskokaloryczna - ale i powinnam dość szybko chudnąć.
No, ciekawe, jak mi pójdzie. Marzy mi się w te 3 miesiące pokonać 2 etapy, czyli zejść do 65 kg... no ale jak będzie... zobaczymy.
-
Rzeczywiscie poczatek jest najgorszy :) mnie na poczatku strasznie skrecalo z glodu....ale po pewnym czasie sie uspokoilo i teraz juz chyba nie dalabym rady zjesc tyle ile kiedys:) a tym zgrabnym cialkiem to my bedziemy cieszyc sie na zawsze!! i trzeba tak myslec!! no ewentualnie jak bedziemy w ciazy to bedzie przerwa;)
-
Hejo :)
Dziś dietkowo nieźle, chociaż przegapiłam 3 drobniejsze posiłki - zjadłam tylko główne... Jutro pewnie to odczuję. No i joggingować nie mam siły, tyle się dziś nabiegałam w ciągu dnia, że już naprawde nic mi się nie chce...
Zmykam spać, tylko jeszcze wrzucę moje fotki do pierwszego posta :)
Zapraszam do komentowania...
-
hello :)
Odpowiadając na pytania - pierwsze dziecko karmiłam 2 lata i jeden miesięc. Córeczkę planuję karmić ile się da (czyli pewnie podobnie). Mamy w rodzince alergików więc karmienie jest u nas najlepszą profilaktyką :wink: Niestety u syna alergia na płyłki ujawniła się prawie natychmiast po odstawieniu od piersi :(
Na fotkach wyglądasz super - chcialabym wyglądac choć w połowie tak dobrze :wink:
pozdrawiam, miłego dnia i udanego dietkowania :)
-
To bardzo miłe co mówisz, mommy. Zawsze mialam lekką nadwagę, ale po wyjściu za mąż udało mi się ładnie schudnąć i trzymałam się nieźle aż do momentu, kiedy zaczęliśmy pracować nad dzidziusiem. Przestałam się ograniczać w jedzeniu i szybciutko przytyłam... pod koniec ciąży zupełnie nie przypominałam siebie "sprzed". Po pierwszej ciąży zeszłam do 67, ale niezbyt trwale, zresztą, zaraz zaszłam ponownie i z podobnym efektem końcowym. No i tak to wygląda :)
Ja uwielbiałam karmienie piersią i tę bliskość z dzieckiem... chciałam karmić dłużej, ale planowaliśmy drugiego szkraba... a przez cały czas karmienia nie miesiączkowałam , musiałam więc zakończyć, chcąc znowu zafasolkować ...
Tym razem nie zarzekam się, że nie będę karmić dłużej, bo nie wiem. To zależy od tego, jak synuś będzie przesypiał nocki (starszy traktował mnie jak smoczek i nie spał beze mnie , a po odstawieniu od razu przesypiał całe noce ).
Ufff, ależ niełatwo się trzymać kiedy żołądek ssie... Najgorsze dla mnie na razie jest zakończenie posiłku, kiedy wiem, że normalnie dopiero bym się rozkręcała... Chcę jeszcze, a tu pusty talerz :(
No cóż, zmykamy z dzieciakami na spacerek... jestem głodna :( Chociaż przed chwilką zjadłam 2 jajka na miękko i chlebek razowy z ogórkiem
Pozdrawiam :)
-
Spacery w taki ładny dzień to chyba sama przyjemność, a co do zdjęć to mommy ma rację, było świetnie, teraz też jest dobrze, a skoro BARDZO DOBRZE pamiętasz jak to było, gdy byłaś szczuplutka to tym większa mobilizacja. ;-) Dla mnie odchudzanie to odkrywanie siebie, bo przytyłam będąc taką starszą nastolatką, a teraz powoluteńku jak będę odzyskiwała swoje mocne rysy to poznam nową siebie.
Miłego dnia! ;-)
-
Na temat bycia smoczkiem wiem co nieco :wink: Ale i tak nie zamieniłabym tych nieprzespanych nocy na butelkę z mlekiem :wink: :D
Na ssanie w żołądku jest metoda - jeść często, niewielkie porcje. Zaczynałam od posiłków co 2 godziny, teraz jadam średnio co 2,5 - 3. No i jem też wieczorem, uważam, ze skoro karmię, to muszę uzupełniać zapasy energii regularnie ( pod względem spalania kalorii każde karmienie mozna przyrównać do solidnego treningu, a przecież wiadomo, że po takowym jeść się chce :wink: ).
I mój mały sekret - mrożone (!) truskawki - znakomite do podjadania (zamarznięte) a kalorii malutko :wink:
pozdrawiam, dobrej nocy :) [/b]
-
Heloł
No ja na szczęście nie musiałam latać z flachą w nocy, bo młody od razu po odstawieniu spał do rana- gdyby było inaczej, pewnie dalej bym karmiła ;)
Wiesz, mommy , chyba mądrze mówisz z tym karmieniem... kurczę, ja ciągla głodna chodziłam jeszcze zanim przeszłam na tę dietkę... a teraz to już masakra. Wczoraj pękłam dwa razy i podjadałam... Sama siebie tym zaskoczyłam... Dziś obiecałam sobie, że ze wszystkich sił wytrwam, chociaż ten jeden dzień... Żebym mogła być z siebie naprawdę dumna. I drugi dzień z rzędu nie ćwiczyłam ani nie biegałam... Na spacerze tak mi chłopaki dały w kość, że wróciłam z mega bólem głowy i padłam niczym martwa o 20... A normalnie o 21 zaczynam jogging :shock:
W ogóle stwierdziłam, że chyba będę wstawać 15 minut wcześniej , około 6 i pójdę biegać, kiedy jeszcze towarzystwo śpi. Rano mam więcej siły. No ale to też będzie zależało od tego, czy akurat mój ssaczek nie zechce również wstać... No nic, na razie tak tylko luźno sobie planuję.
Mrożone truskawki... hmm... niezła myśl ;) Ale jak mnie głód napada to muszę go przemóc, bo on się nie daje oszukać... Mogę napić się wody , ale jeśli tylko coś zacznę żuć, głód staje się nie do opanowania.
Musze sobie rozłożyc posiłki w mniejszych odstępach czasu, więcej przed południem, mniej po - bo na razie to wygląda tak
6.15 musli, płatki z mlekiem itp
10.30 kanapki
13.00 owoce
15.30 obiad
17.00 kawa z czymś lekkim, słodkim
19.00 kolacja
Dziś spróbuję tak
7.00 Płatki z mlekiem
9.30 drobna przekąska
12.00 kanapki
13.30 owoce
15.30 obiad
18.00 kolacja
mvr, masz rację, inaczej się chudnie, kiedy się WRACA niż kiedy się nigdy siebie nie widziało szczupłej... to tak jakby się odkrywać na nowo.
Powiedzcie, czy wy też macie za sobą już lata diet z różnymi spadkami wagi i jej przyrostami ? Bo ja tak... gdybym nie zaczęła w wieku 15 lat świrować przy wadze 58, może do tej pory bym tyle ważyła...
-
Oj diet to ja mam za sobą trochę. Zaczęło się oczywiście w liceum pod wpływem koleżanki - ważyłam 6parę kilo (64-62), przeraźliwie chuda z natury przyjaciółka co chwila wytykała mi moją rzekomą tuszę (przezywając mnie Gruba...), stwierdziłam, ze musze się odchudzić.... Potem diety kapuściane, diety polegające na niejedzeniu itp...
W pierwszych miesiącach karmienia też na okragło cos jadłam - no i przytyłam 15 kilogramów... :wink: Te hormony... :evil: Twój rozkład posiłków wydaje mi się ok - ja po obiedzie zjadam jeszcze ze dwa niewielkie posiłki, inaczej bym nie wytrzymała :wink:
teraz musze kończyć, odezwę się jeszcze później :wink:
-
No fajna mi koleżanka :? Z takimi przezwiskami
Ja parę razy byłam na diecie cambridge, kapuścianej nie znoszę więc jej tylko spróbowałam, zaliczyłam 1000 kcal, 800 kcal, głodówki, bulimię... Zawsze kilogramy wracały z nawiązką.
Dopiero poślubie zmądrzałam, odchudziłam się raz i długo i mocno się trzymałam, no ale 2 ciąże jednak mnie pokonały.
No i teraz trzeba znowu walczyć...
Ja najgorszy kryzys głodowy mam przed obiadem. I w ogóle, rano bez śniadnia nie mogę nic zrobić. Wieczoram, kiedy już jest w domu mąż, jest lepiej .
-
Tak sobie myślę, ta koleżanka po prostu miała kompleksy , bo była za chuda...pewnie nie miała biustu i miała koślawe nogi i zazdrościła Ci, że masz normalną budowę... No bo wtedy jeszcze miałaś...
Ech żeby tak można się było cofnąć w czasie,i puknąć się w czółko i nie odchudzać się...
Jutro dzień ważenia, boję się, że będzie bez zmian ... :(
-
Solidne śniadanko to podstawa :wink: Wiesz, na początku, kiedy nie umiałam się powstrzymac od jedzenia, robiłam sobie wielką michę lekkiej sałatki np z kapusty pekińskiej, pomidora, fasoli czerwonej, ogórka itd i jadłam to do woli, jak tylko poczułam ssanie. Cała taka micha ma może ze 300 kcal a zapycha calkiem konkretnie :wink: Jedyny problem, to wzdęcia u dziecka, ale można mieszać sobie różne skladniki, tak, zeby dzidzi nie szkodzilo :wink: Teraz żołądek mam już obkurczony i nie odczuwam potrzeby jedzenia tak często.
Koleżanka ogólnie była super, utrzymywałyśmy kontakt jeszcze nie tak dawno (teraz wyjechała za granicę więc się urwal). W porównaniu z nią - chucherkiem ważacym może ze 45 kg (taką miała budowę) byłam naprawdę znacznie grubsza. Wszystko zalezy od punktu odniesienia, mając 15 lat człowiek łatwo ulega cudzym wplywom i nie ufa sobie :? Niestety, żeby zmądrzeć, trzeba czasem doświadczyć skutków swojej głupoty na własnej skórze :wink:
Trzymam kciuki za jutro :wink:
miłego dnia :)
-
U mnie bez zmian... 79. No ale cieszę się, że nie poszło w górę , bo mogło po oszukaństwach w diecie... Ale wczoraj bardzo ściśle się pilnowałam i to mnie uratowało przed kompromitacją :)
Ciekawe , jak będzie za tydzień...
-
Witaj bigfatmamama, ksywke masz tak zabojczo fajna, jak moja :wink: :twisted: :twisted:
Przeczytalam Twoj wateczek i chcialam Ci zyczyc sukcesow. Bede wpadala do Ciebie od czasu do czasu poczytac jak sie zmagasz z kg, ale widze, ze bedzie Ci dobrze szlo, bo juz masz pierwsze rezultaty. Takze gratuluje serdecznie i trzymaj sie. Zdrowo, duzo ruchu i wszystko bedzie szlo do przodu.
POZDRAWIAM
-
Ano właśnie, zawsze mam pewien moralny opór przed wpisywaniem Twojego pełnego nicka :wink: Pocieszam się, że wybrałas sobie ten pseudonim sama, więc nie spraiwa Ci on przykrości :wink:
Cieszę się, że waga się trzyma :) Pomalutku, ale konsekwentnie na pewno dojdziesz do celu. Na razie hormony robią swoje :wink:
Pozdrawiam, miłego dnia :)
-
grubytylek27, rewelacyjny nick :lol: I mój też Cię rozbawił , jak miło :lol: :lol: :lol:
Dla ułatwienia można do mnie mówić skrótowo bfm, nie ma tyle pisania wtedy, a Ciebie jak się "upraszcza ? Tyłeczku ?? pupciu ;) ?? :lol:
Fajnie, że zajrzałaś i dzięki za kibicowanie, oj to pomaga :) Ja też wpadnę do Ciebie, bo jeszcze nie mialam okazji :)
Widzę, że i Ty masz się już czym pochwalić, GRATULUJE :)
Wiecie co... zmieniłam godziny posiłków i jestem w szoku - teraz mam wrażenie, że co chwilę jem !! Super, w ogóle nie zdążę zgłodnieć - dopiero po południu, ale wtedy to już mam męża koło siebie i jest łatwiej pokonać się...
Dziś na obiadek serwuję francuski placek warzywny, 440kcal na porcję. Trochę tłustawe bo z żółtym serem, ale za to bez mięsa... Zaraz wrzucę przepis.
-
-
Mommy, nie stresuj się moim nickiem ;) Świadomie go wybrałam , więc nie dotknie mnie to, że ktoś tak do mnie mówi ;) I podobnie jak grubytylek , podchodzę do siebie z nutką ironii i ... oswoiłam się ze swoją figurą... Potrafię wreszcie przyznać, że mam nadwagę i że chcę z nią walczyć. Dotąd zachowywałam się, jakbym była poza tym problemem, zwalałam na ciąże itd. A prawda jest taka, ze sama przecież przez swoje zaniedbania doprowadziłam się do takiego stanu.
Będę walczyć. Czuję coś, czego nie czułam już dawno - taką wewnętrzną siłę... To forum mi bardzo pomogło. Osiągnięcia o których tu czytałam... Devoree->66 kilogramów... Uwierzyłam, że wszystko jest możliwe i dam radę :)
-
Devoree jest inspiracją chyba dla większości forumowiczek :wink: Po przeczytaniu jej wątku uwierzyłam, ze DA SIĘ schudnąć .
:)
-
BFM, hihih wlasnie kiedy swiadomie wybiera sie takie ksywki, nie sprawiaja one przykrosci. Ja osobiscie poczulam sie lepiej, kiedy otwarcie sie przyznalam tu na forum do mojej wagi i wielkiego grubego tylka :P Nooo, juz jest o 10kg mniejszy:)
Co do godzin palaszowania, ja tez obecnie jem co 2,5-3,5 godziny, dzieki temu nie czuje glodu i nie jem zawrotnie wielkich talerzy:) hhihih
Pozdrawiam
-
Zapomnialam dodac, ze mozna do mnie mowic nawet gruby tylku :twisted: chociaz tyleczku jest milej , bo jest mniejszy :twisted: :roll:
-
Heloł
Szkoda, że nie dzisiaj jest dzień ważenia bo waga spadła do 78 ;) Ale obiecałam sobie, ze będę zmieniać suwaczek tylko raz w tygodniu, w wyznaczony dzień ważenia , czyli czwartek. Czekam więc cierpliwie do przyszłego czwartku ;) I nie będę się ważyć, żeby sie nie kusić :)
Tyłeczku, więc będę do Ciebie mówić tak :mrgreen: Tylko jak będę mówić do Ciebie jak zrzuciesz kolejne kilogramy, skoro już teraz jestem "tyłeczkiem " ?? ;)
Masz rację... częste jedzenie małych porcji uchroni nas od napadów głodu... dla mnie te napady są zbyt trudne do opanowania. A kiedy juz raz się poddasz, ciężko wrócić do równowagi...
Mommy, kiedyś my też będziemy inspiracją dla innych :!:
Ja na razie przeczytałam tylko kilka stron wątku Devoree, bo nie mam jak się dosiąść porządnie, ale będę ją czytać, patrzeć, jak sobie radziła.
No i niepostrzeżenie nadeszła pora posiłku... A nawet minęła już ;) jejku jak ten czas szybko biegnie !! Ja ciągle teraz jem !
-
Gratuluję tych kilku kilogramów - wzięłaś się za siebie i bardzo dobrze Ci idzie :)
-
Oj tak Pyzo... przełamałam się wreszcie !
Naprawde potrzebowalam tego forum, wystarczylo troszke watki poprzegladac i od razu sie czlowiekowi chce !!
-
Gratuluję (nieoficjalnie :wink: ) zgubionego kilograma :D
Super, że nowe pory posiłków rozwiązały u Ciebie problem głodu. Fajnie jest chudnąć z pelnym brzuchem :wink:
Nie mam coś dziś pomyslu na obiad :roll:
miłego dnia :)
-
U mnie to samo co wczoraj, czyli placek francuski - zjedlismy tylko połowę ;)
-
a u mnie dzisiaj faszerowane baklazany :lol: :D to znaczy u moich chlopaków
ja dzisiaj mam zupkę warzywną a później dla odmiany :wink: warzywka
kolacyjka dla chlopaków tez zapowiada się całkiem całkiem ...ehhhhhhhhhh a ja na dietce :wink:
miłego weekendu H
-
W poszukiwaniu natchnienia zajrzałam na wątek Devoree i wykorzystałam przepis ze str 4 na makaron szpinakowy z kalafiorem i brokulami (nie dodawałam tylko gałki muszkatałowej).
Wyszło palce lizać, a robi się 10 min :D POLECAM :D :D :D Jedna porcja ok 550kcal (tak na oko)
Zaserwuję to moim chłopakom jak już wrócą do domku, a mnie i małej bardzo smakowało :wink:
Bfm Placuszek wygląda bardzo apetycznie :wink:
Czy zauważyłyście, ze na diecie chce się gotować wymyślne dania, nawet jeśli się ich potem nie je :wink:
-
tak to prawda :lol: :P
ja tez dzisiaj moim chlopakom na kolacyjkę serwuję duze krewtki zapiekane w ciescie
a obiadek też był sympatyczny :P
to chyba jakiś rodzaj dietkowego masochizmu heeheee
buziaki H
-
hindi Ano właśnie :lol: Ale widzę, ze Ty i tak bijesz mnie na głowę - na obiad bakłażany, na kolację krewetki w cieście - ja nawet nie wiem jak się je robi :wink:
:D