Kath, mnie się kiedyś zdarzyło, że wsiadałam we Wrocławiu do autobusu a jakiś wysiadający z niego dziad mijając mnie w drzwiach skwitował mnie jednym słowem: "Idiotka". Fakt, jechałam wtedy na imprezę i miałam dość niekonwencjonalny makijaż, kilka gałązek z zielonymi listkami, narysowanych eyelinerem na twarzy, ale były estetyczne i moim zdaniem ładne. Też mi się wtedy zrobiło bardzo przykro, ale wytłumaczyłam to sobie dokładnie w ten sposób, o którym wspomina Usiak - doszłam do wniosku, że facet musi być w swoim życiu bardzo nieszczęśliwy, jeśli taka werbalna agresja jest mu potrzebna. Pomyśl sobie, że może tego "Twojego" palanta żona w domu wałkiem tłucze, a do tego właśnie stracił pracę, a dzieci powiedziały mu, że się go wstydzą. I chciał się na kimś wyładować, bo ile można kopać tego psa (zwłaszcza, że wczoraj ugryzł), to lepiej dołożyc komuś nieznajomemu. Jak tak sobie o tego typu ludziach w ten sposób pomyślę, to przestaję być na nich zła, nawet mi się ich żal zaczyna robić.
I jeszcze jedno - jest jedna rzecz, która doprowadza tego typu chamów do białej gorączki, jest to szeroki, szczery uśmiech. Kiedyś jakaś baba w autobusie zaczęła głośno krytykować mój kolor włosów. Odwróciłam się i patrząc na nią uśmiechnęłam się do niej od ucha do ucha. Tego się nie spodziewała, wpadła po prostu w histerię, zaczęła krzyczeć rzeczy typu "No i co sie na mnie patrzysz, przestań się do mnie uśmiechać"... w tym momencie to już dokładnie cała reszta pasażerów była po mojej stronie i baba parę nieprzyjemnych rzeczy usłyszała - nie ode mnie, ja siedziałam promienna i radosna, choć w środku się gotowałam :wink:
Uściski :)