-
Tamarku - to bardzo dobry znak, bo ja jadłam właśnie ze stresu :) Bardzo się cieszę.:)
A wiesz,że ty niedaleko mnie będziesz, aczkolwiek niedaleko jest pojęciem względnym , jetem po drugiej stronie Warszawy.:P
Aga - dzięki,że będziesz... latam do kibla co 5 minut. Włazłam na stronę lotniska w Tunisie ale tam na razie nic nie ma, tylko tyle,że ma wylądowac o 21 , czyli naszej 22.
Wstyd mi za tą panikę, ale nic nie poradzę.
-
Nie ma sie czego wstydzić:) To znaczy,że jesteś wspaniałą,kochającą matką!!!!
Oo...to blisko będziemy :lol: :lol: Tuśka też z Warszawy:P
-
Basiu ja od zeszlego tygodnia (od tych ataków na wyspach) codziennie włażę na strony lotniska w krakowie i liverpoolu i sprawdzam czy samoloty dolatują :!: :!: i czy przypadkiem nie odwołują lotów - więc nie wiem kto tu jest bardziej szalony :roll:
-
Znaczy daleko nam do angielskiej flegmy . A mój mąż , jak gdyby nigdy nic polazł spać... ten to ma nerwy !
-
Żadna z Was nie ejst szalona:) To bardzo dobry znak że sie martwicie!! Co to by była za matka,która by sie nie bała o swoje pociechy?? I co to błaby za kobieta,która nie mogłaby se doczekac spotkania z ukochanym meżczyzną,któego tak długo nie wiedziała...
Jest bardzo dobrze:) Źle by było, i dzwne by było,gdybysmcie se nie martwiły i nie stresowały!!:)
-
Właściwie powinnam być przyzwyczajona, bo w tamtym roku dzieci leciały na Rodos i samolot opóźnił się 8 godzin... tyle koczowali na lotnisku w Niemczech. A ja wydzwaniałam i ciągle pytałam się, kiedy w końcu wystartują.. a oni na to ,że samolot, którym mieli lecieć zepsuty, musi przylecieć następny.
Wyobrażacie sobie chyba jakie scenariusze mi sie rozgrywały w mózgownicy ???:D
-
Oj wyobrażam sobie... ja bym pewnie zaczęła obgryzać paznokcie... albo zjadła razem z palcami.
Martuś wiem, że to dobry znak, że sie martwimy o tych których kochamy ;)
Ale czasem można się nieźle zbłaźnić... ja całkiem niedawno podniosłam ogromny alarm bo mój piekniś się nie odzywał i miał wyłączony telefon... po czym się okazało, że mu sie rozładował więc go ze sobą nie zabrał jak wychodził z domu... no bo po co skoro i tak by mu sie nie przydał :>:>:>
-
Wyobrażamy sobie...
No..ja sę smiertlenie przeraziłam,jak mój .....przyjaciel miał wyłączony cały weekend telefon i rano na mnie nie czekał.( a zawsze czekał).okazało sie,że komórkę miał w spodniach,rozładowaną a inne spodnie miał...a nie czekał na mnie rano bo autobus sie spóźnił..a przeraziłam sie tak,ze już widziałam najczarnieszje scenariusze przed oczami :shock:
-
Ale ogólnie to jesteśmy super wrażliwe i nie błażnimy się :)
Ja moim synom też potrafię obciachu nastrzelać, jak się spóźniają :) Ale mam uraz i oni to rozumieją. 10 lat etmu mąz spóźnial sie wieczorem z pracuy, łąziłam , wyglądałam na ulicę, a po pół godzinie zadzwonił telefon,że miał bardzo powązny wypadek samochodowy. Ledwo go przeżył, lekarze mówią,że to cud i że on tylko dla mnie żyje, bo moja obecność dodawała mu sił.
Od tej pory trzęsę się za każdym razem, gdy któryś się spóźnia i jest to silniejsze ode mnie. Oni mi już wybaczają i starają się przychodzić punktualnie.
-
Basiu przykro mi że masz takie smutne wspomnienia... :(
Ale nie mysl już o tym - wszystko będzie dobrze :)
Pamiętam jak byłam młodsza i jak późno wracałam do domu... idąc ulicą widziałam zawsze że sie świeciła lampka w sypialni... a jak wchodziłam do domu to już było ciemno... mama zawsze na mnie czekała, jak przekręcałam klucz w zamku to gasiła swiatło i udawała że spi - chyba nie chciała żebym widziała jak się martwi :)
Ponieważ nadal mieszkam z rodzicami ZAWSZE jak wiem, że nie wrócę na noc albo że będę późno to do niej dzwonie i jej mówię :) po co ma sie martwić :)