a ja na przydład jak mówią na mnie GRUBASEK :D .
wszyscy w domu tak mówią - nie obraźliwie
Wersja do druku
a ja na przydład jak mówią na mnie GRUBASEK :D .
wszyscy w domu tak mówią - nie obraźliwie
gwiazdeczka17 pewnie tak, zwlaszcza ze w tym tygodniu bede sie widziec z dawno nie widzianymi ludzmi:)
mika17 oj walnij meza w glowe walkiem i niech tak do Ciebie nie mowi!!
polecam wzor do nasladownia:
http://www.kabarety.tworzymyhistorie...bi_kobieta.php
:lol:
jeszcze 6h i uciekam stad!!! tralalalala
pewnie na forum pojawie sie w przyszlym tygodniu dopiero
3majcie sie !!
Trzymaj się również :D Miłego wypoczynku :)
Oj verseau uciekłaś z forum na cały tydzień ale niezmiernie się cieszę się, że zanim ujrzę Cię na forum spotkamy się w Poznaniu! Do czwartku już tak niedaleko :) Może uda mi się wyciągnąć Cię na deser sasasasa. Niskokaloryczny oczywiście :D
oooo, to życzę udanych spotkań z tymi dawno nie widzianymi ludźmi :D . NO i niech podziwiają, twoje już stracone kilogramy :D
pozdrawiam
Tak nie ma chyba nic lepszego jak usłyszeć od starych znajomych "ale schudłaś". Szkoda, ze jak mnie ostatni raz widzieli tacy znajomi to byłam w podobnej wadze co teraz wiec myślą, że cały czas jadę na tej samej wadze :D
Verseau!
Pozdrawiam!
Verseau za niedługo do nas wróci. Jak na razie kończy swój krótki urlop.
Marta mam nadzieję, ze udało Ci się odpocząć. Wiem, że miałas bardzo mało czasu, ale może jednak ...
obecna
zmeczona
ciezsza od czwartku o 3 kg!!
zdolowana (bynajmniej nie kilogramami)
wiecej wieczorem
3 kg nie tragedia, pozbędziesz się tylko do dietki wracaj.
Ja tez mam więcej niestety , pracuję nad tym. :roll:
A czym zdołowana?
3kg więcej. Widzę, ze domowe obiadki zrobiły swoje. Ale jak piszesz nie przejmuj się nimi bo jak tylko wrócisz do diety one szybko spadną.
ewulka78 wiem ze nie tragedia ale swiadczy o tragicznej przemianie materii...jak w 2,5 dnia mozna przytyc 3 kg ? nie jadlam ciagle od rana do nocy...
nargila no wlasnie przez te 5 dni zjadlam jeden domowy obiad.... i do piatku rana z waga bylo okej... w niedziele nie jadlam za duzo bo w podrozy....czyli wychodzi ze te 3 kg zarobilam w piatek i sobote ...po prostu super
ale do normalnego jedzenia wrocilam, nawet z wielka przyjemnosci wciagnelam wczoraj salate na obiad.
a dolina?
bo kumpela zmarla
bo jestem przemeczona
bo wszystko na mojej glowie, w pracy i w domu
nienawidze swojej pracy
nie mam kasy na wakacje
nie mam kasy zeby sobie kupic jakis ciuch
siedze w tym tygodniu do 18 w pracy
ryczec sie chce
Marta,
przykro mi z powodu Twojej koleżanki. <tuli>.
WIerze w to, że sie super nie objadałaś bo i kiedy jak Ty cały czas w rozjazdach byłaś. A i na imprezie pić nie mogłaś wiec wtedy te kalorie też nie przybyły. A może jestes przed okresem? W sumie to mało istotne takie szybko przybrane kilogramy nie mogą byc trwałe. Jak pisałam wyzej one bardzos zybko znikną jestem tego pewna.
Co do ogólnej doliny nie wiem co mam Ci poradzić ... Musisz to przetrzymać. WIem, że nawał pracy nie jest mile widziany ale we wszystkim trzeba znaleźć dobre strony. Ja w tej chwili mam akurat troche luźniej, mój nawał w pracy skończył sie wczoraj. teraz kilka dni swobody (przy załozeniu ze jakis nadgorliwy klient nie przywiezie mi dokumentów juz teraz) i siedzenia przy biurku oglądajac rzeczy na allegro których nie moge kupić bo też nie mam kasy, mało tego mam debet na karcie który będę musiała spłacic jak tylko dostane wypłate co oznacza, ze wypłaty praktycznie juz nie mam. Grałam w totolotka, grałam w inne bzdury i najwyraźniej mi się nie należy wygrana ... ;( A do końca wrzesnia musze jeszcze zapłacic za szkołe. Po prostu sielanka.
najwiekszy problem to chyba "nienawidze swojej pracy". To naprawde nieciekawie bo od niej wiele zależy. Przede wszystkim czy w ogóle chcemy sie z łóżka rano podnieść. NIkomu się nie chce wstawać mając perspektywe 8 jak nie wiecej godzin w pracy, a jak jej sie dodatkowo nie lubi to kiepski humor gwarantowany od rana.
Mam nadzieję, że za niedługo wszystko się poprawi i będziesz miała więcej chęci do robienia czegokolwiek. W końcu jak człowiek osiagnie dno to potem może się już tylko odbić :) Trzymam za Ciebie kciuki. Bedzie dobrze!
dzieki za wsparcie Nargila! naprawde doceniam ze jestes tu i wspierasz mnie w niedietowych problemach
waga spada, wiec jest to cos....widocznie moj organizm reaguje wielkim skokiem kg na zmiane zywienia...trudno sie mowi...
najbardziej wkurwia mnie ze wszyscy naookolo przed/po/w trakcie urlopu i sie pytaja kiedy ja jade....a ja ze nie jade bo nie mam za co...i sie lekko gadka urywa
za praca juz sie rozgladam, bo najlatwiej smecic ze sie jej nienawidzi i nic nie robic w kierunku zmiany...takze bede szlifowac swoja CeValke:)
na dodatek powaznie rozwazam przeprowadzke...wlasciwie to juz prawie sie zdecydowalam kwestia tylko znalezienia odpowiedniego mieszkania... troche mnei to przeraza, bo to tez koszty beda ale na dluzsza mete zaoszczedze (mam nadzieje)
jessuuu i ta jesien za oknem....leje, 16 stopni ,ciemno caly dzien...
rano sie obudzilam (juz pomijajac ze zaspalam) i taka pierwsza mysl - co mnie dzis czeka fajnego - niestety NIC
verseau ja mogę tylko powiedzieć, że będzie lepiej. Na pewno będzie lepiej, bo w życiu nie tylko są złe chwile, prawda? Może spróbuj znaleźć jakieś pozytywy w swoim życiu. Na pewno jakieś są. Ja wiem, że są pewne sytuacje, sploty zdarzeń, które tak dobijają człowieka, że już nic się nie liczy, ale wiem też, że te przykre zdarzenia kiedyś będą tylko wspomnieniem. Nie wiem, jak Cię pocieszyć, pewnie nawet na to nie liczysz. Ale wiem, że sobie dasz radę. Jesteś silną kobietą, pokonasz przeciwności krok po kroku. Trzymam kciuki.
fruktelka wiem ze bedzie lepiej...musi byc... szukam tych pozytywow i jakies przeblyski czasem sa wiec jest nadzieja
ale mimo wszystko czuje sie jak ten syzyf wiecznie z kamieniem pod gore
Nie dołuj się - słoneczko wyjdzie i świat będzie wyglądać lepiej. Ja się ostatnio przeprowadzałem, przedtem znalazłem nową pracę, i wcale nie było łatwo ale warto. Dziś czytałem, że zmiany otoczenia i rozwiązywanie trudnych problemów, a nie rutyna, to właśnie to co trzeba robić by trzymać mózg w idealnej kondycji - więc trochę na to patrzę jak na ćwiczenia - tak ścieżka "zdrowia". Optymista zawsze szuka czegoś pozytywnego w każdej sytuacji, a co ważniejsze to nie ma co się przejmować tym co było albo czego nie da się zmienić - skieruj swoją energię na przyszłość i to co można zmienić.Cytat:
Zamieszczone przez verseau
A co do urlopów to w pelni Cie rozumiem - w nowej pracy mam dużo do zrobienia (w końcu dlatego mnie zatrudnili bo pewne rzeczy sie palą/walą) a urlop to może zobacze dopiero na gwiazdkę ale mam jeden wielki PLUS - rano chce mi się wstawac bo lubię to co robię i równie ważne, ludzi z którymi pracuję. Tak więc szukaj nowej pracy, wysyłaj CV (choć mało to efektywne) pytaj znajomych (to jest efektywne) i pewni coś lepszego znajdzies. 3mam kciuku, że będzie lepiej!
Super podejście! Tak właśnie warto podchodzić do problemów.Cytat:
Nie dołuj się - słoneczko wyjdzie i świat będzie wyglądać lepiej. Ja się ostatnio przeprowadzałem, przedtem znalazłem nową pracę, i wcale nie było łatwo ale warto. Dziś czytałem, że zmiany otoczenia i rozwiązywanie trudnych problemów, a nie rutyna, to właśnie to co trzeba robić by trzymać mózg w idealnej kondycji - więc trochę na to patrzę jak na ćwiczenia - tak ścieżka "zdrowia". Optymista zawsze szuka czegoś pozytywnego w każdej sytuacji, a co ważniejsze to nie ma co się przejmować tym co było albo czego nie da się zmienić - skieruj swoją energię na przyszłość i to co można zmienić.
verseau jak się czujesz? [/b]
Verseau cieszę się, ze działasz a nie załamujesz rąk nad swoim losem. Podoba mi sie taka postawa. Każdy musi troche pomarudzic ale najważniejsze to jest działanie. Mój kumpel ironicznie twierdzi, ze dobrym ludziom złe rzeczy się nie przytrafiają - takie przeinaczenie słów złego diabli nie biorą. I tak jest. Ci co są silni, wszystko robią porządnie najczęściej dostaja w doope, ale najwyraźniej tak ma być. Cokolwiek by się nei działo dasz sobie z tym radę. Moze wcześniej moze trochę później ale w końcu bedzie dobrze.
AleXL dzieki za trzymanie kciukow - chyba wykrakales i slonce wyszlo:) i nie powiem od razu sie przyjemniej wstaje...
ja tez nie lubie monotonii bo wtedy czuje ze sie cofam.....sama prace nawet lubie ale nie moge patrzec na tak zwana kadre zarzadzajaca, ktora patrzy na czlowieka jak na etat a nie jak na osobe z krwi i kosci...ponoc nie wszedzie tak jest wiec bede szukac i znajde. I niech zaluja ze odchodze! dopiero docenia!
a z tym urlopem to troche jest inaczej, bo ja w sumie moglabym miec wolne jakos na jesien ale oznaczaloby to albo siedzenie w domu albo co gorsza siedzenie u rodzicow...wiec lipa :/
fruktelka wiem ze tak trzeba, AleXL to madry gosc :) nic nie da dolowanie sie tylko trzeba dzialac i zmieniac to co nam sie nie podoba...ale czasem braknie sil i jedyne co przychodzi to marudzenie i smecenie... ale powoli z tego wychodze wiec jest nadzieja
nargila no chyba cos w tym musi byc...ale po co to, by byc jeszcze silniejszym? ja juz nie chce jesli to ma cos zmienic:) musze sobie dac z tym rade, no bo co innego pozostaje? sciskam!
"Zapytałam dziecko niosące świeczkę: - Skąd pochodzi to światło? Chłopczyk natychmiast ją zdmuchnął. - Powiedz mi, dokąd teraz odeszło - odparł. - Wtedy ja powiem ci, skąd pochodzi."
Po co to jest to nie wiem. Moze ma nas wzmocnić już na całe życie tak żeby potem była juz sama sielanka, a każdy problem bez problemu potrafilibysmy rozwiazac. Pozostają domysły. Jedno jest pewne co nas nie zabije to nas wzmocni.
Moja pierwsza praca w zyciu była jak jakaś droga posypana rozbitym szkłem. Każdy krok sprawiał coraz wiecej bólu, nie prowadził do niczego. Wytrzymałam tam niepełny rok. Teraz mam o wiele lepszą pracę, a każda napotkana trudnosć to błachostka z którą zawsze daje sobie rade. Wczesniej bałam sie szefa, teraz potrafię nawet zwrócić uwagę mojej szefowej. Nikt wiecej nie bedzie mną pomiatał tylko dlatego, że daje mi prace. To on niech się cieszy, że ja u niego pracuje :)
hmm...moja pierwsza praca tez byla katastrofa, prawie sie depresja i zalamaniem nerwowym skonczylo ale na szczescie sie opamietalam i z niej zrezygnowalam...
w porownaniu do tej pierwszej ta jest prawie idealna ;) no wlasnie ...prawie...:)
a moze ja sie po prostu nie nadaje do pracowania :lol: ??
w kazdym razie CV juz niedlugo bedzie gotowe i bedzie mozna sie zaczac bujac po interview:)
a tak w ogole to dzisiaj P-I-A-T-E-K!! i swieci slonce i bedzie swiecic w weekend czyli cos fajnego bedzie mozna zrobic :)
Słoneczko :D
Dawno, nie było tak fajnie, zwłaszcz że u mnie dzisiaj zapowiadało się burzowo :)
Zaskakujące, że słońce może przynieść tyle optymizmu :D hehe
Miłego piątku
Verseau jak miło widzieć u Ciebie taki optymizm. Bardzo się z tego cieszę. A jak piszesz dzisiaj PP II ĄĄ TT EE KK !!!!!!!!!!!!!!!!! Weekend przed nami szaleństwa zacząć czas!!!
dobroczynny wplyw slonca na nastroj jest naukowo udowodniony a ja jestem najlepszym potwierdzeniem tych badan:)
dochodzi 13 a ja juz po 2 kieliszkach szampana :o
CV wlasnie skonczylam, troche perfidnie pisac je w czasie pracy ale co mi tam....nawet sie z tym nie kryje:)
szalejmy szalejmy poki jestesmy piekne i mlode:)
Verseau to może przeprowadź się do gorącej Hiszpanii tam słońca nie brakuje :)
oj "chcialabym ...chciala"
slonce...blisko morza...piasek...
sie rozmarzylam 8)
Skoro i tak planujesz przeprowadzkę to czemu nie :) Oj chyba obie mamy dzisiaj leniwy dzieńw pracy bo ładnie na forum siedzimy. Moja koleżanka z pokoju marudzi, ze cały czas na forum siedze zamiast sie z nią na kanapach dla gości poobijać :)
ee ale przeprowadzka gdzies blizej, tak w promieniu 50km :)
wlasnie widze ze sobie tak klikamy i klikamy...dzis wyjatkowy piatek bo nie specjalnie sie cos dzieje...dobrze ze wakacje jesszcze co po niektorzy maja i nie zarzucaja innych robota...
chodzi za mna cos slodkiego :shock:
ciekawe czy odwiedze ten ohydny automat z czekoladkami :?:
jeszcze godzina w pracy, moze mi sie uda wytrzymac :idea:
i dobry humor ch.j strzelil...k...wa! z jaka ja sierota jestem!! nic porzadnie nie umie zrobic NIC
tylko sobie w leb strzelic
verseau co się stało???? [/b]
kolejny raz moj facet udowodnil ze nie potrafi sie do czegos przylozyc
wiecznie wszytsko robi po lebkach
nie potrafi niczego skonczyc a zaczyna milion rzeczy
po prostu juz nie mam sil
nie moge na niego patrzec
Kurde, faceci to już tak mają!
Oprócz mojego taty :)
Może nie będzie tak źle.... i zrozumie swój bląd i się bardziej przyłoży.
Milego wieczorku :D
Proszę tylko bez generalizacji :shock: :twisted: My z Marsa nie wszyscy taci żli, naprawdę ;)
Nie ważne co to jest, nie ważne co za praca, dla własnego dobra, nie warto się tak przejmować - po co sobie życie skracać?Cytat:
Zamieszczone przez verseau
A co było to było i nie zmienisz, ucz się na błędach, bo każdy się myli ale nie każdy się uczy :) Jedynie Ci co noc nie ryzykują nie robią błędów ale też i nic nie osiągną ...
Widzę, że ostatnie dni nie należały do najlepszych. Strasznie mi przykro (jakkolwiek głupio i bezsensowanie by to nie brzmiał - tak jest). Kasa jak to kasa - Ci co mówią, ze kasa szczęścia nie daje - zazwyczaj mają jej pod dostatkiem ......... i łatwo im mówić. U nas też strasznie krucho. Miałam pojechać z małą nad morze (żeby się jodu nawdychała) a wylądowaliśmy u teściów. Nie wiem np. też z czego zapłacę za przedszkole małej i takie tam, ale trzeba będzie jakoś przetrzymać. M - też mnie dobija ciągłym obiecywaniem: zrobię to, zrobię tamto - i robię to ja. Tyle że z pracą raczej ok (tylko trochę mało godzin .. i kasy tym samym).
Widzę, że jednak wszystko jest na dobrej drodze. CV napisane, słoneczko za oknem, optymizm się z Ciebie wylewa :D Będzie dobrze.
Tylko nie przesadzaj z szampanem :wink:
Pozdrawiam Cię bardzo mocno! :D
Verseau !
Taki niecodzienny Twój nick, a problemy jak widzę całkiem przyziemne Cię gnębią - kasa, praca, nieporozumienia w związku - nasza codzienność, jakby nie było.
Widzę, ze nazwanie Twojej sytucji "byciem na zakręcie" to spory eufemizm. wiem jak to jest, jakiś dół, w który się wpada, żeby się przekonać, ze jest pełem błota, a potem jeszcze w niektórych wypadkach błoto okazuje się być błotnistym bagnem, a ręki (czy chociaż kijka) do wyciągnięcia brak :roll: - cóż ja Ci mogę napisać? że przejdzie, że to kwestia czasu, że napewno nie jest aż tak źle, że życie jest w Twoich rękach, żebyś wykjrzesała z siebie trochę siły - wszytsko to jest prawdą, ale wiem, ze jak ma się doła to ma się wrażenie, że głodnemu najedzony mówi o chlebie.
Chciałabym abyś wiedziała, ze my tu obecni Cię cenimy, lubimy i jesteś dla nas ważna - to jednym słowem świadczy o tym, że jesteś fajna dziewczyna - czy masz doła czy tryskasz optymizmem. Spróbuj zrobic cos dla siebie, coś co sprawi, ze zapomisz o innych sprawach - może kąpiel, moze dobra (np. śmieszna) książka?
U mnie też ciężko, przeszłośc mnie atakuje - co roku o tej porze, ponieważ za kilka dni będzie rocznica śmierci mojego chłopaka - co prawda to już 9 lat, ale nie będę oszukiwać, ze było minęło - wszystko zostawia w nas "Kawałki" a z nich jesteśmy my - jak puzzle. Kiedy to sie stało miałam 18 lat i była to dla mnie szkoła życia - lekcja dojrzałości i znienawidzonych przeze mnie "madrości" życiowych, może i minęło tyle czasu, ale w ostatnich dniach jestem roztrzęsiona i pobudzona - wściekła i pragnąca czułości, nie zazdroszę tym, którzy teraz ze mna przebywają. :cry:
Zrobiło się smutno i dolinowo :cry: ale ja wiem, że będzie dobrze, bo nie można sie caly czas czołgać - to by szkodziło na kości :lol: :lol:
Pozdrowienia ślę gorące :D :D
Hejka Martuś, cóż mam Ci powiedzieć wiecej niz napisali moi przedmówcy. Życie nie pieści dlatego pieścimy się sami i tak to jest. BYć z facetem to czesto problem, jego brak to też dolina. I tak źle i tak niedobrze. Jesteś silna, wpaniałą dziewczyną dasz rade. Może czas się porządnie postawić i powiedzieć facetowi, ze w Ty zwiazku to Ty nosisz spodnie i masz już tego dosć! Pewnie nie raz się sprzeczacie bo jasne jest, ze my tu nie wiemy wszystkiego i na pewno nie możemy powiedzieć Ci że wiemy co czujesz bo tak nie jest, ale jesteśmy z Tobą i Cię wspieramy. Jestem pewna, że jakąkolwiek decyzje podejmiesz będzie dobra. I pamiętaj zawsze kieruj się swoim dobrem!