verseau ten zły czas na pewno minie. Jesli nie masz ochoty czy siły na ćwiczenia, to nie ćwicz dzisiaj. Zrób sobie od tego wolne. Nabierz siły.
Wersja do druku
verseau ten zły czas na pewno minie. Jesli nie masz ochoty czy siły na ćwiczenia, to nie ćwicz dzisiaj. Zrób sobie od tego wolne. Nabierz siły.
verseau - może urlopu ci trzeba?
olej faceta i wyskocz sama na tydzień na jakieś last minute ;)
tylko nie jedz dużo :!: jak stoisz z wagą, bo twój suwaczek nic nie drgną ani w prawo ani w lewo
Marg75 urlop by sie przydal, ale w tej chwili mnie nie puszcza w pracy....najwczesniej za poltora miesiaca....wiec sie musze spiac i nie myslec o tym i nie zazdroscic innym bo nic sie nie da zrobic :cry:
suwak - juz zmieniam, ciekawe ze jak chudne to nie zapominam go zmieniac - jak tyje to najchetniej bym go wykasowala
w ciagu dnia jem dobrze, weiczorem nie ...ale bede walczyc
aa i wczoraj zapisalam sie na niemiecki, od pazdziernika 2 razy w tyg po 1,5 h....nie wiem co mnie naszlo ale dobrze ze juz zaplacilam bo odwrotu nie ma
Dodatkowe zajęcia zawsze pomaga w unikaniu lodówki ;)
Co do urlopu to popatrz na to tak, że inni będą ci wtedy zazdrościć a ty będziesz sobie wypoczywała. W tym roku pogoda jak widać kiepska jak na razie. Za 1,5 miesiąca mogą być upały ;).
Spróbuj na wieczór szykować sobie jakąś michę surowych lub gotowanych warzyw, tak żeby zawsze było pod ręką.
wlasnie tak probuje podejsc do urlopu ale ciezkooo...
z wieczorem jest tak, ze jak wracam do domu to schodzi ze mnie cale napiecie i nagle sie robie strasznie "glodna" ...fakt ze ostatni tydzien obiadow nie jadalam bo jakos mi nie podchodzily i tylko salate jadlam, moze to stad...
wczoraj za duzo wieczorem nie udalo sie zjesc bo mialam straszny atak migreny....
ogolnie nadal brak sil i motywacji....dolll
w pracy zastoj wiec siedze i mysle - najwieksza motywacja do mojego odchudzania byl slub, bo nie wyobrazam sobie siebie w sukience namiocie i z wylewajacym sie zewszad tluszczem i co gorsza uwiecznione to na zdjeciach na wieki wiekow.... a teraz skoro slub stoi pod wielkim znakiem zapytania nastapil no to motywacja wyparowala....szajse!!
verseau jak humor?
Mam nadzieję, że lepszy, bo ostatnio faktycznie podupadłaś na samopoczuciu.
A co do sukni ślubnej jak motywatora. Znajdź inną motywację! Może też suknię, ale niekoniecznie ślubną? :wink: [/b]
Verseau nie wiem co mam Ci doradzic. takie okresy bywają i nie wiadome co lepsze Czy walczyc z nimi czy przeczekac. Moze sciagnij sobie jakas muzykę która lubisz najlepiej jakas energetyczną i właczaj wieczorami na cały regulator w domu. Mnie muzyka podnosi do góry, ze mogłabym góry przenosic.
Co do urlopu to ok urlop za 1,5 miesiaca, ale jak na tazie chociaz jakiś wypad na weekend za miasto pod namiot czy cos. albo do jakiejs kumpeli. Jakby co to wpadaj do poznania ;)
hmmm a moze kupno jakiegos nowego ciuszka ci poprawi humor? albo kosmetyku?
hej versau, wpadlam cie pocieszyc :) wyjdz na slneczko, to najlepszy poprawiacz humoru .. glowa do gory!
ja to dopiero powinnam byc zdolowana..prawie 3 tyg sie obzeralam :( jestem do niczego no ale juz sie przywyczailam..
Gdzie jestes?
fruktelka jakby lepiej z humorem ale to jeszcze nie to co powinno byc, faktycznie powinnam znalezc innego motywatora niz suknia slubna, no ale to nie jest az tak silne
nargila wiesz, ja dokladnie na to wpadlam w piatek wieczorem - nie mam urlopu to jedzmy gdzies chociaz na weekend - juz sie napalilam ze bede sobie lazic brzegiem morza, sluchac szumu fal itd - a moj facet ze nie jedziemy bo nie jest wystarczajaco ladna pogoda (24 stopnie! SIC!), ze pojedziemy jak bedzie ladniej, ze to za duzy koszt... i sie znow zdolowalam...poczulam sie jakby mi podcial skrzydla...i skonczylo sie to wielka klotnia - bo on nie wiedzial ( :!: ) ze mi sie taki wyjazd przyda itp... ja z pretensjami - dlaczego nie mozemy robic czegos spontanicznie nie patrzac na pogode, kase itp...
i oczywiscie znow mnie to utwierdzilo w przekonaniu ze to nie TEN facet...zreszta juz mu to powiedzialam...on ze sie zmieni ... no ale nie o to w koncu chodzi... powinnam go zaakceptowac takim jakim jest a nie zmieniac na sile...
co do Poznania - ehh moje miasto:)) odwiedzam bardzo czesto wiec moze sie kiedys zgadamy?
mmaarriiaa wlasnie podswiadomie idac za Twoja rada wczoraj stwierdzilam ze musze sobie kupic stroj kapielowy - mam czarny przygnebiajacy i co gorsza w sloncu nie da sie w nim wytrzymac
koczkodan dzieki! wlasnie wczoraj grzalam sie na slonku nad jeziorkiem i sie bardzo ladnie przypieklam...od razu lepiej jak poliki zaczerwienione i blada cera z lustra nie krzyczy
jesli chodzi o wage to nie wiem co sie dzieje...w sobote rano mialam juz kolo 95 czyli calkiem fajnie, w ciagu dnia wlasciwie bez grzeszkow mniejszych czy wiekszych za to wieczorem troche ich bylo - bylam u znajomych i sie troche wypilo i zjadlo...ale za to wracalam pieszo do domu (nocny bus przegapilismy) a to cos kolo 10km...w niedziele lekkie zarcie, pol dnia nad jeziorem bez piwska i lodow i innego swinskiego szybkiego zarcia no i jeszcze plywajac w chlodnej wodzie, wieczorem lekka kolacja a dzis 96,7 na wadze....no zesz mac...szlag mnie juz trafia chyba wy...dole ta wage na zbity pysk
To telepatia :)
Nawet mi nie mów o wadze, ja jem ostatnio mało duzo sie ruszam (przynajmniej tak mi się wydaje) wykazała mi w pon. tydzien temu 85 a na drugi tydzien az do wczoraj (dzis sie nie wazylam) pokazuje 86 :(
może przelicz sobie ile spalilas tluszczu, dostałam ta rade od Aleksa ja spalilam 3% od poczatku diety. zajrzyj do mnie tam jest od niego napisane co i jak :)
Ja też mam dzisiaj więcej o 0,5 kg niż wczoraj. Naharowałam się na działce, zjadłam tylko nie co ponad 700 kcal (jakoś tak mało wyszło) i taka nagroda mnie spotkała. Ale chyba już się przyzwyczaiłam do tej huśtawki wagowej. Za każdym razem jest jakiś winny ;) np. za dużo słonego, upał lub @. Tak to jest jak się człowiek za często waży ;). Ale dla mnie znaczenie ma tylko tygodniowy wynik, a bilansiki zawsze robię w czwartki :). Mam nadzieje, że mnie jeszcze do czwartku ubędzie a nie przybędzie :D.
Hejka Verseau!
Wpadam do Ciebie i czytam "On mowi ze jestem za silna i ze czuje ze nie jest mi potrzebny... A ja mysle ze gdyby on mial silniejszy charakter to ja bym "oslabla"....szlag by to wszytsko trafil..." no i naturalnie muszę zareagować bo jakżeby inaczej :wink:
Na początek to powrócę do wątku pracy Twojego towarzysza życia - musi do niej iść inaczej będzie między Wami tylko coraz większa przepaść zamiast mała szczelinka! Nie mówię tego ze złości czy feminizmu - mówię z doświadczenia - swojego, wiec możesz mi wierzyć, ze mam o tym pojęcie. Powiedział, ze jesteś za silna a jaka masz być skoro na Twojej głowie - podstawowe i inne sprawy! a że czuje się niepotrzebny, no biedactwo, ma rację - tylko zamiast wzbudzać w Tobie poczucie winy powinien się zebrać w sobie i pozwolić Ci nieco "osłabnąć" wziąć sprwy w swoje ręce i tyle. Jest coś miedzy wami bo inaczej nie bolałoby tak jak boli to co jest teraz, ale ja wychodzę z założenia, że każdy powinien dążyć do samodzielności - no wiadmo, nie od razu zbudowano Kraków, ale małymi kroczkami niech idzie to do przodu a nie od tyłu. Czasu nikt Wam nie zwróci, wiec pomyślcie o tym.
Ja wiem, ze nie powinno sie straszyć, ale zawsze trzeba pomyśleć a jakby coś się stało? np. jakbyś miała jakiś wypadek, który by Cię unieruchomił na parę miesięcy? to z czego byście żyli i leczyli Ciebie? ja przepraszam za takie okropne wizje, ale wiesz ja wiem, jak wygląda dorossły człowiek, który nie musiał, aż los odebrał mu osobobę w któej miał "pomocną dłoń" - nie chciałabym aby ludzie uczyli się w ten sposób - także WY.
No i już kolejny odwiedzony przeze mnie wątek i kolejne mądrości - nie wiem jak Wy ze mną wytrzymujecie :wink:
Co do diety to ja mam tylko jedną prośbę - nie zajadaj tego stresu, plissss
A teraz uciekam i pozdrawiam!
mmaarriiaa u mnie juz dzis lepiej na wadze, mam nadzieje ze u Ciebie tez
Marg75no wlasnie, ja tez sie wazylam kiedys tylko raz w tygodniu i widzialam efekty, teraz codziennie i sie wkurzam na wahania wagi...chyba wroce do rzadszego wazenia.
magdahi dzieki za madre slowa! ja dokladnie to samo mu mowilam - co bedzie jak mi sie cos stanie...mam nadzieje ze ostatnia rozmowa cos mu uswiadomila, bo ja nie jestem romantyczka... to ze sie kochamy to nie oznacza ze musimy ze soba zyc...milosc to nie wszystko niestety... licze na to ze znajdzie prace, niestety to jest MUS
ostatnio dzieki upalom apetyt mi zelzal, w pracy wiecej obowiazkow na mnie spadlo ale to akurat lubie... samopoczucie coraz lepsze..moze bedzie dobrze;)
no u mnie waga ciągle tak samo ale myslę, że to może od picia owocowych napojów wiec już całkiem je wyelimionowałam...
ale i tam humorek mi dopisuje bo kupilam spodenki zamiast XXL, to XL :)
U mnie zaś 0,3 kg więcej, ale ciągle mniej niż w zeszły czwartek, wiec nie załamuje się jeszcze. Muszę ograniczyć sól. Ostatnio wszystko przyprawiam wegetą a tam prawie sama sól.
Ja jestem uzależniona od wagi :lol:
nie ważymy więcej przez upał?
może puchniemy, woda nam sie zatrzymuje czy cos?
bo coś nie chce mi się wierzyć że tak wiele dziewczyn przytyło właśnie w ostatnie dni - szczególnie, ze ile można zjeść w taki upał??
Witam Cię,
bardzo mnie cieszy, ze powoli wracasz do formy. Magdahi napisała Ci wiele madrych słów i nimi się kieruj. To, że ktos ma braki, kompleksy nie oznacza, ze inni maja zniżać sie do jego poziomu tylko on powinien walczyc, zeby się poprawić. I nie generalizuję tego tylko i wyłacznie do Twojego przypadku ale ogólnie. Banalny przykład - odchudzanie. Jak koleżanki widzą, ze chudnę to zamiast same się za siebie zabrać to wolą mnie wyciągać na pizze, kawe z ciastkiem żebym to ja rzuciła odchudzanie, a nie one były zmuszone rozpoczać ten cieżki proces. Zresztą ja ich nie zmuszam :)
Powodzenia laska, trzymam za Ciebie kciuki!
mmaarriiaa soki sa bleee, dobrze ze z nich zrezygnowalas bo szklanka takiego cholerstwa ma duzzo kalorii a na jednej szklance trudno skonczyc. No i gratuluje kupna mniejszych spodenek!
Marg75 magdahi no to musi byc przez upal.... nie mozna sie przejmowac waga w tym czasie i juz! co do soli to mi tez jakos trudno z niej zrezygnowac, no ale w koncu jakis smak to nasze jedzenie musi miec, nie?
nargila usmialam sie jak przeczytalam laska:) moze dlatego ze tak mowila do mnie (chyba z przekory) moja dobra kumpela... Magdahi to taki nadzwyczaj madry dobry duszek na tym forum i z przyjemnoscia czytam jej rady...A te kolezanki Twoje to sa zlosliwe...
wrocilam na powiechnie tzn wygrzebalam sie z dola... nie wiem na ile mialo wplyw dzisiejsze wazenie ale to nieistotne... czuje wiatr w skrzydlach i znow moge latac!!
pierwszy lot na basen - powrot na wlasciwy tor...co dalej sie zobaczy:)
dzieki dziewuchy za wsparcie!
Oj, oj chyba odzyskuję wiarę na 100% w to forum. Wchodzę i usmiech nie schodzi mi z twarzy
bo najpierw Nargila tyle miłego o mnie :D a potem i Ty także :D
potem stwierdziałm ze kolezanki Nargili robią coś co jest moim zdanie nieładne, zapraszając ja na coś nie dietetycznego, ja nigdy tego nie robie, jak mojaprzyjaciółka popełniała duży błąd będąc na diecie Cambridge to nie proponowałam jej nic mimo, ze uwazałam, ze głupio robi, tym bardziej ze jej bym nie musiała namwaiac bo ma bardzo słabą wolę więc "omijałam" wszystko co mogłoby ją skusić, bo po co ją dołować, ze nie potrafi się trzymac zasad. Nargila śmiej się im w nos, niech patrzą jak Ty jesz w pizzeri pyszną sałatkę - w Dominium pizza jest taka pyszna sałatka z mozarellą - dużo smaczniejsza niz pizza - przecież wygrywasz swoje zdrowie, wiesz to, ze ktos jest szczupły nie znaczy, ze zdrowo je, moja mama jest chodzielcem a odżywia sie bardzo niezdrowo :roll: co mnie naturalnie martwi bo przecież nie chcę aby miała z tego powodu kłopoty :roll: ale dygresja.
A jeszcze potem przeczytałam ze wygrzebałaś się z doła, ze lot był na basen, no i jak widać u mnie podobny lot był, bo byłam dziś na basenie, przepłynęłam 600 m :D
Tak pomyslałam o jakims tickerku na tyle ile przepłynę, może odmierzę jakąś odległosć, będe tam płynąć i może za rok, moze za dwa lata będę mogła powiedziec: przepłynęlam do Szecji czy cos takiego ;-)
a tymczasem uciekam, pozdrwiając serdecznie!
Cytat:
Zamieszczone przez verseau
Bardzo mnie to cieszy. Nawet nie wisz jak bardzo! Najważniejsze to być na powierzchni. Ja mam swój przepis na szczęście: być szczęśliwym dla SIEBIE i głównie dla SIEBIE!
magdahi ale czyz nie jest to fajne ze ktos de facto zupelnie obcy trzyma za Ciebie kciuki, radzi Ci w sytuacjach kryzysowych, sledzi postepy itd? wlasnie po to tu jestesmy:)
nargila byc szczesliwym dla siebie - w koncu o to tu chodzi! to nasze zycie a nie nikogo innego, to my bedziemy potem z niego rozliczani:)
dzis rano szok - na wadze 94,3 czyli rowno 5 kg za mna... tluszczu tez mniej...yeah!!
wracam do pracy szkolic nowa osobe:)
milego dnia kobitki! (faceci tez, niech im bedzie;)
Gratuluje tych 5 kg wiem jaka to radość :)
Verseau!
Pewnie ze fantastyczne jest to, że ktoś kibicuje i jest z nami, ja się z tego cieszę, z tego forum, z tego, że poznałam Was - świetna sprawa!
Do wszystkiego w życiu trzeba dojrzeć, także do przyjmowania pomocy i do innych rzeczy jakich tu doświadczamy, skrót myślowy mógłby brzmieć, ze tutaj też uczymy się czegoś w rodzaju relacji społecznych, tyle że społeczność jest wirtualna, i wiesz tak sobie myślę, że zarzuca się że w internecie ludzie nie są sobą, że grają kogoś kim nie są, a mi się wydaje, że na tym forum właśnie jest odwrotnie - tu możemy być naprawdę sobą - pisząc o uczuciach o obawach, mniej gramy a więcej jest nas w nas :lol:
Przynajmniej w niektórych przypadkach bo wiadmomo nie chcę generalizować :wink:
Dokładnie. Po to tu jesteśmy. Żeby się wspierać, pomagać sobie, radzić a nie grać. Jak ktoś ma zapędy aktorskie to niech spada na deski spalonego teatru :)
Cieszy mnie, że wyszłaś z doła! No i waga Ci ładnie spada:-)
Pozdrawiam Cię serdecznie! :D
macie racje dziewczyny, uczmy sie od siebie, wspierajmy sie i tracmy te kilogramska!
fruktelka dzieki za wsparcie i tez pozdrawiam mocno!
no dobra, moje spodnie juz definitywnie na mnie wisza, jeszcze kilogram i juz z bioder beda mi sie zsuwac...co gorsza :) bluzka tez jakas taka duza:)...wizja zakupow coraz blizsza.... nie mieszcze sie w ciuchy - zle, za duze - zle...i jak tu babie dogodzic?
jej jak dobrze ze juz piatek, troche odetchne od pracy bo duzo spadlo na moja glowe...na dodatek musze sie uzbrajac w cierpliwosc trenujac nowa osobe...a ja do cierpliwych nie naleze, wiec mam nadzieje ze szybko pojmie co i jak
weekend zapowiada sie niecodziennie, jedziemy ze znajomymi pospacerowac po Polach Elizejskich, wdrapac sie na wieże Eiffla, wypic winko w knajpce... cale 2 dni w ruchu...to jest to co tygryski lubia najbardziej:)
3majcie sie dziewczyny!
a ja to się nie martwię, że coś na mnie wisi, obym takich ciuchów miała jak najwięcej :DCytat:
Zamieszczone przez verseau
wczoraj przymierzyłam moją ulubioną sukienkę, która kilka lat przeleżała w szafie, bo zrobiła się dziwnie mała ;). Teraz jest już OK :D
Super, że wyjeżdżasz, mam nadzieje, że wrócisz pełna energii i pozytywnego nastawienia do życia i dietki :)Cytat:
Zamieszczone przez verseau
Zazdroszcze weekednu, mam nadzieje, że szczegółowo go opowiesz :)
verseau Ty chyba szybciej powitasz bałwanki niż ja :shock: Super że waga spada
przyjemnego weekendowania życzę !!!!
Widzę, ze same poprawy i Ciebie. Po burzy zawsze wychodzi tęcza. Wyjazd na pewno Ci się przyda. Gratulować!!! Czekamy na sprawozdanie z wyprawy. Trzymaj sie :)
Hej kochanie chce Ci bardz, ale to bardzo podziekowac, ze wspierasz mnie od początku mojej diety. Naprawde wiele to dla mnie znaczy :!: A ja sie dzis miezylam i w pasie ubylo mi 8 cm a w biodrach 6 cm. Duzo nie? Dlatego ejstem taka szczesliwa :) I widze ze u ciebie juz wszystko oki :)
Super, super, super! Nic bardzie nie motywuje, jak zbyt luźne ciuchy!Cytat:
no dobra, moje spodnie juz definitywnie na mnie wisza, jeszcze kilogram i juz z bioder beda mi sie zsuwac...co gorsza Smile bluzka tez jakas taka duza:)...wizja zakupow coraz blizsza.... nie mieszcze sie w ciuchy - zle, za duze - zle...i jak tu babie dogodzic?
Udanego weekendu! Jest na pewno dla Ciebie ekscytujący :)
Jutro czekamy na relacje :)
jest tu kto? napisz pare słów jak się bawiłaś :)
witajcie kochane
Dziekuje wszystkim za obecnosc i myslenie o mnie:)
Paryz...nadal piekny, uroczy, zjawiskowy, tajemniczy, klimatyczny...ehh
Ale jezdzic tam autem to masakra! Na szczescie auto przetrwalo i my tez.
W sobote rano szybko dotarlismy do hotelu, odstawilismy auto na parking i w miasto...
I zaczal sie maraton -nie jestem w stanie wymienic wszystkich miejsc, ktore obejrzelismy - pewnie dlatego ze zwiedzilismy wszystko co w Paryzu trzeba zobaczyc... Oczywiscie wiekszosc pobieznie, zeby pokazac naszym facetom miasto...I zeby miec do czego wracac.... Kumpela byla swietnym przewodnikiem, bez niej na pewno nie dalabym rady...
W sumie w sobote 12h lazenia, 4h siedzenia po knajpach...nie bylo sie bez pysznosci, no ale nie mozna bylo inaczej.... ilosc spalonych kalorii pewnie i tak przewyzszyla to co zjadlam:)
W niedziele juz spokojniej bo stopy odmawialy posluszenstwa i wieczorem powrot do domu...
Magiczne w Paryzu sa zapachy....jedzenia, perfumow, luksusu, zabawy...miasto tetni zyciem....ludzie nad brzegiem Sekwany ucza sie tanczyc tango....psy nosza obroze z diamentami:)... i jak cudnie sie Paryzanki ubieraja...niby zwyczajnie, ale widac ze to pierwsza klasa:)
Chce sie tam wracac, moze kiedys tam zamieszkam?
Niestety dla mojego zwiazku ten wyjazd nie byl romantyczny...kolejna wielka burza...kolejny nawal mysli czy to ma sens...ostre slowa...smutek, lzy...wczoraj mi sie spytal jaki jest moj ideal faceta....nie powiedzialam bo dobrze wiem, ze jest zupelnie inny od Niego...pod tyloma wzgledami sie roznimy...on nie umie sie zachowac w towarzystwie, wstyd mi za niego czasem....nie potrafi dyskutowac, nie zna sie na wielu rzeczach...nie potrafi myslec o innych...palnie cos bez zastanowienia nie patrzac jakie konsekwencje dla innych przyniesie...nie przyjmuje krytyki....powiedzial ze nie potrafi sie zmienic i musze podjac decyzje czy jestem w stanie go zaakceptowac... a ja tego nie chce...znowu ja mam podjac decyzje...ehhh
jeszcze chcialam pare slow napisac o wypadku ... dzis rano jak uslyszalam normalnie mnie zmrozilo...dobrych kilka lat temu jechalam ta sama droga, tez autokarem i o maly wlos
a bysmy tez w przepasci sie znalezli....to daje do myslenia
jestem w troche nostalgicznym nastroju, poczytam Wasze watki ale wybaczcie, poodpowiadam troche pozniej...
Verseau widzę, że ogólnie wypad sie udał gdyby nie jeden minus. Wiem, ze to musis być bardzo trudne ale chyba jednak do końca Ty musisz nosić w tym zwiazku spodnie i podjąć tą ostateczna decyzję. Miałam nadzieję, że ten wyjazd rozwiaze Wasze problemy i chyba tak się stało, ale w druga stronę. Musisz się poważnie zastanowic co to jest. Miłość - bez względu na dzielace nas różnice? Przyzyczajenie - bo znamy sie tak długo i jestesmy ze sobą, plany ślubne? Strach - przed byciem samą? Tylko Ty mozesz to wiedzieć. Pamietaj jednak, że to musi być przemyślany wybór bo z tym mężczyzną masz spędzic reszte zycia.
Na koniec chciałabym gratulować udanej wyprawy, a teraz grzecznie wracaj na dobr etory dietetyczno-odchudzajace :)
nargila wlasnie takie mysli mi chodza po glowie...czy to jeszcze milosc... czas pokaze, mam nadzieje ze najblizszy...
moja najblizsza kumpela ma podobna sytuacje...podobny typ faceta...bez stalej pracy...podobne watpliwosci...czy to silne baby takich sobie wybieraja?
co dziwne, w czasie weekendu w zasadzie nie bylo wiekszych wpadek...byla pizza ale z salata swiezym pomidorem i mozzarela.. byl shake truskawkowy....nalesnik z serem zoltym...piwko...ale ponadto o dziwo nic wiecej...fakt ze sie pilnowalam, bo latwo sobie odpuscic mowiac "ze jestem na wakacjach i mi wolno" ale to nie o to chodzi...
po klotni z facetem mialam straszna ochote wciagnac cos slodkiego i kalorycznego i mimo ze znajomi cos kupili ja powiedzialam nie....nie bede podbudowywac sie jedzeniem...
teraz tak mysle i w sumie jestem z siebie dumna, bo chyba pierwszy raz mi sie to udalo:)
wczoraj sie usmialam strasznie, spotkalam kumpele dawno niewidziana...
ona mowi: no wygladasz tak jakos....
(ja juz sie w duchu ciesze ze powie ze chudziej)
a ona: ...nieciekawie...
moze mi zmarszczek przybylo albo co?:)
wkleje Wam pare fotek z Paryza (jak bede umiala)