Ratunku!!! Mam już dość bycia tłustą krową!!!!
Nigdy się z tym nie pogodzę, nie potrafię zaakceptować tego jak wyglądam. To poprostu nie możliwe. Z drugiej strony po tylu próbach schudnięcia zaczynam wątpic by kiedykolwiek mi się udało. Ale wiara czyni cuda. Więc postaram się wierzyć.
Stanęłam dzisiaj rano na wadze. Bałam sie, bardzo, ale prawdę mówiąc kiedy zobaczyłam te 85 i pół kilograma poczułam ulgę, myślałam, że będzie o wiele, wiele gorzej. chociaż mając 162 cm wzrostu to i tak nie najlepszy wynik.
Nie pamiętam czy kiedykolwiek byłam szczupał. W podstawówce byłam już "pulpetem" a potem było tylko gorzej. W gimnazjum moje kompleksy osiągnęły szczyt. A w liceum czułam się jak potwór. Ciągle sie tak czuję. Mam wrażenie, że ptrząc na mnie ludzie czują niesmak, jakbym psuła im widok.
Brak mi pewności siebie. Czasmi nie mam odwagi się odezwać bo czuję, że jestem zbyt gruba i brzydka. dobrze wiem, że jeźeli czegoś nie zminię to pewnie wkróte osiągnę jeszcze większą wagę.
Rok temu też próbowałam się odchudzać. Kiedy już nie moigłam się wcisnąc w największą bluzkę jaką miałam, poczułam wstyd i zarzenowanie. A moja mam spojżała na mnie tylko i powiedziała...cóż trzeba kupic nową. Opamiętanie przyszło gdy zobaczyłam sswoje zdjęcia z osinmnastych urodzin. Dosłownie, nie poznałam się. To było aż dziwne, byłam taka paskudna...jakbym zobaczyła obcą osobę.
Wiem, że jeżeli odłożę odchudzanie na jeszcze później to nic z tego nie wyjdzie. Potrzebuję dużo czasu by stracic nadmierne kilogramy i jednoczesnie pozostać zdrową.
To będzie dłuuga , a nawet bardzi dłuuuga droga...
Dzięki, za ciepłe słowa...;-)
Miło mi, że nie jestem sama. Wiem, wiem, że z mojego postu bije pesymizm, ale nie jestem pesymistką, po prostu chcę podejść do spawy racjionalnie i w końcu dotrwać do końca odchudzania. :)
Wczoraj udało mi się nawet ćwiczyć przez 45 min, i to całkiem intensywanie. Muszę się zastanowić co mam jeść, co zminić w jadłospisie. Ograniczam kalorie do max 1400 dziennie. Będę chudła wolno, ale jeżeli systematycznie to w półtora roku uda mi się dojść do idelanej wagi, bez cyrków z obwisłą skórą czy rozwaloną wątrobą.
Musze być wytrwała, bo nie mam juz ochoty znów zaczynać od początku.
I owszem, mam niską samoocenę, wiem, że ona wcale może nie urosnąć gdy schudnę. Ale waga to jeden z moich kompleksów i chcę się go pozbyć.
ppozdrwaim wszystkich i dzięki za posty...