Nigdy się z tym nie pogodzę, nie potrafię zaakceptować tego jak wyglądam. To poprostu nie możliwe. Z drugiej strony po tylu próbach schudnięcia zaczynam wątpic by kiedykolwiek mi się udało. Ale wiara czyni cuda. Więc postaram się wierzyć.
Stanęłam dzisiaj rano na wadze. Bałam sie, bardzo, ale prawdę mówiąc kiedy zobaczyłam te 85 i pół kilograma poczułam ulgę, myślałam, że będzie o wiele, wiele gorzej. chociaż mając 162 cm wzrostu to i tak nie najlepszy wynik.
Nie pamiętam czy kiedykolwiek byłam szczupał. W podstawówce byłam już "pulpetem" a potem było tylko gorzej. W gimnazjum moje kompleksy osiągnęły szczyt. A w liceum czułam się jak potwór. Ciągle sie tak czuję. Mam wrażenie, że ptrząc na mnie ludzie czują niesmak, jakbym psuła im widok.
Brak mi pewności siebie. Czasmi nie mam odwagi się odezwać bo czuję, że jestem zbyt gruba i brzydka. dobrze wiem, że jeźeli czegoś nie zminię to pewnie wkróte osiągnę jeszcze większą wagę.
Rok temu też próbowałam się odchudzać. Kiedy już nie moigłam się wcisnąc w największą bluzkę jaką miałam, poczułam wstyd i zarzenowanie. A moja mam spojżała na mnie tylko i powiedziała...cóż trzeba kupic nową. Opamiętanie przyszło gdy zobaczyłam sswoje zdjęcia z osinmnastych urodzin. Dosłownie, nie poznałam się. To było aż dziwne, byłam taka paskudna...jakbym zobaczyła obcą osobę.
Wiem, że jeżeli odłożę odchudzanie na jeszcze później to nic z tego nie wyjdzie. Potrzebuję dużo czasu by stracic nadmierne kilogramy i jednoczesnie pozostać zdrową.
To będzie dłuuga , a nawet bardzi dłuuuga droga...
Zakładki