Kochani
Dzis już 7 dzień mojej dietki, można ją nazwać mż bo jak jestem głodna to coś sobie podjem. Ale widze już pierwsze rezultaty diety i nie chodzi mi o kilogramy (choć kilka już mi ubył), ale o to że jeszcze na początku tygodnia 1 grahamka z wędliną i pomidorkiem to było dla mnie za mało aby się najeść do syta. Dziś już jest całkiem lepiej. Dziś po takim menu poczułam się najedzona. Nie robie sobie wyrzutów sumienia, że podjadam bo licze na to że za tydzień żołądek skórczy mi się jeszcze bardziej i nie będę już potrzebowałam tyle jedzonka.
Kolejna dziwna rzecz która mi się przydarzyła to ta jednodniowa ochota na miód. Tego dnia ja naprawdę pochłonęłam niesamowicie dużo tego cudownie słodkiego specyfiku. Na drugi dzień też chciałam wszamać łyżeczkę ale już mi nie smakowało. Może poprostu tego potrzebowałam. Awięc nie przejmuje sie jak mi się czegoś chcę bo sobie myśle że poprostu mój organizm tego potrzebuje. Ale nie daję się słodyczą.
Muszę się pochwalić swoim sukcesem, wczoraj odmówiłam sobie wspaniale wygladającej napoleonce stojacej przede mna. Jestem z siebie dumna.
Będę szczupła. Udowodnie tym, którzy we mnie nie wierzą, że dam radęDAM
RADE
![]()
Zakładki