No tak, to od czego by tu zacząć :P
Na majówkę pojechałam ze znajomymi do Torunia i weekend spędziliśmy pod hasłem "Wpierdalamy co się da" oczywiście. Pierwszy raz w tym roku jadłam pizzę i przysięgam, że ostatni, bo nie mogłam się ruszać długo długo po niej... Z pizzą zawsze jest tak, że albo się nie je wcale, albo dużo na raz... Przynajmniej u mnie... Do tego oczywiście tony pierników, lodów i innych niezdrowych rzeczy (aha, zakochałam się w pierniczkach z czarną porzeczką oblanych białą czekoladą ). Ogólnie to ciężko w Toruniu jakąś fajną imprezę znaleźć na starówce, albo może źle szukaliśmy? :P Mam dużo zdjęć, ale większość ble fuj.
Poza wyjazdem. Codziennie wchłaniam słodycze i to tak np. dzisiaj 3 rządki czekolady... Wczoraj tyle samo czekolady i jeszcze parę ciastek i budyń. No generalnie dużo słodkiego...
Na wadze dzisiaj 80,1 dziwię się, że w sumie tak mało dosyć, szczególnie, że czekam na okres...
Aaa... mój jedyny ruch to: praktyki (np. 6h pielenia rabarbaru i śliwek :P), tańce - choć lenię się na nich jak mogę i w sumie gra na flecie, bo trzeba spinać przeponę, więc to prawie jak brzuszki
A poza tym to tylko tydzień mnie nie było. Nie jest źle