-
Ale pracuś z Ciebie! Normalnie szacun, jak to mawia młodzież, za ilość robót, które wczoraj wykonałaś :D
Anetko z takim zapałem na pewno schudniesz. Jeśli chodzi o wspomaganie farmakologiczne (meridia), to myślę, że jeśli otyłość zagraża poważnie zdrowiu, a mimo diety waga nie spada, warto siegnąć po taki specyfik. Oczywiście pod kontrolą lekarza, obserwując swoje rekacje na lek. Znajoma bierze meridię z dobrym skutkiem. Startowała z dużej wagi. Przy braniu leku waga jej spada, ale nie jakoś gwałtownie. Co do odczucia głodu przy braniu meridii, to mówi, że głód czuje i ma chętki na zjedzenie czegoś niedietetycznego, ale umie nad tym zapanować. A bez leku nie potrafiła zapanować i rzucała się na żarcie, co kończyło się opróżnieniem całej lodówki. Zadowalają ją niewielkie porcje. Potrafi zjeść tylko część tego, co ma na talerzyku, mówiąc, że się najadła. Mówi, że spokojnie mogłaby zapanować tak nad żarciem, że jadłaby mniej niż 1000 kcal, ale pilnuje, żeby codzienneie 1000 jeść, bo wie, czym grozi głodzenie. No i dużo pije. Przy meridii strasznie chce się pić.
Ważne, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że lek za nas nic nie zdziała. To od nas zależy, czy schudniemy. Nawet merdia nie pomoże, jeśli zwyczajnie będziemy chcieli się nażreć. (za przeproszeniem).
Ważna jest dyscyplina, a meridia może w utrzymaniu tej dyscypliny pomóc.
Powiem Ci, że jeśli tym razem nie uda mi się schudnąć i nie daj Boże znów mi waga podskoczy, to raczej na pewno poproszę lekarza o receptę na meridię. To moje ostatnie podejście do odchudzania bez tego leku.
Pozdrawiam Cię serdecznie! :D
http://s3.amazonaws.com/luckyoliver/...et-5608330.jpg
-
mam dziś sentymentalny dzień
wyszukałam jakieś zdjęcia i czy chcecie czy nie to Wam, pokażę...
tak wyglądam teraz:
http://images27.fotosik.pl/202/57a81b4336bad9d1m.jpg
tak wyglądałam 5 lat temu (126kg):
http://images24.fotosik.pl/204/2acab230861efdeem.jpg
a tak po pierwszym udanym schudnięciu:
http://images33.fotosik.pl/233/ea76f73f75192ff3m.jpg
-
Malafrena - Wymęczyłam się i ja przy tym koszeniu, kosiarka stara, elektryczna, bez napędu.
Co dziwne zakwasów się nie dorobiłam, tylko kręgosłup troszkę bolał. Czas przeszły bo mężuś super masuje!
Dziś za to miałam dzień totalnego lenistwa i jedyną formą ruchu dla mnie było ugotowanie obiadku dla rodzinki.
Ja w sumie zjadłam niewiele bo tylko jedną pierś z kurczaka z sałatką z ogórka (bez śmietanki) i jogurt z płatkami kukurydzianymi. Ale...
Właśnie, jest ale... Wypiłam kawę, słodzoną i to cukrem. i teraz mi wstyd :oops:
Fruktelka - dużo wypowiedzi jest na temat Meridii i właśnie powtarza się to że chce się po niej pić. Aż się boję bo ja i teraz strasznie dużo wlewam w siebie. Tak jakby policzył to ze trzy litry będzie, jeśli potem będzie jeszcze więcej to ja pewnie z ubikacji wychodzić nie będę.
Jutro odkurzam rowerek bo jak na razie stoi zapomniany w sypialni. Kostka juz prawie mi nie dokucza i skoro dałam radę spacerować z kosiarką to dam radę i rowerkować!
Dzieci wyprawię do szkoły, męża do pracy a ja hop... będę pedałować.
-
woah! no takiego starego klamota przetaszczyć po dużej powierzchni, to rzeczywiście nie lada wysiłek, w sam raz na zrzucanie tłuszczyku ;)
śliczne masz to aktualne zdjęcie :D
-
anetko:-) :lol:
jestes slicznaa:-)
trzymam za ciebie mocniutko kciuki:-)
buziolki
-
jesteś piękną kobietą po której wcale nie widać wagi ;)
masz cudne oczy ;)
trzymaj się :)
ja też jutro na rower wsiadam, muszę to sadło zrzucić w końcu :roll:
dobranoc :)
ps. masz śliczne dzieci. szczególnie córka. ma piękne oczy i urodę po mamusiu :D i taka szczuplutka :) ech.. ja byłam małym klopsem. zawsze :D
pozdrawiam 8)
-
Podzieliliśmy się dziećmi sprawiedliwie, Danielka - córusia tatusia odziedziczyła po nim charakter, wzrost i super metabolizm, zjada nieraz więcej ode mnie, a jej ulubioną formą ruchu jest wciskanie guzików pilota do telewizora.
I ciągle chuda, babcie ręce załamują - "ona ma anemię albo anoreksję".
Jest rok młodsza od swoich koleżanek z klasy (zaczęła szkołę rok wcześniej) ale jest jedną z najwyższych w klasie. Taki już jej urok i dziękować genom tatusia bo też wysoki i szczupły, wręcz chudy.
Konradek - synuś (nie napiszę maminsynek bo by się obraził), jest całkowicie mój, taka mała kuleczka. Ograniczamy mu słodycze i inne tuczące potrawy, śmiga ciągle na rowerze, nie usiedzi chwilki na miejscu a i tak grubiutki.
Między nim a córką jest 4 lata różnicy. Wagowo on ma 2 kg mniej od córki.
I nie ma rady, odchudzać go doktorka nie kazała, tylko utrzymać tą wagę i ma do niej dorosnąć. Zobaczymy jak będzie dalej.
Dziękuję za te śliczności co do moich zdjęć, uważajcie bo jeszcze w to uwierzę i stwierdzę ze nie muszę się odchudzać skoro śliczna jestem taka jaka jestem :lol:
Macie jakąś radę na zgagę? Cholercia męczy mnie dziś cały dzień, nie wiem z czego bo nie jadłam nic takiego co by mogło ją wywołać. Renie, te tabletki do ssania, czy jak je tam zwał nie działają...
Idę, teraz mam wolną godzinkę to pojeżdżę na rowerku...
Dziękuję że mnie odwiedzacie...
-
Hmm ja też całe życie grubiutka byłam, ale okres dojrzewania mnie "wyciągnął".. Może z Twoim synkiem będzie tak samo :)
-
Anetka, ladna babka z Ciebie :)) a co do slodziku, uzywam go od 3 lat, dlatego ze moj tato jest cukrzykiem i tak jakos przy nim sie nauczylam, teraz juz nei smakuje mi kawa czy herbata z cukrem :) wszystko da sie wyuczyc :) pozdrawiam i zycze dalszych sukcesow:) oby czesto suwaczek przesuwal sie w prawo :))
-
A NA MOIM ROWEKU TO AŻ PAJĘCZYNA SIĘ ZROBIŁA :D :D JAK TAK PRZEZ DZIEN COS POROBIE W DOMU TO NA ROWER NIE MAM SIŁY BO MAM OSTROGI W PIECIE I NOGI BOLĄ :D :D