-
Rozumiem, że wczoraj zjadłaś tylko te dwie jagodzianki, jedną wasę i szklankę chudej fasolki po bretońsku? To przecież bardzo malutko. Jagodzianki zjadłaś rano, na pewno je spaliłaś. Nie widzę powodu, żeby na Ciebie nakrzyczeć, no chyba jedynie za to, że zjadłaś wczoraj za mało i nic z warzyw. O tak, za brak warzyw krzyczę :lol: :lol: Bo fasolka się tu nie liczy :wink:
Praca na budowie to super gimnastyka, a ile kalorii się traci. Także nie dziwię się, że na rowerek nie starczyło Ci sił :!:
Jesteś dzielna, bardzo dzielna i na pewno schudniesz! :)
Miłego dnia! :D
acha... pytałaś, jak spacerek. Będzie dzisiaj :!: :P Jak się nie rozpada.
A wiesz, że ja mam jakieś opory przed pieczeniem w folii aluminiowej? Zawsze mam wrazenie, że to aluminium włazi mi do jedzenia...ot, jakieś skrzywienie mam w tej kwestii :wink:
-
zapraszam na gołąbki
do wyboru
dachowe
z brukselki
koszerne
i inne też
pozdrowienia z Kazimierza
-
Dobrze, dobrze niech mąż pracuje :)
Sprawdziłam tak mniej więcej ceny domów w Jaśle i muszę stwierdzić, że średnio za cenę mojego mieszkanka mogłabym kupić u Was dom 150 m2.. Drogi ten Kraków i tyle :/
-
Ivett a widzisz... wiedziałam że Kraków drogi...
i guzik, mąż nie pracował, ja kolejny dzień spędziłam na budowie, a właściwie w ogrodzie bo w domku podłogę lakierowali i po 5 minutach wewnątrz czułam się jak naćpana...
Doris dziękuję za zaproszenie i za pozdrowienia, również przesyłam :*
fruktelka wiem, masz rację, żadnych warzyw nie było bo mi już kalorii do zjedzenia brakło
2x jagodzianka - ok 305 kcal jedna
fasola następne 300 kcal
wasa 25 kcal
do tego dwie kawy z mlekiem i 1000 kcal gotowe...
Za to dziś prawie na samych warzywkach - zjadłam kilka listków sałaty, ogorka, dwa pomidorki, prawie cały pęczek rzodkiewek (pyszna sałatka)- sniadanie i kolacja +po dwie tekturki wasy, na obiad surówkę z kiszonej kapusty z kawałeczkiem pieczeni z indyka.
Wystarczy? Już będę grzeczna i napewno warzywka jeść będę.
Zrobiłam sobie krzywdę... Żeby nie powiedzieć "jak nie urok to..." chyba skręciłam lub zwichnęłam kostkę, tę drugą kostkę... Ta po żylakach przestaje boleć, rana się w końcu zasklepiła to utrąciłam drugą... Ledwo dałam radę do domku dojechać... Jak nie przejdzie do jutra to znowu do lekarza będę musiała się wybrać... Choroby nie odpuszczają nam, co chwilę coś nowego wyskoczy...
Wysmarowałam maściami, zabandażowałam, nie wiem co jest bo w ogóle mi ta noga nie spuchła... A przy skręceniu chyba powinna... Może przejdzie samo...
I z rowerka znowu nici, ale cały dzień w ogrodzie... Dostałam od teściowej całą skrzynkę najróżniejszych roślinek ( liliowce, funkie, pierwiosnki, iryski, konwalie i wiele innych, których nazw nie znam), 3 krzaczki pięknie kwitnące, borówkę amerykańską i leszczynę. Wszystko powsadzałam, choć kostkę wcześniej załatwiłam... Bolało ale jak trzeba to trzeba...
Mogę czuć się usprawiedliwiona?
-
oj, oj, jak spuchło to na pewno skręcona, niestety trochę trwa zanim to się zagoi. jak Ty żeś to sobie znowu zrobiła? zdolna dziewczynka :P
pozdrawiam
-
Hej
Jak noga nie spuchła to może tak źle nie będzie :)
Ja też wczoraj pracowałam w ogrodzie :D
A co do warzywek. Wiesz, ja mam zamiar warzyw nie wliczać w ogóle do limitu kalorii. Oczywiscie poza nasionami czy ziemniakami. Chodzi mi o takie błonnikowe, właśnie sałaty, ogórki, pomidory, cebula itd.
No i brawa za wczorajsze spałaszowane warzywka :lol:
Miłego dnia!
-
obeszło się bez lekarza choć mąż chciał prawie na siłę rano mnie na pogotowie zaciągnąć...
ledwo chodziłam, ale teraz jest już o niebo lepiej. Od rana okłady, maści i żele, nóżka zabandażowana, ułożona na podusi i teraz jest już całkiem ok, jeszcze troszkę boli ale już chodzę prawie normalnie. Musiałam coś sobie tylko naciągnąć. Dziś odpoczęłam porządnie, nawet się przespałam po południu.
Dzięki Fruktelka, dzień był niesamowicie nudny ale odpoczęłam w końcu, warzywka też dziś jadłam :lol:
Malafrena, dzięki niebiosom nie spuchła i jest już lepiej, wiem że skręconą nogę do gipsu teraz pakują i jak ja bym pracowała w moim domku? a tyle tam jeszcze roboty, im bliżej przeprowadzki tym więcej...
a jak to zrobiłam, hmm... ciągnęłam worek z krzakiem do wsadzenia i cofając się wpadłam nogą do dołka, który na dodatek sama wykopałam...
Jak już pisałam, dziś było nudno, prawie zero ruchu ale za to bardzo dietetycznie...
-
Zero ruchu jest akurat usprawiedliwione :) Mam nadzieję, że nóżka szybko wydobrzeje, bo jak boli to nie dobrze :) Brawo za dietkę :)
-
No to sie kuruj bo rowerek i robota czeka :D :D :D miłego dnia :wink: :D
-
tenia55 z robotą to mam luz do wtorku, polakierowali mi podłogi i nie wolno wchodzić do domku... a pogoda nie dopisuje aby w ogródku grzebać...
I takim sposobem mam kilka dni lenistwa, obijania się i nudzenia bo w tym mieszkaniu to już wysiedzieć żywcem nie mogę, duszę się w bloku! mąż mi mówi wyjdź sobie na balkon i co? wdychać spaliny samochodów stojących na parkingu pod blokiem?
cholera mnie bierze...
Dziś znowu całe popołudnie przespałam, mąż musiał do pracy iść, dzieciaki siedziały jak myszki cichutko, pogoda paskudna i usnęło mi się na kanapie przed telewizorem...
Jeden plus, jak śpię to nie myślę o jedzeniu :lol:
A mam o czym myśleć bo upiekłam dzieciakom bułę drożdżową i tak w całym domu ładnie pachnie...
Ivett trzymam się jak mogę ale umysł zaczyna ze mną walczyć i już podsuwa mi teksty "dlaczego nie możesz zjeść tego na co masz ochotę?" albo "przecież to tylko jeden kawałek" albo "na co ci to całe odchudzanie"
zdrajca...