Wątek: temat banalny -chcę schudnąć!!!

BMI - 36,33
nadwaga ok 34 kg

od dawna nie byłam szczupła, nawet "normalna" ale teraz...

jak myślicie ile można przytyć w ciągu 2 miesięcy?

chorobowe - zero pracy, zero ruchu, gotowe posiłki podkładane pod nos przez kochającą rodzinkę...

a ja rosne i rosne...

chyba mi serducho wysiada...

ja wiem co robić ale brakuje mi... no właśnie - czego?
wiary, nadzieji, wsparcia, dopingu, motywacji, pocieszenia i solidnego kopniaka...

pomocy? tak - pomocy! ratunku!

mIło Cie powitac pomożemy napewno w każdym problemie bo każda z nas w swojej diecie jest po części psychologiem.

Byłam dziś u lekarza z dzieciakami bo chore (mam ich dwoje) i przy okazji zważyli mnie i zmierzyli ciśnienie...
Oczywiście 2XSZOK - nigdy nie miałam problemów z ciśnieniem a tu dziś nagle 160/90 i już wiem dlaczego czuję że serducho mi wysiada...

Waga - strach mówić, chyba wolę się ważyć na własnej starej łazienkowej,
ta lekarska mnie dobiła wg niej mam 41kg nadwagi i BMI - 38,75

Gdzie szukać pomocy?
Lekarz rodziny tylko pokiwał głową i stwierdził że pasowałoby schudnąć...

tenia55 dziękuję za powitanie, ja tu jestem NOWA i "NIENOWA"

jestem podglądaczem który od dawna zagląda na tą stronkę i nie miał odwagi się ujawnić, ale teraz jestem tak przerażona całą sytuacją - jeszcze 14 lutego ważyłam 95kg, (dziś 112kg)...

Wiem ze ze wsparciem jakie tu mogę otrzymać dam sobie radę...
wiem bo już raz tego dokonałam - ze 126 kg zeszłam na 78-80kg (dawno to było)

wstyd się przyznać że zaprzepaściło się taki sukces ale ja już mam dość wstydu i ukrywania się po kątach...

Witaj,
najważniejsze, że wiesz, że chcesz schudnąć.. Teraz wszystko zależy od Ciebie, raz Ci się udało - super, teraz możesz powtórzyć ten sukces Pomyśl nad dietą, może warto udać się do dietetyka.. No i koniecznie musisz zacząć jakieś ćwiczonka..

A co oznacza, że Ci serducho wysiada? Masz jakieś problemy? Może to odchudzanie powinnaś razem z lekarzem.. A skoro Twój rodzinny tylko wzruszył ramionami to może warto znaleźć nowego, który jakoś pomoże..

Pamiętaj, że warto.. Dasz rady, pomyśl o sobie i swoim zdrowiu Trzymam kciuki.. Buźka

Ivett dziękuję za miłe słowa...

koniec użalania się i rozpaczania...
z dobrym humorem lepiej się pracuje nad sobą...

zrobiłam sobie suwaczek, obmyślam plan działania...

Nie wiem czy w moim mieście znajdę dietetyka ale na razie nie zamierzam go szukać, chyba że naprawdę nie dam sobie rady.

Pamiętam jeszcze jak działa 1000kcal i tym zamierzam się kierować.
Z ćwiczeniami jeszcze muszę poczekać, nie wróciłam do formy po zabiegu usunięcia żylaków który miałam właśnie 14 lutego. Mam rany jeszcze nie zagojone na nodze i nawet chodzenie sprawia ból. A miało być szybko, łatwo i przyjemnie...
To przez to ten przybytek wagi w ciągu 2 miesięcy - praktycznie zero ruchu- ciągłe siedzenie z nogą wyżej.
Wcześniej cały czas byłam w ruchu - praca od 7.00 do 17.00 od poniedziałku do soboty potem dom, dzieci, nie było czasu na siedzenie i czasem nawet na jedzenie...
Energia mnie roznosi, za dużo już tej bezczynności, rozleniwienia...
I właśnie przez to chyba sobie krzywdę zrobiłam bo jak nie kazali chodzić ja chodziłam, teraz pozwalają a ja nie daję rady...
Jest coraz lepiej, powoli się wszystko goi, jeszcze z tydzień i będę ćwiczyć i jeździć na rowerku, który troszkę zapomniany stoi w sypialni.

Serducho mi wysiada - tak myślę że coś jest nie tak, bo tchu złapać nie mogę, szybko się męczę (odprowadzenie synka do przedszkola zajmuje mi pół godziny, wcześniej zajmowało mi to 10 minut) i to ciśnienie 160/90 - straszne jak dla mnie- zawsze było 130/70.
rozpisałam się...

Hej
Ważne, ze zrobiłaś krok w celu zrzucenia kilosków! To już sukces.
Współczuję bólu nóg i innych kłopotów ze zdrowiem. Myślę, że jak trochę zrzucisz, to od razu będzie Ci łatwiej i serducho będzie odciążone. Trzymaj się mocno swoich postanowień, a bedzie dobrze.
A czy 1000 kcal na początek to nie za mało? Może najpierw po prostu postaraj sie ograniczać ilości jedzenia, zastępuj tuczące potrawy dietetycznymi, a po pewnym czasie, jak trocję obkurczysz żołądek, wtedy wskoczysz na 1000?
Wiesz, ja żadnym autorytetem nie jestem, ale wiem, że właśnie tak dziewczyny robią i dobrze na tym wychodzą.
No ale oczywiście każdy ma swój sposób i to Ty wiesz najlepiej, co Ci posłuży, a co nie
Trzymaj się
Będę Ci kibicować

fruktelka właśnie mam taką nadzieję że jak troszkę zrzucę to i ze zdrówkiem będzie lepiej, na pewno będzie lepiej...

myślę że 1000kcal to dla mnie dobra opcja bo jak policzyłam nie dużo więcej kalorii pochłaniałam, wyszło mi jakieś 1400- 1600 kcal na dzień ( nie licząc słodyczy, których też dziennie aż tak dużo nie ma- czasem batonik, czasem kostka czekolady, kilka herbatników lub innych ciasteczek - ogromny wybór jest w sklepach)
w sumie to ja chyba aż tak źle to się nie odżywiam - nie lubię fast foodów, pizzy, smażonych potraw a chleb może dla mnie nie istnieć...
Jem dużo warzyw (owoców mniej bo nie przepadam), dużo nabiału - sery, jogurty, mleko.
ALE...
lubię słodkie i nie wyobrażam sobie kawy bez cukru i bez ciasteczka (od wczoraj nie tknęłam), nie pochłonęłam nigdy całej czekolady na raz ale kostką lub dwiema nie pogardzam, kocham chipsy o smaku cebulki ale to święto jak je kupuję bo nie pozwalam moim dzieciakom jeść chipsów, cola - następny grzech, który ograniczam bardzo bo też dzieciakom nie pozwalam pić gazowanych napojów - muszę im dawać dobry przykład


moje pierwsze postanowienie -koniec z cukrem do kawy i herbaty, koniec z ciastkami, koniec ze wszelakimi słodyczami!!!

Czyli cała sprawa rozbija się o słodycze Jeśli je wyeliminujesz z jadłospisu, osiągniesz murowany sukces
A wiesz, że w sklepach pojawiła się cola zero, która podobnie jak light nie ma prawie kalorii, a smauje bardzo podobnie, jak zwykła

fruktelka wiem wiem o tej coli ( tak cicho w zaufaniu Ci powiem, że jak dzieci nie patrzą to sobie pozwalam) ale ogólnie, chyba gdzieś o tym czytałam, gazowane napoje źle wpływają na odchudzanie, nawet zwykła mineralna lepsza niegazowana...

tak cicho w zaufaniu Ci powiem, że jak dzieci nie patrzą to sobie pozwalam