i oby tak dalej.
Z uśmiechem do celu :lol: :wink:
Wersja do druku
i oby tak dalej.
Z uśmiechem do celu :lol: :wink:
ooo to rodzinka miska się powiększyła :D ale fajnie :)
gratuluje dietkowego dnia :D
i wierzę, że ci się uda zrzucić do 80kg do końca miesiąca, po tym jak cwiczysz i jak ładnie jesz :D
Choma!!
:P :P :P GRATULUJĘ SPADKU WAGI!!! :P :P :P
z taką motywacja to siódemki będą szybciutko!!!!
Witajcie :)
Do ćwiczeń dorzucam jeszcze 35 długości na basenie. Na więcej nie miałam sił. Z resztą było dużo ludzi i pływanie to była katorga.
Zjadłam jeszcze 2 kromki żytniego chleba z pomidorem, chudą wędliną i cebulką. Czuję, jak mi w brzuchu się przewraca z głodu, ale nie dam się. Pójdę spać i tyle z tego będzie:)
Wstawiłam nowego tickerka. Stwierdziłam, że mniejsze cele cieszą równie mocno, jak cel końcowy, a dodatkowo motywują do jego osiągnięcia. Więc cel nr 1 - 79kg.
Życzę spokojnej nocy :)
No jasne, małymi celami do mety :wink:
na duży cel składają się te małe :D i więcej radości podczas odchudzania :D jak się osiąga te małe :D zyczę miłej nocki :D
Choma!!! :P :P :P ależ pięknie ćwiczysz :wink:
ticerki się dobrze prezentują , szczególnie to 55:wink: :shock: :shock: :shock:
Hej hej :)
Ty tak z tą siłownią nie przesadzaj, chcesz mieć siły na całą resztę też, nie? A z basenem super :) 35 długości to przecież duuuuużoooooo.
Mniejsze cele to dobra rzecz, masz przed sobą wizję czegoś ewidentnie osiągalnego. Ja dlatego m.in. nie ustawiam sobie tickerka od razu na 56kg, bo przecież bym od razu zwątpiła.. ;)
Trzymaj się dzieleni, a ja trzymam kciuki za te 80kg.
Buziaki, C.
OJJJ MIAŁAM TU TROSZKE ZALEGŁOŚCI U CIEBIE.......ALE UWIERZ WSZYSTKO PRZECZYTAŁAM JEDNYM TCHEM......BARDZO LUBIE CZYTAC JAK PISZESZ:)WIEM DZIWNIE TO ZABRZMIAŁO :D :D :D ALE MÓWIE POWARZNIE
POZDRAWIAM I NIE PRZEJMUJ SIE TAK TYM WAŻENIEM!!!! CWICZ A Z CZASEM NAPEWNO ZOBACZYSZ EFEKTYYYYY UWIERZ MI!!!!!!
Witajcie :)
Trochę czasu minęło od mojego ostatniego wpisu, ale już się tłumaczę dlaczego.
Musiałam sobie wiele spraw przemyśleć. Spraw dotyczących diety oczywiście. Poszperałam po internecie, poczytałam, pozapisywałam, rozplanowałam i przemyślałam. Tak, zmieniło mnie to. Mam nadzieję, że na lepsze.
Zatem przedstawię Wam moje spostrzeżenia dotyczące mojego odchudzania:
1) Nie mogę się odchudzać w domu. I to wcale nie dlatego, że tak wspaniałe jedzenie tutaj jest, że nie potrafię się opanować, bo uwierzcie mi, ale na studiach moja lodówka jest bardziej zapełniona, niż ta w domu. Nie też dlatego, że moja Mama wpycha we mnie jedzenie, bo mi je wręcz zabiera. Więc dlaczego? Może dlatego, że kiedy jestem sama to ja decyduje kiedy, co i jak chce zjeść. Nikt mi nie rozkazuje, nie nakłania i nie zabrania. Mam większą możliwość do wykazania się chęcią i determinacją, ale i więcej miejsca na pokusę. Jak widać kiedy mogę wykazać, że schudnę sama, bez niczyjej pomocy i pokus dookoła - moje efekty są większe.
2) Moja dieta była zła. Mimo, iż dobierałam składniki, które moim zdaniem były dietetyczne, lub jadłam ilości mniejsze niż te, do których jestem zdolna - efekty moich starań były marne. Strasznie mnie to denerwowało, bo przecież się tak starałam i nic. Ostatnio podliczyłam swój jeden dzień bardzo skrupulatnie. Przeraziłam się. Okazało się, że jem koło 2000kcal nie zdając sobie z tego sprawy. Ot śniadanie, kromka żytniego z kawałkiem kabanosa - 400kcal :/ Strasznie słabo mi się zrobiło, ale cóż. Najważniejsze, że to zauważyłam. Zatem dopisuję 3 punkt:
3) Skrupulatnie zapisywać zjedzone kalorie. Zwłaszcza na początku odchudzania. Nawet najzdrowsza rzecz w zbyt dużych ilościach - szkodzi. Tak jest ze wszystkim - słodyczami, alkoholem i jedzeniem. Dobre jest do momentu, w którym nie przekroczymy tej magicznej i cienkiej granicy między tym co dobre a tym co złe.
4) Moje ćwiczenia były nieefektywne. Cały jeden wieczór spędziłam na analizowanie swojego ćwiczenia na siłowni. I dowiedziałam się jakie błędy popełniam. Nie chcę Was tu zanudzać tymi teoriami i tak dalej, ale generalnie powinnam albo aeroby robić po siłowych, albo na czczo. Aeroby powinny trwać min. (tak! minimum!) 40 minut. W innym przypadku - nie warto ich w ogóle robić, bo nie będą spalać tkanki tłuszczowej.
Rozpisałam sobie zatem moje ćwiczenia do końca wakacji w następujący sposób:
1,2 tydzień - ćwiczenia siłowe (w sumie 14 ćwiczeń obwodowych, 3x15 powtórzeń, po 1-2 obwody na dzień) + 40 min aerobów
3 tydzień - ćwiczenia siłowe + 50 min aerobów
4-6 tydzień - ćwiczenia siłowe + 60min aerobów
7 tydzień przerwa regeneracyjna
8-11 tydzień - ćwiczenia siłowe + 80-90 min aerobów + 20-30 min. intensywnego pedałowania.
Po szczegóły - piszcie po prostu.
Jest poniedziałek. Waga wskazała kilogram mniej. Ważę 82.3kg. Centymetry również spadły:
Szyja 36.00 cm 35.00 cm -2 %
Biceps 33.00 cm 31.00 cm -6 %
Piersi 103.00 cm 100.00 cm -3 %
Talia 90.00 cm 88.00 cm -2 %
Biodra 117.00 cm 114.00 cm -2 %
Udo 71.00 cm 67.00 cm -5 %
Łydka 41.00 cm 40.00 cm -2 %
Zawartość 43.00 % 41.00 % -4 %
tłuszczu w organiźmie
Powiem Wam, że ta waga spadła w ciągu 2 dni. Dlaczego?! Bo pilnowałam się, aby nie jeść kolacji zbyt późno :/ Taka błaha sprawa, a to przez nią nie chudłam. Kolacja max. do 19. I będzie dobrze.
Pozdrawiam i uciekam na siłownię próbując swoją nową taktykę :)