Witajcie,
jestem tu, bo moja waga we wtorek pokazała niechlubne 91,2 kg Nie wiem, jak to się stało, weszłam na nią z zamiarem schudnięcia z 85 kg (myślałam, że tyle mam), a tu klops..
Nigdy się nie odchudzałam, bo to wydawało mi się bardzo trudne. Przed pierwszą ciążą startowałam z wagi 73 (przy wzroście 182 cm), po niej zostało "trochę" kg, waga startowa przy drugiej ciąży już ponad 80. Przy porodzie, do znieczulenia zoo musiałam podać wagę i mąż usłyszał "100" - gdyby nie ten ból, który mnie rozrywał, to zapadłabym się pod ziemię
Mam założenie, żeby zjechać do 70 kg. Wiem, że to plan ambitny, i wiem, że to i tak nie będzie moja wymarzona waga, ale próbuję.
Na razie ustaliłam 5 posiłków dziennie, staram się by były niskokaloryczne, znacznie redukuję słodycze, tłuszcze, węglowodany, ale raz na jakiś czas pozwolę sobie na lekki słodycz, bo nie zależy mi na bardzo szybkim, ale na trwałym schudnięciu. Mam nadzieję, że mi się uda, od wtorku jest "już" 1,2 na minusie, choć wiem, że tak małe wahnięcia w wadze to jeszcze nie oznaczają utraty tłuszczu.
Do tej pory nie stosowałam diety, nie jadłam jakoś bardzo tłusto, ale zdecydowanie za dużo, po posiłkach, wieczorem do wina zdarzało nam się z mężem wsunąć sporą kostkę sera cheddara albo suchą surową kiełbasę. Teraz koniec z tym )) !!!!
Liczę na wsaprcię i sama dopinuję wszystkim Wam, którzy zaczynacie, kończycie, albo jesteście w trakcie diety. Damy radę
(Nie wiem jeszcze jak okiełznać suwaczek, aby pokazywał odpowiednią wagę, ale zaraz poszukam tego
Zakładki