-
Już nie chcę być wyjątkowa.
Mam co najmniej 40 kilogramów do zrzucenia i bardzo potrzebuję wsparcia w tym przedsięwzięciu stąd mój powrót na forum. Wracam na forum systematycznie co kilka lat, zrzucam różną ilość kilogramów, raz nawet ponad 40 i .... zawsze dopada mnie jojo. Ale ten okres, kiedy uda mi się osiągnąć jakiś cel to dla mnie czas wart wszystkich tych wyrzeczeń, czas, kiedy zaczynam się czuć jak kobieta. A potem to wszystko mija i znów staję się wyjątkowo grubym babsztylem. Chcę znów byc jak inni. Chcę wejść do sklepu i kupić ubranie , chcę bez zadyszki wejść na czwarte piętro i pojechać na wycieczkę rowerową nie bojąc się że koła się pode mną odkształcą. Już nie chcę być wyjątkowa.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Hej moim zdaniem może powinnaś się skupić na tym by odchudzać się zdrowo i chudnąć ten np 1 kg tygodniowo no i ćwiczenia koniecznie. Postępując tak raczej nie wpadniesz w efekt jojo a po diecie może stopniowo wracać do normalnego odżywiania zwiększając ilość kcal co tydzień o troszkę. Ja przez 3tyg schudłam prawie 3 kg ale jestem z siebie zadowolona bo nawet jak zdarzy mi się jakiś grzeszek to waga stoi a nierośnie. Polecam i życzę powodzenia;)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Za każdym razem wydaje mi się ,że odchudzam się zdrowo, ale jak się tak dobrze zastanowić , to niemal wszystkie diety znajdą swoich przeciwników. Na diecie 1000kcal wieszają psy, że głodowa, Dukana i podobne diety niskowęglowodanowe również mieszają z błotem. A przecież na tych dietach chudłam , wyniki miewałam świetne, tylko włosy mi wypadały i paznokcie się łamały po wszystkich , za wyjątkiem Dukana. W ogóle dieta Dukana okazała się dla mnie rewelacyjna. Wytrwałam na niej równo rok, schudłam 45 kg. Tylko zakończyłam ją przed wyjazdem na wakacje życia, więc o mozolnym 3 etapie wychodzenia z diety zupełnie zapomniałam. W efekcie waga zaczęła rosnąć. Potem okazało się ,że muszę się poddać operacji, po operacji 3 miesiące zwolnienia i przerwanie ćwiczeń na siłowni i ani się obejrzałam jak waga wzrosła do setki. W rok wróciło 20 kilo tłuszczu, pozostałe kilogramy wracały dużo wolniej a osiągnięcie wagi wyjściowej sprzed dukania zajęło mi 3 lata. W tym czasie kilkakrotnie próbowałam się ogarnąć, walczyłam z łakomstwem, złymi nawykami, zajadaniem stresów. Waga jak huśtawka rosła i spadała, ale zawsze trzycyfrowa. Jednak ostatnio przedobrzyłam. Jakoś tak się stało, ze sytuacje towarzyskie nagromadziły się w końcu roku, drinki lub piwko, słodycze i zagryzaczki, miła atmosfera i sama nie wiem kiedy zrobiło się 126,6. Tyle jeszcze nigdy wcześniej nie ważyłam. Przeżyłam wstrząs, i decyzja podjęła się sama. Schudnę, nie mam wyjścia. Ledwo łażę, bolą mnie stopy, kręgosłup, mam problemy z refluksem. Lekarz zagadnięty o pomoc wzruszył ramionami: musi pani sama, ja nie mam na to leków. Skoro tak, to rzeczywiście muszę sama.Muszę się ogarnąć i już nie mówić ,że jestem na diecie. Po prostu zmieniam swój sposób żywienia, na zawsze. Nie stawiam sobie żadnych progów czasowych , żadnych " do świąt" , "do wesela" czy"do lata". I nie do końca roku. Do końca życia. Lat mam już sporo bo pięćdziesiątka minęła jakiś czas temu, a kilogramów tyle że na długo mi starczy :) .
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
witam :)
może nie podchodź do tego jak do odchudzania ... nie myśl o tym tak
odżywiaj się zdrowo trochę ruchu ... samo powinno spaść
skoro tyle razy już chudłaś i z takim efektem masz wiedzę czego nie powinnaś jeść
nie dieta 1000 kcal czy inna tylko bez coli słodyczy piwa
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Odstawiłam cukier i w ogóle słodki smak. Nie słodzę nawet słodzikiem. Nie jem pieczywa, ziemniaków, klusek, ryżu, kasz. Poza tym jem wszystko ze strączkowymi włącznie. Ze zbóż otręby owsiane i małe ilości kukurydzy ( w mieszankach na patelnię czy sałatkach). Alkohol wyeliminowałam całkowicie.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
no i jakie efekty ?
wiadomo że przy takiej wadze ze sportem krucho ... znam to z autopsji
mi pomagają spacery chociaż w pracy mam dużo ruchu to nasz organizm się przyzwyczaja do danego wysiłku ostatnio przerzuciłam się na saunę i basen nie pływam w nim tylko sie ruszam jakiś masaż wodny itd ... troszkę mi sie pozmieniało pod skórą :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
W trzy tygodnie zgubiłam prawie 6 kilo. Ale nie spieszy mi się , nie tym razem. Skoro to ma być już na zawsze, to lepiej jak będzie szło swoim własnym tempem. Oczywiście złości mnie, że gdy wchodzę na wagę i "ni z gruszki ni z pietruszki" widzę że urosło pół kilo, to się złoszczę i zastanawiam czy to ja , czy waga sfiksowała, ale w ostatecznym rozrachunku spada i oby tę tendencję zachować jak najdłużej. Z ruchem u mnie kiepsko , bo mam problem z kręgosłupem . Najgorsze jest to, że dolegliwości odzywaja się w jednej nodze raz w kolanie, innym razem w stopie. Ostatnio od wakacji boli mnie pięta, jak przy ostrodze. Nie pomagają zabiegi , naświetlania. Ostatnio zdecydowałam się na masaże kręgosłupa. Może chociaż odrobinę pomogą i znów będę mogła chodzić . Chodzić uwielbiam ale ten ostatni rok to był koszmar jakiś. Ale ostatnio jest troszkę lepiej, W weekend wybraliśmy się z małżem na spacer do lasu i udało mi się wytrzymać ponad półtoragodzinne łażenie po wertepach. Jestem pełna nadziei że po cyklu masaży i zrzuceniu paru kilogramów w lato znów będę mogła łazić tak jak kiedyś. Strasznie lubię chodzić po górach!
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
suuuuuuuper ja też lubię chodzić po górach :)
zadyszka jest wkurzająca :(
też nie jestem okazem zdrowia ale jakoś sobie radzę a na stawy i kręgosłup chodze do sauny naczytałam sie ze to dobrze robi na wszelkie zapalenia i zwyrodnienia
nie każdy tez może tam chodzić ... ja jakoś daje radę choc zaczynałam od 5 -8 minut i 10 min odpoczynku teraz już 3 razy po 15 minut
śpie po saunie jak głupia :)
co do wagi to ja mam tak że też skacze woda się zatrzymuje i nawet w ciągu 1 dnia jest 1 kg różnicy
miłego dzionka :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Niestety, sauna nie dla mnie- mam żylaki podudzi. Jedna noga operowana, ale w dwa lata po operacji jest w gorszym stanie niż przed, puchnie strasznie. Ale jakoś sobie z tym radzę. w czasie wycieczek ratuję się skarpetą uciskową i idę, ale rzeczywiście wdrapywanie się pod górę z otłuszczonymi płucami to już wyczyn. Niestety, od trzech lat już nawet nie próbuję zdobywać szczytów. Odkąd odpadłam w połowie podejścia na Śnieżkę ( przecież to trasa spacerowa) to już nie próbuję się pchać na szlaki. Rok temu byłam dumna, że wlazłam z Międzygórza do schroniska na Marii Śnieżnej. Żałosne. Marzę by jeszcze wrócić na szlaki. Póki co cieszę się że syn jeszcze jeździ z nami na wakacje i może towarzyszyć mężowi w wycieczkach, a ja sobie mogę posiedzieć na jakiejś hali i ponapawać się pięknymi widokami. Lubię też wycieczki rowerowe, i mam nadzieję że jednak do wakacji zrzucę jeszcze z dychę i będę mogła znów wsiąść na rower.(nie będę się bała że się załamie pode mną)
Póki co odnotowałam kolejny spadek , aż 60 dag! jeszcze 4 kilo i wrócę do wagi z ubiegłych wakacji :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Witam, zostałam namówiona przez chłopaka do wspólnej diety i ćwiczeń :) Głupio tak, że chłopak dba o siebie a ja nie. Szczególnie, że idą wakacje i wypadałoby czuć się dobrze w stroju kąpielowym. Myślałam nad dieta 1200 kcal. Jutro zobaczę czy dam rade, bo jadę na obiad rodzinny. Wiecie jak to jest :) Co do ćwiczeń to nie wiem czy dam sobie rade, bo wysiadły mi stawy i do tego mam prawdopodobnie uszkodzone kolano.
Trzymam za Was kciuki :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Alcijam ... zobaczysz jeszcze będziesz śmigać po górach :) a rower się nie złamie dasz radę bo widzę ze idziesz jak burza :)
co do żylaków to ja usuwałam z łydki 3 lata temu i teraz zrobił mi się pod kolanem ... starał się nosić pończochy ale przy takiej pracy gdzie kucam i zginam się prawo i lewo przeszkadzały mi i dałam sobie spokój ... mimo żylaka chodzę na saunę i nawet mnie ta żyła nie swędzi ... co zawsze ma miejsce przy gorącej wodzie może dlatego że nie siedzę cały czas w tej ze 100 stopnia tylko w parowej częściej
Flame_Girl... hmm będe szczera ( zresztą oto tu chodzi) ważne byś TY chciała się odchudzać , czy cokolwiek w sobie zmienić ... dla siebie a nie dla kogoś innego ... wiem fajnie jest coś robić razem i nie neguję tego ... ale w tobie musi to dojrzeć bo bedziesz miała spory stresik jak Twojemu chłopakowi waga szybciej zejdzie niż Tobie .
a co do ćwiczeń to może warto pójść do lekarza z kolanem , zawsze dodatkowy spacer to już jakiś ruch :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Święte słowa, Basiek, nie dla innych a dla siebie. Bywało że odchudzałam się "dla małża" ale powiem szczerze, każda sprzeczka, dąs i albo dieta szła w kąt albo jakieś rozżalenie się pojawiało, że ja , dla niego tyle wycierpiałam, diety, aerobiki, i inne niedogodności, a w małżeństwie nic nowego się nie zdarzyło, nie zaczął mnie traktować jak cennego klejnotu, nie zaczął mnie wyręczać w domowych obowiązkach, nie przynosi kwiatów bez powodu. No to zjem ciasteczko, albo pójdę z koleżankami na piwo... Nie , nie tędy droga. Dorosłam i wiem, że jeżeli mam ze sobą coś zrobić to dla siebie. W niedzielę ochrzaniłam teściową za częstowanie chipsami i słodyczami, chociaż wie , że i ja i małż odstawiliśmy takie żarcie już ponad miesiąc temu, a ona uparcie zastawia stół i prawie wmusza. No to powiedziałam że jak będzie tak się zachowywać , to przestanę do niej przychodzić . Schowała, i postawiła jabłka. Nie wiem czy zapamięta do przyszłego weekendu. Najgorsze, że sama nie powinna takiego jedzenia nawet oglądać bo ma cukrzycę II stopnia i nadwagę równą mojej!
Waga się znów zatrzymała, mimo że dzielnie staram się trzymać swojego jadłospisu. Nie chcę bardziej zmniejszać ilości calorii, bo metabolizm mi całkiem spadnie i wtedy nie będzie mowy o odchudzaniu. Przeczekuję więc zastoje. Dziś musiałam ruszyć na duże zakupy spożywcze , a że byłam strasznie głodna kupiłam sporo rzeczy, które mogłabym zjeść zaraz po wejściu do domu. No to były dozwolone potrawy: ryba w galarecie, ryba smażona w occie, góra papryki, pieczarki, sery feta i mozarelki do sałatek no i poległam przy półkach z bakaliami. nakupiłam orzeszków ziemnych prażonych bez tłuszczu i soli, żurawinę, migdały, rodzynki, suszone śliwki i morele. W domu wymieszałam wszystko w wielkim pudle i ...zjadłam całą miseczkę do deserów tych łakoci. Pierwszy deser od miesiąca! Wiem, ze za dużo , że powinnam teraz odpuścić i więcej nie jeść. Niezłe pole do trenowanie silnej woli.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
po mojemu lepiej grzeszyć orzeszkami i innymi bakaliami (w małych ilościach) niż np. tortem. Sam, jak muszę bo organizm się domaga, to idą w ruch np. rodzynki, banany. Dobrze, że nie obcinasz sobie kalorii, bo organizm "pomyśli": aha, głód - i zamiast tracić, to będzie magazynował energię na trudny czas. Więc lepiej zamiast węglowodanów zwiększyć ilość białka. Czytam, że ruchu masz dużo (praca fizyczna). Tylko nie daj się wrobić w suplementy diety. Niestety, prawda na temat suplementów wygląda tak, że dystrybutorzy płacą internautom (albo obiecują że zapłacą) za reklamowanie ich produktów na forach internetowych. To stąd wysyp wpisów o mango afrykańskim, zielonej kawie itd. Stąd pojawia się "dyskusja" na ten temat, zachęty do stosowania, sugestie że działa. Sam takie wpisy zamieszczałem, to wiem - ktoś bardziej wnikliwy jak się wczyta w forum to zauważy po prostu treści reklamowe. MANGO AFRYKAŃSKIE NIE DZIAŁA!
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
duża ilosc białka nie jest dla każdego ja np. nie mogę max 100 g mięsa dziennie
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Fat_master niestety,nie pracuję fizycznie, ruchu mam ostatnio za mało. Jestem nauczycielką. Fakt, nadrepcę się w ciągu dnia, ale to żadna gimnastyka. Słodycze jakoś mnie ostatnio nie interesują ( na szczęście) za to rzeczywiście podjadam po troszku suszone owoce i orzeszki, ale ograniczyłam ich ilość znacznie.
Ostatnio choróbska mnie trzymają. najpierw miałam zapalenie krtani, teraz znów mi się coś przyplątało, Wczoraj dostałam gorączki blisko 40 stopni. Dziś gorączka spadła , został mi lekki katarek i kaszel, właściwie już jestem zdrowa. Dzięki gorączce chyba odnotowałam delikatny spadek na wadze, ale dziś apetyt wrócił.
Wiem że białko odchudza, sprawdziłam to na dukanie, ale ostatnio mi nie służy. Biorę leki hamujące wydzielanie soków żoładkowych i zobojętniające więc białko bardzo źle się trawi, zalega w żołądku godzinami, a jak leków nie wezmę to refluks nie daje mi żyć. Błędne koło. Muszę trochę przeorganizować dietę, trochę mniej mięsa, i chyba jednak chociaż jedna kromka chleba dziennie.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Nie wiem sama co jeść, żeby było dobrze. Ostatnio odeszła mnie ochota na jajka, chore gardło i mój ulubiony biały ser się nie lubią, bo okruszyny sera drażnią i wpadają w różne miejsca i potem mam ataki kaszlu. Ostatnio włączyłam do diety kromkę chleba na śniadanie. Zawsze to łatwiej posmarować masłem i obłożyć plasterkiem wędliny czy żółtego sera i nie wymyślać co dzień czegoś innego. Na drugie śniadanie dziś zjadłam kubek twarożku light Piątnicy na obiad warzywa z patelni z kawałkiem karkówki smażonej bez panierki. O 16 wyskrobałam z rondelka resztkę obiadu ( jakieś 2 łyżki) i jabłko. To naprawdę nie jest dużo. jeszcze nie tak dawno na podobnej diecie chudłam po 2 kilogramy na tydzień, a teraz kicha.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Cytat:
Zamieszczone przez
Ajcilam
Mam co najmniej 40 kilogramów do zrzucenia i bardzo potrzebuję wsparcia w tym przedsięwzięciu stąd mój powrót na forum. Wracam na forum systematycznie co kilka lat, zrzucam różną ilość kilogramów, raz nawet ponad 40 i .... zawsze dopada mnie jojo. Ale ten okres, kiedy uda mi się osiągnąć jakiś cel to dla mnie czas wart wszystkich tych wyrzeczeń, czas, kiedy zaczynam się czuć jak kobieta. A potem to wszystko mija i znów staję się wyjątkowo grubym babsztylem. Chcę znów byc jak inni. Chcę wejść do sklepu i kupić ubranie , chcę bez zadyszki wejść na czwarte piętro i pojechać na wycieczkę rowerową nie bojąc się że koła się pode mną odkształcą. Już nie chcę być wyjątkowa.
Witam. Jesteśmy w "poodbej" sytuacji, jednak ja mam znacznie więcej kilogramów do zbicia i w pierwszym etapie też chciałabym zgubić 40kg. Mam nadzieję, że razem uda nam się osiągnąć ten cel. Pozdrawiam z Katowic!
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Duże wagi aby zrzucić tak bezpiecznie to trzeba dużo wysiłku. Nie można za szybko i nie można się głodzić bo się wtedy mdleje, nie rozumie się co się dzieje dookoła itp. Więc trzeba dać sobie czasu, tym bardziej, że jak się udaje szybko to też szybko jojo powraca. Skoro i tak trzeba jeść wystarczająco, to pozostaje dużo wysiłku fizycznego. Polecam kupować karnety na wszystko co się da: siłkę, fitness, basen. Chodzić lub jeździć po kilka kilometrów dziennie. Im więcej tym lepiej. Jogging każdego rana. Mieć faceta i dużo seksu, do tego sauna i odpowiednio dobrana dieta. Jak najmniej węglowodanów i tłuszczy. Odrzucić wszystko co najbardziej tuczące: mięso świni, kiełbachy, słodycze, makarony, kluski, ziemniaki, czekolady, napoje energetyczne i inne cukrowane i tak dać sobie ponad rok czasu i się uda :P
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Witam Dziewczęta. Miło mi Was gościć u siebie. Mnie odchudzanie w gromadzie bardzo motywuje. Dziś króciutko bo śpieszę się do pracy: waga spadła! Może wczorajsze marudzenie pomogło? A może nie jedzenie od 16? W każdym razie dziś 119,4. Dawno nie było takiego skoku. Jutro pewnie znów będzie więcej, bo woda bo jelita... ech, życie bojownika superlinii nie jest usłane różami :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
ciesze się że spadła waga i że wróciłaś do zdrowia skoro wróciłaś do pracy :)
piszesz że masz refluks a znasz może książkę Choroba refluksowa przełyku :: dieta i jadłospisy chodzi mi o dietę . ja posiadam książę o samej chorobie ( córka chora) i jest ta pare świetnych rad i przepisów podejrzewam że w samej diecie jest tego więcej - zawsze to jakaś inspiracja
ja mam zestaw na temat dny moczanowej i jest super
czego uczysz ??
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi: upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym lub znacznym + autyzm lub porażenia.
Nie znam tej książki, muszę poszukać.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Długi i ciężki dzień. Do domu wróciłam koło 19 więc już za późno na podjadanie. Dietetycznie dzień super, bez pokus, bez głodu. Ciekawe co pokaże jutro waga. Może trochę za mało wypiłam, ale między 14 a 19 nie miałam w ustach nawet kropli wody, a później wcisnęłam ledwie 2 kubki picia :(
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Po wczorajszym dniu, dziś lżejsza jestem o 40 deka, co mnie cieszy. Rano obudziłam się głodna jak wilk. Zjadłam więc michę mleka z 3 łyżkami otrąb owsianych. gorące mleczko, mniam. Niestety, rzadko ostatnio jadam ten rarytas, bo jak się zjada 3 posiłki dziennie , z czego jeden poza domem to trzeba urozmaicać sobie dania. Dziś w szkole "jajeczko" z uczniami. Moje dzieciaki jadają tylko wybrane produkty, więc każde przyniesie dla siebie to co może jeść, a jedyna wspólną potrawą będzie jajeczko- które zjem i ja. koleżanka postanowiła zaszaleć z jakąś sałatką z ryżu i tuńczyka więc pewnie będę zmuszona łyżeczkę skosztować, ale bez przesady. Już potrafię sobie odmówić dokładki. Na obiad warzywa z patelni i ryba albo pierś z kurczaka- zależy co dostanę. Najgorsza próba czeka mnie wieczorem, bo spodziewam się gości "na kawie". Na pewno kupię różne owoce i orzechy, do tego dzieci stanowczo zażądały ciasta- pierwszy raz od popielca, więc kupię coś gotowego, piec nie będę, za mocno pachnie, a mnie zapachy przyprawiają o mdłości.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Hi Ajcilam. :) Wpadam z pozdrowieniami i gratkami za te 40 deka :) deko do deka... :) Mamy podobną wagę, dlatego tym mocniej nam kibicuję. :) Trzymaj się wieczorem. :)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Witaj trzymam kciuki, żeby Ci się udało :D Razem damy radę :D
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Niespodzianka od losu! kolejne - 40 dekagramów. Jestem w lekkim szoku, bo spodziewałam się raczej długotrwałego zastoju. Tymczasem wczoraj po południu miałam gości, kilka rodzajów ciasta przed nosem, a wcześniej jeszcze "Jajeczko" w szkole. No i ciastom się oparłam , wielkanocnych specjałów posmakowałam troszeczkę , ale bez szaleństwa, w dodatku coś mi nie posłużyło i pogoniło mnie ostro do kibelka. W efekcie dziś wstałam znów lżejsza. Fajnie, gdyby nie fakt, że dziś też już 2 razy zaliczyłam kibelek. Ech, i tak źle i tak niedobrze.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
dzieńdoberek :)
super same spadeczki :)
wracając do ksiązki o refluksie to kupujac wersje papierową to dostajesz jeszcze elektroniczną , albo możesz kupić tylko elektroniczną i odrazu mieć jak dostaną przelew.
masz bardzo ciekawą pracę ... kiedyś ( przed założeniem rodziny) chodziłam to tak zwanego "przytuliska" gdzie były osoby z autyzmem i innymi problemami wiele mnie to nauczyło, pokazało, że są ludzie którym trzeba pomagać i to bliżej niż myślimy
ja tyram w Tesco i już widać świąteczne szaleństwo :( niestety w wielką sobotę sklep otwarty do 18 :( i ja też do 18 :((((
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Oj współczuję. Nie rozumiem, że nie zamykają sklepów już w piątek. Kurcze , to nieludzkie! I naprawdę miewacie klientów jeszcze po czternastej?
U mnie dziś kolejny spadeczek 40 deka. Fajnie mi ta waga skacze: przedwczoraj lekko w górę , wczoraj spadek do wagi sprzed wzrostu a teraz -40. Fajnie!
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Święta to czas wielkiej próby. Niby jestem zdeterminowana, niby wiem, że nie potrzebuję tony jedzenia, żeby poczuć się pełna, ale jednak boję się odwiedzin u rodzinki. Takie siedzenie godzinami przy zastawionym stole to ogromna pokusa. Jak tu się oprzeć , jak na stole znajdują się same smakołyki. Chyba najmniej boję się ciast. Ich po prostu NIE WOLNO! Nie ma więc problemu, że mogę , ale tylko troszeczkę . Nienawidzę ograniczeń, albo jem ile chcę , albo wcale. Więc wolę wcale. Gorzej z sałatkami, mięsem, tu już muszę się pilnować. Na co dzień jest prościej: posiłek, porcja na talerz i reszta do lodówki. w czasie odwiedzin u teściów się tak nie da. Chciałam przeforsować , że "przyjedziemy po obiedzie, na kawę, niech mama nie męczy się w tej kuchni, przecież my mamy w domu co jeść" ale się nie da :( . No i czeka mnie 3 czy 4 godziny ciągłego tłumaczenia, że już się najadłam , że dziękuję , że ciasta nie jem, a nie, wódeczki też nie chcę , prowadzę.
Boże , kto wymyślił święta w takiej postaci! czy Jezus naprawdę umarł na krzyżu po to , żebyśmy rok w rok przez dwa dni obżerali się do zrzygania? mam cichą nadzieję , że za rok uda nam się spędzić ten czas gdzieś w ładnym miejscu, bez całego tego pitraszenia, goszczenia się czy przyjmowania gości.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Twoja historia to moja historia. Wiele mamy wspólnego. Walka o niższą wagę, wzrosty i spadki, zawód wykonywany, miłość do gór, synio , tylko mój mąż sobie poszedł.
Zaczynasz kolejny raz i kolejny raz nadzieja. Nienawidzę tego.
U mnie przyjemny wygląd skończył się wraz z urodzeniem dziecka. Tzn od 15 lat jestem gruba. Zmęczona tą beznadziejną walką. Schudnę 10 kg i już nie mam siły i wszystko wraca do normy , a nawet lepiej. Nie rozpoznaję się na zdjęciach.
Jestem zniechęcona i zła.
Wszystkie diety są do d.............
Jestem zwolenniczką jedzenia wszystkiego. Oszukiwania organizmu, bo to wredne jestestwo nękane dietami walczy.
Jedzenie co 4 godziny, węglowodany rano, wieczorem białko. Chudłam kilogram tygodniowo. Chudłam.
Jeżeli mogę w czymś pomóc to będę tu zaglądała. Dobrze jest pisać o swoich obawach, wątpliwościach. Małych zwycięstwach.
Pamiętaj,dopóki walczysz dopóty jest nadzieja.
Trzymaj się.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Witaj eevvaa! Strasznie się cieszę z każdych odwiedzin u mnie :). Wiem z doświadczenia, że takie wzajemne wsparcie dużo daje.
Ja, w odróżnieniu od ciebie nigdy nie byłam szczupła, poza kilkoma miesiącami kiedy osiągnęłam 70 kilogramów . Niestety, zaszłam w ciążę , i przytyłam do setki. Potem już nigdy nie przekroczyłam granicy 80 kg. Ale w tej wadze czuję się bardzo dobrze i akceptuję swój wygląd, o takiej wadze marzę. Niestety, zawaliłam dzisiejszy dzień, Poległam przy zastawionym stole. Chyba Głównym sprawcą jednak okazał się alkohol. Nie, broń boże , nie upiłam się , ale poczułam się rozluźniona i rozluźnieniu uległy również moje zasady. Skończyło się na tym,że zjadłam kilka kawałków ciast. Po 40 dniach niejedzenia cukru i produktów z mąki pszennej nażarłam się słodkości i popiłam je likierem.
Ale jutro będzie nowy dzień, spędzimy go w domu . Nikt mi nie będzie podstawiał łakoci pod nos, Będzie dobrze!
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Oczywiście zaraz po wstaniu i odwiedzinach w toalecie musiałam wejść na wagę. Na szczęście nie jest najgorzej, waga 118. Na śniadanie zadysponowałam sałatkę jarzynową w wersji light , to znaczy z minimalną ilością ziemniaków i odchudzonym majonezem, do tego jajko na twardo- ktoś musi w końcu te pisanki zjeść :) . Na drugie śniadanie złakomiłam się na banana. Do kawy , zamiast ciasteczka , pasuje idealnie. Obiad będzie solidniejszy. Duszone żeberka w brzoskwiniach i może troszkę bigosu? w końcu to będzie ostatni dzisiaj posiłek. Cieszę się ,że wróciłam na właściwe tory jedzenia. Lżej mi nie tylko na ciele ale i na duchu. Planowałam na dziś wyjazd nad jezioro, spacer z psiną po lesie, ale pogoda nie nastraja spacerowo a w dodatku podczas przygotowań ( po co ja to wszystko przygotowywałam i tachałam, jak nie ma kto tego jeść?) znów odezwała mi się rwa kulszowa, łażę jak z lekka przetrącona. Leki przeciwbólowe nie pomagają :(
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Cześć bojowniczko!
Każdy ma prawo do drobnych grzeszków.
Dlaczego obiad to ostatni posiłek? Możesz zjeść coś na 4 godziny przed snem. Oczywiście tylko białko. To może być plaster mięcha z ogórkiem lub coś podobnego. Ja zjadam sobie kawałek szynki z suszonym pomidorem.
Pilnuj odstępów między posiłkami. 3-4 godzin i nic pomiędzy, nic. Żadnego podjadania.
U mnie pogoda też kiepska, siedzę więc w domu, a jeszcze do tego kaszelek mnie dopadł, więc mam wytłumaczenie.
Może masz w domu stacjonarny rowerek. Dobrze robi na oponki na brzuchu. To są tzw ćwiczenia aerobowe. Ja biorę książkę , czytam i kręcę.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Wpisało mi się dwa razy , nie wiem dlaczego. Kasuję więc drugi.
Nie daj się.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
dzieńdoberek
cisza wynikała z masy pracy i świąt
udało sie pracowałam do 15 w wielka sobote sklep do 18 ludzi multum :(
we wtorek czyli wczoraj też nawet o 6 rano ktos chciał szynke (czyżby wszystko zjadł)
dietkowo poległam trochę - ciasto było córka piekła swoje 1 w życiu wiec trzeba było spróbować
waga w górę ale myślę ze to z powodu okresu bo i piersi bolą
pozdrawiam cieplutko
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
U mnie też waga w górę. Dziś to tylko 80 deka, ale wczoraj było dużo więcej. Miałam ochotę zabić się własną pięścią! Zmarnowałam dwa tygodnie dietkowania! Ale okazało się ,że jednak w skoku wagi duży udział miało zatrzymanie się wody po zażyciu leków przeciwzapalnych. Paluchy spuchły mi jak serdelki, że obrączkę ledwie zdjęłam. A leki biorę od Wielkanocnej niedzieli, bo korzonki mnie pokręciły. Zaraz po świętach poszłam do medyka , dostałam serię zastrzyków i zwolnienie. Wczoraj zaczęłam ogarniać żarcie i dziś już jestem grzeczna.Zapasy świąteczne z grubsza wyjedzone, ciasto się skończyło, nic mnie nie ciągnie. Wróciłam do mojej diety ośmiogodzinnej, ale zmieniłam nieco godziny jedzenia. Godzina 16 na ostatni posiłek to stanowczo za wcześnie. Potem w nocy męczy mnie głód, za to okazało się że rano daję sobie radę bez wczesnego śniadania , więc przestawiłam godziny. Teraz jadam między 10 a 18. To znaczy dziś dzień pierwszy. Jutro odezwę się i napiszę jak mi poszło.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
- 30 dag, czyli do suwaczka zostało mi jeszcze 40 dekagramów. Dziś jem trochę cięższe rzeczy bo zamiast kromki chleba był makaron ze skwarkami, była wątróbka smażona, a wcześniej ortęby owsiane z mlekiem i był dorsz wędzony i po kawałku różnych serów, ale w sumie nie przekroczyłam 1500 kcal. Jeszcze tylko kolacja o 18 (serek light) i koniec na dziś. Jutro się zważę i zobaczymy czy będzie spadek czy nie.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
- 10dag, trochę mizernie, ale w dobrym kierunku. Jeszcze 30 deka do suwaczka. Dziś grzecznie, bez pokus, chociaż jedzenie raczej ciężkawe. Sniadanie: jajecznica z 2 jajek na smalcu i kromka żytniego chleba. Potem godzinny spacer, ale wolniutko, ze względu na bolące plecy.
Obiad: kotlet mielony, porcja marchewki z zasmażką i zasmażane buraczki. Trochę za dużo tłuszczu i ta mąka...
podwieczorek: 150 g białego sera, jabłko
kolacja: 200 g wędzonego dorsza, plaster sera brie. KONIEC.
wypiłam: 2 kubki kawy, 2 kubki czerwonej herbaty, 3 kubki wody(kubki po 300 ml)
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
Waga kolejne 10 deka w dół, do suwaczka 20 deka. Ciekawe, czy jutro uda mi się dogonić suwaczek? Rano próbowałam się trochę poćwiczyć, ale skończyło się na kilku kocich grzbietach. Zdecydowanie nie mam formy, a ból pleców też nie pomaga. Jestem skazana na spacery.
Całkiem niechcący wyszło mi , że zjadłam trochę za mało, ale już po ptakach...
10- kromka chleba żytniego z majonezem light i 2 plastry białego sera,
12- 2 małe jabłka
14- zawijaniec z indyka ze szpinakiem i serem feta i warzywa z patelni
17.30 piwo pół litra
Więcej nie zdążyłam. Bóg mi świadkiem, że chciałam do tego piwa zamówić coś do jedzenia, ale obsługa w restauracji jeszcze się nie obudziła ze snu zimowego więc doszłam do wniosku , że nie zdążą mi przynieść sałatki przed osiemnastą, poprzestałam na piwie- miało być grzane z malinami okazało się zwykłym piwem podgrzanym do 40 stopni, o malinach zapomnieli. Ohyda. gdybym nie była głodna, to bym go nie wypiła. I tak zupełnie niechcący zaliczyłam udany dietetycznie dzień, z długim spacerem- mam nadzieję że nie odchoruję tego spaceru, bo plecy mnie znów rozbolały.
-
Odp: Już nie chcę być wyjątkowa.
dziendoberek :)
fajnie ze waga Ci powoli spada
czytając Twoje menu zmieniłabym ten smalec w ogóle zjadłabym jajko na twardo ( mega zapychacz)
jesz dużo białka czyżbyś skłaniała się ku dukanowi ?