Dzień dobry, nazywam się Aneta, mam 30 lat, 172 cm wzrostu...ileż razy już od tego zaczynałam, ileż razy obiecywałam sobie i innym, że schudnę, że jestem załamana swoim stanem, że mam do zrzucenia 20, 30, 40 kilogramów...dzięki temu słomianemu zapałowi mam ich teraz prawie 50. Czuję się, jakby były dwie mnie, część facetów marzy o dwóch kobietach w łóżku, ale chyba nie do końca chodzi im o " 2 w 1" . Niestety, im jestem grubsza, tym gorzej się czuję sama ze sobą, druga, nadprogramowa ja rośnie i mnie przytłacza, mimo, że mój facet ciągle powtarza mi, że on mnie kocha taką, jaką jestem, że mu się podobam, mimo, że robię zawsze dobrą minę do złej gry, opowiadam na prawo i lewo, że nie mam kompleksów, ze dobrze mi samej ze sobą, że potrafię żartować ze swojej otyłości, to czuję się po prostu tłustą, zamkniętą w sobie, bezradną dziewczynką.
20 kwietnia postanowiłam, że koniec z tym, zjadłam drożdżówkę, zapiłam kawą i powiedziałam stop - poszłam do Natur House na pierwszą wizytę i zaczęłam odchudzanie. Po tygodniu poszłam na pierwszą wizytę kontrolną,
kilogram spadł, dieta smaczna, nie spodobało mi się tylko to, że są mi na siłę wciskane suplementy nie warte swojej ceny, wiec po 2 tygodniach poszłam do normalnego dietetyka, wykupiłam dietę 1500 kalorii na pół roku i jem zgodnie z rozpiską. Diety zawsze wychodziły mi nieźle, ale do czasu, potrafiłam 2 miesiące jeść wręcz wzorowo, ale jak już pokusiłam się na 1 ciasteczko, to zżarłam ich całą paczkę, a później, załamana tym, ze zjadłam paczkę ciastek pocieszyłam się lodami, chipsami, colą, kebabem. Następnego dnia miałam doła, ze dietę szlag trafił, więc na pocieszenie pożarłam drugie tyle, a od "jutra" znowu się będę odchudzać....a jutro coraz bardziej się oddalało.
Na chwilę obecną udało mi się schudnąć około 3 kilogramów w 3 tygodnie, więc nie jest źle , wizyty u dietetyka mam przewidziane co 2 tygodnie, do diety dołożyłam rowerek stacjonarny, na razie zaczynam od obowiązkowych 2 kilometrów dziennie na średnim obciążeniu, wiec suwak postaram się zamknąć przed czerwcem
Podjęłam też decyzję, że co 10 kilogramów będę się fotografować, jedno zdjęcie będzie w ciuchach, które miałam na sobie 10 kilogramów temu, drugie w tych, w których aktualnie chodzę...może jeśli zobaczę różnicę na zdjęciach, to będzie mi łatwiej się zmotywować.
Przy okazji obiecuję się tutaj sumiennie spowiadać, choćby sama dla siebie, a jeśli ktoś chciałby skorzystać z diety , którą kupiłam, to chętnie się podzielę .
Trzymajcie kciuki
Zakładki