Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Wszelkie mleka robi się tak, że zalewa się wodą, odstawia na noc, blenduje i odcedza - płyn to mleko a resztę można wykorzystać wg uznania. W lodówce stoi owsiane - nie podeszło i zbytnio więc dodałam kakao i w tej wersji jest ok. Do tego kokos i orzechy nerkowca sie moczyły. Orzechy po zrobieniu mlekaa dodałam do awokado które kupiłam i zeżarłam po raz pierwszy. Ciotko zainspirowałaś mnie nim, ale żebym była jakoś mega zachwycona tym dziwem zielonym to nie powiem. W paście ok, samo dziwne, ale ja ogólnie długo się przyzwyczajam do nowych smaków. Bynajmniej nie plułam.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Dawno ciotka nie pisała, a bo taka afera się zrobiła, że oj.
Ciotka wymyśliła sobie, że jak tak te warzywa z ryżem, to można polać sosem sojowym, bo co to taki sos.
I waga ciotce jakoś stanęła. Ale spokojnie, nie z takimi twardzielami sobie ciotka radziła. A bo to raz zastój wagi się przeżywało? Wiadomo, trzeba przeczekać i robić swoje. Oraz, co najtrudniejsze, nie stracić motywacji w myśl teorii 'skoro nie chudnę, to co mi zależy, KOTLETA!'
Dopiero jednak kilka dni temu ciotkę tknęło, żeby przeczytać skład sosu sojowego. Ciotka nie wie jakim sposobem, ale okazało się że podstępne siły wroga wprowadziły do lodówki sos sojowy składający się głównie z karmelu! Znaczy, cukru!
No i tu jakby się lampka zapaliła. Ciotka odstawiła zdradziecką substancję. I już po 3 dniach waga grzecznie pokazała kilo w dół. To to kilo, co go ciotka przez 10 dni nie mogła zrzucić.
I teraz tak - o co tu chodzi. Ciotka nie ma insulinoodporności bardzo, chociaż na pewno ciotce trzustka ledwo zipie i ta insulina skacze jak dzika. Inaczej nie miałaby ciotka tylu kilo nadciotki. Ciotka utrzymuje dietę raczej o niskim IG, żeby tę biedną trzustkę uspokoić i metabolizm poprawiać powoli. A tu wtem - do prawie każdego obiadu fundowała sobie ciotka łyżkę cukru! Niby sosu, ale cukru!
No i pewnie dlatego ciotka czuła ostatnio często głód zupełnie nieadekwatnie do ilości jedzenia. Standardowa akcja cukrowa, dziękuję bardzo.
Także ten. Pamiętajcie dzieci, wróg może czaić się wszędzie i uderzać znienacka, sprawdzamy składy!
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
O! Kochana. Czytanie składu to podstawa. Cukier jest nawet w szynce. Powiem szczerze, że znalezienie produktów be cukru nie jest takie proste. Jak nie pisze cukier to pewnie pisze glukoza, dekstroza i inne zamienniki. Są rzeczy, które czasem kupuję mimo cukru w składzie, ale pod warunkiem, że jest on na ostatnim miejscu i postały skład jest ok, jest najkrótszy możliwy, bez E.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Niby wiadomo, ale jeśli zawsze jakiś produkt był bez cukru (bo składy sie czyta od dawna), to w pewnym momencie niektóre rzeczy kupuje się na autopilocie, bo przecież inaczej zakupy trwałyby 8 godzin.
no i się człowiek przejechał.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Część rzeczy już ogarnęłam, że wiem np których firm mają cukier a które nie. Czasem ten sam produkt innej firmy a różnica kolosalna. Np. Śmietana to często tylko śmietana a czasem też jest zagęszczona skrobią kukurydzianą i innymi dziwactwami.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
słuchajcie, tyle się trąbi o jedzeniu ciemnego pieczywa, ja nie mówię, na bank jest zdrowsze itp itd, ale nie wiem jak inni, ale ja po zjedzeniu jakiegokolwiek pieczywa (chrupkie, nie chrupkie, graham, żytnie itd) jestem jak balon. W pracy wysiedzieć nie mogę, a przecież nie mogę jechać non stop na espumisanie. No i co ja mam biedna począć???
Pogubiłam się ostatnio, wesele, urlop, pustka w portfelu (po weselu). Na wagę nie stawałam od ostatniego wpisu.
Znajomi (akurat dwóch facetów) z taką nadwagą fest, zapisali się do naturhouse- obydwaj mają już po 20-30 kg na minusie. Ale to 600zł lekko miesięcznie- a to połowa mojego miesięcznego budżetu na wydatki. Poza tym mój luby na popołudniówki ciągle chodzi, a jak go nie ma, to co ja robię wieczorem w domu??? Nie, nie ćwiczę, wręcz przeciwnie, podjem sobie to i owo.
Powiedzcie, co jecie, co bierzecie do pracy?
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
mięso z warzywami :D
znaczy, możesz sobie podgrzać coś? bo jak tak, to luz - bierzesz pudełko z jakąś kaszą z miesem - i to podgrzewasz. I drugie pudełko z surówką. i już. Takie obiady robi się dzień wcześniej przy okazji robienia kolacji.
Dobrze się sprawdza też np ciecierzyca z pomidorami albo ciecierzyca ze szpinakiem - bardzo sycące.
Albo jajka na twardo, z warzywami, z natką pietruszki.
alternatywnie, jak się nie udało ugotować to np 2 kabanosy + papryka albo pomidor albo ogórek. Albo jogurt naturalny z warzywami.
Ja trzymam się tego, że chleb jadam tylko na śniadanie, rano. Potem bardzo uważam na węglowodany i jak już mam je zjeść, to wolę np kaszę bulgur, która ma niski IG, albo ryż pełnoziarnisty, albo gryczaną.
Tylko że niestety, to wymaga planowania. Co mnie osobiście strasznie wkurza. Ale niestety, spontanicznie już było i się doprowadziło do 117 kilo.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Ja staram się nie brać nic poz herbatą zieloną jak am krócej lekcje. Jak dłużej to jogurt, czy koktajl. Z tym, że ja się trzymam jedzenia 3 razy dziennie. Na chleb trzeb uważać. Nawet na ciemny. Często ciemny jest dlatego, że go słodem zabarwili. Trzeba czytać składy po stokroć. Dziś mam krótko to biorę tylko zieloną herbatę. Obiad zjem po powrocie.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Temat na dziś - zupy a sprawa polska.
Jadacie? Robicie? Ciotka nie przepada za robieniem. Ale ma dziecię, które będzie wracać ze szkoły głodne (gdyż moje dziecko zawsze wraca głodne), to stwierdziła, że musi wymyślić, czym toto nakarmić. Żeby nie spędzać w kuchni pół dnia, bo ciotka pracuje i nie może sobie pozwolić na marnowanie dnia w kuchni, bo szczerze nie ma ciotka ochoty wracać do roboty o północy.
Więc padło na zupy, które można zrobić jednego dnia i pomrozić. I tak oto ciotka ma cały zamrażalnik półlitrowych pudełek z rosołem, plus kilka zup 'smakowych'. Rosół jest fajny, bo w trakcie rozmrażania przez gotowanie wystarczy dodać przecieru pomidorowego, trochę bazylii i mamy genialną pomidorową.
Czy zupy są jadalne na diecie? Się ciotka zastanowiła, i wyszło, że owszem. O ile nie są zabielane śmietaną (nigdy nie są, bo takich nie mrozimy) ani mąką. Do tego taki rosół ciotka zjada, ale z marchewką i innymi warzywami, a makaron zostawia rodzinie.
W ogóle ciotka jada gotowaną marchewkę, chociaż podobno IG ma wysoki, ale ciotka stwierdziła, że zalety przeważają. Zalety, czyli wszystkie składniki mineralne i witaminy, błonnik i ogólna sycącość marchewki, jej powszechna dostępność i niska cena. Wiecie, marchewkę w domu mamy zawsze i choćby wrzucenie jej na parę z kawałkiem mięsa robi ciotce obiad, jak nie ma czasu na nic innego.
Jest jeszcze kwestia ziemniaka. Ciotka ma podejrzenia, że ziemniak w kostkę gotowany na parze wcale nie jest takim zabójcą, za jakiego się go uważa. Co innego ziemniak puree, z masłem i śmietaną, polany sosem...
Taką ma ciotka teorię, którą będzie pewnie jakoś tam weryfikować, bo umówmy się, całe życie bez kartofli to wprawdzie można, ale co to za życie.
To miłego dnia,robaczki.
Odp: Ciotka zjadła Jolkę, Jolkę trzeba oddać
Cytat:
Zamieszczone przez
Ciotka_Fitalia
Temat na dziś - zupy a sprawa polska.
Jadacie? Robicie?
Ja powiem więcej. Jak mało czasu na robienie zupy to kupuję mrożonkę - np. grzybowej. Wrzucam do rosołu, od biedy do wody i gotuję. Najszybsza akcja na świecie. A wychodzę z założenia, że z braku czasu lepiej taka zupę niż inne dziwactwo. Wczoraj właśnie jadłam grzybową.