Ja też uważam że XXL-ki są najlepsze !!!! :D
Wersja do druku
Ja też uważam że XXL-ki są najlepsze !!!! :D
Ja też uważam że XXL-ki są najlepsze !!!! :D
hmm..... :roll: :wink:Cytat:
Zamieszczone przez agnimi
a ja myślę, ze nie ma różnicy czy Moominek jest tutaj, czy była w Pamiętnikach.. tam zaglądałam, to i tu będę bo lubię czytać moominkowy pamiętniczek :D
pozdrawiam gorąco :D
Oczywiście, każdy odwiedza mominka dla niego samego, moja wypowiedź była oczywiście żartobliwa czego Anikas nie zauważyła, ale Anikas lubi się mnie czepiać sama nie wiem czemu.
Moomineczko ja też wyglądam Sylwestra 2005 :roll: :roll: :roll:, a potem moje urodziny w styczniu, mam nadzieje, że sprawie sobie prezent :)
Ale miłe powitanie, niemal czuję się, jakbym na nowo zaczynała swoją bytność na forum, łącznie z odchudzaniem :) Już od dawna chciałam poprosić o to opa, ale zazwyczaj w danej chwili zajęta byłam tysiącem innych rzeczy (czytaj przeglądaniem tysięcy wątków), potem zaś zwyczajnie zapominałam... Teraz wreszcie jestem u siebie :)
Miałam w planach zmaganie się do późna z remontem, ale obiecana wyżynarka nie dojechała, regał nie ma wycięcia na listwę, nie mogę go ustawić i kłaść książek, nie mogę też przyciąć starych półek, co ostatecznie zakończyło na dzisiaj całą robotę ku mojemu wielkiego zadowoleniu, bo chociaż - jak już nieraz zaznaczałam - uwielbiam taki remontowy rozgardiasz i urządzanie własnego kąta, jestem już zmęczona, oczka się kleją, a zajmowanie się książkami w takim nastroju bez poświęcania im należytej uwagi byłoby prawdziwym bluźnierstwem...
Dietetycznie dzień spokojny. Zresztą nie miewam problemów z trzymaniem limitu, 1300 to 1300, nie przekraczam, jeśli czasami coś kusi, daje sobie radę lub - bardzo rzadko - pozwalam na lekkie i jednorazowe rozluźnienie reżimu. Niedawno zdałam sobie sprawę, że już od dawna czuję pewność, a właściwie nie pewność, to po prostu spokojna świadomość, że to podejście skończy się zrzuceniem wszystkich zbędnych kilogramów, a co ważniejsze że potem tę nową wagę utrzymam. Wspaniałe uczucie... Dzisiaj zjadłam co prawda za mało kalorii, nie było czasu, nie miałam też ochoty na większe jedzonko, chciałam na kolację dobić migdałami, zamiast 60g wmusiłam w siebie 25, trudno, raz na jakiś czas 1050 kcal nie powinno człowiekowi zaszkodzić ;) Męczące natomiast i czasami niemożliwe do zrealizowania jest sprawienie, aby moje 1300 kcal było jak najbardziej zdrowe z sensownym podziałem na BTW, tutaj mam problemy, wystarczy chwila nieuwagi, a wszystkie prawie kalorie idą na węgle. No dobrze, lekko przesadziłam, ale nieduży obiad: 66g makaronu, 10g sera do posypki, 65 g sosu słodko-kwaśnego i już na liczniku 62 g węgli ze 100 zaplanowanych... Mój podziw dla gagusi rośnie z każdym podliczonym w ten sposób dniem :D
Od dwóch dni nie ćwiczę, ale codziennie rano budzę się z obolałymi mięśniami, czego nie miałam przy dywanowcach, pozwalam więc sobie wierzyć, że remont może być nienajgorszym zastępstwem, a przecież zależy mi bardzo, żeby ruszyła się waga lub wymiary - zapisanie się do klubu XXL skutecznie motywuje i leciutko ... stresuje ;)
A liczę na to, że waga wreszcie ruszy, ponieważ udało mi się w końcu zmusić do pracy moje jelita, które ostatnio paskudnie się buntują chcąc chyba zmusić mnie do wykupienia Duphalacu. Ale dzisiaj w domu nic nie mialam, przypomniałam sobie natomiast, że kiedyś słyszałam/czytałam o zbawiennym działaniu kapusty kiszonej, więc nabyłam owe cudo u zaufanego kupca na targu, dodałam marchewkę, oliwę i zjadłam blisko 700 g. Zadziałało :) Zadziałało szybko i skutecznie, po pewnym czasie lała się ze mnie już sama woda, a co ważniejsze bez żadnych skurczy jelit czy pieczenia, co zdarzało mi się przy ziółkach, śliwkach czy zieleninie. Temat może nie najmilszy, ale ponieważ wydaje mi się, że osoby będące na diecie mają dość często problemy z wypróżnianiem (paradoksalnie mimo zdrowego, pełnego resztek jedzenia), dlatego warto podsuwać takie naturalne rozwiązania, zanim sięgniemy po leki... Ja tylko żałuję, że najskuteczniej na mnie działająca strucla makowa z bakaliami nie za bardzo pasuje mi do
diety ;)
Ooooo, wyżynarka przyszła :shock:
po pierwsze podziwiam postawe i zazdroszcze tej pewności, ze na pewno sie uda - ja jakoś nie potrafie jej nabyć, tak samo jak niezbyt mi wychodzi regularne odzywanie, choć już od kilku miesięcy próbuje jeśc co 3h i kończyć wieczorem a nie wsordku nocy :D :D :D
a prospo drugiego tem,atu, to dla mnie najlepszym środkiem (niestety również wymiotnym) jest... herbata :D :D :D wiem, ze jestem dziwadłem, ale od dziecka nie moge jej pić zupełnia i bardzo źle się po niej czuję :oops: :oops: :oops:
moomin.. ty sie nie stresuj.. tylko po remoncie poszukaj tabel ktore pokazuja ilosc wegli w weglach... znaczy ilosc tych przyswajalnych... wyjdzie ci ze tez niewiele wegli zjadasz.... coraz czesciej widze na etykietach taki podzial... wegle ile w nich cukru i ile blonnika i jakos od razu nabieram pewnosci co do firmy bez wzgledu na to czy etykietka pikna i kolorowa czy szara....
//buziol
jak ja ci zazdroszcze tego nowego regalu na ksiazki.....echhhhh
Jestem upocona, ugrzana i umęczona, a moje kochanie komentuje mój post, że wyrzynarka to się przez "rz" pisze, nie przez "ż", a co do układania książek to jak najbardziej jestem w nastroju, tylko w stanie nie za bardzo... Hmm, muszę się poważnie zastanowić nad naszym związkiem ;););)
Padam... Chcialam popisać troszkę, poodpowiadać, poodwiedzać, ale sił ledwie mi na prysznic starczy i dotarcie do łóżka. Jutro czeka mnie zdaje się najprzyjemniejsza część remontu, czyli układanie rzeczy, w tym oczywiście książek, więc i energii powinno starczyć na wieczorne buszowanie po forum :)
Kolorowych snów...
Zanim do Moominka, to najpierw może poproszę Agnimi i Anikas, żeby sobie łapki podały :) Nikt tu się nikogo nie czepia, obie jesteście super dziewczyny, a Moominka kochamy, na którymkolwiek forum pisze. Tyle, że faktycznie większość gości na Moominkowym wątku jest stąd, z XXL-ek, a ja na przykład za wizyty na zaprzyjaźnionych wąteczkach zabieram się nie przez linki w postach, tylko przez stronkę na forum, tzn. wchodzę najpierw w te z pierwszej stronki XXLek, potem z drugiej... i dopiero gdzieś na końcu przypomina mi się, że mam jeszcze parę wąteczków zaprzyjaźnionych w Pamiętnikach, na które czasem nie zostaje czasu, by dotrzeć. Więc po prostu na przykład dla mnie łatwiej jest, gdy Moomin jest tutaj, ale to kwestia czysto techniczna :)
Moominku, miłego dnia układania książek i innych fascynujących rzeczy. Może zrobisz jakieś zdjęcia tego, jak norka Moominka wygląda po remoncie i nam je tutaj wkleisz?
Pod tym, co piszesz o swojej diecie, w większości mogłabym się podpisać. Też trzymam się 1300, ale BTW nawet nie próbuję liczyć, jedynie staram się, by ostatni posiłek był głównie białkowy i by choć trochę białka było w każdym posiłku, ale bez liczenia tego.
A ćwiczenia u mnie też w ostatnich dniach podupadają, ze względu na brak czasu i okazji (przez to drugie rozumiem 11-letniego podopiecznego parę metrów obok, przy którym głupio ćwiczyć). Wczoraj i przedwczoraj przed ćwiczeniowym niebytem ratowały mnie tańce, dziś na Gazelle trzeba będzie wsiąść, a jutro po tej rozmowie będę już mogła bez stresowego obciążenia wrócić do dywanowców.
Gratuluję tej wiary w osiągnięcie i utzrymanie docelowej wagi. Też w to wierzę - i w moim, i w Twoim przypadku.
Gaaguś - to na polskich produktach nie ma na wszystkich takiej rozpiski na rodzaje węglowodanów? Tutaj to jest obowiązkowe, podobnie jak napisanie przy tłuszczach, ile z tego jest nasyconych. Ostatni raz byłam w Polsce dobrych parę miesięcy przed dietą, wtedy na to nie zwracałam uwagi, więc stąd to pytanie.