Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6

Wątek: Kiedy wszystko zawiedzie-drastyczne metody

  1. #1
    JaIw jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie Kiedy wszystko zawiedzie-drastyczne metody

    Witam Was
    Czuję się tutaj bardzo na miejscu, chociaż przyznam się że kiedy przechodziłam chwile załamań i powrotów wagi - rezygnowałam również z wszelkich kontaktów ze współodchudzaczami np. na tym lub innych forach. Normalnie wstyd było, dodatkowo budził się mechanizm - zażreć depresję.
    Przeszłam wiele różnych rodzajów diet, leczeń, działań wspomagających itepe itede... mam z tych wszystkich lat dwie podstawowe refleksje... ale najpierw się przedstawię.
    Gruba byłam zawsze niemal od wczesnego dzieciństwa. Setkę przekroczyłam w liceum. Ustawiczne próby schudnięcia, czy to wymyślone przez siebie, czty w formie wymuszonej przez rodziców i typowy efekt jojo. A potem jeszcze pigułki anty przez kilka lat na których dotyło mi się do niemal 150 kg Nie żeby one powodowały tycie ale akurat u mnie znakomicie je ułatwiły.
    Wracając do refleksji...
    Pierwsza: nie ma diety uniwersalnej dobrej dla każdego. Chociaż to proces ciężki, żmudny i długi - trzeba odnaleźć swój własny, właściwy dla siebie sposób żywienia. I nie być fanatykiem czegokolwiek narzuconego przez innych. To sposób na gwarantowane jojo. Jeżeli po miesiącu stosowania jakiejś diety nie męczysz się z nią i wiesz że możesz tak resztę życia - to jest dobra dieta dla Ciebie

    Druga: dobrze jest mieć cel inny niż wyłącznie zrzucenie wagi, i to cel który nie jest jakimś niejasnym mierażem, który ma się ziścić "kiedy już będę szczupła". Dla mnie to była jazda konna. Wróciłam do niej kiedy schudłam do 115 (wcześniej koń by się załamał DD) i potem cały czas już jeździłam z tytm celem żeby koniowi pode mną było coraz lżej i lżej...

    Trzecia nadprogramowa refleksja - jeśli już nie dajesz rady, może warto rozważyć bardziej drastyczne metody...

    Opowiem co ja rozważałam lub używałam

    Odsysanie tłuszczu - fajne, ale jeśli ktoś ma ponad 20 kg to skąd go odessać? Na jednym zabiegu z jednej okolicy (a można zrobić góra dwa miejsca za jednym razem) można odessać 1-2 kg. Z czym do gości Jeden zabieg kosztuje od 4 tysiecy wzwyż. A potem 6 tygodniu biegania w uciskowej opasce...Gdybym miała górę pieniędzy to bym się może zdecydowała, kto wie?

    Meridia - fajna, przynajmniej jak myślę - na początek, żeby przeżyć najgorszy okres wdrożenia się do diety... nie wiem jak u reszty ale u mnie zawsze najgorsze były pierwsze 3 dni, większość diet się na tym kończyła. Sama meridii nie używałam, ale nie jestem przeciwko - psy na niej wieszają głównie ci którzy sami są szczupli jak patyk i się wymądrzają...

    Diety radykalne - głodówki, zakłady zamkniete itepe. Przerabiałam. Jeszcze w liceum trzymali mnie miesiąc w szpitalu na trzech szklankach mleka dziennie. Rózne wczasy ochudzające też zaliczyłam. Na mnie podziałał tylko jeden typ diety - owocowo-warzywna. Ja jestem strasznie miesożerna więc męczyłam się strasznie, ale poleciało mi na niej prawie 40 kg. Wytrzymałam 5 miesięcy, ale kiedy tylko wzięłam do ust kawałek mięsa - było po diecie. Nie byłam w stanie do niej wrócić. Był płacz i zgrzytanie zębów a jakże...

    Znęcanie się nad żołądkiem - można go przyciąć, ucisnąć, teraz zdaje się mogą to robić laparoskopowo. Ale to operacja, są dosyć ostre kryteria. Rzecz jest nieodwracalna ale jak sie człowiek uprze to i tak nie schudnie do kości Mam znajomego który dał sobie uciąć DD zjechał co prawda 60 kg ale zatrzymał się na 104 bo chleje Jasia Wędrowniczka jak głupi. Ja też się znęcam nad żołądkiem chociaż w inny sposób - zaimplantowałam sobie obcego, balonik żołądkowy na pół roku. To tylko wspomaganie, ale dzięki niemu łatwiej było wejść w tryb powiedzmy - diety która nie męczy (no, teraz balonik już sam z siebie męczy, będę szczęśliwa jak za tydzień mi go usuną...).

    Nie ma specjalnie sensu żebym podawała jaka dieta jest akurat dla mnie odpowiednia, bo dla każdego jako się rzekło będzie ona inna. Ja akurat żyję szczęśliwa bez chleba, klusek, makaronów,ziemniaków itepe. Nie żebym wogóle nie jadła tych produktów - ale - nie przepadam. Jak mam ochotę zjem coś tłustego, jak mam - coś słodkiego. I tak jest dobrze. Pół roku to dość żeby stwierdzić czy coś da się wytrzymać resztę życia czy nie

    Piszę to wszystko po to żeby powiedzieć Wam że trudno - wszystko jest dla ludzi. Kiedy po raz n-ty nie można poradzić sobie z samym sobą, zamiast niszczyć się psychicznie i zadręczać - czasem warto spróbować czegoś drastycznego.

    I powiem jeszcze że mi już wcale nie zależy na dalszym chudnięciu Dobrze mi z taką nadwagą. Zawsze byłam dużą kobietą, a teraz i tak skóra tu i ówdzie nieapetycznie zwisa. Po co ma zwisać bardziej?

    Powodzenia wszystkim niezależnie na jakiej diecie są
    Iwona

  2. #2
    WENUS1981 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    20-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie Re: Kiedy wszystko zawiedzie-drastyczne metody

    Witaj Iwonka!
    Wow!
    Przeczytałam z uwagą twojego posta.
    Muszę przyznać, że zrobił on na mnie bardzo duże wrażenie
    Zwłaszcza jak patrzę na ten twój wykresie ile to już schudłaś jestem pod piorunującym wrażeniem.
    Musze ci pogratulować tego wielkiego sukcesu!

    Cytat Zamieszczone przez JaIw
    Jeżeli po miesiącu stosowania jakiejś diety nie męczysz się z nią i wiesz że możesz tak resztę życia - to jest dobra dieta dla Ciebie
    Rady, o których tu piszesz są warte uwagi.
    Widać ja chyba nadal poszukuje swojej diety.
    Tzn. myślę, że ją znalazłam tylko jeszcze się w niej gubię.
    Chcę być na 1000 kcal.
    Wiem, że to jest minimum, jakie powinniśmy przyjmować.
    Szkoda tylko, że mój mózg czasami mi narzuca, "jeżeli zjesz jakieś 700 kcal szybciej schudniesz".
    Przez co wieczorem, gdy dopada mnie morderczy głód, rzucam się na lodówkę.
    Ja wiem, że to chore, codziennie powtarzam sobie, że następnego dnia będzie już 1000 kcal albo i więcej, ale mój mózg znowu mi uruchamia te złowrogie myśli.
    Poza tym moja silna wola jest zdecydowanie słabsza niż kiedyś.
    Nie wiem sama, co się z nią stało.
    Kiedyś jak postanowiłam, że idę na dietkę od razu na nią przechodziłam.
    Dzisiaj idzie mi to bardzo opornie.
    Przyszedł Nowy Rok, więc i nowe plany do realizacji (no może nie tak całkiem nowe).
    Obiecałam sobie od Nowego Roku iść na dietę.
    Mamy już 5 styczeń a ja nadal ja odkładam "na jutro"!
    Jak tak dalej pójdzie przyjdzie następny rok a ja dalej będę dietę odkładała.
    Iwonka!
    Taki osoby jak ty są nam tu potrzebne na forum.
    Bo to wy dodajecie nam wiary w to całe odchudzanie, to wy pokazujecie nam, że to jest możliwe do realizacji!
    Dzięki ci za to!

  3. #3
    JaIw jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wieczorne napady głodu hehe Też znam... jedyny znany mi sposób żeby to obejść - to wywekslowac się z domu, umiarkowanie zmęczyć a po powrocie zastać pustą lodówkę

  4. #4
    WENUS1981 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    20-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    No to ja mam chyba na to sposób.
    Aerobik.
    Chodzę 3 razy w tygodniu.
    Jak wracam jestem tak wykończona, że jedzenie mam na samym końcu moich myśli.
    Iwona!
    Opowiedz cos więcej o sobie i o tym całym Twoim odchudzaniu.
    W jakim czasie straciłaś te 60 kg?

  5. #5
    JaIw jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Prawie 3 lata, ale nie bez przerwy... pierwszy etap pol roku, potem ponad rok przerwy i kolejne pol roku na baloniku. Może dzięki tej przerwie brzuch nie zwisł mi aż tak.

  6. #6
    duncana jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Gdzie miałaś zakładany balonik? też się wybieram

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •