-
Pierwsze ważenie od dawna...
YYYYhhhhhhHHHHHHyyyyyy snif
No to uberaschung - 96... Co prawda niektóre ciuchy ze mnie lecą (znaczy, było gorzej) ale koszmar... 175 cm - chciałabym wrócić do wagi ze studiów (72), bo lubię być duża i nie zależy mi na super sylwetce - tyle, żeby mnie nic nie bolało i żeby ciuchy kupować bez stresów większych... Ale mi smuutno... Zaczęłam od rana - soczki tylko rozwodnione (może się przywyczaję), pieczywko pełnoziarniste, bo i tak tylko takie lubię, może mi się uda zejść na 1200 kcal? [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] To wypróbuję...
Pozdrawiam, ściskam
PS Ktoś chce trochę tkanki tłuszczowej? Na mydło chyba... Głupia baba ze mnie - tak się upaść...
-
masz moje duchowe wsparcie.
Mój rekord to 85 kilo, pewnie byłoby więcej gdybym sie nie opamiętała w pewnym momencie.
Potem milion razy zaczynałam się odchudzać zawsze tracilam po pare kilo, potem odzyskiwałam..no ale przynajmniej juz mi nie przybywało. od ok 2 tygodnia grudnia postanowiłam, ze teraz albo nigdy. i tak się zawziełam, zainwestowałam w lekarza i nie popuszczę aż dojde do jakichs 63. teraz waze około 73 (przez pierwszy miesiac schudłam 6 kilo, potem jeszcze troche). Ja też w sumie zawsze czułam się nieźle w swoim ciele, lubię je...ale koszmar zakupów, konieczność wybierania tego, co akurat pasuje, wiec niestety jest tylko egzemplarz w jednym fasonie i kolorze o tym rozmiarze... zawsze stres, wstyd i w ogole wszystkie najgorsze uczucia. Teraz waga stoi jak zakleta od 4 dni a ja wychodze z siebie, pilnuję się, ćwicze i nic.... to sie mozna załamać, ale nie poddam sie! i Tobie zycze tego samego -samozaparcia! z tego co czytam na tym forum - jst mozliwe stracic duzo kilogramów, dziewczynom naprawde sie udaje, wiec czemu ma sie nam nie udać? po prosu MUSI, w razie kryzysu myślę o tym jak to czlwoeik zawsze sie stresowal, ze nie moze "tak"wyjsc z domu bo tu sie wylewa, tam sie ociera, i potem wyobrazam sobie jak latem ide do sklepu i wybieram ciucha, ktory po prosu mi sie najbardziej podoba, mierzę i wyglądam świetnie! )
pozdrawiam i powodzenia!
-
Na początku studiów ważyłam 86 ilo. Potem zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną, której bardzo zależało na dobrym wyglądzie. Moja mama oczywiście uważała tę przyjaźń za toksyczną, bo nagle zaczęłam jeść jogurcik naturalny z płatkami zamiast ciasta i chodziłam na siłownię (!) Dzięki pomocy i wsparciu Kasi schudłam 14 kilo do wspaniałych 72. Ale teraz nie mam żadnego wsparcia - mój mąż ma niedowagę (jemy na posiłki to samo, ale ja pojadam między), moja mama (która teraz sama jest na diecie i waży 60 kilo przy 172 cm) jest o 500 km ode mnie, a koleżanki z pracy mają w nosie odchudzanie. Na siłownie sama nie pójdę, nie mam zaufania do panów bez włosków w sportowych strojach, zresztą w moim miasteczku nie ma chyba fitness clubu z prawdziwego zdarzenia... W sklepach nie ma pełnoziarnistego pieczywa pozz trocinowatym, niekwaszonym Grahamem... A ja strasznie dużo pracuję i w krótkich przerwach jem co popadnie. I tak to jest. Czasami myślę sobie, że najgorsze jest dla mnie niezorganizowanie - gdybym umiała wyrzec się przyjemności (czytanie, czy oglądanie telewizji BBC - polskiej nie oglądam) na rzecz pracy na rzecz siebie samej, wszystko toczyłoby się inaczej... Ale niestety mąż leżący na kanapie jest czynnikiem demoralizującym. Postanowiłam zatem zainwestować w rowerek stacjonarny, żeby móc pogodzić potrzeby intelektualne z ćwiczeniami. Trzymajta za mnie kciuki, super-laski z XXL XD
-
jesli moge Ci cos doradzic, chociaż sama pewnie dobrze o tym wiesz -ustal sobie godziny posiłków-często 4 albo pięć posiłków w ciagu dnia! i tzrymaj się ich choćby nie wiem co.
Ja jestem osobą zawsze mało zorganizowaną, ale jak sie zawziełam to sie pilnuję i jem ok 9, 13, 17 oraz 20. Bardzo pomaga jesli jedzonko do pracy przygotujesz sobie w domu dokłądnie z myślą co na kazdy posiłek. ja tak robię i w ten sposob nie wychodze w przerwie do sklepu, bo zakupy to zawsze pokusa. a tak to mam w papierku liscie sałaty, ogórka, czy tez warzywa z kefirem w zamykanym pudeleczku, dokłądnie np jedną romke chleba. czuję wtedy, ze mam nad wszystkim kontrolę i się udaje!
Co do wsparcia, to ja w domu tylko slysze od mamy, ze chce mnie wspierać itp a otem o godzinie 23 potrafie usłyszeć" a może masz ochotę na...." albo "zjedz kotlecika"...nieźle, co? ale znalazła sie koleżanka, która tez chce sie odchudzic, wiec razem drałujemy na basen i aerobik i nawet razem do tego lekarza od odchudzania. jesli nie masz nikogo w poblizu to napewno tu na tym forum znajdziesz wsparcie - niestety tylko wirtualne.
pozdrawiam i wypróbowuję obrazek
-
Dzięki za wsparcie To jedzenie o konkretnych godzinach stosował mój tato (cukrzyca, nadwaga) i mu pomagało. Dzisiaj to wypróbowuję, chociaż z obiadkiem jestem uzależniona od reszty domowników. Mam zamiar zjeść mięsko duszone (bez sosu), łyżkę ziemniaków i sporą porcję białej rzodkwi z kefirkiem 0% Na podwieczorek ciasto z jabłkami (166,5 kcal na porcję - rozkroję na dwa cienkie plasterki, będzie więcej) Zaś na kolacje szykuje sobbie dwie kromeczki ciemnego chlebka z twarożkiem + surowy ogorek + papryka w occie+herbata z mlekiem... Dobrze bedzie?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki