Triskell, chyba Twoje pogrożenie pomogło - bo waga trzyma się znów w okolicach 93-93.5kg :) może nie jest to zadowalające, ale na pewno lepsze niż +1kg dziennie (wciąż mnie zastanawia skąd się tamto wzięło :/)
Mort, a mi właśnie w czasie ferii prościej - bo jestem w domu, a wtedy posiłki rozsądnie rozplanowane, czas na ćwiczenia i troszkę spokoju :)
u mnie ostatnie dwa dni do kitu - zwłaszcza dzisiaj - kumpela miała dziś urodziny i zaprosiła mnie do pizzerii - i tak sie nawpylałam, że boli mnie żołądek - fakt, że objętościowo najwięcej zjadłam surówek - ale bez frytek i de vollaille'a się nie obyło :roll: :oops: :roll: :oops: :roll: ehh... cała ja...
ale jutro wracam na zdrową drogę :)
jedno mnie cieszy - znów zaczęłam więcej pić - na razie nie wody, ale herbata też nie jest taka zła - zwłaszcza, że sporo ziołowych i pu-ehr :) jest wreszcie SI w tej kwestii :)
a właśnie - zrobię sobie jeszcze zieloną herbatkę przed snem - na przeprosiny dla żołądka... może da się jakoś ubłagać...