-
No dobra niech będzie, ze jestem laseczka. O kurcze jakie to miłe uczucie. I w dodatku jesteśmy nie tlko laseczki, ale nawet jesteśmy super dziewczynami, jak napisała nam tu Ajaka. No z takimi myślami o sobie o wiele lepiej się czuję. Dzięki wielkie.
-
Nie ma za co..ja w sumie teraz tez jestem na etapie akceptacji siebi.,..idzie mi to jakkrew z nosa bo jak staje przed lustrem to mi sie slabo robi...:P ale jest coraz lepiej bo chudniemy i jestesmy coraz to bardziej lasexczkowate :D
-
hahaha gosia co jak co...ale ja skromna to raczej nie jestem....ale za to..po latach folgowania sobie....stalam sie bardzo... okropnie wrecz krytyczna co do samej siebie..
nadal boje sie....ze "odpadne"... wiem ze pokus duzo..a wcale nie tak trudno jest rozsiasc sie na slodkim.... ( boje sie...ale teraz juz raczej zapobiegawczo :wink: )
zwykly dzien=dzien dietkowy, tez tak mam....
moi znajomi pytaja sie mnie...czy nie boje sie isc na urlop( a on tuz tuz)....ze zaczne niby jesc... nie bedzie mi sie chcialo cwiczyc...
wlasnie dla tego sienie boje... bo nie katowalam sie zakazami.. tylko dosc naturalnie przeszlam na poznawanie i wdrazanie zdrowych sensownych zasad...
faktem jest ze nikt mnie podczas urlopu nie sciagnie zlozeczka o 5:30 :twisted: a sniadan nie bede jadac o 6...ale?.. wszystko ma swoje plusy :D
mysle ze taka "naturalnosc".. w odbieraniu diety...i przestrzeganiu jej... to to dla nas teraz polowa sukcesu... brrr.. jak przypomne sobie godziny spedzone nad poznawaniem tajnikow zawartosci kazdego grama zjedzonego produktu....hahaha ... nad rozpisywaniem itp.
pozdrawiam mocno i ... trzymam kciuki
-
GOSIK GRATULUJĘ :D :!: :!: :!:
Jestem z Ciebie taka dumna-idzie Ci rewelacyjnie-brawo :!: :!: :!: :!: :!: :!:
Słodkich snów :D :!: :!: :!:
http://plfoto.com/zdjecia/685310.jpg
-
no Gosik to że jesteś laseczka to juz wiemy i wiemy jeszcze cos niebawem "ósemeczka" będziesz...takiego męża to tylko pozazdrościć, ale cóż ja sobie zapracowałam na "niedowiarka dietkowego":P
cmokasy
-
Gosiaczku no pewnie, że Laseczka i wcale się nie dziwię, ze mężuś tak patrzy..... :lol: :lol: :lol:
mogę zadać Ci pytanko :) oczywiście nie musisz pisać o tym, ale ciekawi mnie, czy jak się poznałaś z męzem, brałaś ślub byla szczupła? Bo ja poznałam W. jako nastolatka (bardzo zakompleksiona :? ) przy kości.. ze sporą nadwagą.. a zwrócił na mnie uwagę bardzo fajny chłopak, szczupły i do tego niższy ode mnie.. wtedy wydawało mi się, ze w życiu o żadnym związku nie ma mowy.. oczywiście nie zgodziłam się na bycie razem i dopiero po kilku miesiącach (podczas których razem głównie uczylismy się do matury, ale się przyjaźnilismy) zaczęlismy być ze sobą.. W. bardzo mnie wyciągnął z dołków i kompleksów..
potem przytyłam jeszcze bardziej.. W. nigdy mi tego nie wytknął, choć gdy ważyłam już koło 90 kg to w ramach zdrowia poruszył ten temat.. wtedy bardzo się na niego obraziłam.. a tearz też mnie wspiera i też podziwia :) miłe to bardzo :)
boję się ciąży.. boję się, ze bardzo dużo przybędzie mi kilosków.. ale cóż, to wszystko przede mną.. co ma być to będzie.. wiem jedno, bardzo mi się podoba moja nowa ja w tej wadze.. a dużo bardziej jeszcze na pewno spodoba mi się ja w wadze z sżóstką z przodu :)
rozpisałam się...... buziaczki Gosiaczku :)
buziaczki Laseczko :) :) :)
http://www.franciszkanie.pl/ekartki/kartki/tlp02.jpg
-
-
Witajcie Dziewuszki
Luna - oczywiście dzieki za milutkie słówka i milutkiego pieska.
Szakalko - mój mąż do tej pory też był niedowiarkiem dietowym. On zawsze sie śmiał, ze odkąd się poznaliśmy ja co chwila na diecie jestem, ale efekty przychodziły odwrotne do oczekiwanych. Ale teraz jak już wie ile schudłam zaczyna we mnie wierzyć i zawsze powtarza, że jestem silna i się nie poddam.
Anikas - męża poznałam jak przyjechał do W-Wy do pracy i tak sie złożyło, ze zaczął pracę u mojego znajomego, gdzie pracowała również moja siostra i w sumie to za jej pośrednictwem się poznaliśmy. A jak brałam ślub to ważyłam około 75kg z tego co pamiętam, a później zaczęło się systematyczne tycie. Tzn. ja zawsze byłam grubsza, jak miałam 17 lat ważyłam 86kg i wtedy podjęłam pierwszą próbę odchudzania. Schudłam do 60kg, ale teraz wiem że nie była to zdrowa dieta. Jadłam około 500-600 kcal dziennie i dużo ćwiczyłam. Potem trafiły mi się pewne kłopoty osobiste i zaczęłam sobie popuszczać. Jak poznałam mężą (w klasie maturalnej) ważyłam ok. 70kg. Do ślubu dobiłam do 75kg. Potem już zupełnie się nie pilnowałam i przytyłam do prawie 90 przed ciążą (w ciągu około 2 lat), a po ciąży co prawda wróciłam do 90kg, ale nie pilnowałam się z jedzeniem i tak zrobiło się 119kg. I w ciągu tych lat ciągłego tycia mąż nigdy nie powiedział mi przykrego słowa na temat mojej wagi. I za to go kocham. To bardziej ja wstydziłam się z nim pokazywać, bo bałam się że będą z niego się śmiać, że ma taką grubą żonę. A on nigdy nie okazał mi że mu się nie podobam.
Co prawda próbowałam różnych diet, ale zawsze kończyło się efektem jojo. Teraz ma być inaczej. I ja w to głęboko wierze. A wiara czyni cuda. Pierwszy raz udało mi się zrzucić 28kg i jak patrzę to jest to pierwsze podejście do odchudzania, ale naprawdę rozsądne, więc musi się udać.
I chcę schudnąć dla siebie, nie dla męża. To że on patrzy na mnie z zachwytem to tylko taka dodatkowa niespodzianka i wynagrodzenie moich trudów.
Anikas jeśli chodzi o ciążę to ja planuję drugie dziecko, ale wiedziałam że z wagą prawie 120kg będzie trudno jeszcze chodzić z brzuszkiem, no i nie zdrowe to też dla maleństwa. Więc chudnę i zamierzamy popracować nad tym. Szczególnie, ze moje miesiączkowe problemy po schudnięciu się wyregulowały i od kwietnia mam w końcu regularnie okres, ostatnio nawet dokładnie co 28 dni.
Anikas każda kobieta się martwi, ze przytyje w czasie ciąży, ale jeżeli będzie jadła z umiarem to nadprogramowych kilogramów nie będzie dużo. A ciążowe zachciewajki - trudno trzeba będzie tłumaczyć, że co nie dobre dla przyszłego maleństwa to tego nie nadużywam.
OK. Ale się rozpisałam. Ale muszę wracać do pracy. Zajrzę wieczorkiem.
-
Gosiu dzięki za odpowiedź :)
Jak wiesz ja nie mam takiego zacięcia i tyle sił co Ty.. stąd moje obawy o przytycie w ciązy i po ciązy.. (czy będę miała siły by wrócić do wagi sprzed ciązy.. czy dam radę, cz nie przytyję baaaaaaardzo dużo..), ciązy boję się tez ze względu na moje bioderko, bowiem jest po kilku operacjach.. wiem, ze będę musiała bardzo uważac.. ale chcę mieć dziecko bardzo :) coraz bardziej :)
Gosiu to niesamowiete, ze mamy takich facetów :) wiele chłopaków/mężczyzn patrzy tak bardzo na wygląd i tylko typowe "laski".. w sumie ocenianie po wyglądzie osób jest chore i płytkie! ale taka jest rzeczywistość.. wiele razy słyszałam komentarze, jako osoba przy kości od dziecka nie raz miałam przykrości z tego powodu.. to wprowadziło mnie w wielkie kompleksy i spotkanie na mojej drodze W. było czymś niesamowitym.. on po kilku m-cach moich rozterek zw. z wyglądem naszym flipowato-flapowym :wink: (W. był wtedy 4 cm nizszy i ok. 20 kg szczuplejszy :shock: ) nagle do mnie przed studniówką mówi, ze jego przyjaciel mu powiedział, z ja chyba jestem wyższa.. :lol:
W sumie W. też mnie wspiera i czasem aż się na niego złoszczę.. gdy jem słodycze a on do mnie - a Twoje dietka Aniu... cieszę się, ze go mam.. cieszę się, ze wzielismy ślub, bo on zmotywował mnie na tyle, ze schudłam 15 kg..... I raz w życiu! :)
buuuuuuuziaczki :)
pozdrowienia dla męzusia :wink: :D
-
Witaj Gosiu!
Pozwolicie do przyłaczenia się do klubu żon posiadających wspaniałych wspierających mężów ;)
Jedyna różnica, ze moj mąż poznał mnie jak ważyłam koło 100 :shock: i mu się spodobałam :shock: :shock: :shock: Nigdy też nie wypomniał mi mojej wagi, ale tez nie widział mnie nigdy (może tylko na zdjeciach) ważącej mniej niż 95 kg (schudłam raz w górach nie dietkując :))
Zastanawiam się więc czy czasem nie przestanę mu się podobać jako laseczka :lol:
Ja też odchudzam się głównie dla zdrowia i ulżenia kręgosłupowi przed ciążą. Zdaję sobie sprawę że w ciąży mi przybędzie i pewnie potem znów będę na forum prosić o wsparcie w zrzuceniu nadmiernych kilosków :) Mam nadzieję ze nie uciekniecie i jeszcze bedziecie tutaj ;) ale jako typowo wspierające osóbki bez nadwagi :)
Pozdrawiam